w opisie filmu są takie słowa: "to, co najważniejsze, należy chronić, przed całym światem, przed ludźmi, ale co najokrutniejsze także przed sobą samym." I właśnie o tym jest ten film. O takim zmaganiu z tym co najważniejsze, i jednocześnie udręka nad tym co zrobić, żeby tego nie spieprzyć. takie historie nigdy się dobrze nie kończą, więc dobrze, że i tym razem nie było happy end'u. wielki plus za zdjęcia i jeszcze większy za muzykę.
jaki happy end? chłopak musiał zrezygnować z miłości, bo wiedział że gdzy Candy z nim zostanie przedawkuje. Moim zdaniem kończy się tragicznie.
Jak dla mnie to raczej Candy była toksyczna, lepiej dla niego że tak się skończyło, moim zdaniem to happy end, myślałem, że skończy się śmiercią Candy bądź Dana, takie zakończenie byłoby chyba lepsze a na pewno zdecydowanie bardziej tragiczne. Dan pewnie się otrząśnie i znajdzie sobie mniej popi*rdoloną dziewczynę
przecież śmierć jest najprostsza, to najszybsze i najłatwiejsze rozwiązanie wszystkich problemów. ale żyć ze świadomością, że odtrąciło się miłość swojego życia, bo inaczej na pewno by przedawkowała, to dopiero jest cierpienie. nie ma tu ani grama happy endu.
Oj tam zapomni po jakimś czasie, moim zdaniem to raczej ona by go pociągneła na dno a nie odwrotnie, lepsze zakończenie by było gdyby np. Candy przedawkowała albo popełniła samobójstwo a tak to dla mnie to był happy end, ona się ogarnęła,a on będzie mógł pisać świetną pełną bólu poezję
Przykre to jest coś takiego że jesteś tak ograniczona że sądzisz że istnieje coś takiego jak sens filmu, ty masz swój subiektywny sens a ja swój, pewnie ilu ludzi tyle sensów. Jak dla mnie to tamten gość miał pecha że trafił na Candy i tyle, moim zdaniem lepszym zakończeniem byłoby jakby się zaćpała i tyle.
spokojnie ;)) każdy ma prawo do własnej oceny. to nie jest gówniarskie forum na którym rzuca się obelgami. Dlatego uważam, że po tym Twoim wpisie nie ma sensu z Tobą rozmawiać. Pozdrawiam i radzę popracować nad nerwami.