Rok 1930. Wojciech Trepa jest synem małorolnego chłopa. Jego siostra pozwala się uwieść synowi sąsiada, Kotuli. Ponieważ do małżeństwa nie dochodzi, Wojciech zabija Kotulę. Z braku dowodów zostaje jednak uwolniony od winy i zwolniony od kary. Sądzi, że przewoźnik był świadkiem zbrodni. Po 30 latach zabije i jego. Jakiej kary zażąda prokurator - także syn chłopski, ciągle porównujący swoje losy z losem oskażanego przez siebie człowieka - skoro pierwsze przestępstwo podlega przedawnieniu, a drugie było wynikiem pierwszego ?
Syn małorolnego chłopa, Wojciech Trepa, staje przed sądem oskarżony o morderstwo. Trzydzieści lat temu zabił Kotulę, ojca niedoszłego męża jego siostry. Do małżeństwa nie doszło, gdyż Kotula zażądał w posagu ziemię Trepów. Wojciech, z braku dowodów zabójstwa, został wówczas uniewinniony. Teraz zabił człowieka, którego podejrzewał o to, że był świadkiem tamtej zbrodni. Pierwsze morderstwo było swoistą karą za chciwość. Drugie jest wynikiem życia w ciągłym strachu przed prawdą. Prokurator głęboko analizuje obie sprawy, ich powody i czynniki warunkujące taki, a nie inny bieg wydarzeń. Prokurator jest przykładem osoby, która wyrwała się z chłopskiej biedy i osiągnęła sukces. Doskonale pamięta, jak ciężko żyło się na wsi i jak łatwo było popełnić błąd. Wybór właściwej kary jest dla niego ogromnym dylematem.
[center][/center]