Artykuł

6. American Film Festival: 10 filmów, na które czekamy

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/6.+American+Film+Festival%3A+10+film%C3%B3w%2C+na+kt%C3%B3re+czekamy-114049
American Film Festiwal to - nie licząc wieczoru otwarcia - pięć dni oglądania filmów. Niestety, da się "zaliczyć" jedynie pięć pełnometrażowych pozycji dziennie, co w sumie daje dwadzieścia pięć szans na kinowe olśnienia. Przykro nam: wszystkiego obejrzeć nie zdołacie. Widzów, którzy pojawią się w tym roku we wrocławskim Kinie Nowe Horyzonty, czeka więc nie tyle festiwal amerykańskich filmów, co festiwal kompromisów, trudnych wyborów i straconych szans. Dlatego też przygotowaliśmy dla Was listę dziesięciu filmów z programu szóstej edycji imprezy, które warto wpisać w swój kalendarz. Wybór pozostałej piętnastki pozostawiamy Wam. Powodzenia!


"Carol", reż. Todd Haynes
Na otwarcie American Film Festival zobaczymy najnowszy film Todda Haynesa, twórcy "I’m Not There" czy "Idola". Reżyser ponownie (po "Daleko od nieba") zagląda za fasadę pozornej niewinności lat 50. i opowiada o zakazanym uczuciu. "Carol" to ekranizacja książki Patricii Highsmith, historia romansu między młodą sprzedawczynią a starszą, lepiej sytuowaną i zamężną kobietą. Już sama perspektywa obserwowania ekranowego duetu Rooney Mary (nagrodzonej za tę rolę na festiwalu w Cannes) oraz Cate Blanchett czyni z "Carol" pozycję obowiązkową. 


"Kryzys to nasz pomysł", reż. David Gordon Green
David Gordon Green cieszy się (zasłużoną) renomą reżysera, który wyciąga aktorów ze ślepego zaułka ich emploi. Pokazał nam już nowe twarze Paula Rudda ("Droga przez Teksas"), Nicolasa Cage'a ("Joe") i Ala Pacino ("Manglehorn"), tym razem zabiera się za Sandrę Bullock. Po raz kolejny dowodzi też, że nie straszny mu żaden gatunek filmowy. "Kryzys to nasz pomysł" to bowiem kino polityczne: opowieść o specjalistce od strategii wyborczych, która dostaje zadanie "wygrania" wyborów w Boliwii. (David Gordon Green jest tegorocznym laureatem Indie Star Award i będzie gościem festiwalu).


"Ned Rifle", reż. Hal Hartley
Kto pamięta 7. edycję Nowych Horyzontów, ten nie może nie pamiętać kolejek pod salami, w których pokazywano kolejne filmy Hala Hartleya. "Ned Rifle" to film domykający trylogię reżysera o losach ekscentrycznej familii. Tym razem Hartley kieruje kamerę na syna tytułowych bohaterów "Henry’ego Foola" i "Fay Grim". Nie brakuje tu charakterystycznego poczucia humoru Hartleya, nie brakuje "starych znajomych": Martina Donovana czy Jamesa Urbaniaka. Są jednak i nowe twarze: Liam Aiken oraz Aubrey Plaza. Jest też nowy, sentymentalny ton. Ale to wciąż Hartley, którego znacie z pokazów na wypełnionej po brzegi sali numer dziewięć. (Hal Hartley jest drugim tegorocznym laureatem Indie Star Award i również będzie gościem festiwalu).


"The End of the Tour", reż. James Ponsoldt
David Foster Wallace to postać słabo znana w Polsce. Tymczasem w USA nieżyjący już pisarz (popełnił samobójstwo w 2008 roku) jest prawdziwą legendą. Jego największe dzieło, monumentalne "Infinite Jest" na razie nie doczekało się tłumaczenia na polski. A jeśli ktoś jeszcze nie sięgnął po jego (wydane u nas niedawno) "Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi", ten z pewnością zrobi to po obejrzeniu filmu Jamesa Ponsoldta. "The End of the Tour" relacjonuje pięć dni, które spędził z Wallace’em dziennikarz David Lipsky. Zanosi się nie tylko na opowieść o niezwykłym spotkaniu, ale i fascynujący aktorski pojedynek Jasona Segela z Jesse’em Eisenbergiem.


"Jackson Heights", reż. Frederick Wiseman
Klasyk amerykańskiego dokumentu tym razem wybrał się ze swoją kamerą do tytułowej nowojorskiej dzielnicy. Jackson Heights cieszy się sławą jednego z najbardziej multikulturowych i multietnicznych miejsc na świecie. Dla dokumentalisty to miejsce idealne, bo jak w soczewce skupia ono w sobie problemy współczesnego świata. Wiseman włącza kamerę i obserwuje okolicę z charakterystyczną dla siebie cierpliwością, unikając komentowania czy reżyserowania rzeczywistości. Ponad trzygodzinny metraż może stanowić wyzwanie dla widza, ale jeśli dokumentalista chce faktycznie zbliżyć się do prawdy, musi iść na całego. Warto poobserwować z nim.


"Earl i ja, i umierająca dziewczyna", reż. Alfonso Gomez-Rejon
Rok temu podwójnym laureatem Festiwalu Sundance był pokazywany również na American Film Festival "Whiplash". Tym razem Główną Nagrodę Jury oraz Nagrodę Publiczności na najważniejszej imprezie amerykańskiego kina niezależnego zgarnął film Alfonso Gomeza-Rejona. Wygląda na to, że - wbrew pozorom - ta opowieść o dwóch nastolatkach zaprzyjaźniających się ze śmiertelnie chorą dziewczyną jest czymś więcej niż sztampową produkcją z szufladki "young adult". Krytycy chwalili naturalność młodych aktorów oraz bezpretensjonalną zabawę reżysera w cytowanie klasyki kina. Sundance’owa publiczność nie pomyliła się w przypadku "Whiplash", czemu więc nie zaufać jej ponownie?  


"Serce psa", reż. Laurie Anderson
Eksperymentatorka, performerka, skrzypaczka, kompozytorka, wokalistka, artystka "spoken word"… a także reżyserka. Laurie Anderson zaciera w swojej twórczości granice między dziedzinami sztuki, a jej kolejne realizacje układają się w jedną, niezmiennie intrygującą całość. "Serce psa" zainspirowało życie i śmierć ukochanego psa Anderson - foksteriera imieniem Lolabelle. Ale to tylko punkt wyjścia do szerszych rozważań. Artystka miesza techniki (od animacji po archiwalne nagrania) i swobodnie przepływa od tematu do tematu: od Tybetańskiej Księgi Umarłych przez Kierkegaarda i Wittgensteina aż po ataki z 11 września. Do przemyśleń - ale i do wzruszeń.


"Mistress America", reż. Noah Baumbach
Wyjątkowy reżysersko-aktorski duet Noaha Baumbacha i Grety Gerwig znowu razem. Tym razem twórcy "Frances Ha" i "Greenberga" opowiadają o dwóch nieco zagubionych dziewczynach mieszkających w Nowym Jorku. Możemy spodziewać się kolejnej pokręconej bohaterki Gerwig (jej ekranową partnerką jest Lola Kirke), potoku błyskotliwych dialogów oraz portretu pokolenia charakteryzowanego w równej mierze przez samozachwyt, co skłonność do depresji. Oraz wiecznie niepewną sytuację mieszkaniową.

"Grunt spod nóg", reż. Kathleen Collins
Pokazywany w sekcji "Czarnoskóre reżyserki" film Kathleen Collins nazywa się "zaginionym arcydziełem". Aż do tego roku nakręcony w 1982 roku "Grunt spod nóg" był nie do obejrzenia dla zwykłego widza. Debiut Collins to opowieść o profesorce filozofii, która zawodowo zgłębia temat ekstazy religijnej, a prywatnie zmaga się z niewiernością męża i własną niezaspokojoną seksualnością. Ów daleki od realizmu, formalnie eksperymentalny film badający granice rasy i płci – gdyby ujrzał światło dzienne w swoim czasie – podobno mógł zmienić historię kina. Kogo ciekawi, co mogło być – nie powinien przegapić tej pozycji. 


"Steve Jobs", reż. Danny Boyle
Do dwóch razy sztuka? "Jobsa" Joshuy Michaela Sterna trudno nazwać udaną biografią założyciela firmy Apple. Tym razem - jeśli wierzyć recenzjom zza oceanu - chyba jednak się udało. Ale umówmy się - nie mogło się nie udać. Jeśli ktoś miał ożywić na ekranie ikonę przemysłu komputerowego, to właśnie scenarzysta Aaron Sorkin - człowiek, który potrafił zrobić film z... Facebooka. Dodajmy do tego równą charyzmie Jobsa charyzmę Michaela Fassbendera oraz sprawną reżyserską rękę Danny'ego Boyle'a i mamy wymarzone zamknięcie American Film Festival.


5. edycja American Film Festival odbędzie się we Wrocławiu w dniach 20-25 października.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones