Bo w sumie gdzie te niekonwencjonalne metody? Zgadzam się pod koniec z główną bohaterką, że nikomu się tam nie poprawiało. Może źle to widzę, nie wiem
Moim zdaniem tam nikomu się nie poprawiało, każdy robił co chciał, nie był w sumie pilnowany z posiłkami, wiec co to za terapia?
A na koniec Keanu mówi dziewczynie żeby spieła poślady i była twarda. To tak jakby powiedzieć osobie z depresją - nie bądź smutny
Dokładnie to samo odczucie miałam. Mam wrażenie,że doktor był jednym z tych "naciągaczy",którzy dzięki rozgłosowi i kontrowersji zdobyli pacjentów,a raczej klientów. No chyba,że jego metodą było doprowadzanie czy bardziej przyzwolenie na to,aby pacjenci sami doprowadzili się na skraj i to był ten punkt przełomowy. Tylko czy do tego naprawdę potrzeba nieskutecznej terapii?
Ogólnie odniosłam wrażenie, że film pod tym względem jest niedopracowany. Ani terapia ani anoreksja nie jest ukazuje realiów. Ot taka to sobie powierzchowna historyjka, przyjemna dla oka
Zgadzam się w 100% Nie zauważyłam tam żadnej "niekonwencjonalnej" metody. Do tego ci pacjenci praktycznie cały czas siedzieli sami, bez lekarza. Więc jak mieli się leczyć? Sami wzajemnie?
Mega niedopracowanie.
A mnie się wydaje, że na tym polegała terapia. Uzależniony człowiek, w tym przypadku od niejedzenia, nie może być przymuszony do czegokolwiek. W szpitalu psychiatrycznym leczenie polega na podawaniu silnych leków i przymusowym dokarmianiu przez rury, a to nic nie daje. Ludzie muszą sięgnąć dna, przestać bać się żyć, spiąć dupe i walczyć o siebie-na tym polegała terapia, doktor pozwalał im decydować za siebie przy jednoczesnym wspieraniu ich, chociaż wiedział, że dla nich to brednie, bo niby jak mają wygrać z uzależnieniem? Przede wszystkim muszą chcieć i terapia ich do tego popychala szybciej lub wolniej.
Jak dla mnie anoreksja jest trochę bardziej jak zaburzenie lękowe niż uzależnienie. Oni się boja jedzenia. A osoba, która czuje lęk ma jakiś uraz, coś poszło nie tak np. niskie poczucie własnej wartości, stres, odpychanie przez rodziców, niespełnione ambicje, przejmowanie się opiniami innych ludzi itd. Dlatego takie osoby moim zdaniem najpierw powinny przejść terapie taka jak osoby z depresja i nerwica, bo to jest przyczyna, a niejedzenie to skutek.
Jak dla mnie tu bardziej chodzi o brak wiedzy twórców na temat tego jak powinna wyglądać terapia. Lekarz był raczej przedstawiony w dobrym świetle. Tyle że jego ''metody'' były w rzeczywistości gówniane, ale to raczej ze względu na niedopracowanie filmu.
Oczywiście, że nie. Doktor to konkretny debil. Leczenie metoda „grow a pear”/„Get over yourself” tylko sprawia ze pacjenci czuja się bardziej winni co może doprowadzić nawet do samobójstwa. Powiedzenie do głosu w głowie żeby wypierdalal tez nie jest takie proste widocznie taka osoba nigdy się z czymś takim nie zmagała i nie wie ze to nie zależy od nas nawet jeśli byśmy chcieli bo wszystko jest podświadome.
i nie chodzi mi o to ze żeby być terapeutą trzeba przejść przez anoreksje, ale o to że widocznie ten doktor nie miał żadnych mentalnych problemów i nie wiem kto go szkolił. Pójście do takiego to tylko szkoda dla pacjenta
Ja tez momentami odnioslam takie wrazenie aczkolwiek metody keanu nie byly wcale tak zupelnie pozbawione sensu. To od nich zalezalo czy beda jesc czy nie nikt ich do tego nie przymuszal, czyli zwracanie anorektykom kontroli, czego oni wlasnie potrzebuja i do czego przywiazuja nadmierna wage. Druga sprawa czesto anorektycy w obliczu niepowodzen uciekaja w epizod anoreksji, w głodzenie, bo gdy swiat wymyka im sie spod kontroli to jest jedyne co im ta kontrole nad zyciem, czy emocjami przywraca. I o tym jest ten film by mierzyc sie z przeciwnosciami isc mimo wszystko zaakceptowac fakt ze zycie nie zawsze jest latwe i rozowe ze taka już natura zycia, a my nie mozemy nic zrobic jak się temu poddac. I tego chyba miala nauczyc terapia w tym osrodku, rowniez odpowiedzialnosci za swoje wlasne wybory, woli zycia, by zyc i chciec zyc dla siebie samych czego im wszystkim zmagajacych sie z choroba brakowało.
SPOILER PRZY KOŃCU
Nie wiadomo jakich metod ktoś by nie próbował jeśli osoba chora nie chce pomocy to mu się nie pomoże. Nic nie dadzą kontrolowane posiłki jeśli umysł wciąż jest chory, a umysłu nie wyleczy się kontrolą. Alkoholika nie wyleczy się zabraniem mu alkoholu, narkomana narkotyku, a anorektyka wmuszaniem w niego jedzenia. Ci ludzie tam sami dla siebie byli pomocą i może osobom z zewnątrz wydaje się to absurdalne jak chory może pomóc choremu, ale jest tak, że osoba, która zdrowieje będzie większą pomocą dla chorego niż sam lekarz. Próby podejścia do jedzenia przez główną bohaterkę, aż do incydentu z tym chłopakiem mogą świadczyć o tym, że dzięki pomocy drugiej osoby przełamywała się. A po incydencie, z racji tego, że taka osoba kompletnie nie radzi sobie ze swoimi uczuciami, albo próbuje przejąć nad nimi kontrolą nie jedząc, ta dziewczyna znowu zaczęła się głodzić, aż w końcu opuściła ośrodek. I wtedy właśnie doktor powiedział ważne słowa, chyba pod wpływem zarzutów macochy jak pacjenci mogą tak po prostu wyjść, że czasem osobie potrzebny jest dół, żeby wrócić. I to było kluczowe dla głównej bohaterki, czy skuteczne, mam nadzieję, ale jej podejście do terapii bardzo się dzięki temu, że prawie umarła zmieniło.
Święte słowa. Dodam, że terapie grupowe są często znacznie bardziej skuteczne niż indywidualne i wtedy to taka grupa leczy, a terapeuta tylko obserwuje i ewentualnie kieruje.
Zobaczcie jakieś filmy dokumentalne o takich miejscach w Stanach - poziom leczenia zerowy, przymuszanie do jedzenia, a większość pacjentek umiera. Jak na taki standard to ten lekarz w filmie był naprawdę niezły.
Mała dygresja - oddziały otwarte w szpitalach w Polsce mają o niebo lepsze metody i pacjentki rzeczywiście wracają do zdrowia.