Chwilami denerwowało mnie, że ten konik był bardziej ludzki niż niejeden człowiek. A Albercik wymordowałby pół niemieckiej i brytyjskiej armii dla niego. Ale pomijając to film godny uwagi.
Nakręcone z rozmachem kino familijne.
Plusy: muza, scenografia, montaż, zdjęcia.
Minusy: długość, naiwność, cukierkowość.
6/10.
Niestety, albo stety jestem osobą wrażliwą, i mi się ten film bardzo podobał. Piękna miłość pomiędzy człowiekiem a koniem, też perfekcyjnie ukazane drastyczne sceny I Wojny Światowej(wraz z ucieczką Konia). Muzyka idealnie dobrana, w dowolnie wybranym momencie. Dawno nie byłem tak pod wrażeniem jakiegoś filmu. 10/10
ale ten film jest przepiekny.Swietnie ukazuje przywiązanie człowieka do zwierzęcia oraz zwierzęcia do człowieka.
P.S .Gęś (szkoda że tak mało wykorzystana) po prostu wymiata.
Był taki film "Puppet Masters" (http://www.filmweb.pl/film/W%C5%82adcy+marionetek-1994-11840) gdzie przybyli z Kosmosu napastnicy, konsumowali a następnie duplikowali swoje ludzkie ofiary. Wyglądały one po tym tak samo, ale ruszały się w jakiejś malignie...
Do tego momentu myślałem, że to kinowa fikcja. Teraz...
Już Wajda udowodnił ("Lotna" - 1959), że pokazywanie wojny przez pryzmat męskiej miłości do koni to nie najlepszy pomysł...
Film jest hybrydą niedzielnego kina familijnego oraz kina wojennego.
To dość niespotykane zestawienie bo z uwagi na wszechobecną śmierć i cierpienie film nie nadaje się dla małoletnich widzów. Z drugiej strony, dorosłego widza może irytować brak realizmu i całkowicie nierealny scenariusz.
Jeżeli oczekujemy od tego...
Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych filmów, jakie oglądałam. Bardzo wzruszający.
Zasługuje na nominacje. Szkoda tylko, że jeśli zrobi się film o takowej tematyce, to dużo osób
po nim jeździ, ale jak się wyreżyseruje jakiś szajs typu "Matrix", to pociąga tłumy. Wystarczy
porównać ocenę tych dwóch filmów. A...
Wszystko ok, ale pole bitwy wypada dość mizernie w porównaniu z dość starym już Na zachodzie bez zmian, czy kanadyjskim Passchendaele.
Oglądałam beznamiętnie, nie wzbudził we mnie większych emocji (chyba tylko scena z licytacja konia otworzyła mi opadające powieki), film dłużył się w nieskończoność.
Raczej polecam film o Niepokonanym Seabiscuicie.
Przebijająca z każdym ujęciem disnejowska poetyka przechodząca dosłownie w fantastykę
ekranową (przykładowo kiedy karabiny maszynowe plują tysiącami pocisków w jeźdźców, ale
nie w konie) powoduję, że film trudno oceniać w kategoriach dramatu wojennego. Konwencja
powoduje, że wiele zarzutów będzie z gruntu...
tworzyć epickie historie. Nie jest to z pewnością jego najlepsze osiągnięcie (nie plasuje się nawet
w czołówce jego najlepszych filmów) ale wciąż widać sprawną rękę reżysera. Film można polecić
każdemu kto nie szuka nadmiernie ambitnego i przeintelektualizowanego kina, ale potrafi docenić
prostą i ciekawie...
Oj słaby słaby, szkoda, że Spielberg niemalże z automatu dostaje nominację do Oscara.
Ten film zdecydowanie nie zasłużył na takie wyróżnienie.