PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=299113}
7,4 790 419
ocen
7,4 10 1 790419
6,7 44
oceny krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Przewidywalny do bólu,pełny patosu i z nędzną grą aktorów. Ten film to jedynie efekty specjalne... Typowy Cameron. Jeszcze kolejne będzie robić. Lepiej by się zajął filmami o prawdziwych Indianach,a nie o niebieskich stworach, których mają ich przypominać. Bajeczka dla małych dzieci, ja w każdym razie tego nie kupuję. Początek był niezły, później zaczeło się całe g#wno... Już się nie mogę doczekać kolejnych Avatarów. Ile ich będzie? 5? Dla mnie to jest strata czasu i kasy, no ale kto bogatemu zabroni?

ocenił(a) film na 10
pliseq

Jeszcze tylko dwa. "Avatar" ma być trylogią. A Na'Vi to nie niebieskie stwory, tylko z naszego punktu widzenia Obcy na niskim poziomie, że tak to ujmę, technologicznym, tak samo jak ludzie trzy tysiące lat temu. Nic w tym dziwnego.
A stworami to można nazwać jakieś tępe krasnale z Hobbita czy innego Władcy Pierścieni z Narnii.

ocenił(a) film na 3
Spajs

Problem w tym, że LOTR nie ma fabuły typu: Pocahontas+Smerfy. Nie obraź się, ale nie masz za grosz gustu, skoro oceniasz WP na 1, a ten niebieski gniot z beznadziejnie słabą fabułą na 10.

ocenił(a) film na 9
pliseq

"Problem w tym, że LOTR nie ma fabuły typu: Pocahontas+Smerfy"

Avatar też nie. Twoja pointa?

LotR ma za to fabułę typu: nieodwracalnie i nieskazitelnie dobry bohater (i to w zasadzie wszystko, co można i o nim, i o całej reszcie bohaterów powiedzieć) wędruje z pierścionkiem nieodwracalnie i nieodmiennie złego łotra (i to również wszystko, co można o nim i o reszcie antagonistów powiedzieć), by go wrzucić do wulkanu, całkowicie lejąc na fakt, że są dużo bardziej sensowne i dużo bardziej logiczne sposoby pozbycia się go (ale żaden z nich nie zostaje zastosowany podług znanej naukowej zasady o nazwie "BO TAK!!!"). A w międzyczasie jego kumple - równie bezpłciowi i równie nieskazitelnie bielutcy i dobrzy - raz za razem łoją wojska tego złego, odnosząc kolejne chwalebne wiktoryje (co jedna, to bardziej naciągana) nad mającym nad nimi znaczną przewagę wrogiem. Rzeczywiście, fabularny majstersztyk i uczta dla intelektu.

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

Avatar właśnie ma taką fabułę.

"LotR ma za to fabułę typu: nieodwracalnie i nieskazitelnie dobry bohater (i to w zasadzie wszystko, co można i o nim, i o całej reszcie bohaterów powiedzieć) wędruje z pierścionkiem nieodwracalnie i nieodmiennie złego łotra" Ta? A w Królu Lwie,Terminatorze lub Gwiezdnych wojnach są sami źli lub dobrzy. Co w tym jest złego?

"by go wrzucić do wulkanu, całkowicie lejąc na fakt, że są dużo bardziej sensowne i dużo bardziej logiczne sposoby pozbycia się go (ale żaden z nich nie zostaje zastosowany podług znanej naukowej zasady o nazwie "BO TAK!!!")." Oglądałeś w ogóle ten film. Jak nie, to obejrzyj, bo wiesz, same trailery nie wystarczą, żeby sobie wyrobić opinię...

"A w międzyczasie jego kumple - równie bezpłciowi i równie nieskazitelnie bielutcy i dobrzy - raz za razem łoją wojska tego złego, odnosząc kolejne chwalebne wiktoryje (co jedna, to bardziej naciągana) nad mającym nad nimi znaczną przewagę wrogiem." W kampanii wrześnowej, Niemcy też nie raz byli łojeni, mimo swojej potężnej przewagi. Nie wysilaj się na serio... W dodatku LOTR nie opiera się jedynie na efektach. Większość zrobiona jest naturalnie. A to gówno na górze? Efekty,efekty,żenujące dialogi,efekty,smerfy,efekty na koniec wyjątkowo interesujące przesłanie, które by wymyślił przedszkolak:"Wyrżnięcie Indian było ZUE." WOW.

ocenił(a) film na 9
pliseq

"Avatar właśnie ma taką fabułę"

Nie, nie ma. Bzdury z Pocahontas słyszałem już wcześniej setki razy i nie tylko nikt tego racjonalnie nie udowodnił, ale przedstawiana mnie i innym "argumentacja", przez wzgląd na swoją denną głupotę, tylko dodatkowo obnażyła bezsens tej historyjki. Oto zdaniem oszołomów twojego pokroju wszechobecne w kinie elementy należy tępo przypasować do całkowicie losowo wybranego filmu - ot, "Avatar to kopia Pocahontas, bo bohaterowie ZAKOCHUJĄ SIĘ W SOBIE". Ani chybi, musi to być element wzięty właśnie z Pocahontas - podobnie jak ogólnikowy motyw ekspedycji na ten czy inny "nowy świat" i logicznie z tego wynikające albo eksplorowanie tego świata, albo poszukiwanie/wydobywanie tam jakichś bogactw naturalnych, występujące w kinie nader często... Ale nie - debile twojego pokroju muszą tępo palnąć, że to nie pochodzi z żadnego innego filmu, a przypasować to właśnie do Pocahontas. Bez powodu. Bez sensu. Bez rozumu. Bo po co to ostatnie osobom twojego pokroju.
Nazywanie zaś Na'vi Smerfami świadczy o twojej głupocie. Dopóki wyzywanie od Smerfów każdego, kto jest niebieski, stanowi jedynie formę żartu, jest to całkowicie akceptowalne (nawet Ultramarines z WH40k są przez fanów od "Smerfów" niekiedy wyzywani, przez wzgląd na kolor swoich zbroi). Ale kiedy pojawia się ktoś, kto ów niebieski kolor traktuje jako merytoryczny element filmu i wywodzi z niego argument w dyskusji, przestaje to być śmieszne, a robi się żałosne.

"Ta? A w Królu Lwie,Terminatorze lub Gwiezdnych wojnach są sami źli lub dobrzy"

Tak, ale poza tym postacie te miały takie czy inne cechy charakteru i nie były kompletnie jednowymiarowe. Co możesz powiedzieć o Aragornie jako postaci, poza tym, że jest dobrym herosem?

"Co w tym jest złego?"

To, że czarno-biały podział świata przedstawionego jest zabiegiem dość prymitywnym, który mimo to nie przeszkadza wielbicielom wymienionych przez ciebie filmów. I wszystko byłoby cacy, gdyby nie fakt, że ci sami ludzie okazują się takimi obrzydliwymi hipokrytami, że potrafią Avatara krytykować za te same cechy, które w Gwiezdnych Wojnach i tym podobnych kompletnie olewają - włącznie z czarno-białym podziałem świata właśnie.

"Oglądałeś w ogóle ten film. Jak nie, to obejrzyj"

Nie tylko oglądałem filmy, ale także czytałem książki, pod które filmy były kręcone. A same filmy mam na dokładkę na własność na Blu-rayu. A patrząc na to, co tutaj bredzisz, podejrzewam, że nie wiesz nawet, o czym mówię - więc to raczej ty powinieneś obejrzeć film, tym razem z włączonym rozumem (o ile go masz). Jeden z największych bezsensów LotR pięknie obnaża filmik z serii HISHE - a lektura książek pozwala poznać tylko jeszcze więcej powodów, dla których cała fabuła LotR jest wysilona.

"W kampanii wrześnowej, Niemcy też nie raz byli łojeni, mimo swojej potężnej przewagi. Nie wysilaj się na serio..."

To ty się, koleś, nie wysilaj... Kampanię wrześniową tu teraz przywołujesz? Serio? Nie chce mi się nawet tłumaczyć bezsensu tego porównania...

"W dodatku LOTR nie opiera się jedynie na efektach. Większość zrobiona jest naturalnie"

Mwehehe... to miał być jakiś wyjątkowo nędzny wykręt, mający nieudolnie ukryć fakt, że LotR - podobnie jak Avatar - bazuje bardziej na wrażeniach wizualnych, niż fabule? Co z tego, że nie użyto efektów komputerowych, skoro nadal idzie tu przede wszystkim o plenery i o akcję (nawet bitwę w Helmowym Jarze, której w książce poświęcono jeden rozdział, rozciągnięto tak, że trwa ćwierć filmu), a nie o cokolwiek nieskomplikowaną fabułę o walce dobra ze złem?

"na koniec wyjątkowo interesujące przesłanie, które by wymyślił przedszkolak:"Wyrżnięcie Indian było ZUE.""

