Relacja

OFF PLUS CAMERA: Zbuntowani kochankowie i zbuntowane dziewczyny

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/OFF+PLUS+CAMERA%3A+Zbuntowani+kochankowie+i+zbuntowane+dziewczyny-104618
W Krakowie przyjrzeliśmy się sekcjom "Odkrycia" oraz "Hity Festiwalowe", z których wyłowiliśmy dwa filmy: "Ain’t Them Bodies Saints" z Rooney Marą i Caseyem Affleckiem oraz "Jeżeli nadejdzie jutro" z Saoirse Ronan.

Ballada zza szyby

Zaczyna się niemal jak film Terrence’a Malicka. Złota godzina, płynąca kamera, ciągnące się po horyzont łany traw. Rooney Mara odchodzi, wzburzona. Casey Affleck biegnie za nią, coś mówi, przytula. Nie słyszymy słów, nie wiemy, o co chodzi. Pozostaje nastrój: niepokój jakiegoś wewnętrznego dramatu połączony z wzniosłością intymnej chwili między dwojgiem kochanków. Reżyser David Lowery opowiada nam niemal balladową historię, ale zarazem zachowuje dystans. Opowieść o wielkim uczuciu i dramatycznym splocie ludzkich losów rozgrywa się bez dramaturgicznych ochów i achów. Jakby podglądana przez nostalgiczną kamerę zza zakurzonej szyby.



W gruncie rzeczy można czytać "Ain’t Them Bodies Saints" jako rewers historii Bonnie i Clyde’a. Jako słynny film Arthura Penna podany à rebours. Ruth Guthrie (Mara) i Bob Muldon (Affleck) w gruncie rzeczy niewiele się różnią od legendarnych kryminalistów: młodzi, zakochani, wyjęci spod prawa. To, co dla Penna było jednak punktem dojścia – ostateczna konfrontacja bohaterów z wymiarem sprawiedliwości – tutaj jest zaledwie początkiem. Ruth i Bob nie giną w erupcji krwawego filmowego baletu; dają się schwytać. On trafia do więzienia, ona zostaje sama, rodzi ich wspólną córkę i zajmuje się wychowaniem dziewczynki, która nigdy nie widziała ojca. Bohaterowie stają przed dylematem, którego uniknęli żyjący w wiecznym teraz, jakby jutra nie było, Parker i Barrow: co dalej?

Resztę recenzji przeczytacie TUTAJ.

W obronie alternatywnych dziewczyn

"Jeżeli nadejdzie jutro" to film pełen niespodzianek. Zaczyna się jak szeregowa niezależna przypowiastka (od "Powrotu do Garden State" do nieskończoności) o neurotyku (tu akurat neurotyczce), który odwiedza urokliwe zadupie, gdzie odnajdzie sens własnej egzystencji. Film jednak niespodziewanie robi woltę i uderza w tony niemal apokaliptyczne. A gdzieś tam na marginesie czai się jeszcze nastoletnie romansidło. Rozpiętość stylistyczna imponująca, dlatego nie dziwi fakt, że reżyserowi Kevinowi Macdonaldowi nie do końca udaje się skleić te wszystkie konwencje w jedną, przekonującą całość. Ale momentami odnosi sukces.



Przede wszystkim ma ciekawą bohaterkę. Kino kocha takie dziewczyny jak Daisy (Saoirse Ronan) - neurotyczne, pstrokate, zadziorne. Kino kocha również takie konflikty jak  "Daisy kontra świat". Amerykanka porzucona przez ojca u mieszkających na angielskiej wsi kuzynów jasno daje wszystkim do zrozumienia, że nie podoba jej się sytuacja, w jakiej się znalazła. Trudno o bardziej wyrazisty kontrast: odgrodzona od świata słuchawkami zbuntowana nastolatka vs. bezpretensjonalna kompania wychowanych na łonie natury dzieciaków. Problem w tym, że kino kocha też takie dziewczyny i sytuacje… zmieniać. Jeśli bohaterka na starcie jest alternatywną punkówą, to wiedzcie, że fabularny walec wygładzi przed finałem wszelkie zmarszczki charakteru.

Resztę recenzji przeczytacie TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones