PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=565162}
6,0 83 858
ocen
6,0 10 1 83858
6,0 23
oceny krytyków
Godzilla
powrót do forum filmu Godzilla

Wspaniałe kino akcji w fantastycznym stylu, tęsknię za starymi filmami katastroficznymi a ten film ma
wszytko a nawet więcej z dawnych lat. Trzyma w napięciu od początku do końca, nie mam pojęcia
skąd tak niskie oceny ;(

e1340

Zgadzam się z tobą,film jest super :)

użytkownik usunięty
e1340

Bo ludzie najczęściej jęczą iż:
- MUTO wygląda śmiesznie
- Godzilla zbyt tłusta
- nie ma rozpierduchy jak w Pacific Rim
- Godzilli jest za mało
- cały film to nędzna bajka, przeznaczona dla młodzieży
- Ken Watanabe gra tylko jedną miną w całym filmie, jakby miał sraczkę
- Juliette Binoche nie pokazała nic, ale i tak wkrótce zginęła
- Ford zagrał Kapitana Amerykę, bo jako jedyny przeżył akcję na moście i w ogóle jest taki napakowany że ho-ho

Chyba tyle, chociaż były przypadki zwykłych trolli, że nie doszukali się w filmie realizmów. Aż głowa mała :D

Mi się właśnie wygląd MUTO bardzo podobał

użytkownik usunięty
frugo666

Potwór jest trochę podobny do tego z Cloverfield i dlatego ludziom już się nudzi podobny design.

ocenił(a) film na 5

Ten nowy to jest totalna klapa... nie dorównuje temu z 1998 kompletnie...
http://maritrafilms.blogspot.com/2016/03/godzilla-2014.html

ocenił(a) film na 7
Krzysztof421

Żarty sobie robisz, Zilla z 98 nie ma NIC wspólnego z Godzillą z oryginału

ocenił(a) film na 8

Nie zapominaj jeszcze o użalaniu się nad tym, jak to w filmie jest ciemno i nic nie widać...

Moim zdaniem ludziom się w dupach poprzewracało, dają niskie oceny chyba dla zasady...

ocenił(a) film na 8
Luis Garcia

...dla zasady, żeby udupić ten film, a nie obiektywnie. To musiałem dopowiedzieć.

użytkownik usunięty
Luis Garcia

Ci wszyscy co ocenili film 1/10, 2/10 chyba w życiu nie oglądali gatunku monster-movie i nie wiedzą na czym polega. Szkoda słów na takich trolli. Najzabawniejsze jest to że krytykują, ale argumenty ciężko z nich wyciągnąć, a jak już są, to się kupy nie trzymają. Reasumując - są ludzie rozumni i ci mniej xD

Nie ma co na nich zwracać uwagę. Nie dziwiłbym się, gdyby ocenili: rekinado, krwiożercza małpa na 1, ale Godzille? Śmiech na sali.

Luis Garcia

To szkoda, że to dopowiedziałeś, bo nie ma czegoś takiego jak obiektywna recenzja :/

Luis Garcia

A wy tu oceniacie film czy innych ludzi??? ;)

Film pełen dziur, śmieszności i nieścisłości, jak np. superatomówka robiąca mini bum. Ale patrząc na owo widowisko jako całość, muszę powiedzieć, że się pozytywnie rozczarowałem. Naprawdę porządnie zrobione. Niejako zaprzeczenie durnym konwencjom przyjętym ostatnio w Hollywoodzie i powiew „starej świeżości”. Gł. bohater nie jest od początku do końca w centrum zainteresowania, nie jest także Johnem McClanem, choć krztyna heroizmu musi być, się autorzy powstrzymać nie mogli. Jeden z tych filmów, na które nie warto iść do kina (bo się co i rusz cała sala drze), ale warto mieć w domowej kolekcji (i obejrzeć w spokoju).

Jak dla mnie, nieźle zrealizowany hołd japońskim pierwowzorom. Mniej nawalanki, więcej paplania. Dużo akcji, mało ckliwych pierdół. Dobrze się bawiłem. Nie żałuję.

vegeta391

Ja zadałem sobie jedno bardzo ważne pytanie "po co?". Od początku wiadomo co się stanie. Wiadomo, że z jaj wyklują się złe potwory a Godzilla będzie próbowała je zabić. Gdy pojawił się drugi "zły" to od razu wiadomo, że po to żeby przedłużyć gatunek. Podobał mi się mrok i mimo wszystko dokładnie zrobiony ale na litość boską... Znowu jeden Amerykanin przeżywa najcięższe zdarzenia jako jedyny i ratuje wszystkich. Ten duży potworek nawet zwrócił kilka razy uwagę na tę mrówkę. Sama Godzilla zrobiona fajnie w starym stylu ale ile razy można niszczyć to samo miasto i ten sam most? Dla fanów klasyki ok. bo to właśnie dostali. Stary film z gadem, w nowym wydaniu ale bez zaskoczeń. Do tego to całe dorabiani teorii, że wielki przedwieczny gad jest strażnikiem równowagi na planecie. Do tego jeszcze mówi to naukowiec... może to był zwykły działacz Greenpeacu?

Nie ma co się czepiać realności takiego filmu - to fakt. Tylko po co goście w ogóle strzelają z karabinów do czegoś co ciężko zniszczyć bombami? Obecnie z resztą istnieją takie rodzaje brani przebijającej, że bez przesady. Spokojnie dałoby się spenetrować każdy taki pancerzyk. Ewentualnie broń chemiczna. Jaka by to nie była pradawna istota pijąca radioaktywne drinki to jednak troszkę porządnej chemii dałoby radę.

sadentrue

>Do tego to całe dorabiani teorii, że wielki przedwieczny gad jest strażnikiem równowagi na planecie. Do tego jeszcze mówi to naukowiec

Kiedy to właśnie jest kwintesencja japońskiej serii Godzilli. Ten film jest bardzo dobry w kontekście klasyki gatunku, ten sam schemat co kilka dekad temu, ale na dzisiejsze czasy i zachodnią widownię wypada średnio. Myślę jednak, że wielu hardkorowych fanów właśnie na taką Godzillę czekało.

ocenił(a) film na 7

Słabe oceny, bo za mało Godzilli !!!! Były raptem około 30 min z Godzillą a nawet i mniej !!! A poza tym to liczyłam na jakieś potwory z dawnych lat, a nie na jakiegoś zmutowanego komara !!!

użytkownik usunięty
Dinomysia

Klasyczne, stare potwory będą w drugiej części.

ocenił(a) film na 7

Na którą czekać około 2-óch lat !!! A poza tym, to jak w drugiej części też będzie tak mało scen z potworami to sorry, ale oceny będą słabsze od jedynki ...

e1340

W Polsce mało kto przepada za "Godzillą". W dodatku Godzilla pojawia się przez 20 min, więc tym bardziej ludzi zniechęciło oglądanie. Oczekiwali rozpierduchy, a tutaj pokazywali motyw ludzki. Mnie jak najbardziej się spodobał, nawet się nie spodziewałem, że tak mnie wciągnie. Uważam, że ta część jest najlepsza, chociaż Godzilla z 1984r. oraz 1954 też były niezłe. W tym filmie na wielką uwagę zasługuje MUTO. Wspaniale zaprojektowany. Połączenie kina Amerykańskiego-Japońskiego wyszło świetnie, choć nie ukrywam mogło być lepiej. Cóż, trzeba poczekać, bo za 4 lata druga część i mam nadzieje, że będzie więcej Godzilli.

ocenił(a) film na 6
Kane777_filmweb

W Polsce mało kto przepada za Godzillą?
Zdanie powinno brzmieć,że mało takich osób znasz,bo to absolutnie nie prawda.

Berith7777

Możliwe. Kolejka w Polskich kinach na film z Godzillą była ogromna. Pewna grupa ludzi (bo znajda się tacy) nie lubią Godzilli i nie rozumieją jej fenomenu wśród dorosłych widzów, a przede wszystkim młodych. W pełni przyznaje Ci rację.

ocenił(a) film na 6
Kane777_filmweb

"Polskich" piszemy z małej litery-tylko nie odbierz tego jako złośliwośc.

Kane777_filmweb

Ja tam od małego gówniarza lubiłem Godzillę, dziwią tylko ludzie hejtujący ją

ocenił(a) film na 1
e1340

Wyjaśnię ci. Po pierwsze, ten film jest nudny. Tak najzwyczajniej w świecie nudny. Dlaczego? Ano dlatego, że za mało jest Godzilli w tym filmie o Godzilli i proszę mi tu nie wyjeżdżać z elementem ludzkim. Jaki element ludzki, skoro jedyna w miarę interesująca postać (Cranston) została zabita w okolicach pięćdziesiątej minuty, a pozostali bohaterowie są równie wiarygodni i żywi jak sylwetki, wycięte ze sklejki? Olsen i Taylor ograniczają swoją ekspresję aktorską do wytrzeszczania oczu, w dodatku ich postacie są tak skonstruowane przez scenarzystę, że w ogóle się nie rozwijają, nie pogłębiają, ani nie odsłaniają swego charakteru. Trudno byłoby im zresztą odsłaniać coś, czego nie mają... No i zupełnie nie da ich się lubić. Latało mi koło pióra, czy główny bohater przeżyje, czy nie, bo nie wzbudził we mnie żadnej sympatii i niewiele zainteresowania, zdołał mnie za to parę razy konkretnie zirytować.

No i tak, potworów o wiele za mało, zamiast analizowania czynnika ludzkiego (jak to się robi, pan reżyser będzie uprzejmy sprawdzić choćby w "Cloverfield"), dostajemy turniej wytrzeszczu w wykonaniu manekinów, nie ma o co zaczepić oczu ani mózgu, żal i nędza po prostu.

ocenił(a) film na 10
EineHexe

"za mało Godzilli w Godzilli"
Z tego co widziałam, dużo osób już wyjaśniało tą kwestię. Poczytaj to ogarniesz, dlaczego zastosowano w filmie taki "myk".
Mnie film po prostu zachwycił, ciary przy każdym pojawieniu sie potworów. Mistrzostwo.

użytkownik usunięty
EineHexe

W końcu Godzilla to monster-movie, czyli specyficzny gatunek dla wielbicieli potworów. Nawiązujesz do Cloverfield, który zaprezentowaną akcją jest prawie identyczny z najnowszą Godzillą, ponieważ tam też jest powolne budowanie napięcia, świetny klimat oraz zaprezentowanie potwora w pełnej okazałości mniej więcej pod koniec filmu. Jeśli nie umiesz docenić chociażby reszty elementów typu zakończenie, soundtrack, fabuła, efekty specjalne itd itp a mimo to wystawiasz ocenę 1/10... no to szkoda słów. Ewidentna "trollowska' ocena. Bo nikt nie wmówi że akurat ta produkcja poległa na całej linii i nie ma żadnych plusów. Są, ale dostrzec jest aż tak trudno? Odpowiedz sobie sam

ocenił(a) film na 1

Ewidentna trollowska ocena, bo nie podoba mi się "Godzilla"? Aha, Nie ma to jak sprowadzić dyskusję do parteru na samym wstępie. Tak na marginesie, kobietą jestem, własciwie zatem byłoby stosować wobec mnie rodzaj żeński.