W przeciwieństwie do takiego LotR, który w ogóle nie ma żadnego przesłania. No, chyba że standardowe, baśniowe morały w tonie "dobro zawsze zwycięża", to już jest przesłanie.
A przesłanie w Avatarze, jakkolwiek proste, jest całkiem inne - a jakie, to już sam do tego dojdź, tylko najpierw włącz myślenie.

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

Po Twoich wypocinach chyba obniżę ocenę temu niebieskiemu gniotowi. Ale zacznijmy od początku.

Oto zdaniem oszołomów twojego pokroju wszechobecne w kinie elementy należy tępo przypasować do całkowicie losowo wybranego filmu - ot, "Avatar to kopia Pocahontas, bo bohaterowie ZAKOCHUJĄ SIĘ W SOBIE". To jest jedyne podobieństwo według Ciebie. Jesteś jakiś głupi czy po prostu naćpany? Przecież ci cali Na'vi to nasi Indianie. Historia jest prosta jak drut i wyjątkowo głupia. Jak Ci się podobało, to OK, nie masz gustu lub istnieją dla Ciebie tylko efekty.

"Tak, ale poza tym postacie te miały takie czy inne cechy charakteru i nie były kompletnie jednowymiarowe. Co możesz powiedzieć o Aragornie jako postaci, poza tym, że jest dobrym herosem?" Aragorn nie jest jednowymiarowy. Po prostu filmu nie oglądałeś i przyznaj się do tego. Ma on swoją kobietę, pewnie wiesz kogo, przez wszystkie filmy podejmuje pewne wybory. Jest spadkobiercą tronu, na którym nawet nie chce siadać. W Królu Lwie postacie nie były jednowymiarowe? Co za tępe bzdury...

"W LOTR są elementy polityczne, kolejny dowód, że go nie oglądałeś.
Co z tego, że nie użyto efektów komputerowych, skoro nadal idzie tu przede wszystkim o plenery i o akcję (nawet bitwę w Helmowym Jarze, której w książce poświęcono jeden rozdział, rozciągnięto tak, że trwa ćwierć filmu), a nie o cokolwiek nieskomplikowaną fabułę o walce dobra ze złem?" Ee to w nawiasie to ma być dowód na co? Są trzy części głąbie. Nie da się przedstawić bitwy w 5 minut...

"W przeciwieństwie do takiego LotR, który w ogóle nie ma żadnego przesłania." Ach tak? Nie ma przesłania? Mogę Ci tylko powiedzieć to samo: sam je wyłap. Tylko na początek obejrzyj film...





ocenił(a) film na 9
pliseq

"Po Twoich wypocinach chyba obniżę ocenę temu niebieskiemu gniotowi"

Ależ nie krępuj się. Nie zapomnij sobie jeszcze paluszka obciąć na złość cioci.

"To jest jedyne podobieństwo według Ciebie"

Nie, baranku - to tylko wybrane "podobieństwo" z tych wszystkich, jakie mi podawano, które w szczególności obnaża ich głupotę. Wszystkie inne "podobieństwa" są równie ogólnikowe, ale oszołomy i tak przypasowują je na siłę do danego filmu.

"Przecież ci cali Na'vi to nasi Indianie"

Tak. Bo przecież tylko w Pocahontas byli Indianie...

"Historia jest prosta jak drut"

Albowiem tylko w Pocahontas mieliśmy prostą historię... zresztą, historia w Pocahontas jest jeszcze prostsza, niż w Avatarze.

"i wyjątkowo głupia"

Żebym ja tak usłyszał kiedyś choć jeden powód, dla którego ta pusta konstatacja miałaby mieć sens... Regularnie się taki pojawia, że fabuła jest głupia, i kiedy ma tę tezę uzasadnić, sam pisze głupoty. Te o bombardowaniu atomówkami oraz o niebieskich dzikusach wygrywających maszynami trzeba już po prostu w ramki oprawić - bo myśl, że są ludzie na tyle głupi, by nie ogarnąć banalnie prostego filmu lub przeinaczyć jego sens, jest zatrważająca.

"Jak Ci się podobało, to OK, nie masz gustu lub istnieją dla Ciebie tylko efekty"

Porażająca argumentacja.

"Aragorn nie jest jednowymiarowy"

Owszem, jest. A te bzdury, które tutaj piszesz - że ma kobietę, że podejmuje jakieś banalne wybory - pokazują tylko, że nie rozumiesz, o czym mówię, i że potrafisz tak przekłamać fakty, by banalne elementy filmu przedstawić jako głębokie motywy definiujące postać.

"Po prostu filmu nie oglądałeś i przyznaj się do tego"

Chłopczyku, zejdź wreszcie na ziemię... Twoim zdaniem, głośnego jak diabli filmu, nagłaśnianego przez kampanię marketingową, puszczanego masowo w kinach, a później w telewizji, miałbym nie obejrzeć? Gadasz tak, jakbyśmy rozmawiali o jednym z filmów Lyncha... Myślisz, że to dla ciebie takie wielkie dokonanie, że LotR-a obejrzałeś? Że musisz sobie wmawiać, iż twój rozmówca nie dostąpił tego zaszczytu, by podbudować poczucie własnej wartości?
Powtórzę raz jeszcze - filmy z serii LotR obejrzałem wszystkie, i to wielokrotnie, mam je wszystkie na Blu-rayu, przeczytałem również trylogię Tolkiena, na motywach której filmy te są oparte.

"Jest spadkobiercą tronu, na którym nawet nie chce siadać"

Och, rety, ależ to głębokie... Ależ to jego jednowymiarowość bezpłciowego herosa zaburza...

"W Królu Lwie postacie nie były jednowymiarowe?"

Owszem, nie były. Główny bohater, w odróżnieniu od Aragorna, przynajmniej nie był bezpłciowym herosem, tylko normalną postacią, dotkniętą swoimi słabościami. W gruncie rzeczy, Simba był zwykłym palantem, który cieszył się ze swojego spokojnego życia na wygnaniu i nie przejmował się w ogóle losem tych, których zostawił. Tchórzył też, zwyczajnie, kiedy przyszło mu zmierzyć się z własną przeszłością - wziął się w garść dopiero wtedy, gdy mu uświadomiono, że nie był winny śmierci ojca. Gdzie są jakiekolwiek słabości u Aragorna? Gdzie są u niego negatywne cechy charakteru?

"W LOTR są elementy polityczne, kolejny dowód, że go nie oglądałeś"

Jeżeli w LotR są według ciebie jakiekolwiek "elementy polityczne", to dowód, że faktycznie jesteś prostakiem, dla którego obejrzenie wysokobudżetowego filmu to osiągnięcie na miarę obcowania z twórczością Lyncha, który banalne elementy kreacji postaci przedstawia jako głębokie i niejednowymiarowe, a teraz jeszcze w prostą walkę dobra ze złem próbuje wplatać "elementy polityczne". I w czym się ta "polityka" przejawia, niby? W tym, że królowie są i państwa?

"Ee to w nawiasie to ma być dowód na co? Są trzy części głąbie. Nie da się przedstawić bitwy w 5 minut..."

Jaaasne. Więc rozciągnijmy ją od razu do 30-40 minut, a co. Oraz dorzućmy parę walk, których w książce nie było (vide potyczka z wargami, przy okazji której Aragorn niby-to-umarł) - no bo przecież widownia może czasem wyjść z kina, jeśli przez dłuższy czas ktoś kogoś nie zarąbie.
Za to przykładowo przedstawić dłuuugie spotkanie u Elronda w pięć minut nagle się da? Albo rozmowę Gandalfa z Grimą? Albo ostatnie spotkanie z Sarumanem, które zresztą w ogóle wywalono z kinowej wersji filmu?

"Ach tak? Nie ma przesłania? Mogę Ci tylko powiedzieć to samo: sam je wyłap"

Nie chce mi się na siłę doszukiwać przesłania w banalnej historii.

"Tylko na początek obejrzyj film..."

Co, trzydziesty raz? Poprzednie dwadzieścia dziewięć nie wystarczy?

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

"Tak. Bo przecież tylko w Pocahontas byli Indianie..."

Zacznij myśleć w końcu i oglądaj filmy o których się wypowiadasz... W Pocahontas byli Indianie i facet, który stwierdził, że się zakochał,przeleciał ją. Oczywiście wszyscy przeciwko nim bla bla bla. Nie ma co Cameron się popisał. Zrób sobie ołtarzyk chory człowieczku...

"Albowiem tylko w Pocahontas mieliśmy prostą historię... zresztą, historia w Pocahontas jest jeszcze prostsza, niż w Avatarze."
I co z tego? Twoje wypociny nie trzymają się kupy.

"Och, rety, ależ to głębokie... Ależ to jego jednowymiarowość bezpłciowego herosa zaburza..".
E tam. Nie zrozumiałeś, bo nie oglądałeś...

"Owszem, nie były. Główny bohater, w odróżnieniu od Aragorna, przynajmniej nie był bezpłciowym herosem, tylko normalną postacią, dotkniętą swoimi słabościami"
Aragorn też był dotknięty słabościami. Kpiono z niego,wyszydzano. Przypomnij sobie co mówił Saruman...a sorry.

"Jeżeli w LotR są według ciebie jakiekolwiek "elementy polityczne", to dowód, że faktycznie jesteś prostakiem, dla którego obejrzenie wysokobudżetowego filmu to osiągnięcie na miarę obcowania z twórczością Lyncha, który banalne elementy kreacji postaci przedstawia jako głębokie i niejednowymiarowe, a teraz jeszcze w prostą walkę dobra ze złem próbuje wplatać "elementy polityczne". I w czym się ta "polityka" przejawia, niby? W tym, że królowie są i państwa?" Twoja ignorancja jest żenująca i słaba. Masz wyraźny problem z myśleniem... Przejawia się w tym, że są sojusze,pertraktacje,umowy,walki o tron. Możesz to nazwać inaczej. Dla mnie to jest polityka...

Ale na co ty się żalisz. O co Ci właściwie chodzi. Co Cię książka obchodzi? To jest FILM. Nikt by nie chciał ględzenia cały film. Ty tu płaczesz o wersję kinową... Chłopie, to jej nie oglądaj. Obejrzyj rozszerzoną marny dzieciaku.

"Nie chce mi się na siłę doszukiwać przesłania w banalnej historii."
To skończ się wymądrzać. Może jesteś za głupi na to przesłanie. Może to za trudne dla Ciebie?

"Co, trzydziesty raz? Poprzednie dwadzieścia dziewięć nie wystarczy?"
To był akurat trailer...

ocenił(a) film na 9
pliseq

"Zacznij myśleć w końcu i oglądaj filmy o których się wypowiadasz... W Pocahontas byli Indianie i facet, który stwierdził, że się zakochał,przeleciał ją. Oczywiście wszyscy przeciwko nim bla bla bla"

Tak samo jak w Tańczącym z Wilkami, Człowieku zwanym koniem, czy Niebieskim żołnierzu - a to tylko trzy przykłady z wierzchu głowy. To ty zacznij wreszcie myśleć i dostrzeż, że twoje "podobieństwa" to wszechobecne w kinie motywy, które w żaden sposób nie odróżniają Pocahontas od innych filmów.

"I co z tego? Twoje wypociny nie trzymają się kupy"

Czy ta gołosłowna konstatacja miała być wykrętem, byleby tylko - broń Boże - nie wdać się w dywagacje na temat dużo bardziej istotnych (bardziej w każdym razie, niż jakieś totalne ogólniki pokroju "bo bohater gdzieś tam podróżuje" czy "bo bohaterowie zakochują się w sobie") w fabule Avatara kwestii, które odzwierciedlenia w Pocahontas nie znajdują żadnego?

"E tam. Nie zrozumiałeś, bo nie oglądałeś..."

Daruj sobie, kotuś. Puste "nie zrozumiałeś" na mnie nie działa, co najwyżej pokazuje, że nie masz argumentów.

"Aragorn też był dotknięty słabościami. Kpiono z niego,wyszydzano"

Ty to nazywasz słabościami? To, że otaczali go ignoranci i prości ludzie, którzy nie znali jego rodowodu ani nie wiedzieli, kim jest naprawdę, nie ma nic wspólnego z charakterem samego Aragorna. A jeśli próbujesz powoływać na świadka Sarumana, dowodzi to tylko twojej rozpaczy i tego, że palnąłeś bzdurę i nie masz jej czym poprzeć.

"Twoja ignorancja jest żenująca i słaba. Masz wyraźny problem z myśleniem... Przejawia się w tym, że są sojusze,pertraktacje,umowy,walki o tron"

I dla takiego idioty, jak ty, już jest "polityka"... Lecę zatem pooglądać takie polityczne thrillery, jak "Śpiąca królewna" Disneya (no, bo przecież tam jest mariaż między dziećmi różnych królów!), czy też "Królewna śnieżka" (bo przecież zła królowa chce ubić królewnę, by dochrapać się do władzy).
Jesteś żałosny.

"Ale na co ty się żalisz. O co Ci właściwie chodzi"

Dobrze wiesz, o co mi chodzi. To, że próbujesz teraz nieudolnie odwracać kota ogonem, to tylko kolejne, co świadczy o twojej rozpaczy i o tym, że nie masz nic sensownego do powiedzenia na poparcie bzdur, które zdążyłeś już palnąć.

"Ty tu płaczesz o wersję kinową..."

Nieee, płaczę ogólnie o całą trylogię. Wątek Sarumana to tylko jeden z całej listy problemów.

"To skończ się wymądrzać. Może jesteś za głupi na to przesłanie"

Więc powiedz mi, mój ty mądry człowieku, jakież to przesłanie. Tylko nie gadaj takich debilizmów, jak ten o "polityce", bo cię wyśmieję...

"To był akurat trailer..."

Trailera to ja akurat żadnego na oczy nie widziałem. W sumie to nawet dość ciekawe - w twoim chorym umyśle, wszystko nabiera odwrotnego znaczenia. Nie oglądałem żadnych trailerów LotR, za to wielokrotnie oglądałem same filmy - a tobie się ubzdurało, że oglądałem tylko trailery, a żadnego filmu. To, co zdrowy na umyśle człowiek uznaje za baśniowe wręcz motywy, ty postrzegasz jako "elementy polityczne". A w nieskazitelnym herosie, który mógłby się z powodzeniem znaleźć chociażby w greckiej mitologii (tam też się roi od takich bohaterów, o których wiadomo tylko tyle, że dokonywali bohaterskich czynów), dopatrujesz się wyimaginowanej głębi. Jak można tyle razy robić z siebie takie kompletne zero i jednocześnie gorąco zapewniać o własnej racji?

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

"Tak samo jak w Tańczącym z Wilkami, Człowieku zwanym koniem, czy Niebieskim żołnierzu - a to tylko trzy przykłady z wierzchu głowy. To ty zacznij wreszcie myśleć i dostrzeż, że twoje "podobieństwa" to wszechobecne w kinie motywy, które w żaden sposób nie odróżniają Pocahontas od innych filmów."

Problem w tym, że scenariusz jest żywcem przepisany i wpleciony w realia kosmosu. To już nie jest takie fajne. Ale co może wiedzieć taki fanboy Avatara, który przesiaduje tu całymi dniami i broni ten chłam przed innymi? Masz jakieś zainteresowania?

"Czy ta gołosłowna konstatacja miała być wykrętem, byleby tylko - broń Boże - nie wdać się w dywagacje na temat dużo bardziej istotnych (bardziej w każdym razie, niż jakieś totalne ogólniki pokroju "bo bohater gdzieś tam podróżuje" czy "bo bohaterowie zakochują się w sobie") w fabule Avatara kwestii, które odzwierciedlenia w Pocahontas nie znajdują żadnego?"
Bezczelnie próbujesz kłamać. Napisałem jasno:fabuła jest taka sama.

Mało mnie interesuje, co na Ciebie działa...

"Ty to nazywasz słabościami? To, że otaczali go ignoranci i prości ludzie, którzy nie znali jego rodowodu ani nie wiedzieli, kim jest naprawdę, nie ma nic wspólnego z charakterem samego Aragorna. A jeśli próbujesz powoływać na świadka Sarumana, dowodzi to tylko twojej rozpaczy i tego, że palnąłeś bzdurę i nie masz jej czym poprzeć."
Sęk w tym, że Saruman miał trochę racji. No, bo co Aragorn mógł wiedzieć o strategii,wywiadzie itp? Zamiast pisać o mojej rozpaczy,pomyśl nad tym. Aa zapomniałem, nie chce Ci się myśleć. W sumie nic dziwnego.

"I dla takiego idioty, jak ty, już jest "polityka"... Lecę zatem pooglądać takie polityczne thrillery, jak "Śpiąca królewna" Disneya (no, bo przecież tam jest mariaż między dziećmi różnych królów!), czy też "Królewna śnieżka" (bo przecież zła królowa chce ubić królewnę, by dochrapać się do władzy).
Jesteś żałosny."
Idąc Twoim żałosnym tokiem rozumowania, za króla Chrobrego nie było czegoś takiego jak polityka, tylko... no właśnie co to było? Małżeńskie lub rodzinne kłótnie? ELEMENTY, wiesz? Nie napisałem, że jest to gatunek polityczny. Znowu:naucz się czytać. Sam mi wytykasz jakieś wady, a w najprostszych rzeczach popełniasz błąd. Oj,żal mi Cię... Twoja nieudolność jest przykra.

"Dobrze wiesz, o co mi chodzi. To, że próbujesz teraz nieudolnie odwracać kota ogonem, to tylko kolejne, co świadczy o twojej rozpaczy i o tym, że nie masz nic sensownego do powiedzenia na poparcie bzdur, które zdążyłeś już palnąć."
ZIEEW. Powtarzasz się. Twoje wypociny są tak samo nudne i słabe, jak Avatar.

"
Nieee, płaczę ogólnie o całą trylogię. Wątek Sarumana to tylko jeden z całej listy problemów."
Problemem są Twoje wypracowania na tym forum, których nikt nie chce czytać, bo są przesiąknięte hipokryzją. Już ktoś zmiażdżył raz te Twoje wypociny. Nie zmuszaj mnie, żebym to robił. Stałeś się już pośmiewiskiem na tym forum...

"Więc powiedz mi, mój ty mądry człowieku, jakież to przesłanie. Tylko nie gadaj takich debilizmów, jak ten o "polityce", bo cię wyśmieję..."
"Od nas zależy jedynie czemu poświęcimy życie”-Gandalf.
Jeden z ważniejszych cytatów w filmie. Zwłaszcza, że książka została napisana w latach wojny. To jest przesłania, a nie "miłość jest najważniejsza" albo "wymordowanie Indian było złe, a my to se teraz przeniesiemy na inną planetę. Ha!"



ocenił(a) film na 9
pliseq

"Problem w tym, że scenariusz jest żywcem przepisany i wpleciony w realia kosmosu"

Właśnie o to chodzi, kotuś, że NIE JEST żywcem przepisany. Wystarczy sobie poczytać np. ten tekst z sajtu Joemonster - pisany ewidentnie dla jaj, ale przez oszołomów traktowany bardzo poważnie - żeby zobaczyć, że te bajeczki o Pocahontas opierają się na mnóstwie uproszczeń, przeinaczeń i przemilczeń, byleby tylko dopasować na siłę fabułę jednego filmu do drugiego. Całkowicie pomija się przykładowo wszystkie kwestie, które wyłożyłem poniżej.

"Masz jakieś zainteresowania?"

Zapytałbym raczej, czy to ty masz jakieś zainteresowania, skoro obejrzenie blockbustera uważasz za wielkie osiągnięcie i wielkie wydarzenie w twoim życiu.

"Bezczelnie próbujesz kłamać. Napisałem jasno:fabuła jest taka sama"

To, że będziesz uparcie powtarzał, iż cukier jest słony, nie sprawi, że faktycznie taki się stanie. A jeśli samodzielnie nie umiesz dostrzec mnóstwa elementów, które nie znajdują odzwierciedlenia w Pocahontas, to ja ci z łatwością mogę w tym pomóc (kopiuję własny tekst z innego tematu, bo nie chce mi się ręcznie pisać po raz n-ty).
Ot, akcja Avatara rozgrywa się w czasie, gdy Ziemianie siedzą na Pandorze już od dawna, przez co cała historia ma jakiś background. Gdzie jest tego odpowiednik w Pocahontas? Nigdzie. Oprócz backgroundu, wpływającego na taką a nie inną sytuację „polityczną” (popatrz sobie, misiu, jak łatwo można tym słówkiem szafować), mamy jeszcze motyw naukowców z programu Avatar, którzy prowadzili od lat badania Pandory oraz żyjących na nich istot – co zresztą sprawia, że Pandora nie jest nowym i nieznanym lądem, tylko nieźle poznanym i zbadanym światem. A sami naukowcy nawiązywali już kontakty z obcą cywilizacją, przez co jej przedstawiciele również nieźle znają ludzi. Grace szkołę nawet prowadziła, nawiązując z niektórymi Na’vi kontakty osobiste i zaskarbiając sobie ich szacunek. Gdzie masz tego odpowiedniki w Pocahontas? Nigdzie. Sam rozwój sytuacji był też nieco bardziej skomplikowany – Ziemianie mimo wszystko wcale nie myśleli, że jedynym sposobem na dobranie się do złóż jest wojna i próbowali dyplomacji. Z tym wiązała się też misja Jake’a. Gdzie masz tego odpowiednik w Pocahontas? Nigdzie. Misja Jake’a polegała na tym, aby zdobyć zaufanie tubylców, stać się jednym z nich, przez co mamy tutaj relacje nie pomiędzy nim, a pojedynczą osobą, ale pomiędzy nim, a Na’vi w ogóle. I te relacje ewoluują, bo najpierw jest postrzegany z nieufnością, potem z szacunkiem, potem znów zostaje odtrącony, by raz jeszcze powrócić między Na’vi. Gdzie masz tego odpowiednik w Pocahontas? Nigdzie. No i z czasem wreszcie dochodzi do wojny, przez co nasi bohaterowie muszą porzucić półśrodki, wydostać się z zamknięcia (zostali przecież przez swoich uwięzieni), wydać bitwę wrogowi. Gdzie masz tego odpowiednik w Pocahontas? Nigdzie. Mam wymieniać dalej?

"Sęk w tym, że Saruman miał trochę racji. No, bo co Aragorn mógł wiedzieć o strategii,wywiadzie itp?"

Aaa, czyli teraz jako "słabość" Aragorna próbujesz przywoływać fakt, że nie jest alfą i omegą? Twoje wynurzenia robią się tym bardziej naciągane, im dłużej trwa ten cyrk. Podejrzewam, że ty nawet u Mary Sue potrafiłbyś się dopatrzeć "słabości".

"Idąc Twoim żałosnym tokiem rozumowania, za króla Chrobrego nie było czegoś takiego jak polityka, tylko... no właśnie co to było? Małżeńskie lub rodzinne kłótnie? ELEMENTY, wiesz? Nie napisałem, że jest to gatunek polityczny"

Kotuś... nie każdy tego typu wtręt w filmie od razu zasługuje na nazwanie go "elementem politycznym". Idąc twoim żałosnym tokiem rozumowania, praktycznie do każdego filmu dałoby się wpasować "element polityczny" - nie wyłączając Avatara, gdzie cała misja głównego bohatera zasadza się przecież na próbie rozwiązania potencjalnego konfliktu metodą dyplomatyczną. I w sumie to bardziej zasługuje na miano "polityki", bo odgrywa trochę większą rolę w fabule i motywacji postaci. A w LotR wszelkie "elementy polityczne" są tak naprawdę bez znaczenia, bo wiadomo dobrze, o co tu chodzi - Gondor i Rohan dobre, Mordror zły, dobro zwycięża, zło dostaje po tyłku.

"Problemem są Twoje wypracowania na tym forum, których nikt nie chce czytać, bo są przesiąknięte hipokryzją. Już ktoś zmiażdżył raz te Twoje wypociny. Nie zmuszaj mnie, żebym to robił. Stałeś się już pośmiewiskiem na tym forum..."

Pustosłowie... pustosłowie...

""Od nas zależy jedynie czemu poświęcimy życie”-Gandalf"

Ostrzegałem. Nie pozostaje mi więc powiedzieć nic innego, jak:
BUHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!
Nie będę nawet pytał, w czym niby się to przesłanie w filmach przejawia - poza tym, że Gandalf w jednej scenie tak powiedział - bo widzę już, że nie masz dość wiedzy ani rozumu, by mi to wskazać.

"To jest przesłania, a nie "miłość jest najważniejsza" albo "wymordowanie Indian było złe, a my to se teraz przeniesiemy na inną planetę. Ha!""

W rzeczywistości jeżeli Avatar ma jakieś przesłanie, to jest nią prędzej garść aluzji wobec współczesnej polityki zagranicznej Zachodu... ale wiem już, że sam do tego nie dojdziesz. Jako "przesłanie" umiesz tylko pojąć jakąś wyłożono jak krowie na rowie frazę w trakcie filmu, albo prostolinijne przepisanie założeń fabuły. Czyli wygląda na to, że ty nie rozumiesz nawet, co to jest "przesłanie".

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

Już widzę jak piszesz: "Na'vi są niebiescy. Gdzie masz tego odpowiednik w Pocahontas? Nigdzie. Mam wymieniać dalej?"
Haha chłopie coraz bardziej się pogrążasz.

"Zapytałbym raczej, czy to ty masz jakieś zainteresowania, skoro obejrzenie blockbustera uważasz za wielkie osiągnięcie i wielkie wydarzenie w twoim życiu."
Skoro znowu mi wypominasz jakieś durnoty to chciałem zapytać: gdzie coś takiego napisałem? Może masz jakieś urojenia?

"Aaa, czyli teraz jako "słabość" Aragorna próbujesz przywoływać fakt, że nie jest alfą i omegą? Twoje wynurzenia robią się tym bardziej naciągane, im dłużej trwa ten cyrk. Podejrzewam, że ty nawet u Mary Sue potrafiłbyś się dopatrzeć "słabości"."

Słuchaj zaczynasz mnie irytować... Czy Mieszko był Alfą i Omegą? To właśnie Twoje wynurzenia robią się naciągane, bo cały czas wymyślasz jakieś bzdury.

"Kotuś... nie każdy tego typu wtręt w filmie od razu zasługuje na nazwanie go "elementem politycznym". Idąc twoim żałosnym tokiem rozumowania, praktycznie do każdego filmu dałoby się wpasować "element polityczny" - nie wyłączając Avatara, gdzie cała misja głównego bohatera zasadza się przecież na próbie rozwiązania potencjalnego konfliktu metodą dyplomatyczną. I w sumie to bardziej zasługuje na miano "polityki", bo odgrywa trochę większą rolę w fabule i motywacji postaci. A w LotR wszelkie "elementy polityczne" są tak naprawdę bez znaczenia, bo wiadomo dobrze, o co tu chodzi - Gondor i Rohan dobre, Mordror zły, dobro zwycięża, zło dostaje po tyłku."

