Lubię ten film, zwlaszcza za rolę Foxa i wierność literackiemu pierwowzorowi. Polubiłam go jeszcze bardziej, po obejrzeniu najnowszej , koszmarnej wersji z Willisem w roli glównej.
Film jest spoko... chociaż trochę zbyt obarczony angielską "flegmą" i rzeczywiście w Polsce jest znany pod tytułem "Dzień Szakala" :))))
ale czy przypadkiem film ten nie ma polskiego tytułu? Bo wydaje mi się, że jest to jak najbardziej "Dzień Szakala".
Oglądam tego typu gatunki ale ten film mi się nie spodobał.Wszystko było za bardzo przedłużone,można było przedstawić to w 90 min i wyszło by fajnie.Po co w 2 godz?
Film przypomina tani serial z lokalnej angielskiej kablowki gdzie nie ma ani budzetu, ani rezysera, a do kin poszedl tzw. first cut.
Nie wiem, czy tylko ja tak mam ale uwielbiam akcent i sposób wymowy Michaela Lonsdalea w chyba każdej jego roli. Tak samo i tutaj w roli Detektywa Lebela ten charakterystyczny akcent i małomówność.
Praktycznie do końca film trzymał dobry poziom. Porządne aktorstwo, zdjęcia itd... Co prawda nic nadzwyczajnego, taka adaptacja trochę wymuszona, bez polotu, ale oglądało się całkiem przyjemnie. Niestety scena finałowa trochę mnie rozczarowała. Może nie zaskoczyła, bo zazwyczaj końcówki są najsłabszą stroną filmów...
Szakal zostawia paszport w domu w Angli co jest błędem amatora, przyczyną zguby a dedektyw z francji podsumuwuje to słowami "ten typ człowieka nie robi błędów , pewnie nie był mu potrzebny"
spoko. Dobry pisarz z tego Ludluma, edytor też zacny
super książeczka
Tak powinno się realizować filmy o płatnych mordercach. Żadnych durnych scen strzelanin ani ucieczek, widowiskowych eksplozji zamiast tego skrupulatne budowanie napięcia już od pierwszej sceny. Wzór do naśladowania pomimo swoich lat w ogóle się nie zestarzał.