Oczywiście, że "Cloverfield" i "Godzilla" są strukturalnie podobne, bo zaliczają się do tego samego gatunku, ale to nie czyni "Godzilli" filmem mniej złym. W "Cloverfield" potwór wprawdzie dostaje jeszcze mniej czasu ekranowego niż Gojira w omawianym dziele, różnica jednak jest taka, co zasugerowałam wcześniej, że w "Cloverfield" dostajemy bohaterów, którzy nas interesują i obchodzą (niektórzy irytują na początku, ale stopniowo zaczynamy wszystkim kibicować), dobrze zagranych, czego nijak nie mogę powiedziec o postaciach odtwarzanych przez Olsen i Taylora, do tego jest tam jakas fabuła, a nie ciąg oderwanych zdarzeń bez sensu, ładu i składu. Jak mam docenić fabułę, skoro jej w "Godzilli" w zasadzie nie ma? Jest za to ciąg oderwanych zdarzeń, które bardzo średnio się ze sobą łączą (i ktoś mi powie, czemu główny bohater musiał osobiście wykupywać tatusia z puszki, w epoce globalnej wioski i internetów, oraz dlaczego wojsko wysłało go na Hawaje, żeby tam sobie łapał samolot do San Fran, zamiast odstawić w Japonii na najbliższe lotnisko i niech se radzi. Imperatyw Autorski, nic innego) i nieudolne przerzucanie bohatera tam, gdzie akurat zmierzają potwory.
Efekty specjalne owszem, na poziomie, soundtrack mnie głównie denerwował, do zakończenia nie dotrwałam. A skoro nie dotrwałam, bo wcześniej umarłam z nudów, oceniam ten film jako nieporozumienie.

użytkownik usunięty
EineHexe

Widocznie gatunek monster-movie nie jest przeznaczony dla ciebie. Mijaj zatem takowe produkcje z daleka i nawet kijem nie tykaj. Ocenę twoją szanuję, ale dalej uważam że film zasługuje na trochę więcej niż 1/10 - nawet u malkontentów.

ocenił(a) film na 1

No i znowu trafiasz jak kulą w płot, bo ja akurat monster movies uwielbiam. Wspomniane już "Cloverfield", "Szczęki", niezliczone japońskie produkcje o Godzilli, tetralogia Aliena, "King-Kong", "Pacific Rim", "The Host", "Wstrząsy", "The Thing", że wyliczę z pamięci, te filmy oglądałam z dziką przyjemnością, niektóre ("Szczęki" oraz "Alien") weszły do zbioru moich ukochanych filmów, do których wracam regularnie. Ale jak widać nie wystarczy wrzucić do filmu paru kaiju, żeby zrobić dobry film o potworach. W tym wypadku nie wypaliło.

użytkownik usunięty
EineHexe

Skoro już jesteśmy w temacie serii o Godzilli i trafiłem na widza monster-movie, powinnaś podwyższyć ocenę, bo jest totalnie absurdalna. Dlaczego? Z różnych względów: design Króla Potworów wreszcie jako japoński pierwowzór, nie to co w wersji Emmericha. Jakbyś produkcji z 1998 roku dała 1/10 to bym naprawdę nic nie pisał. Kolejne przykłady: chociażby MUTO, przedstawienie tych potworów, wręcz genialny użytek z ich ryków, mi naprawdę świetnie się słuchało ich "ryki i pomruki". Sam Król Potworów wręcz genialny, walki potworów też nie najgorsze, zwłaszcza końcowe. Jest budowanie napięcia i klimat. Wszystko to przekłada się na udany reboot kultowej Godzilli, pomijając grę aktorską niektórych osób. Jeśli film wg ciebie to niewypał, no to spoko, ale jako fanki klasyki omawianych tutaj monster-movie ... dla mnie to jest nie do przyjęcia i sprawia wytrzeszcz oczu. Zdumiałaś mnie w tym momencie. Zdumiałaś mnie również tym, że oceniasz film, którego nie obejrzałaś do końca. Ocenianie filmów (oczywiście moim zdaniem) bez dotrwania do końca, jest ... no jest bardzo dziwne. Może przypomnę, jakbyś się wypierała :<

"Efekty specjalne owszem, na poziomie, soundtrack mnie głównie denerwował, do zakończenia nie dotrwałam. A skoro nie dotrwałam, bo wcześniej umarłam z nudów, oceniam ten film jako nieporozumienie."

Oficjalnie stwierdzam, że nie możesz być fanką Godzilli. Nie doceniasz tej produkcji... po prostu. Rzekłem i pozdrawiam

ocenił(a) film na 1

Robale były niczego sobie, ale nie mogę, no nijak nie moge podwyższyć oceny filmowi, na którym nudziłam sie tak boleśnie. Klimat miał potencjał zaistnienia, co pokazał trailer, niestety, ten potencjał został w całości zmarnowany. Co do napięcia, to wybacz, umarło mi ono w tym samym momencie co bohaterka grana przez Juliette Binoche. Brak jakiegokolwiek stosunku emocjonalnego do bohaterów sprawił, że zasadniczo latało mi koło pióra, czy MUTO wybiją ludzkość, czy Gojira im przeszkodzi i co się w ogóle stanie, to raz. Dwa, do konsekwentnegoo budowania napięcia potrzebna jest jakaś składna fabuła, której tu nie było. Trzy, w momentach, w których powinnam, zgodnie z planem autorów, zamierać w niedowierzaniu, względnie zgrozie, ja przeważnie zamierałam w facepalmie. Na przykład przy scenie, w której przedstawiciele najgłupszej armii świata zatrybili, że pan MUTO komunikuje się z panią MUTO, którą, jako domniemaną nieboszczkę, przechowywano w podziemnym składowisku odpadów atomowych w Nevadzie. No i tu jest porażająca w zamierzeniu scena, jak to żołnierze otwierają wrota krypty z odpadami nuklearnymi i GASP! odkrywają, że coś im tam wypierdzieliło piekielnie wielką dziurę na samiućką powierzchnię. Miało być epicko, wyszło kretyńsko, bo jakim cudem nikt, ale to nikt w wojskowym, strzeżonym obiekcie, nie dostrzegł ani wyłażącego spod ziemi robala o gabarytach wieżowca, ani tej piekielnie wielkiej dziury i musieli w tym celu dźwirze otwierać? Potem potwory znienacka objawiają się tu i tam, tylko wyjaśnijcie mi, jakim cudem najbardziej debilna armia świata nie potrafiła śledzić obiektu o rozmiarach Pałacu Kultury? Dwudziesty pierwszy wiek, mamy stada ludzi z aparatami foto i kamerami, mamy radary, szmery i bajery, satelity szpiegowskie robią z orbity zdjęcia, na których można sprawdzić jaką gazetę czyta osoba na, dajmy na to, Kohlmarkcie w stołecznym mieście Wiedniu, a oni, ci wojskowi tytani myśli, nie wiedzą gdzie się podziewają dwa gigantyczne robale (Gojira-san pływa pod wodą, więc niech mu tam, może zniknąć z ócz i radarów)? No to jak ja mam zamierać w napięciu, skoro mi ustawicznie ręce opadają nad głupotą twórców? I żeby nie było, jako miłośniczka monster movies wiem, że ten gatunek wymaga solidniejszego Kołka Niewiary niż inne, ale nawet tu nie należy przeginać.

