Niestety film rozczarował mnie bardzo. Dosłowny do bólu. Symbole religijne zostały użyte w tak ostentacyjny sposób, że brakowało tylko dodatkowego opisu, jak należy rozumieć poszczególne sceny. I jakby tego było mało brutalne sceny, które pozostawiają niesmak i budzą odrazę.
Brutalne sceny mają pokazywać jak bardzo dorosły człowiek nie umie poradzić sobie z krzywdą jaka spotkała go w dzieciństwie.
Wyłącznie po to tam są. We mnie wzbudziły współczucie nie odrazę. Tę ostatnią budzić może pedofilia każda nie tylko w kościele.
Film ma być dosłowny bo gwałcenie dzieci jest dosłowne i nie ma w nim żadnych niedomówień.
Współczucie budzi krzywda jaka spotkała bohatera i to jaki to miało wpływ na jego życie. Mamy ewidentnie inną wrażliwość. U mnie jednak odrazę budzą sceny ociekające krwią. Poza tym ja jednak stawiam na filmy, które pozostawiają widzowi miejsce na przemyślenia. Gniew jest dosłowny do bólu - jakby twórcy filmu uważali, że widzowie nie byli w stanie zrozumieć symboliki, metafor i innych środków stylistycznych stosowanych w filmach.
Sceny ociekające krwią...? Jest kilka scen z przemocą fizyczną, ale żeby była jakaś rzeź to nie. W moim odbiorze tych scen jest względnie mało, bo bohater i tak jakoś panuje nad sobą, stara się prowadzić normalne życie (praca itd.)Ale ok. pewnie to kwestia wrażliwości.