Wczoraj miałam okazję obejrzeć ten film na Festiwalu Opolskie Lamy. Był to dobry dokument, bo film składał się praktycznie cały z filmów nagranych przez samego Beksińskiego. Ten film jest jego dziełem jak obrazy. Można zobaczyć jego relacje z synem, żoną. To że też jest człowiekiem, bo często bywa tak, że wkoło znanych osób/artystów tworzy się taką otoczkę "boskości" (nie wiem jak to określić :) ). Dużo osób zna Beksińskiego z jego obrazów, które są mroczne, niepokojące więc może często sobie myślą "pewnie jest mrocznym człowiekiem, chodzącym w czerni, gbur pewnie jakiś" :D A w filmie widać zupełnie co innego. Polecam film obejrzeć jak nadarzy się jakaś okazja :)
Proszę: https://literatkakawy.wordpress.com/2017/10/26/beksinscy-album-wideofoniczny/
Nie jestem w żadnym wypadku fanką twórczości Beksińskiego, bo nie byłabym w stanie zasnąć w jednym pokoju z choć jednym jego obrazem - mimo zamiłowania do rzeczy strasznych i obrzydliwych, ale Beksińscy fascynują mnie jako rodzina. Mimo, że ich losy były dramatyczne, to jednak dokument o nich pokazuje ich komiczne oblicze. Dialogi między ojcem a synem są przednie. Podobnie jak w fabularnym filmie Zosia Beksińska była cieniem, cichym tłem i tak jak cichutko żyła, niedoceniona, tak cichutko zmarła. Dokument bardziej mi się podobał, niż fabularny. Oglądałam w ostatni czwartek w Klubie Gdyńskiej Szkoły Filmowej i jako smaczek pokazano nam po projekcji kilka scen, których ostatecznie nie użyto w filmie.
racja, dla mnie Tomek i pan Zdzisław to były jakies ponadwymiarowe postaci a jednoczesnie nic bardziej realnie i namacalnie nie przybliża mi prawdy jaka jest to, że jak sie wyraził wszyscy siedzimy w celi śmierci.... Wszyscy uciekaja od tego faktu i to jest zrozumiałe, ale fascynujące jest to jak zupełnie nie chcieli uczepić sie tego zycia pazurami , jak większosć z nas...
Najciekawsze jako dopełnienie "Ostatniej rodziny" i książki Grzebałkowskiej. Daje możliwość zobaczyć autentyczne materiały, a przecież to one właśnie były m.in. kanwą wszystkich innych historii. Można współczuć twórcom, bo film kręcono jednocześnie z "Ostatnią rodziną", a teraz "Beksińskim" zarzuca się wtórność i skok na kasę w stosunku do filmu Matuszyńskiego.
recenzja dokumentu: https://www.youtube.com/watch?v=L8eHrj-RQH8
Trudno powiedzieć, co ma do rzeczy publiczny wizerunek Tomka Beksińskiego, do jego prywatnego obrazu w obu filmach. Beksiński był dla wielu radiosłuchaczy autorytetem, ale niejeden autorytet kiedy schodzi z wizji albo fonii okazuje się człowiekiem, z którym nie da się żyć. Notabene, idąc drogą analogii, o czasach napoleońskich mogą się wypowiadać tylko ci, którzy żyli w XIX wieku, a o starożytnym Egipcie, jedynie ludzie, którzy budowali piramidy.
Spedzajac z nim setki tysiecy godzi radiowych mozna mowic o pewnym rodzaju metafizyki, TY nawet nie rozumiesz tego, ze Beksa taki jaki byl w zyciu byl i na antenie, mega szczery, wiekszosc rzeczy dowiadywalem sie o nim czytajac miedzy slowami z jego audycji, Byl to Bog radia, i to nie byla jego zawodowa praca tylo zycietak wlasnie to mialem na mysli, im wiecej czasu uplyelo od pewnych zdarzen, tym bardziej wszystko jest przeinaczane, mozemy tylko przypuszczac ze cos takiego mialo miejsce, ale CI powtarzam CI ktorzy zyli w danym czasie tylko oni wiedzą najlepiej, Dlatego jak czytam komentarze gdzie Beksincsy towarzyszyli mi od lat 80 to nie wiem czy mam sie smiac czy plakac.
A ja myślę, że ci co byli zbyt blisko nie wiedzą najlepiej, bo nie mają dystansu, tak, jak fani nie mają dystansu w stosunku do swoich idoli.
TYlko ci ktorzy byli blisko wiedza jak bylo, nie mydl mi tu oczu jakim brakiem dystansu, minelo tyle lat i nic sie nie zmienilo w mojej optyce postrzegania tego jak bylo, nie ma dla mnie czegos jak idol, tym bardziej Tomasz gardzil taki slowem, sam uwazal sie za zwyklego czlowieka, byl niesamowicie sarkastyczny, w koncu kto jak nie on mogl przetlumaczyc z takim wyczuciem Monthy Pythona, to on uczyl ludzi madrosci i wuczucia smaku jesli chodzi o sztuke, byl jak najlepszy kumpel, gdy mowil to tak jakby rozmawial z kazdym czlowiek z osobna prywatnie, to bylo niesamowite, nauczyciel zycia niediscigly mistrz
to najbardziej idiotyczny i nie majacy sensu argument jaki slyszalem o braku dystansu najblizszych osob i jest powtarzany i walkowany bo co innego ma powiedziec gowniarz czy nie gowniarz ktory urodzil sie kilka dekad pozniej
Wybacz, że się wtrącę, ale twoje wypowiedzi są bardzo, bardzo emocjonalne, czym tylko podkreślasz swój brak dystansu do sprawy. Dodatkowo jednym z twoich czołowych argumentów jest po prostu inwektywa (gówniarz). Twoim kolejnym argumentem, niejako nierozerwalnym z powyższym jest nic nie wnoszące: ty tego nie zrozumiesz.
Czytałam książkę, obejrzałam film, obejrzałam dokument. Wszędzie Tomek Beksiński objawia się jako przeraźliwie trudny do współżycia człowiek, skłócony z życiem, którego mało co trzymało przy życiu, a przez to, że sam go nie znosił, podświadomie chciał je obrzydzić wszystkim naokoło, zwłaszcza najbliższym.
Zdzisław Beksiński pięknie to wszystko podsumował: on sam, człowiek niewątpliwie z bardzo mroczną duszą i jak sam przyznał - depresją, zdecydował się przepłynąć przez życie na wygodnym fotelu. Tomek - zdecydował się przepłynąć przez życie na kaktusie.
Tomek był rozpieszczonym, roszczeniowym bachorem, który nigdy nie chciał odciąć się od rodzicielskiej pępowiny, ale jednocześnie spopularyzował w Polsce Monty Pythona i prowadził genialne nastrojowe audycje muzyczne.
To ten sam człowiek. I niedojrzałe jest odrzucać część jego osobowości, bo dla naszego komfortu psychicznego jest niewygodna. Beksiński był trudnym człowiekiem i trzeba to zaakceptować - nakładając mu ludzką twarz i zdejmując tę wyidealizowaną zrobisz dużo dla siebie i ludzi wokół ciebie. Nauczysz się akceptować ludzi, jakimi są. I co ważne - nauczysz SIEBIE akceptować takim, jakim jesteś. Gdyby ludzie nie odwracali wzroku od swojej i cudzej brzydoty, możliwe, że znacznie mniej byłoby cierpienia na świecie.
Beksinski towarzyszyl mi przez cale zycie i znam go bardzo dobrze, wiec h..j mnie obchodzi kto po latach co przeczytal i obejrzal, moge sie jedynie rozesmiac na glos czytajac takie bzdury
prowadzil genialne nastrojowe audycje muzyczne ? co ty pieprzysz ten facet ratowal ludzkie zycia, byl czarodziejem, czarowal, zeby mozna bylo choc na chwile zapomniec o takich bydlakach jak ty
Szybszy, uważasz się za lepszego tylko dlatego, że rzekomo znałeś osobiście Tomka Beksińskiego? Kto Ci dał prawo obrażać innych, którzy nie dostąpili tego zaszczytu?
off top - na ogół zera dowartościować się pragną obrzucając innych błotem; ludzie wielcy zaś, to ludzie skromni, baczni obserwatorzy. Odzywają się wtedy, gdy faktycznie mają coś do powiedzenia, mówią okazując szacunek dla drugiego człowieka. Gdy mówią nie podnoszą głosu, ale wszyscy wokół cichną, by wsłuchać się w każde ich słowo. Zera mają to do siebie, że "zawsze wszystko wiedzą najlepiej", a nawet jak nie, to nie przyznają innym racji, nie przeproszą, nie przyznają się do błędu. Dlatego szkoda Rimmon energii i czasu, jak mawiają "psy szczekają karawana jedzie dalej".
Czy ktoś mógby mi podać tytuł piosenki podczas filmu Tomka gdzie biegł za kobietą, zrzucał rzeczy w toalecie itd ?:)
Tropic of Cancer "Be Brave" z płyty "The End of All Things".Świetny jest ten utwór, płyta też.
https://www.discogs.com/Tropic-Of-Cancer-The-End-Of-All-Things/master/606139
a utwór z początku filmu? coś jakby new wave lub Joy Division jakby? może ktoś zna pozostałe wykorzystane utwory, może poza oczywistym Eurythmics:)