użytkownik usunięty
EineHexe

No ale właśnie o to chodziło, żeby dać sobie trochę luzu, a nie spinać się o nieistotne pierdoły. Do każdego filmu można się przyczepić "a dlaczego tak, a nie inaczej postąpili w filmie?". Jeśli już strzelamy fochy o bezsensowne sceny, to ja odpowiadam.

"jakim cudem nikt, ale to nikt w wojskowym, strzeżonym obiekcie, nie dostrzegł ani wyłażącego spod ziemi robala o gabarytach wieżowca, ani tej piekielnie wielkiej dziury i musieli w tym celu dźwirze otwierać?"

Raczej nie ma czego specjalnie pilnować w centrum składowiska odpadów, co najwyżej tej bramy u podnóża góry, więc wyjście potwora mogło się obyć bez większego echa - mając na uwadze że ten wybił dziurę na szczycie owej góry. To nie Biały Dom pełen agentów Secret Service i FBI. Poza tym nie widzę sensu stróżowania przy samych drzwiach do odpadów radioaktywnych, jakby to było więzienie o zaostrzonym rygorze. Myśl, ja cię proszę.

"Potem potwory znienacka objawiają się tu i tam, tylko wyjaśnijcie mi, jakim cudem najbardziej debilna armia świata nie potrafiła śledzić obiektu o rozmiarach Pałacu Kultury? Dwudziesty pierwszy wiek, mamy stada ludzi z aparatami foto i kamerami, mamy radary, szmery i bajery, satelity szpiegowskie robią z orbity zdjęcia, na których można sprawdzić jaką gazetę czyta osoba na, dajmy na to, Kohlmarkcie w stołecznym mieście Wiedniu, a oni, ci wojskowi tytani myśli, nie wiedzą gdzie się podziewają dwa gigantyczne robale (Gojira-san pływa pod wodą, więc niech mu tam, może zniknąć z ócz i radarów)?"

Godzillę akurat łatwo jest śledzić, pływali obok niej i symulowali kiedy i gdzie wyjdzie na brzeg. Po drugie nie dwa MUTO, a jedno mieli wtedy na głowie. Latającego gada raczej trudno śledzić z powietrza, ale i tak US Army miała wysokie IQ, bo wiedziała że szykuje się na jakieś źródło promieniowania. Poza tym nie oglądałaś uważnie. Dowódca wspominał że na początku mieli chwilowe problemy z obserwacją, bo potwór rozwinął skrzydła, ale już to rozwiązali (tylko że nie pokazali w filmie w jaki sposób). Podczas pisania tego chaotycznego posta zapomniałaś że armia miała podgląd z kamer na obydwa potwory co robią w danym momencie, a inna jednostka zajmowała się pozycją Godzilli. Myth busted. Chciałaś totalnej inwigilacji, to ją dostałaś, a teraz bredzisz za przeproszeniem że jej w ogóle nie było.

"Brak jakiegokolwiek stosunku emocjonalnego do bohaterów sprawił, że zasadniczo latało mi koło pióra, czy MUTO wybiją ludzkość, czy Gojira im przeszkodzi i co się w ogóle stanie, to raz."

Co prawda aktorzy nie wspięli się na wyżyny odgrywania swoich ról i widz nie powinien przywiązywać się zanadto do postaci, bo przecież to film o Godzilli. Inaczej produkcja otrzymałaby podgatunek familijny. Film pokazuje potęgę natury olbrzymich potworów nie tylko z oczu jednej rodziny, ale i większości świata. "Ludzie myślą że kontrolują naturę, ale jest na odwrót" ~ Serizawa.

"No to jak ja mam zamierać w napięciu, skoro mi ustawicznie ręce opadają nad głupotą twórców? I żeby nie było, jako miłośniczka monster movies wiem, że ten gatunek wymaga solidniejszego Kołka Niewiary niż inne, ale nawet tu nie należy przeginać."

Głupota twórców daje potężnego kopa w mózg, która jest ukazana w niektórych częściach Godzilli od TOHO, więc nie krytykuj tylko reboota. Zdzierżyłaś poprzednie, to czemu nie docenisz tej? Bo mamy XXI wiek? Podchodź na luzie do takich produkcji, bo nie doceniasz jej. Powtarzam drugi raz

ocenił(a) film na 1

"Raczej nie ma czego specjalnie pilnować w centrum składowiska odpadów, co najwyżej tej bramy u podnóża góry, więc wyjście potwora mogło się obyć bez większego echa - mając na uwadze że ten wybił dziurę na szczycie owej góry. To nie Biały Dom pełen agentów Secret Service i FBI. Poza tym nie widzę sensu stróżowania przy samych drzwiach do odpadów radioaktywnych, jakby to było więzienie o zaostrzonym rygorze. Myśl, ja cię proszę."

Ależ jest czego pilnować, mianowicie rzeczonych odpadów, które mogłyby się bardzo przydać na przykład terrorystom. Poza tym, ja cię proszę, sam myśl, potwór, przekopujący się na powierzchnię musiał spowodować coś w rodzaju miniaturowego trzęsienia ziemi. I co, nikt tego nie zauważył? Żadna z osób pracujących na tym składowisku nie zauważyła wyłażącego z ziemi stwora o rozmiarach wieżowca, nic nie usłyszała i nie odnotowała pojawienia się gigantycznej dziury w ziemi? Ja się nie domagam, żeby siedzieli przy drzwiach podziemnej komory, ja się pytam, dlaczego nikt nic nie zauważył NA POWIERZCHNI!

"Godzillę akurat łatwo jest śledzić, pływali obok niej i symulowali kiedy i gdzie wyjdzie na brzeg. Po drugie nie dwa MUTO, a jedno mieli wtedy na głowie. Latającego gada raczej trudno śledzić z powietrza, ale i tak US Army miała wysokie IQ, bo wiedziała że szykuje się na jakieś źródło promieniowania."

No bardzo wysokie IQ, badali stwora przez pół wieku... Latającego gada zaś nie śledzi się z powietrza, tylko z ziemi (radary) i z orbity (satelity). Mówimy o obiekcie o rozmiarach bardzo dużego budynku, dziecinnie prostym do śledzenia.

"Poza tym nie oglądałaś uważnie. Dowódca wspominał że na początku mieli chwilowe problemy z obserwacją, bo potwór rozwinął skrzydła, ale już to rozwiązali (tylko że nie pokazali w filmie w jaki sposób). "

Za to Madame MUTO pojawiła się w Vegas zupełnie z zaskoczenia. A potem z zasadzki atakuje pociąg wiozący głowice, co nie byłoby mozliwe, gdyby najbardziej kretyńska armia świata wiedziała, gdzie Mme MUTO się akurat znajduje. Ale oni nie wiedzieli, dlatego wzięła pociąg z zaskoczenia. Tak jak później San Francisco, będące w środku ewakuacji. To jaka to jest inwigilacja, przepraszam?

Co prawda aktorzy nie wspięli się na wyżyny odgrywania swoich ról i widz nie powinien przywiązywać się zanadto do postaci, bo przecież to film o Godzilli. Inaczej produkcja otrzymałaby podgatunek familijny.

Bzdura. W takich na przykład "Szczękach", które filmem familijnym wcale nie są, śledzimy zmagających się z rekinem szeryfa Brody'ego, Matta Hoopera i Quinta. I sledzimy z przejęciem, mając nadzieję, że rekin ich nie zeżre. W tetralogii "Aliena" z wypiekami kibicujemy Ripley, a także innym postaciom, w "the Thing" mamy bohaterskich polarników pod wodzą Kurta Russela, walczących z kosmicznym paskudztwem, w "Pacific Rim" mamy ekipę od jaegerów... i tak dalej, i tak dalej. Jak w każdej opowieści, także i w monster movie musi istnieć ktoś, komu będziemy kibicować.

"Głupota twórców daje potężnego kopa w mózg, która jest ukazana w niektórych częściach Godzilli od TOHO, więc nie krytykuj tylko reboota. Zdzierżyłaś poprzednie, to czemu nie docenisz tej? Bo mamy XXI wiek? Podchodź na luzie do takich produkcji, bo nie doceniasz jej. Powtarzam drugi raz"

Ależ podchodzę, problem w tym, że ten film sam siebie traktuje niezwykle serio, usiłując na każdym kroku demonstrować, że jest czymś więcej niż zwykłym monster movie.





użytkownik usunięty
EineHexe

"Za to Madame MUTO pojawiła się w Vegas zupełnie z zaskoczenia. A potem z zasadzki atakuje pociąg wiozący głowice, co nie byłoby mozliwe, gdyby najbardziej kretyńska armia świata wiedziała, gdzie Mme MUTO się akurat znajduje. Ale oni nie wiedzieli, dlatego wzięła pociąg z zaskoczenia. Tak jak później San Francisco, będące w środku ewakuacji. To jaka to jest inwigilacja, przepraszam?

+

No bardzo wysokie IQ, badali stwora przez pół wieku... Latającego gada zaś nie śledzi się z powietrza, tylko z ziemi (radary) i z orbity (satelity). Mówimy o obiekcie o rozmiarach bardzo dużego budynku, dziecinnie prostym do śledzenia."

Odnośnie totalnej inwigilacji chodziło mi najzwyczajniej w świecie o te twoje całe satelity, radary i inne cuda techniki. Widziałaś żeby armia miała głównie na wyposażeniu telefony komórkowe i posiłkowała się równie nędznymi kamerkami video, które mieszczą się w dłoni? A cała reszta ekranów i innych cudów w bazie była dla picu? Pisałaś też że żyjemy w erze cudów techniki i nikt nie nagrał potworów w mieście. <IRONIA> Tak, oczywiście, ty byś wybiegła na dach budynku w środku ewakuacji całego miasta i strzeliła selfie Godzilli i MUTOsom. <IRONIA>

Madame Muto - jak to ładnie określiłaś - pojawiła się z zaskoczenia, bo skąd najgłupsza armia świata miałaby wiedzieć że ze zniszczonego zarodnika jednak wypełznie potwór? Serizawa im to uświadomił i naprowadził ich gdzie owy zarodnik się znajduje. Ba, armia nawet nie wiedziała że mają drugie jajko w idealnym stanie. I zanim się przyczepisz że mogli się nie zorientować, zniszczony zarodnik mógł wyglądać zupełnie inaczej od drugiego, które prawidłowo się rozwijało.


"Żadna z osób pracujących na tym składowisku nie zauważyła wyłażącego z ziemi stwora o rozmiarach wieżowca, nic nie usłyszała i nie odnotowała pojawienia się gigantycznej dziury w ziemi? Ja się nie domagam, żeby siedzieli przy drzwiach podziemnej komory, ja się pytam, dlaczego nikt nic nie zauważył NA POWIERZCHNI!"

Faktycznie trochę głupia sprawa, ale czy jest to aż tak ważne, skoro po krótkiej chwili od wyklucia wojsko już było na miejscu, a chwilę potem lokalna stacja telewizyjna nagrała potwora w centrum miasta? Mimo że owa scena z opuszczeniem przez potwora góry może wydawać się trochę absurdalna, jest do przyjęcia, bo to film też niejako rozrywkowy dla odbiorcy w młodszym i starszym wieku. Ja się na nim dobrze bawiłem i nie liczyłem na mego-pseudo-naukowe podejście do tematu Godzilli (jak w twoim przypadku - sugeruję) i całej reszty prehistorycznych nuklearnych gadów. Każdemu filmowi można przypisać absurdalne sceny i dziwne rozwiązania na pierwszy rzut oka, ale ktoś kto widzi tylko takie i poszedł na film rozrywkowy mając Bóg wie jakie oczekiwania zupełnie inne od reszty kinomaniaków... ręce opadają. I dlatego lekko truję żeby najpierw logicznie znaleźć plusy i minusy produkcji, wyważyć je oraz co najważniejsze - dotrwać do końca seansu.

Reasumując, po kiego grzyba szukać (wręcz czasami na siłę) kolejnych głupot filmu, które można racjonalnie wyjaśnić... ale po co, skoro film ma stanowić rozrywkę, a nie lekcję filozofii? Produkcja trzyma się kupy i jest świetną rozrywką na miarę Cloverfield, Kaiju z Pacific Rim oraz poprzednich filmów o Królu Potworów.

użytkownik usunięty

*mogli się zorientować

ocenił(a) film na 1

"Odnośnie totalnej inwigilacji chodziło mi najzwyczajniej w świecie o te twoje całe satelity, radary i inne cuda techniki. Widziałaś żeby armia miała głównie na wyposażeniu telefony komórkowe i posiłkowała się równie nędznymi kamerkami video, które mieszczą się w dłoni? A cała reszta ekranów i innych cudów w bazie była dla picu? Pisałaś też że żyjemy w erze cudów techniki i nikt nie nagrał potworów w mieście. <IRONIA> Tak, oczywiście, ty byś wybiegła na dach budynku w środku ewakuacji całego miasta i strzeliła selfie Godzilli i MUTOsom. <IRONIA>"

No właśnie dowcip polegał na tym, że ewakuacji albo nie było (Honolulu, Vegas), albo była wybitnie spóźniona (San Fran). Co do nagrania, to miałam na mysli nie samo miasto, tylko raczej obszary po drodze. Leci to MUTO nad Pacyfikiem, drugie tupta sobie środkiem ludnego kraju i nikt nie odnotowuje ich przemieszczania się? Nikt nie rzuca do internetu nagrania przedstawiającego przelot potwora nad, dajmy na to, statkiem, żaden samolot nie melduje o bliskiej kolizji z gigantycznym czymś? Nikt nie wysyła mediom zdjęć monstrum, łażącego po Nevadzie, ani jego śladów? Vegas sobie może leżeć na pustyni, ale nawet tam są autostrady i to całkiem ruchliwe, a także miasteczka. Nie mówiąc juz o dalszej podróży Mme MUTO uskutecznianej pieszo przez gęsto zaludnione rejony Kalifornii. I co, nic nikt nie widział? Totalnie nieprawdopodobne.
Co do satelitów, przecież nie piszę, że wojsko ich nie miało, tylko że ich nie używało. Bo gdyby używało, toby im MUTO nie spadało na głowy z zaskoczenia i nie byłoby na przykład nagłej rozróby w Honolulu.

"Madame Muto - jak to ładnie określiłaś - pojawiła się z zaskoczenia, bo skąd najgłupsza armia świata miałaby wiedzieć że ze zniszczonego zarodnika jednak wypełznie potwór? Serizawa im to uświadomił i naprowadził ich gdzie owy zarodnik się znajduje. Ba, armia nawet nie wiedziała że mają drugie jajko w idealnym stanie. I zanim się przyczepisz że mogli się nie zorientować, zniszczony zarodnik mógł wyglądać zupełnie inaczej od drugiego, które prawidłowo się rozwijało. "

Armia przecież wiedziała gdzie mają jajo, zarodnik, kokon, czy co to tam była za cholera. Poza tym w momencie, gdy odkryli, że coś z niego jednak wylazło i poszło w dal, wystarczyło, do kata, przejrzeć dane z satelitów obserwujących właściwy kawałek Nevady i już by wiedzieli dokąd potwór idzie. Albo poderwać samoloty, instruując pilotów, że stworzonko generuje impuls elektromagnetyczny i nie nalezy się zbliżać. Wykrycie wędrującego stwora o rozmiarach wieżowca byłoby pestką.


"Faktycznie trochę głupia sprawa, ale czy jest to aż tak ważne, skoro po krótkiej chwili od wyklucia wojsko już było na miejscu, a chwilę potem lokalna stacja telewizyjna nagrała potwora w centrum miasta? Mimo że owa scena z opuszczeniem przez potwora góry może wydawać się trochę absurdalna, jest do przyjęcia, bo to film też niejako rozrywkowy dla odbiorcy w młodszym i starszym wieku. Ja się na nim dobrze bawiłem i nie liczyłem na mego-pseudo-naukowe podejście do tematu Godzilli (jak w twoim przypadku - sugeruję) i całej reszty prehistorycznych nuklearnych gadów."

Czy film rozrywkowy musi być z definicji bezdennie głupi?

"Reasumując, po kiego grzyba szukać (wręcz czasami na siłę) kolejnych głupot filmu, które można racjonalnie wyjaśnić... ale po co, skoro film ma stanowić rozrywkę, a nie lekcję filozofii? Produkcja trzyma się kupy i jest świetną rozrywką na miarę Cloverfield, Kaiju z Pacific Rim oraz poprzednich filmów o Królu Potworów."

Ja ich nie szukam, same się na mnie rzucają. To raz. Dwa, ten film aspiruje do bycia czymś więcej niż rozrywką, demonstracyjnie odwracając się od potworów i koncentrując się na ludziach. No i strzela sobie z hukiem w stópkę.
A to, że cokolwiek się w tym dziele trzyma kupy, to twoja opinia. Moja jest zupełnie inna.

użytkownik usunięty
EineHexe

Czy na prostym filmie nie należy po prostu się fajnie bawić? Traktować z przymrużeniem oka absurdy, nawet te najmniejsze? Czy nie oto w tym wszystkim chodzi, zwłaszcza jeśli postać Godzilli jest ci znana i lubisz Króla Potworów na ekranie? Napisałaś że owa produkcja jest bezdennie głupia. Tym samym możesz stwierdzić że wszystkie poprzednie części też takie są... ale jeśli nie, to dlaczego? Przecież każda część Króla Potworów jest na miarę kolejnej. Fabularnie się nie różnią, Król uratuje świat przed zagładą pojawienia się innych wielkich potworów. Tam mieliśmy faceta w gumowymi kostiumie i efekty specjalne mimo że w tamtych czasach były najlepszymi, to dzisiaj wywołują uśmiech o ludzi nowego pokolenia. W czym ja cię proszę reboot nie dorównuje poprzedniczkom? Kilkoma błędami? Tak, bo na resztę po prostu nie patrzysz. Nie patrzysz na pozytywy - design Godzilli oddany pierwowzorowi, genialne CGI, dźwięk i montaż. Aktorów przemilczę, bo masz o nich złe zdanie - szanuję to. To nie jest produkcja wysokich lotów - ot zwykłe powielenie oryginału z 1954 spod skrzydeł wytwórni TOHO. A więc pytam po ludzku -czego więcej może oczekiwać prawdziwy fan Godzilli? ;))

ocenił(a) film na 1

"Czy na prostym filmie nie należy po prostu się fajnie bawić? Traktować z przymrużeniem oka absurdy, nawet te najmniejsze? Czy nie oto w tym wszystkim chodzi, zwłaszcza jeśli postać Godzilli jest ci znana i lubisz Króla Potworów na ekranie? "

Widzisz, to działa tylko do pewnego stopnia. Jeśli oglądając film tego typu dobrze się bawię, to jak najbardziej jestem skłonna przymykać oko na niedociągnięcia fabularne. Nie będę jednak dobrze się bawiła na filmie, którego bohaterowie indywidualni są z kartonu, a bohater zbiorowy, czyli wojsko, popisuje się epokowym idiotyzmem. Takie na przykład "Wstrząsy", czy "Lake Placid" są radośnie usiane głupotami, ale jednocześnie dostarczają mi mnóstwa rozrywki, bo i bohaterzy dają się lubić, i potwory dają czadu (i nikt, do licha, nie robi cięcia za każdym razem, gdy przystępują do jakiejś miłej rozpierduchy), dialogi dowcipne i śmigają aż miło, można oglądać z przyjemnością. A w "Godzilli" dialogi są z metra cięte i już nawet nie z drewna, lecz z dykty, glówni bohaterowie do bani, a potwory albo miotają się w ciemnościach, albo znikają z ekranu w najsmakowitszych momentach, bo przecież trzeba się pokoncentrować na czynniku ludzkim. Walory rozrywkowe - żadne. Skoro zatem nie ma walorów, zawiesza się oko na fabule, bo coś trzeba robić, tyle, że tam też beznadzieja szczerzy kły.

"Napisałaś że owa produkcja jest bezdennie głupia. Tym samym możesz stwierdzić że wszystkie poprzednie części też takie są... ale jeśli nie, to dlaczego? Przecież każda część Króla Potworów jest na miarę kolejnej. Fabularnie się nie różnią, Król uratuje świat przed zagładą pojawienia się innych wielkich potworów."

E tam. Wcale że bo nie. Za obrońcę ludzkości Gojira-san zaczął robić dopiero pod koniec pierwszej serii filmów o nim, serii Heisei, a potem bywało różnie, zależnie od tego co akurat pasowało twórcom. A zadebiutował przecież jako metafora zagrożenia bronią jądrową, Ten film, który tu omawiamy, traktuje Godzillę jako zbawcę, któremu należy pozwolić walczyć z robalami, bo jest dobry i ludzkości nie jada (pal sześć, że wywołał tsunami na Hawajach, zabijając setki). podczas gdy w tamtych filmach starano się ubić i jego i wraże potwory, a że kończyło się finałową naparzanką Godzilli z danym monstrum? A kto kilkudziesięciometrowemu potworowi zabroni? ;)
I owszem, głupoty fabularne w starych filmach się zdarzały, ale po pierwsze, tamte filmy miały wspomniane walory rozrywkowe, a po drugie, no właśnie, one się zdarzały. A w nowej Godzilli głupota na głupocie jedzie i głupotą pogania. A to dzielne wojsko wdupęwielkiej dziury nie zauważy, a to blokady postawi na obu końcach mostu, pełnego cywilnych pojazdów, w tym autobusów z dziećmi, a to potwór im się zgubi... O chamskich deus ex machinach, ratujących co chwilę tyłek głównego bohatera już nie wspomnę, Nie mówiąc już o finale, w kórym bomba atomowa wybucha w zasięgu wzroku dzielnego drewnianego hiroła, a fala uderzeniowa razem z impulsem elektromagnetycznym i promieniowaniem litościwie omijają śmigłowiec, którym on leci. Cuuuuute. Duh.

ocenił(a) film na 10
EineHexe

MUTO generowały impuls elektromagnetyczny który wyłączał cała elektronikę.

użytkownik usunięty
EineHexe

Czyli reasumując wszystkie twoje zarzuty film zasługuje na ocenę 1/10 ponieważ:
- Soundtrack kuleje
- Zdarzają się błędy większe i mniejsze (czytać: dziurawy scenariusz)
- Aktorzy nie popisali się zanadto
- Fabuła jest żadna
- Potwory chowają się w ciemnościach i nic nie widać
- Armia posiada IQ równe zeru
- Słowem: ch-uj, dupa i kamieni kupa, a nie film

I teraz czas na zasadnicze pytanie. Skoro cała produkcja to jedna wielka pomyłka i nic ci się nie podobało, czy brałaś pod uwagę naprawdę, ale to naprawdę wszystkie możliwości? Design Godzilli oddany pierwowzorowi, efektowne CGI, skok HALO, muzyka, dźwięki, scenografia, walki potworów, prolog, fabuła, aktorzy, zakończenie, ciekawostki nawiązujące do Mothry i Rodana, walory trójwymiaru (jeśli byłaś w kinie), efektowne ryczenie Króla Potworów oraz MUTO... ? Wiem że na niektóre z wymienionych przykładów już się wysłowiłaś, ale naprawdę film nie zasługuje na filmwebowe "nieporozumienie" które prezentuje równie filmwebowa ocena 1/10. Nieporozumieniem jest twoja ocena i będę truł, dopóki jej nie podwyższysz o chociaż trzy "oczka" w górę, aby ogólna ocena była czterogwiazdkowa z tytułem "Ujdzie". Zastanów się, bo będę się męczył aż do skutku :DDDD

ocenił(a) film na 1

A męcz waść, ile chcesz. Nie dodam ani jednej gwiazdki, a już na pewno nie trzech, bo film kóry tak mnie znudził na pewno nie ujdzie.


Smoku Eustachy, wiem, że MUTO generowały impuls elektromagnetyczny, sama o tym gdzieś tam wyżej pisałam. Dlatego właśnie postulowałam śledzenie ich samolotami, ale z daleka, tak, żeby robaczków nie irytować. Wlatywać im do nosa nie trzeba, wielkie są nieprzytomnie i widoczne z wielokilometrowej odległości.
Tak przy okazji Najgłupsza Armia Świata wiedząc już o umiejętnościach MUTO uparcie rzucała do walki z nimi samoloty, które oczywiście leciały z nieba jak gruszki....

użytkownik usunięty
EineHexe

Trudne Sprawy i tego typu polskie produkcje są nieporozumieniem. Skoro Godzilla wg ciebie jest równie słaba na miarę wymienionych shitów, to ja już nie mam pytań. 1/10 nie jest obiektywną oceną, taka prawda. Możesz sobie nie podwyższać oceny, ale nie kierujesz się obiektywizmem, tylko jeździsz po tej produkcji z góry na dół. Nie jest to ocena sprawiedliwa oraz słuszna, uwzględniająca wszystkie za i przeciw. Nie jest i bardzo mnie tym faktem zasmuciłaś. Zawsze tak oceniasz filmy, odrzucając obiektywizm na bok? To ja już nie mam pytań...

ocenił(a) film na 1

Nie wiem co odpowiedzieć, skoro na wszystkie pytania odpowiadasz sobie sam. A "Trudnych spraw" i temu podobnych produkcji w ogóle nie uważam za film, trudno zatem stawiac je w jednym rzędzie z "Godzillą".

użytkownik usunięty
EineHexe

Raz wymieniasz pozytywne cechy filmu, a raz te negatywne. Czyli jednak coś ci się podobało w filmie, a mimo to dałaś ocenę 1/10 która nie jest obiektywna. Ręce opadają :<

użytkownik usunięty

P.S - dałbym sobie spokój z twoją oceną, ale gdyby naprawdę nic ci się nie podobało w filmie, to bym to zrozumiał. Ale skoro wymieniasz również plusy i się dziwisz że dalej odpisuję na twoje komentarze, no to strzeliłaś sobie w stopę automatycznie. Obiektywizm raczej na pewno wyłączyłaś po obejrzeniu tej produkcji i ocena bije w oczy, oraz tylko potwierdza moje przypuszczenia.

ocenił(a) film na 1

A idźżeż acan z tym brakiem obiektywizmu. Czy ja gdzieś pisałam, że moja ocena jest obiektywna? Nie jest, to jest moja, osobista, subiektywna ocena, podsumowująca wrażenia konkretnej jednostki, o konkretnych oczekiwaniach wobec filmu. Które to oczekiwania mimo istnienia plusów (a strasznie dużo ich wymieniłam, niezłe efekty i fajne robale) nie zostały w ogóle spełnione, do tego stopnia, że nawet nie chciało mi się czekać na finał. To za co miałam dać tę gwiazdkę więcej, za fajne muciaki, czy za to, że Gojira-san nie był z tektury? No luuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudzie!

użytkownik usunięty
EineHexe

Dobrze, dotarło to do mnie :DDD

Na tym chyba zakończymy dyskusję. Dziękuję za ciekawą wymianę zdań i pozdrawiam serdecznie :)

ocenił(a) film na 3
EineHexe

Zgadzam się z Tobą. Dający ocenę 9 lub 10 tej tandecie to albo przedszkolaki albo ślepi. Szkoda z nimi wchodzić w dyskusję.

użytkownik usunięty
ErnieMcCracken

Nie wiem czy wiesz, ale właśnie pokazałeś się z najgorszej strony. Wrzucasz wszystkich bez wyjątku do jednego worka, tylko ze względu na ich wysokie oceny. To teraz odwróć sytuację na chwilę i pod twoim ulubionym filmem trafiasz na identyczny komentarz - jesteś więc w takim razie przedszkolakiem lub ślepą osobą? Nie, po prostu masz swój gust i tego się trzymasz. Reasumując, nie potrafisz pogodzić się z tym że każdy lubi co innego i właśnie w taki sposób wylewasz swoje żale. Co z tego wynika? Twoje nędzne prostactwo i płytki tok rozumowania. Warto było? ;)

ocenił(a) film na 3

Żal i tyle. Jak ocenić zatem np. Lot na kukułczym gniazdem i wiele innych. Chyba skali brak

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones