Rust Cohle

Detektyw przeniesiony do wydziału zabójstw, gdzie zostaje partnerem Marty'ego Harta (Woody Harrelson). Trafia im prawdopodobnie najtrudniejsza sprawa od lat, w której mistyczne obrzędy wiążą się z porwaniami dzieci. Jeden z głównych bohaterów pierwszego sezonu "True Detective", grany przez Matthew McConaughey'a.

Rustin Spencer "Rust" Cohle pochodził z południowego Teksasu, ale po rozwodzie rodziców wychowywał się z ojcem na Alasce. Nieszczęśliwy wypadek, zakończony śmiercią jego dwuletniej córeczki, stał się końcem jego małżeństwa. Tragedia rodzinna zmienia Cohle'a. W pracy zachowywał się coraz mniej przewidywalnie – pewnego dnia zabił narkomana za to, że ten wstrzyknął swojemu dziecku metamfetaminę. Przełożeni zaproponowali mu wówczas układ: może iść do więzienia, albo uniknąć kary, pracując incognito w wydziale narkotykowym. W efekcie tych działań Cohle uzależnił się od narkotyków, a w późniejszej strzelaninie zabił trzech członków kartelu, samemu będąc wielokrotnie postrzelonym. W czasie rekonwalescencji przebywał w szpitalu psychiatrycznym w Teksasie. Otrzymał propozycję emerytury w pełnym wymiarze, jednak odmówił, prosząc o przeniesienie do działu zabójstw. Wtedy, w 1995 roku, został przeniesiony do Luizjany.

Zmaga się z wieloma problemami natury egzystencjalnej, a jego filozofia życiowa zakłada absolutny brak nadziei. Mężczyzna uważa, że jesteśmy jedynie "czującym mięsem". Jednocześnie Rust jest synestetykiem - doświadczenie jednego zmysłu aktywizuje u niego również reakcje innych. Nawiedzają go także wspomnieniach z czasów, kiedy żył jako członek kartelu. Nie znajduje zrozumienia nawet u swojego partnera, Marty'ego Harta. Poświęca się bez reszty pracy. Żyje samotnie w minimalistycznie urządzonym mieszkaniu, otoczony fachową literaturą kryminologiczną i psychologiczną. Nie utrzymuje znajomości innych niż te z pracy, mało obchodzą go koneksje, powiązania i układy. Wielokrotnie wyraża swoje poglądy, nie zważając na konsekwencje, które bywają uciążliwe, np. zawieszenia czy ostre wymiany zdań ze współpracownikami. Koledzy z pracy nazywają Rusty'ego "Poborcą" ze względu na duży zeszyt, służący mu do zapisywania obserwacji z miejsc zbrodni.

Rust nie waha się naginać prawa dla wyższych celów. Często nie konsultuje swoich poczynań z przełożonymi, narażając się tym samym na ich gniew, szczególnie, jeśli w grę dodatkowo, poza niesubordynacją, wchodzi polityka.