Wydaje mi się jakby ten film powstał specjalnie dla niesamowicie licznej w Polsce grupy niesamowicie wysublimowanych kinomanów, żeby móc opieprzyć na sali czy w necie każdego, kto wydaje jakikolwiek szelest lub głośniej chrupnie popcornem.
Ogarnijcie się, idziecie do multipleksu, który zarabia na przekąskach więcej niż na biletach i wielce się oburzacie, że ktoś miał czelność wydać z siebie pomruk czy chrząknięcie na tym jakże subtelnym i wymagającym koncentracji seansie.
Rozumiem tępić patusów, którzy przychodzą nawaleni do kina i głośno przekrzykują się po sali, ale sugeruję wstrzymanie się z ostracyzmem w stosunku do reszty. Chcecie absolutnego spokoju to oglądajcie film w domu albo w kinie studyjnym, gdzie jedyną przekąską jest kraftowe piwo, a nie obwiniajcie cały świat.
Nikt nie ma problemu z osobami, które dyskretnie jedzą sobie popcorn zakupiony w barze kinowym. Problem dotyczy raczej osób, które mylą kino z piknikiem i organizują wielką ucztę z szeleszczącymi chipsami, paczkami cukierków i gazowanymi napojami z butelek. Co jak co, ale potrafi to wyprowadzić z równowagi, zwłaszcza na takim filmie jak "Ciche miejsce", w którym tytułowa Cisza buduje całe napięcie i decyduje o odbiorze filmu przez widza.