Relacja

Filmweb w Gdyni: Wszystkie przegrane życia

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Filmweb+w+Gdyni%3A+Wszystkie+przegrane+%C5%BCycia-61078
Choć w Gdyni wreszcie na chwilę wyszło słońce, kolejny dzień festiwalu upłynął mi na filmach niezbyt radosnych, pozbawionych lekkości i co gorsza – również wewnętrznej energii.

Za późno na korektę?

Wydawałoby się, że czas na erratę przychodzi po zakończeniu dzieła. Gdy po niewczasie orientujemy się, że wystąpił błąd, fatalna omyłka, której teraz już nie da się zamazać, można jedynie próbować wytłumaczyć, że to miało być inaczej. A co, gdy wykaz błędów pojawia się wcześniej? Jeśli facet trochę po 30-tce myśli o swoim życiu jako czymś skończonym, w czym już nic się nie zdarzy, a można jedynie próbować wyjaśniać zaszłości? Jest to niewypowiedzianie smutne. Takie wrażenie wywołuje na mnie bohater "Erratum" Marka Lechkiego. Michał, grany przez Tomasza Kota, obiektywnie rzecz biorąc, nie ma na co narzekać: dobrze zarabia, ma ładną żonę, syna. Jednak sprawia wrażenie człowieka wypalonego. Pewnego dnia na prośbę szefa jedzie do Szczecina, swojego rodzinnego, dawno nieodwiedzanego miasta. Ma tam odebrać nowe auto szefa, jednak podróż wywołuje też w Michale duchy z przeszłości: nigdy niewyjaśnione rodzinne konflikty, porzucone ambicje. Chce je jak najszybciej odpędzić, wyjechać jeszcze tego samego dnia, ale nieprzewidziane zdarzenia powodują, że musi zostać w Szczecinie, w mieszkaniu nieprzejednanego ojca, na dłużej.

"Erratum" przypomina chwilami zły sen, w którym bardzo pragniemy wydostać się z jakiegoś miejsca, ale czym bardziej chcemy, tym mniej okazuje się to wykonalne. Próbujemy iść do przodu, ale im szybciej przebieramy nogami, tym bardziej się cofamy. Zaletą filmu jest sugestywne przedstawienie tego stanu. Jednak w pewnym momencie zmienia on, bardzo subtelnie, ton: Michał zaczyna rozwiązywać kilka spraw, staje twarzą w twarz z nowymi wyzwaniami. Czy uda mu się w końcu na nowo podjąć walkę albo po prostu – cieszyć się życiem? Nie otrzymamy prostej odpowiedzi na to pytanie. Ten film składa się z niedopowiedzeń, przemilczeń i momentów pustki. Gdzieś tam w fabule reżyser rzuca iskierki nadziei, że Michał się budzi z marazmu. Jednak w moim odbiorze filmu przeważyły ponure obrazy miasta, które nie dają w ogóle optymizmu na lepsze jutro. Świat przedstawiony w "Erratum" to świat, w którym nawet zdrowy, zdolny trzydziestolatek czuje się skończony.

Autorowi nie można odmówić odwagi i żelaznej konsekwencji. Przed "Erratum" zrealizował bardzo dobrze przyjęte "Moje miasto". To było osiem lat temu. W międzyczasie nic – żadnej fabuły czy nawet krótkiego metrażu, żadnych przygód z serialem, po prostu dziura w filmografii. Natomiast teraz udało mu się zrobić film, w którym poszukuje własnego filmowego języka i nie idzie utartymi ścieżkami. To rzadkie zjawisko i godne docenienia. Nie mogę się w "Erratum" odnaleźć, w ogóle niezbyt zajmuje mnie opowiadana tutaj historia. Mimo to liczę, że wcześniej niż za kolejne osiem lat Lechki znowu będzie mógł poeksperymentować na widzu i materii filmowej.

Szlachetna Polka, dobry Niemiec i cała reszta

"Joanna" Feliksa Falka to po "Małej maturze 1947" kolejny film tego festiwalu, który obrazuje problem polskich produkcji historycznych: nie brak nam doskonałych techników, którzy dbają o realizacyjną stronę przedsięwzięcia. Ergo: nie brak nawet pieniędzy. Ale wciąż autorzy nie za bardzo mają pomysł, jak o przeszłości opowiadać, więc robią to bardzo schematycznie, staroświecko.

Tę opowieść o kobiecie ukrywającej małą Żydówkę można by od razu pokazywać w telewizji: nikogo nie urazi, ale też głęboko nie poruszy. Nie wywoła żadnych dyskusji, nie każe nam przemyśleć na nowo skomplikowanych polsko-żydowskich relacji z czasów II Wojny Światowej. I nie chodzi o to, że każdy film o tej trudnej tematyce musi podważać dotychczasowy dyskurs albo wzbudzać kontrowersje, ale, na litość, musi przynajmniej opowiadać zajmującą historię.

Fabuła "Joanny" składa się ze sztamp: młoda kobieta pracująca w kawiarni przygarnia przypadkowo spotykaną dziewczynkę Różę, której matka została zabrana przez nazistów. Początkowo, na prośbę dziecka, stara się odnaleźć aresztowaną. Ale niedługo potem inne problemy będą ją zajmować: musi znaleźć źródło utrzymania, a także chronić tajemnicy przed coraz bardziej wścibskimi ludźmi. Poczucie zagrożenie narasta, a jego kulminacją będzie nocna rewizja w mieszkaniu bohaterki.

Również same postaci filmu nadają się co najwyżej do analizy szkolnej "Postawy ludzkie w czasie wojny". Róża – z wielkimi czarnymi oczętami, lokami okalającymi czoło i przekrzywionym berecikiem - jest uosobieniem słodyczy. Joanna to kobieta silna, walcząca niemal samotnie o godność i ludzkie życie. A Niemiec? Oczywiście odezwą się w nim resztki człowieczeństwa. Trudno nie ironizować po obejrzeniu nowego filmu autora "Komornika". Zamysł pewnie był szczytny: pokazać biedną Polkę, która nie patrzyła bezczynnie na tragedię, ale starała się pomagać w swoim skromnym zakresie. Falk wysyła komunikat: - Patrzcie, mieliśmy też przypadkowych, zapomnianych bohaterów. Niestety ten komunikat jest za bardzo wprost.     

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones