W podziemiach Instytutu Badań Czwartorzędu istnieje kraina zwana Szuflandią. Jej pejzaż tworzą szuflady, segregatory i inne atrybuty urzędniczej rzeczywistości. Panuje tu nadszyszkownik Kilkujadek, który z pomocą zaufanej świty trzyma swoich "kumotrów" za twarz, by przypadkiem żaden z nich nie wykrył tajemnicy Kingsajzu, czyli eliksiru
PRL może był zły ale filmy robili wtedy zajebiste, teraz od tej wolności filmowcom w dupach się po
przewracało. Jeśli ktoś szuka prawdziwej komedii to Kingsajz jest pozycją obowiązkową. Efekty
zrobiły na mnie duże wrażenie, jak na tamte czasy wyglądają lepiej niż CGI w niejednym nowszym
filmie. No i zakończenie...
Oglądałem ten film z 40 razy i dla mnie jest SUPER!!! Jak na tamte czasy to efekty są "MASKRA"!! No i oczywiście polecam soundtrack: "Anna Jurksztowicz -Zmysły precz"i "Majka Jeżowska itd. - Szuflandia". Piękna sprawa. Polecam każdemu bo na prawdę jest film super!!!