To nie pierwszy tego typu film więc już przywykłem do tej głupoty ale Anne Hathaway bardzo lubię i
stąd nie przekreślam tego filmu całkiem , choć nie które teksty i sceny są śmieszne :P
lubie Steve'a Carella, ale trudno wysiedziec przy tym filmie. slabe (nie tak slabe, ze az
smieszne) zarty, nie polecam.
Film dużo zyskuje, gdy ogląda się go w specjalnej edycji z dołączonymi alternatywnymi scenami. Niektóre z tych scen są lepsze niż w oficjalnej wersji.
gdzie smart rozmawia przez telefon- but od razu (sama nie wiem dlaczego) przypomniał mi się skecz Neo Nówki ''niebo'' i tekst Lucyfera ''dobra Bogu, wal do sznura''
konsekwentnie przeciągany pozostawia niesmak. Plusem bez wątpienia jest obecność pięknej Anne Hathaway, dzięki której wrażenia estetyczne z filmu pikują w górę. Film można potraktować jako zapchajdziurę na sobotnie/ niedzielne południe przy obiadku.... i tyle
to gratuluje braku poczucia humoru. Parodię filmów Bondowskich też trzeba umieć zrobić - a tu jest tylko przypadkowy zlepek różnych gagów.
Oglądam to już od jakiejś 0,5 godziny i poza Alanem Arkinem który jest klasą samą dla siebie i Ann Hataway która z koleji jest super cipką to nic poza kretyńskim humorem w tym filmie nie ma bo o jakiejś sensownej akcji to w tym przypadku nie ma mowy!
Postaram się pośledzić ten film dalej ale szczerze wątpię czy...