Jeszcze nie obejrzałeś tego LOTR'a? Chłopie, to jak ty chcesz dyskutować. Gondor nie chciał pomóc, był ślepy i dopiero jak podeszły wojska pod ich bramy, to oni zaczęli się bać. Nie przyszli na pomoc Rohanowi. Jednym słowem zdrajcy i tchórze. Aha, więc wzmianki polityczne w Avatarze są polityką,a w LOTR nie? Przecież mogę też tak powiedzieć: cała misja Froda była polityczna. Przecież on chciał załagodzić konflikt, rozwalając Saurona i ocalić świat. Ale ty obejrzałeś przecież WP milion razy...

Po prostu nie zrozumiałeś przesłania.

Jeśli film pokazuję to co mówi bohater, to tak to jest przesłanie. A Twoje przesłanie w Avatarze bardzo naciągane i nie ratujące tego dennego,wstrętnego i żałosnego filmu...




ocenił(a) film na 9
pliseq

"Już widzę jak piszesz: "Na'vi są niebiescy. Gdzie masz tego odpowiednik w Pocahontas? Nigdzie. Mam wymieniać dalej?""

Chłopczyku, nie osłabiaj mnie. Już do zerzygania słuchałem oszołomów zaślepionych do tego stopnia, że kluczowe elementy fabuły, decydujące o przebiegu wydarzeń, nazywają tępo "szczegółami" w typie koloru skóry Na'vi. Nieważne, co się im powie - oni nie używają rozumu, nie umieją w rozumny sposób podsuniętych im pod nos elementów fabuły ocenić - skoro im się ubzdurało, że Avatar to kopia Pocahontas, to tak jest i koniec pieśni.

"Skoro znowu mi wypominasz jakieś durnoty to chciałem zapytać: gdzie coś takiego napisałem?"

Nigdzie, kotuś. Skoro jesteś aż taki tępy, że nie rozumiesz, to ci wytłumaczę - ja po prostu nabijam się z tego, jak to - gwoli podbudowania własnego ego - głośno samego siebie przekonywałeś, że LotR nie obejrzałem. Jak gdyby LotR był jednym z tych trudno dostępnych, robionych dla wąskiego grona widzów, artystycznych dzieł - a nie głośnym jak diabli filmem, który leci nawet regularnie w TV.

"Słuchaj zaczynasz mnie irytować... Czy Mieszko był Alfą i Omegą?"

Co... co to ma wspólnego z czymkolwiek? O jerum pajtasz, ja wcale nie przesadzałem - ty faktycznie nie masz rozumu... Zgubiłeś już wątek i jakikolwiek sens tego, o czym mówimy.

"Jeszcze nie obejrzałeś tego LOTR'a?"

O, właśnie o tym mówię dwa akapity wyżej, kotuś. Ależ oczywiście, wcale nie obejrzałem, toż to przecież takie trudno dostępne, elitarne dzieło, nie do nabycia w normalnym sklepie i nie emitowane w zwykłej telewizji. Jak filmy Lyncha czy Kubricka, normalnie. A nawet bardziej, bo ich filmy mimo wszystko od czasu do czasu w programie TV widziałem.

"Gondor nie chciał pomóc, był ślepy i dopiero jak podeszły wojska pod ich bramy, to oni zaczęli się bać. Nie przyszli na pomoc Rohanowi. Jednym słowem zdrajcy i tchórze"

Jacy zdrajcy i tchórze - po prostu postać Denethora w filmie została skrajnie spłycona i przedstawiono go w zasadzie jako zwykłego szajbusa. Zresztą zauważ, że ja w odniesieniu do Avatara uznałem "politykę" za zbyt mocne słowo, toteż wziąłem je w cudzysłów. Bo po prostu nie uważam, aby historia była na tyle zagmatwana. A ty? Ty oporów nie masz. Byle jaki powód ci wystarczy, aby z kamienną twarzą takie głupoty opowiadać i z pełną powagą używać górnolotnych określeń. Zaraz pewnie powiesz, że magiczny wpływ pierścienia na Froda to "elementy psychologii"...

"Przecież mogę też tak powiedzieć: cała misja Froda była polityczna"

I co jeszcze? Że każdy quest typu "przynieś podaj pozamiataj" w komputerowym RPG też jest polityczny?

"Po prostu nie zrozumiałeś przesłania."

Jasne, kotuś. Dobrze, że ty zrozumiałeś. A propos - jak tak jeszcze raz przeczytałem ten "cytat" z Gandalfa, to zorientowałem się poniewczasie, że go przekręciłeś. Ale to już szczegół.

"Jeśli film pokazuję to co mówi bohater, to tak to jest przesłanie"

Chłopczyku, jesteś taki głupiutki, że słowa tego po prostu nie opiszą... Co niby film pokazuje? W jaki sposób ten film (a raczej filmy w tym przypadku) przedstawia cokolwiek, co wskazywałoby na przesłanie o tym, że jesteśmy kowalem swojego losu? Zwłaszcza, jeśli porównać to do dowolnego innego heroic fantasy, gdzie bohaterowie również biorą udział w pokonaniu wielkiego zła? Zaraz się okaże, że i Diablo ma takie przesłanie (jak by nie patrzeć - jest w grze system rozwoju postaci! A zatem - od nas zależy, czemu poświęcimy (wirtualne) życie! PRZESŁANIE!!!).

"A Twoje przesłanie w Avatarze bardzo naciągane"

Jest tak bardzo naciągane, że znam w realu ludzi, którzy zarzucają temu filmowi, że w sposób wręcz jawny nawiązuje do poczynań USA na Bliskim Wschodzie i porównujących Na'vi do Arabów.

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

"Nigdzie, kotuś. Skoro jesteś aż taki tępy, że nie rozumiesz, to ci wytłumaczę - ja po prostu nabijam się z tego, jak to - gwoli podbudowania własnego ego - głośno samego siebie przekonywałeś, że LotR nie obejrzałem. Jak gdyby LotR był jednym z tych trudno dostępnych, robionych dla wąskiego grona widzów, artystycznych dzieł - a nie głośnym jak diabli filmem, który leci nawet regularnie w TV."
Hmm... skoro nie wiesz po co Frodo niesie Pierścień do wulkanu, to z czym do ludzi? Skończ płakać i wracaj do bajek, rodem z Avataru. Może się zmienisz w niebieskiego...

"Co... co to ma wspólnego z czymkolwiek? O jerum pajtasz, ja wcale nie przesadzałem - ty faktycznie nie masz rozumu... Zgubiłeś już wątek i jakikolwiek sens tego, o czym mówimy."
Na serio nie rozumiesz. Jak Aragorn mógł być władcą, skoro nie znał się na tym? Zastanów się razem z terapeutą...

"Jacy zdrajcy i tchórze - po prostu postać Denethora w filmie została skrajnie spłycona i przedstawiono go w zasadzie jako zwykłego szajbusa."
Ojej spłycona. A w Avatarze został spłycony generał, który był skończonym idiotą i debilem.

Jasne, kotuś. Dobrze, że ty zrozumiałeś. A propos - jak tak jeszcze raz przeczytałem ten "cytat" z Gandalfa, to zorientowałem się poniewczasie, że go przekręciłeś. Ale to już szczegół.
"I cała sala wybuchła śmiechem zastanawiając się kto jest głupszy: facet używający wiecznie "kotuś" czy pies, który cały czas warczy..."

Nie, według Ciebie przesłanie powinno zostać wyświetlone na końcu filmu. Albo nie! Już na płycie powinno być napisane. Przesłanie:(...). Bo ty się domyślić nie możesz.

"Jest tak bardzo naciągane, że znam w realu ludzi, którzy zarzucają temu filmowi, że w sposób wręcz jawny nawiązuje do poczynań USA na Bliskim Wschodzie i porównujących Na'vi do Arabów."
Fajnie, że się spotykasz. Może by zrobić film o wojnie w Iraku,Syrii lub Afganistanie, zamiast srać normalnym ludziom w twarz, którzy poszli na to coś do kina?

pliseq

Nie wierzę, że tacy ludzie jak ty dalej istnieją i zaśmiecają Ziemię. "Szklanka jest do połowy pełna, więc jeśli myślisz, że jest inaczej to znaczy, że jej nie widziałeś. Do tego jesteś głupi, bez gusty, beznadziejny etc" Jakby ktoś tak powiedział to nie mam wątpliwości, że byłbyś to ty. Serio? Komuś podoba się coś innego to nie znaczy, że jest gorszy. Masz taką słabą argumentację, że nie wierzę w to co słyszę. Porównania bezsensu i teksty. Obrażasz wszystkich, bo to ty masz gówno rację. Jak typowy 15 latek w tych czasach -sorry przecież ty nie oglądałeś- itp. Gościu powiedział, że oglądał ze sto razy, a ty chyba dalej nie rozumny. Sram na takich jak ty.

ocenił(a) film na 3
Stupid_Live

Fajnie, że ty masz za to jakieś argumenty.
Masz rację, pisałem to jako 15-16 latek i nadal nie mogę uwierzyć, ze jakiś ogarnięty, dorosły typ kłócił się ze mną i jeszcze nie miał racji. I podtrzymuję, że film jest kopią Pocahontas i jest zwyczajnie głupi (patrz: scena kulminacyjna), a także jest dla dzieci (patrz: niebieskie stwory, infantylizm fabuły).

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

Chciałam tylko powiedzieć, że oglądałam wielokrotnie Pocahontas jako dzieciak (lubiłam Disneya - moje dzieciństwo :D), więc nie potrzebowałam wywodów innych za czy przeciw, by już po pierwszej godzinie filmu stwierdzić, że Avatar to zwyczajna kopia. Jeśli ktoś zna oba źródła, nie ma szans na niezauważenie tego. Niestety efekty ładne, ale nic więcej ten film sobą nie reprezentuje. Ja ziewałam na tym, a uważam, że tolerancję na nudę mam naprawdę dużą (zwykle wystarczą mi dobre efekty, by przetrwać, a nawet się dobrze bawić). Tu poległam. Szłam do kina pełna entuzjazmu, a wyszłam totalnie rozczarowana. Chyba nigdy nie zapomnę tego filmu z powodu tak ogromnego dysonansu.

ocenił(a) film na 9
Phoenix_4

"nie potrzebowałam wywodów innych za czy przeciw, by już po pierwszej godzinie filmu stwierdzić, że Avatar to zwyczajna kopia"

Daruj sobie. Spotykałem już takich, którzy byli równie święcie przekonani, że to kopia drugiej części "Króla Lwa", "Tańczącego z Wilkami", "Ostatniego Samuraja", a nawet "Aliens". A kiedyś, dawno temu, to byli tacy, którym wystarczyło przez dłuższy czas pogapić się w niebo, żeby stwierdzić, że Słońce krąży wokół Ziemi. To, że tobie się coś wydaje, nie znaczy, że ma to sens.

A ja przez bite kilka lat słuchałem tych wszystkich "dowodów" na powiązanie "Avatara" z "Pocahontas" i o ile początkowo traktowałem je względnie poważnie, o tyle dzisiaj mam ochotę dzwonić do psychiatryka, ilekroć ktoś z tym wyskoczy. Dawno już zauważyłem, że to wszystko opiera się na skrajnie płytkiej interpretacji filmu (co jest niebywałym osiągnięciem, zważywszy fabularną prostotę "Avatara") i wyrywaniu z kontekstu nic nie znaczących ogólników, przy jednoczesnym ignorowaniu elementów rzeczywiście istotnych - takich jak geneza całej historii, motywacja postaci i ogólnie powody, dla których poszczególne zdarzenia w obu filmach mają miejsce. Tudzież konkluzje tych wydarzeń oraz poczynań bohaterów. Szczególnie zatrważające jest to, że jak próbuję komuś o tych sprawach przypomnieć, słyszę w odpowiedzi, że to niby są szczegóły porównywalne z kolorem skóry czy włosów postaci. Tak. Albowiem POWODY, dla których cała historia w ogóle się wydarzyła, to są kosmetyczne detale pokroju koloru włosów.

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

Aha, i ta ogólnie przyjęta opinia, że fabuła Avatara to kopia Pocahontas wzięła się zupełnie znikąd, przecież tysiące ludzi musi się mylić xD Weź soboe daruj te wywody i zwyczajnie wypisz punkty fabuły jednego i drugiego. Wyjdzie wtedy czarno na białym, że oba pokrywają się w 100%. Jeśli to cię nie przekona, o trudno, żyj w swojej iluzji dalej.

ocenił(a) film na 9
Phoenix_4

Nie muszę wypisywać punktów - wystarczy, że zacznę od czegoś tak prostego, jak motywacja głównego bohatera.

Pocahontas - główny bohater to awanturnik, który wyrusza do nowego świata w poszukiwaniu przygody.
Avatar - główny bohater to inwalida, były żołnierz, który jest już zmęczony swoim dotychczasowym, cokolwiek nędznym życiem, ma już dość "lekarzy, którzy powtarzają mu, że nic nie może" i zrządzeniem losu przejmuje fuchę po swoim zmarłym bracie, dzięki której znów może chodzić (powiedzmy) i odzyskuje poczucie wspólnoty i własnej wartości.

Zaiste, na tym prostym przykładzie widać, jakąż to "kopią" Pocahontas jest Avatar. Oczywiście prostaki twojego pokroju wyrwą sobie z kontekstu jakiś ogólnik - to, że główny bohater wyrusza w podróż do nowego świata - i twierdzą, że takie wyrwane z kontekstu ogólniki to jest "fabuła". Palnij jeszcze, że to, o czym piszę, to są wspomniane kosmetyczne szczegóły pokroju koloru włosów.


"Aha, i ta ogólnie przyjęta opinia, że fabuła Avatara to kopia Pocahontas wzięła się zupełnie znikąd, przecież tysiące ludzi musi się mylić xD"

Eat shit - billions of flies can't be wrong...


"Weź soboe daruj te wywody i zwyczajnie wypisz punkty fabuły jednego i drugiego"

Czy ja aby napisałem swój poprzedni post po chińsku? A może po prostu to ty jesteś niedorozwinięty i nie rozumiesz, co czytasz? Powtórzę: słucham pier**lenia o Pocahontas już od lat i przez ten czas nikt nie przytoczył żadnych racjonalnych argumentów na poparcie tej absurdalnej tezy. Tylko wspomniane wyżej, wyrwane z kontekstu ogólniki, które można przypasować do setek innych filmów. Myślisz, że wyskoczysz z czymś, czego bym już tysiące razy nie słyszał od podobnych tobie ćwoków?

Phoenix_4

Oglądnęłam Królestwo Niebieskie i teraz mogę iść na księdza. A tak na serio, to skarbie nie wystarczy oglądnąć kilka razy jakiegoś filmu, żeby być o tym ekspertem. Pocahontas tak jak inne bajki mają szerokie korzenia, więc pierwotna wersja może być o czymś innym. Słyszeliście o podobno pierwotnej wersji śpiącej królewny? Niesamowite! A gdyby fakty na temat twojej nudy były prawdziwe to nie zaprzeczyłabyś sobie. Skoro byle jakie gówno ma dobre efekty to się mogę bawić, a tak się składa, że Avatar ma rewelacyjne. Zresztą skoro lubiłaś Pocahontas i posiadasz wyimaginowane wrażenie podobieństwa, to powinno Ci się podobać.

ocenił(a) film na 3
Stupid_Live

Haha, tylko, że Cameron sam się przyznał do tego, że pomimo inspiracji z różnych źródeł, jest to jego rettelling Pocahontas XD Chciał po prostu opisać historię z okresu kolonialnego północnej Ameryki i też tak zrobił. Avatar zresztą zaczął być tworzony w okresie, gdy wyszły takie produkcje jak "Pocahontas" czy "Tańczący z Wilkami", co nie jest przypadkiem. Tylko że zamiast zrobić to jakoś bardziej oryginalnie, klepnął fabułę taką, jaką wszyscy znają od lat. I potem wielkie zdziwienie, że połowa społeczeństwa przyrównuje Avatar do Pocahontas lub Tańczącego z Wilkami XD

ocenił(a) film na 9
Phoenix_4

"Haha, tylko, że Cameron sam się przyznał do tego, że pomimo inspiracji z różnych źródeł, jest to jego rettelling Pocahontas"

Kłamstwo. Cameron nigdy czegoś takiego nie powiedział. Nigdy się nie krył z tym, jakimi inspiracjami się kierował przy tworzeniu filmu, ale Pocahontas nie ma i nigdy nie było na tej liście. Nie zmyślaj, żeby nieudolnie przydać powagi swoim absurdalnym konstatacjom.
Zresztą, było już paru takich, co to utrzymywali, że Cameron zerżnął z ich dzieł i nawet pozwy o plagiat wnieśli. Wszystkie zostały oddalone.


"Chciał po prostu opisać historię z okresu kolonialnego północnej Ameryki"

Filmów o kolonizacji Ameryki były setki i tysiące, ale świry twojego pokroju z tej olbrzymiej listy wybierają - bez żadnego racjonalnego powodu - właśnie Pocahontas. Bo tak im się zachciało.


"Avatar zresztą zaczął być tworzony w okresie, gdy wyszły takie produkcje jak "Pocahontas" czy "Tańczący z Wilkami", co nie jest przypadkiem"

I znowu. W tym samym czasie wyszły też tysiące innych filmów, ale co tam. Tacy jak ty ze wszystkich możliwych opcji wybiorą sobie - bez powodu - właśnie te dwie, bo to im pasuje do bajeczki, w którą tak mocno chcą wierzyć.


"I potem wielkie zdziwienie, że połowa społeczeństwa przyrównuje Avatar do Pocahontas lub Tańczącego z Wilkami"

Żadne zdziwienie. To, że jeden utwór przypomina konwencją drugi albo wręcz zamierzenie do niego nawiązuje, jest równie powszechne, jak kurz na drodze. Mnie samego naszły skojarzenia z Tańczącym z Wilkami, jak po raz pierwszy przeczytałem o tym, jaki jest premise Avatara. Tylko że podobieństwo konwencji nie jest jeszcze żadnym dowodem plagiatu - ani nie daje podstaw do snucia niedorzecznych twierdzeń o "kopii".

Tylko prostaki, nie mające właśnie żadnego rozeznania w filmach, są takim podobieństwem wielce zdziwione - i budują sobie kretyńskie teoryjki, oparte na wyrwanych z kontekstu sloganach.

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

A zadajesz sobie sprawę, że przyznanie się, że chciał opisać tamten okres jest jednoznaczne w tym momencie z przyznaniem się do rettellingu Pocahontas? Pocahontas to autentyczna postać historyczna, a jej historia to całkiem spory i popularny kawałek amerykańskiej historii okresu kolonialnego. Ignorowanie tego i udawanie, że jakoby jakimś cudem Cameron mógł zrobić rettelling kolonistów bez uwzględnienia tak właściwie historii owych kolonistów jest zwyczajnie durne. Nigdy nie mówiłam o tym, że jest to plagiat, więc proszę bardzo nie wciskać w moje usta słów, których nigdy nie powiedziałam. Stoję jednak za tym, że Cameron nie popisał się oryginalnością w żadnym stopniu i zamiast zrobić wartościowy rettelling klepnął to, co już znamy między innymi Disneyowi.

ocenił(a) film na 9
Phoenix_4

"A zadajesz sobie sprawę, że przyznanie się, że chciał opisać tamten okres jest jednoznaczne w tym momencie z przyznaniem się do rettellingu Pocahontas?"

Szczerze mówiąc, jak to przeczytałem, to mi ręce opadły do podłogi do tego stopnia, że miałem przez dłuższy czas trudności ze skorzystaniem z klawiatury. Albowiem święta księga głosi, że bozia dała człowiekowi rozum i zdolność do logicznego myślenia, by czynił sobie Ziemię poddaną... No, to mogła darować sobie trud, bo zdecydowana większość tych - tak zwanych - istot rozumnych, w ogóle z tego cennego daru nie korzysta. Już od lat się przekonuję - ilekroć wejdę w internet - że większość homo sapiens, wbrew nazwie, to nie są istoty rozumne.

I teraz stykam się z kolejnym takim przypadkiem.

Przysiągłbym zresztą, że już w poprzednim poście napisałem (sprawdziłem - rzeczywiście napisałem), że temat kolonizacji Ameryki jest na tyle obszerny, i tak często wykorzystywany w utworach filmowych czy też literackich, że nie ma żadnego, dosłownie żadnego racjonalnego powodu, by z setek i tysięcy możliwych historii wyciągać jedną - powtarzam: JEDNĄ, Z TYSIĘCY - i twierdzić, że to właśnie jest ta, na której autor się wzorował. Czy tym samym przyznajesz, że jesteś świrem, któremu się zachciało niesamowicie obszerne zagadnienie wiązać z losowo wybranym tematem?

Cameron inspirował się epoką kolonizacji nowego świata, więc to jest "dowodem" na to, że skopiował sobie Pocahontas... Nie. Nawet komentować nie mam siły. Zresztą, już komentowałem. Ani słowo nie dotarło. Moja interlokutorka z radością przyznaje, że jest jednym ze wspomnianych świrów i nie myśli racjonalnie.


"Pocahontas to autentyczna postać historyczna, a jej historia to całkiem spory i popularny kawałek amerykańskiej historii okresu kolonialnego."

Historia pojedynczej indiańskiej księżniczki (która, nawiasem mówiąc, bardzo różni się od tego, co pokazał Disney - więc obejrzenie ich filmu nie daje nikomu żadnej wiedzy) to "spory" kawałek amerykańskiej historii... znów, nawet komentować nie mam siły.


"Ignorowanie tego i udawanie, że jakoby jakimś cudem Cameron mógł zrobić rettelling kolonistów bez uwzględnienia tak właściwie historii owych kolonistów jest zwyczajnie durne."

Jeżeli logiczne i racjonalne myślenie wydaje ci się durne, współczuję.

Pozwól, że się zrewanżuję - twierdzenie, że fakt, iż Cameron na bardzo ogólnym poziomie zastosował zależność znaną z kolonizacji nowych ziem przez europejskie mocarstwa (tak ogólnym, że z pewnością potoczyłoby się to podobnie w rzeczywistym świecie, gdybyśmy faktycznie natknęli się na obcych prymitywnych niczym amerykańskie czy afrykańskie plemiona), miałby być "dowodem" na inspirację bardzo konkretną historią, pojedynczym z tysięcy epizodów tej epoki, nie jest durne. Jest po prostu obłąkańcze.

Jeśli chcesz, skontaktuję cię z moją młodszą siostrą. Tak się składa, że robi specjalizację w psychiatrii - może cię wyleczy z urojeń.


"Nigdy nie mówiłam o tym, że jest to plagiat, więc proszę bardzo nie wciskać w moje usta słów, których nigdy nie powiedziałam."

Nie interesuje mnie, jakiego konkretnie słowa użyłaś. Jednoznacznie połączyłaś - bez żadnego racjonalnego powodu - historię przedstawioną w "Avatarze" z historią Pocahontas, bazując tylko i wyłącznie na wyrwanych z kontekstu ogólnikach oraz absurdalnym założeniu, iż zastosowanie pewnych bardzo abstrakcyjnych schematów przesądza o powiązaniu jednego utworu z drugim, z których zachciało ci się go wiązać.

Jak już mówiłem, słucham tych bredni o Pocahontas już od lat i momentami wręcz mnie uderzało, w jaki irracjonalny sposób "rozumują" kolesie je powtarzający. Twierdzą na przykład, że "Avatar" to kopia "Pocahontas", bo - uwaga, uwaga - bo główny bohater, jak przybywa już do tego świata, to go EKSPLORUJE. A jak go eksploruje, to kogoś SPOTYKA. A skoro już mamy wątek miłosny, to on z tym kimś się w końcu ZAKOCHUJE. Pewnie, że tak. Jeżeli już główny bohater trafił do takiego czy innego, nowego świata, to oczywiste, że będzie go w ten czy inny sposób eksplorował - w końcu, brak eksploracji przekreśla całkowicie sens takiej historii. A skoro ten świat zwiedza, to oczywiste, że spotka również natywnych jego mieszkańców. A skoro czynimy założenie, że on tam spotka swoją wielką miłość, to oczywiste, że musi w wyniku tej eksploracji dojść między nimi do fizycznego kontaktu, nawiązania znajomości i wreszcie do wzajemnego zakochania. Toż to logiczny, zdroworozsądkowy ciąg zdarzeń, gdzie jedno wynika z drugiego. Ale nie. Albowiem psychole od "Pocahontas" upierają się, że Cameron nie byłby w stanie samodzielnie czegoś takiego wymyślić, stosując po prostu trzeźwe myślenie - nie, nie, on musiał koniecznie zerżnąć z "Pocahontas", żeby na to wpaść.

Ci ludzie są popier**leni, i ty też.


"Stoję jednak za tym, że Cameron nie popisał się oryginalnością w żadnym stopniu i zamiast zrobić wartościowy rettelling klepnął to, co już znamy między innymi Disneyowi"

Sądzę, że osoba, która lekką rączką daje innemu - równie oryginalnemu - filmowi Camerona "dyszkę", powinna zamknąć jadaczkę i zastanowić się nad własną hipokryzją.

Der_SpeeDer

Widziałem wielu buraków na filmweb, ale Ty, mój miły, awansowałeś na 1 miejsce. Brawo za bronienie tego gniota. Twoje zdanie ma takie znaczenie jak to, że idę teraz na klopa. Nikogo nie interesuje <3

ocenił(a) film na 9
Damon_Lynx

"Widziałem wielu buraków na filmweb"

Swój pozna swego, jak widać...


"ale Ty, mój miły, awansowałeś na 1 miejsce"

Och, straszne. Anonimowe zero - usiłujące sobie rekompensować własne braki lichymi obelgami - powiedziało mi przez internet, że ma mnie w głębokim poważaniu. Teraz już wiem, że jestem życiowym przegrywem. Od dziś wychodzę na ulicę z papierowym workiem na głowie, żeby swojej gęby nikomu nie pokazywać.


"Brawo za bronienie tego gniota"

Klasyka. Ja podaję racjonalne argumenty i konkretne przykłady, ale w odpowiedzi i tak zawsze usłyszę, jak mój interlokutor tylko idzie tępo w zaparte na zasadzie "bo ja tak powiedziałem, i już". Ty jednak poszedłeś nawet o kroczek dalej. Zburzyłeś (oczywiście tylko we własnym mniemaniu) całą moją argumentację prostą konstatacją "Avatar to gniot". Zaiste, poziom merytoryczny twej wypowiedzi tak mnie powalił, że do jutra się nie podniosę.


"Twoje zdanie ma takie znaczenie jak to, że idę teraz na klopa. Nikogo nie interesuje"

Cóż za skromność. Reakcje - często naprawdę emocjonalne - na moje zdanie wskazuje, że pewne osoby jednak to interesuje (nawet bardzo), ale oto przemówił rzecznik całej ludzkości, który wie, że to nie interesuje nikogo.

A jednak interesuje takiego ciebie na tyle, że postanowiłeś napisać idiotyczny komentarz do wypowiedzi, która ma już ładnych kilka lat. Znak to niechybny, że nie masz własnego życia i moja skromna osoba musi być dla ciebie niezmiernie ważna. Kto wie, może kłębi ci się w głowie bardziej... intymna forma zainteresowania? Jeżeli tak, to nawet nie proś mnie o zdjęcie i numer telefonu. I tak ich nie dostaniesz. A poza tym - i tak jestem hetero.

PS. Nie zapomnij potem umyć rąk.

Der_SpeeDer

Oj, taki inteligentny, ale musiał takiemu szaraczkowi jak ja odpisać. Twoje mechanizmy obronne najwidoczniej zawiodły, bo zamiast zignorować to musiałeś poświęcić mi swój cenny czas. Ja mam życie i to tak ułożone, że znajduję czas nawet na tych maluczkich Twojego pokroju. Nie dziękuj, żegnam.

ocenił(a) film na 9
Damon_Lynx

Ooo - ledwie się odezwałem, a tu już za chwilę, jeszcze tego samego dnia dostaję odpowiedź? Chyba się nie myliłem. Muszę odgrywać naprawdę niemałą rolę w twoim życiu, skoro ewidentnie nie masz nic innego do roboty, tylko wisieć nad Filmwebem i na bieżąco odpisywać na moje posty... Rozumiem, że nie zniechęciła cię wcale wiadomość, iż jestem hetero?

Zaczepiasz mnie bez żadnego powodu, prowokujesz, drażnisz się ze mną i jeszcze udajesz niedostępnego... jak dla mnie, wygląda to na klasyczny podryw xD.


"Oj, taki inteligentny, ale musiał takiemu szaraczkowi jak ja odpisać"

Nie pochlebiaj sobie, słodziuchny. Inteligentny to ja mogę być na przykład tuż przed egzaminem tudzież w jego trakcie. Albo rozwiązując jakiś problem w pracy. Z ciebie to ja co najwyżej zlewam.


"Twoje mechanizmy obronne najwidoczniej zawiodły, bo zamiast zignorować to musiałeś poświęcić mi swój cenny czas"

Ależ ja się tylko bawię wybornie. Po co mi w tej sytuacji jakieś "mechanizmy obronne"? I sądząc z tempa mojej i twojej reakcji, ty niewątpliwie poświęcasz nieporównywalnie więcej czasu na bzdety. Przy czym ja przynajmniej się odrobinę wysiliłem, a ty co? Liche obelgi i projektowanie na interlokutora swoich własnych problemów to wszystko, na co cię stać?


"Ja mam życie i to tak ułożone, że znajduję czas nawet na tych maluczkich Twojego pokroju"

Och, nie wątpię, że masz bardzo ułożone życie - wszak tegoroczne plany lekcji w szkołach są tak napięte, że już nawet w newsach je dorosłym pokazują. Tym bardziej doceniam, że pomimo tego postanowiłeś mi dostarczyć rozrywki.

Der_SpeeDer

Nawet nie zamierzam tego czytać. Żegnam znaczy żegnam. Dam Ci jednak to ostatnie słowo, abyś mógł spokojnie spać w nocy :*

ocenił(a) film na 9
Damon_Lynx

"Nawet nie zamierzam tego czytać"

Dobrze wiedzieć. Znaczy to, co powiedziałem, musiało cię bardzo zaboleć.


"Żegnam znaczy żegnam"

Dłuuugo coś ci zajmuje to "żegnanie". Zdecyduj się w końcu, dziecko. Zresztą, widzę że twoja obsesja na moim punkcie ewoluuje, skoro postanowiłeś wrzucić jeszcze jeden (zresztą też nic nie wnoszący) komentarz w całkiem innym temacie, dotyczącym całkiem innego filmu.


"Dam Ci jednak to ostatnie słowo, abyś mógł spokojnie spać w nocy"

Nieee, nie odchodź - przecież mówiłem ci, że bawię się wybornie. Jak ja mam niby teraz spokojnie spać? A co gorsza, jak TY będziesz teraz spokojnie spał?

A, tak - ty będziesz śledził moje wypowiedzi na innych forach i wrzucał wszędzie komentarze o "burakach". Nie jestem psychologiem ani psychiatrą, ale wygląda mi to na klasyczną projekcję, zważywszy "poziom" twoich wypowiedzi.

Der_SpeeDer

Nie zamierzam znowu tego czytać - jedynie odpisuję xD

Der_SpeeDer

Produkuj się dalej - haczyk na takiego inteligenta działa, no dziwne xD

pliseq

ale Lyncha lubie XD

użytkownik usunięty
Der_SpeeDer

Zamknij ryj naprawdę, wylewasz z ryja hektolitry ścieków, tylko po to, by wmawiać innym, że film o fabule kopiuj-wklej z Pocahontaz, nie ma nic wspólnego z Pocahontaz. Pajacu kompletny.

ocenił(a) film na 9

Naprawdę muszę to komentować?

ocenił(a) film na 10
pliseq

A czy Hitler był nieodwracalnie negatywną postacią? A to przecież postać z życia wzięta. Fabuła Władcy Pierścieni jest podkoloryzowną, ubraną w sztukę lekcją historii, jeśli Władca Pierścieni jest więc głupi to sama historia 2 wojny światowej jest głupia, mogli ją zrobić w ciekawszy sposób - ci cali naziści i nacje niższe. I to samo dotyczy Pokahontas i podboju ameryki przez białasów. Avatar jako fantastyka opowiada o podboju ameryki, w niebanalny sposób, za pomocą science fiction. To nie głupia fabuła, a jak najbardziej gustowna, dla szlachty, kochającej poezje. Avatar to poetycka lekcja historii. Pisarze, geniusze kina robią co mogą by za pomocą sztuki, efektów, fantazji, przekazać wspaniałe morały, i to jest piękne.

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

Srał cię pies. Władca Pierdnięcia był lepszy.

Der_SpeeDer

Brawa dla ciebie. Dobre argumenty i śmieszne odpowiedzi na temat bezmyślnego kolegi, który obejrzał chyba tylko LORD i Pocahontas.

ocenił(a) film na 10
pliseq

Rozmawiając o gustach i ocenach. Jaki trzeba mieć gust by dać 10 polskim ścier*** takim jak Wołyń i Dzień Świra ? a Avatarowi 3 ? hmm... fabuła ? w Dniu Debila ? proszę... nie bądź śmieszny.

ocenił(a) film na 3
SantaCruzeNomad

Możesz mi tasować karty, dzbanie.
Wracaj do nauki na przyrke, bo będziesz miał przypał po wywiadówce. Wchodząc na Twoje filmy, nie można dać ci więcej niż 13 lat, gimbusie.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 3
SantaCruzeNomad

,,,,,, masz tu zapas przecinków. Jednak podstawówka, dzieciaku?
Przyłóż się, bo jutro ostatni dzień szkoły.

ocenił(a) film na 7
SantaCruzeNomad

Wołyn byl w porzadku przeciez. Mimo to nie dalbym 10.

ocenił(a) film na 10
pliseq

Można krytykować film, ale o gustach się nie dyskutuje, jeśli Twój gust jest równie wyrafinowany, co Twój avatar, to tym bardziej nie powinieneś innym zarzucać jego braku. A poza tym jesteście obaj fanatykami, chyba można lubić oba filmy, tyle że jeden bardziej.

ocenił(a) film na 1
Spajs

jaszczurki

ocenił(a) film na 7
Spajs

Przegioles

Spajs

Kolego Moją żonę kur@ą nazwij, mnie chu#@m, wybaczę. Elektryczny pastuch nie pasuje, twoja sprawa, ale od śródziemia odp....ol się bo zabiję!

pliseq

Kapuję że się nie podobał, gdyż historia oryginalnością nie grzeszy, a i też nie każdemu musi podejść CGI-fest, ale co w tym filmie jest takiego idiotycznego?

ocenił(a) film na 3
Grievous

Fabuła rodem z Pocahontas. Czyli żenująco słaba. I to, że jakieś niebieskie ludziki wygrały z potężnymi maszynami...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones