PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=661817}

Grand Budapest Hotel

The Grand Budapest Hotel
7,8 269 971
ocen
7,8 10 1 269971
7,7 42
oceny krytyków
Grand Budapest Hotel
powrót do forum filmu Grand Budapest Hotel

Piszę ten temat, bo ciekawi mnie co mogło w tym filmie śmieszyć. Nie krytykuję, nie oceniam. Moje pytanie jest jak najbardziej prawdziwe i szczere. W których momentach darliście boki ze śmiechu. Ja osobiście uważam, że film był zupełnie drętwy. Oglądałem z kamienną twarzą i czekałem na jakiekolwiek elementy komediowe. Niestety nie doczekałem się i nie zaśmiałem się ani razu.

ocenił(a) film na 10
smooglerpl

UWAGA!!! Spoiler na spoilerze ;) Praktycznie streszczam cały film :D

No to jest pytanie, jakie masz poczucie humoru i jaki typ humoru lubisz?
Tutaj humor jest dość subtelny i charakterystyczny dla tego reżysera. Czasami sytuacyjny, czasami slapstickowy (niektóre absurdalne sekwencje), czasami słowny, w wielu przypadkach objawia się on nawet w kompozycji kadru ;) No i oczywiście komizm postaci (na moim seansie ludzie śmiali się, kiedy tylko pojawił się Edward Norton :D).

Przykłady:
- Autor czyta z kartki/przemawia na początku filmu, a chłopiec/wnuczek zaczyna do niego strzelać z pistoletu zabawkowego, potem wraca, przeprasza i staje obok niego z ręką na jego ramieniu i patrzy razem z Autorem do kamery na widza :)
- Madame D mówi, że nie odejdzie, a Gustave bierze ją za rękę i mówi, że kolor jej paznokci jest zły i to nawet nie tyle mu się nie podoba, co budzi w nim obrzydzenie (komizm słowny, sposób wypowiadania się głównych postaci, komizm postaci)
- Gustave żegna Madame D, mówią sobie nawzajem "kocham Cię", po czym Gustave bezpardonowo krzyczy "abfahren!" czyli "odjazd", tak jakby chciał się jej już jak najszybciej pozbyć ;)
- cała rozmowa kwalifikacyjna z Zero i komizm związany z jego imieniem (ZERO wykształcenia, ZERO doświadczenia, ZERO rodziny)
- potem sekwencja szkolenia Zero, jak przebiega z krzesłami i prosiakami (wszystko pięknie wystylizowane i wykadrowane), a także jak starszy Zero mówi że wszyscy goście byli powierzchowni, blond, niewyżyci (tutaj piękne ujęcie starszej pani robiącej fellatio Gustavovi - !), a młodszy Autor pyta się o to, czemu akurat blond :D
- wszystkie te przemówienia Gustave'a, jego recytacja poezji, czasami w absurdalnych momentach
- Gustave mówiący w pociągu, że Madame D była dynamitem w łóżku ;) i wtedy zdziwienie Zero, że ona miała 84 lata, na to Gustave, że miewał starsze :D
- wszystkie te zbliżenia na karteczki etc. -> to jest element charakterystyczny dla Andersona
- genialne polskie tłumaczenie "well, fu** it" na "a pies to je**ł" w scenie, kiedy już po ataku "policji" siedzą sobie potargani w wagonie, Gustave znowu coś zaczyna pierdzielić o oznakach cywilizacji w barbarzyńskim cośtam cośtam i na koniec wtrąca właśnie to przekleństwo ;) w ogóle przekleństwa w tym filmie wypadają cudownie!
- ujęcie w kuchni, jak kucharz coś tam sobie kroi po lewej stronie, a Gustave'a i Zero widać za okienkiem, Zero trzyma szklankę mleka :P
- czytanie testamentu - 3 siostrzyczki
- wszyscy dają sobie w mordę, na koniec Jopling przy dźwięku organów (muzyka to w ogóle jest genialna, też dodaje mnóstwo ironii temu filmowi)
- zawieszenie obrazu z "palcówą" zamiast Chłopca z jabłkiem (i potem reakcja Dmitrija na jego widok)
- Zero który puka do wielkich drzwi więzienia, słychać odgłos otwierania się, a wchodzi przez te małe :P
- przemówienie Gustave'a w więzieniu (po jednej stronie pięknie w rządku ustawieniu więźniowie, po drugiej strażnicy) i oczywiście logo hotelu na mównicy
- strażnik sprawdzający wszystkie przesyłki - rozcinający kiełbasę, chleb itd, ale nie krojący wyrobów Mendla (taka renoma! bo to dzieła sztuki niemalże) mimo, że widać, że tam są poukrywane narzędzia ;)
- scena u Kovacsa - jak Jopling wyrzuca kota przez okno (potem jak Kovacs odbiera martwego kota w worku dając karteczkę z odpowiednią adnotacją)
- cała scena morderstwa Kovacsa i znowu te organy przy zbieraniu palców plus odejście w skarpetkach
- slapstickowa scena ucieczki z więzienia - cała ta długa drabina, piłowanie krat małymi narzędziami, przeskakiwanie przez łóżka strażników etc. :)
- cała sekwencja z Society of the Crossed Keys (charakterystyczni aktorzy, plus ciągłe powtarzanie "take over")
- w ogóle postać Joplinga - ubiór, te charakterystyczne zęby - niemal świecące się kły plus charakterystyczny motyw muzyczny
- no i cała sekwencja dotarcia do klasztoru (świetny utwór: Canto at Gabelmeister's Peak), muzyka zsynchronizowana z kołysaniem się tych kolejek na wyciągu (tak, takie drobiazgi w tym filmie też są śmieszne i urocze!), postacie mnichów, którzy pytają się "Are you M. Gustave from the GBH in Nebelsbad?" i wyłaniają się z różnych miejsc i w śmieszny sposób, w ogóle cała konstrukcja dialogów w tej sekwencji
- cały ten komiczny zjazd na nartach/saniach
- pościg Dmitrija za Agatą (znów komiczno-groźne organy!), "kto strzela do kogo?" etc.

Więc jak widzisz, cały ten humor opiera się na powtórzeniach pewnych motywów, na sformułowaniach, dialogach, na charakterystyczności poszczególnych postaci, na ich skarykaturowaniu, na specyficznym kadrowaniu, montażu, użyciu muzyki etc. No takie jest kino Andersona, i albo to do Ciebie trafia, albo nie ;) Ktoś sobie przeczyta te wszystkie przykłady, które wypisałem i powie: no ale nadal nie wiem co w tym wszystkim jest śmiesznego? Ale myślę, że wiele osób, którym film się podobał i załapały ten rodzaj humoru, zgodzą się ze mną :) No i tyle. Mam nadzieję, że coś wyjaśniłem.

YHM_YHM

Nie spodziewałem się aż tak obszernej odpowiedzi a więc jestem miłe zaskoczony :) Cóż pomogłeś mi co nieco zrozumieć. Zastanawiałem się, czy jakimś cudem filmu nie zrozumiałem, albo że może coś mi cały czas umykało. Okazuje się, że nie umknęło mi zupełnie nic i w dalszym ciągu nie widzę w wymienionych przez Ciebie sytuacjach niczego śmiesznego (może za wyjątkiem tej o ZERO tj. ZERO wykształcenia, ZERO doświadczenia, ZERO rodziny :) Zacząłem się teraz zastanawiać, czy da się w jakiś sposób sklasyfikować rodzaj humoru i na tej podstawie wybierać komedie pod siebie.

ocenił(a) film na 10
smooglerpl

No taki jest styl Andersona ;) Możesz sobie jeszcze obejrzeć Fantastic Mr. Fox - albo Ci lepiej podpasuje, albo stwierdzisz, że to nie Twój klimat ;) Dla mnie ten film to absolutny geniusz!

YHM_YHM

Fantastyczny Pan Lis jest łatwiejszy w odbiorze, jego i ja mogę polecić;). Kolega natomiast woli kino z historią, a nie oparte na stronie wizualnej. Wes Anderson cały swój dowcip, historie opiera na obrazach- wielu ludzi tego nie lubi. Mnie to ani nie grzeje, ani nie ziębi. Od tak przyjemnie się ogląda;). Mimo wszystko od strony fabularnej ten film bez wizualnego mistrzostwa Wesa Andersona by się nie obronił..

P.S. Mnie mocno rozśmieszyła jedna scena- ta z saniami;). Ona była mistrzowska.

TomasT

Dla mnie pościg saniami to nawiązanie do Pogromców wampirów, nie uważacie?

menysek

Być może;). Chociaż mnie osobiście bardziej kojarzył się z filmami Disneya i ogólnie z animacjami. Bardzo ten pościg był taki a'la animacja, bajkowy;).

TomasT

Popłakałam się ze śmiechu

YHM_YHM

Wydaje mi się, że to jest sedno. Obejrzałam film przez ramię komuś w autobusie nie słysząc ani słowa i był dla mnie prześmieszny. Jestem typowym wzrokowcem. Dialogi, fabuła nie są dla mnie istotne. Oczywiście jak są dobre to doceniam, ale filmy opieram na oglądaniu. Skojarzenia obrazowe były absolutnie rozbrajające.

smooglerpl

najzabawniejszy tekst: Czy wiesz może, dlaczego zatrzymaliśmy się na polu jęczmienia?
Super film.

ocenił(a) film na 9
Amanda_Vargazz

taak - akcja w pociągu jest fenomenalna (i to w całości a nie tylko ten jeden tekst) ale w zasadzie jedna fantastyczna scena goni drugą. Groteska i specyficzne poczucie humoru mnie akurat bardzo podpasowały. Zakończenie mnie odrobinę rozczarowało bo w zasadzie nie było typowym zakończeniem ale po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że chyba nie powinno rozczarowywać bo było tak jak cały film - dość nietypowe.

ocenił(a) film na 7
kunach23

Użyłeś kluczowego sformułowania "specyficzne poczucie humoru". Niestety ze względu na to, że jest specyficzne nie każdemu się spodoba. W mój gust trafił, ale osoby oglądające ten film ze mną nie były już tak zadowolone po seansie.

ocenił(a) film na 9
smooglerpl

nie odpowiem na pytanie, ale myślę, że K.Spacey nie jest z Ciebie dumny

misiu68

Miejmy tylko nadzieję, że nie zaprząta sobie mną głowy i skupia się w pełni nad nowym sezonem House of Cards.

ocenił(a) film na 9
smooglerpl

I tu potwierdza się powiedzenie, że o gustach się nie dyskutuje, ja uwielbiam KS, ale wyłączyłam się w połowie 2 sezonu i nie czekam na cdn, bo wg mnie zaczęła robić się telenowela. Ale skąd u Ciebie ten avatar?

smooglerpl

YHM_YHM Dał wyczerpującą i szczegółową odpowiedź, na dręczący Ciebie brak humoru. Ja ze swojej strony, polecam Tobie filmy lżejsze. Ten obraz, nie jest dla przypadkowego widza, który chciałby pójść do kina, na zwykłą komedię.

Maciej_K_fw

Ten film nie był "ciężki". Nie było w nim scen nad którymi musiałem się głowić. Film zrozumiałem, poczucia humoru już niestety nie. Mylisz się. Ten obraz nadaje się dla przypadkowego widza w takim samym stopniu jak każdy inny film. Grono moich znajomych mam podzielone na zwolenników i przeciwników. Ręczę też za to, że nie są to wybitni znawcy kina i wybór filmu był czystym przypadkiem. Czy film się komuś podoba zależy tylko i wyłącznie od jego poczucia humoru.

smooglerpl

Ja piszę pod kątem osoby, która brała udział w tworzeniu filmów, ponieważ ukończyłem szkołę filmową. Zatem, nie uważam, że ten obraz jest dla wszystkich. Kiedy byłem na filmie, kino świeciło pustkami. Jeśli nie zrozumiałeś poczucia humoru, to filmu także nie zrozumiałeś. Świat stworzony przez reżysera, jest specyficzny, a więc nie każdego taki "humor", będzie śmieszył. Polecam inne filmy, które sprawią Tobie radość. Ten film, nie należy do gatunku, które mają widza przede wszystkim rozśmieszać. Autor stworzył dramat, który swoją groteską, podkreślił wartość wymowną, bezmyślnego postępowania. Cały obraz jest przejaskrawiony. Jest to lekka karykatura godności ludzkiej, więc mi również momentami nie było do śmiechu. Aczkolwiek uważam, że o to właśnie twórcom chodziło. Dużo śmieszniejszy jest obraz: "Za jakie grzechy, dobry Boże?". Nie przejmuj się tym filmem. Poszukaj filmu, bardziej pod swój gust.

Maciej_K_fw

autor tematu zaznaczył, że załapał gdzie powinno być śmiesznie, ale nie śmieszyło go to, więc zrozumiał film i zamysł twórcy.
to, że kino świeciło pustkami nie znaczy, że film był dobry/zły dla większości/mniejszości czy co tam jeszcze, może byłeś w kinie w ostatni dzień emisji, albo np. o 11 rano w środę - to tłumaczyłoby pustki, bo ja będąc w kinie w moim rodzinnym mieście, gdzie zobaczyć na sali więcej niż 20 osób to cud byłam mile zaskoczona, bo na grand budapest hotel sala była prawie pełna.

BlueLips

Ja nie tłumaczę nastrojów autora tematu. Ja wręcz przeciwnie, byłem na filmie rozluźniony, chociaż film trzymał w napięciu. Typ humoru zaprezentowany w tym filmie, jest specyficzny. Film w ogóle, nie był kręcony po to, aby widz, siedział i zrywał boki ze śmiechu.

Byłem w kinie w środku czasu emisji filmu w przełożeniu na miesiąc, zakupionej przez właścicieli umowy.

Maciej_K_fw

Zgodzę się, że humor jest specyficzny i choć do mnie kompletnie nie trafił, nie twierdzę, że go tam nie było. Dlaczego uważasz, że ten film, który jakby nie patrzeć jest komedią nakręcono po to, aby nie śmieszył? Jeśli ktoś robi komedię to liczy na to, że rozśmieszy widownię. Mój pierwszy rozmówca w tym temacie wpisał sceny, na których "rwał boki ze śmiechu" więc reżyser swój cel osiągnął. Wydaje mi się, że zbytnio nadinterpretujesz ten film. Wiem, że tego właśnie uczą w szkołach filmowych, bo niejednokrotnie toczyłem dyskusje z takimi ludźmi. Na myśl natychmiast przychodzą mi interpretacje utworów na języku Polskim kiedy jeszcze chodziłem do szkoły. Zawsze padało pytanie: "co autor miał na myśli?" podczas gdy bardzo często niemiał na myśli nic, a książkę tworzył w stanie kompletnego upojenia.

smooglerpl

Moim zdaniem, to co śmieszy reżysera, nie zawsze musi śmieszyć nas, widzów. Uważam, że takie sceny, jakie zostały ukazane na powyższym filmie, wręcz czasami nie miały prawa śmieszyć, tylko bulwersować. Ja siedząc w kinie, nie byłem rozchichrany. A jednak, film wydał mi się na tyle interesujący, że w ogóle się nie nudziłem. Uważam, że owa komedia posiada mało smaku. Jednak gra aktorska, sprawiała mi przyjemność, zwłaszcza postać Zero. W tym przypadku autor napewno miał na myśli stan nienasycenia i ekstrawagancji, na którą ludzie częstokroć sobie pozwalają, łamiąc zasady moralne, uganiając się za pieniędzmi i grożąc sobie śmiercią. Każdy z nas oceniających dane dzieło, ma prawo do swoich odczuć i należy je uszanować. Zatem pozdrawiam pozostałych widzów.

ocenił(a) film na 10
smooglerpl

Zacznijmy od tego, że nie jestem przekonany czy Wes Anderson tworzył ten film z zamierzeniem zrobienia czystej komedii, a raczej śmiem twierdzić, że łatkę "komedia" przypięto mu po to, żeby ten film do jakiegoś gatunku zakwalifikować na potrzeby promocji. Zresztą na filmwebie widnieje i dramat i komedia ;) Owszem, reżyser wplata mnóstwo specyficznego humoru w poszczególne dialogi, ale nie na siłę i nie tylko po to, żeby zabawiać lud. No niestety, tak to jest z etykietkami.

smooglerpl

Cyt. za eakademia.pl: "Komedia jest dramatem, ale (...) żartobliwym dramatem, z przymrużeniem oka, z puszczeniem oka do widza. Komedie mają zabawiać, prowokować przyjemność, rozluźniać, sprawić, by człowiek oderwał się od codzienności, na chwilę zapomniał o problemach."
Gatunków komedii jest wiele - parodia, pastisz, farsa, romantyczna, kryminalna itd. Komedia nie musi śmieszyć, ma raczej bawić i dystansować widza do rzeczywistości, jeśli kogoś śmieszy, wpisuje się w gatunek, ale nie musi dawać efektu zrywania boków. Słowem wybór gatunku komediowego przy poszukiwaniu po prostu "czegoś śmiesznego" zawodzi.

smooglerpl

Nie da się wytłumaczyć posiadania lub braku poczucia humorrrru ( pisownia celowa )

ocenił(a) film na 3
smooglerpl

Nudy, nudy, nudy..brak historii...ten film jest o niczym....i nawet nie przerost formy nad treścią bo ani treści ani formy....

smooglerpl

Sceny oczywiście nie były wszystkie śmieszne, ja tego komedia bym nie nazwał bo ja lubię dobre komedie ale tutaj raczej dużo humoru nie mieliśmy.

Film niby miał być troszkę komiczny bo historia dość smutna i wydaje mi się ze bardzo dobrze film zrobiony, odrobinkę humoru i dramatu.

Ocena 2 z jakiego powodu bo z chęcią bym się dowiedział?

Gra aktorska genialna, reżyseria, scenariusz a muzyka to już na prawdę niesamowita.

2 to albo wytłumaczenie haters gonna hate albo faktycznie filmu nie zrozumiałeś, ewentualnie źle ci się film oglądało bo oczekiwałeś komedii?


Jak dla mnie film zdecydowanie na plus i potrafiłem zrozumieć humorystyczne scenki pomimo tego ze teoretycznie nie były one takie aby miały mnie rozbawić. Scenki zabawne nie zawsze maja rozbawić a raczej dodać do filmu coś takiego aby rozluźnić atmosferę i reżyser chyba wykonał zajebista prace.

ocenił(a) film na 9
smooglerpl

Mi akurat humor oparty na komizmie sytuacyjnym a także na grze słownej bardzo przypada do gustu. Trochę przypomniały mi się seanse z "Allo allo", lub Monty Pythonem, gdzie takie zabiegi były szeroko stosowane. Ale rozumiem, że Tobie mogło się to nie podobać- myślę, że nie ma tu problemu, czasem po prostu tak bywa, że jedne filmy "łykamy", a innymi lekko się dławimy. W ogóle fajnie, że tak podszedłeś do tematu. Rzadko się ostatnio czyta takie dyskusje na filmwebie gdzie nikt nikogo nie obrzuca mięsem za posiadanie innej opinii. Propsy! Pozdr!

ocenił(a) film na 9
YHM_YHM

genialne

YHM_YHM

Najlepsze przykłady! : D
Dodałabym tylko...(i tu mały spoilerek!)

...odliczanie minut do zamknięcia muzeum i niektóre wywody Gustave H.,w których właściwie hehe...popada ze skrajności w skrajność.

YHM_YHM

Podpisuję się.
Mnie totalnie rozbawiła jeszcze scena ucieczki z więzienia, gdy Zero i Gustaw biegną po tym śniegu, wysoko podnosząc kolana, a księżyc jasno świeci. :)

YHM_YHM

Mnie rozśmieszył początek, gdy Gustave pytał Zero o wykształcenie, a on blablabla no i tam, że z mu szkołę zbombardowali a patrząc na jego ''ciapowatą'' twarz to jak tu się nie zaśmiać. Allah Akbar być musiało.

ocenił(a) film na 10
YHM_YHM

Ja dodałabym do tego jeszcze dwie sceny:
- Zero zaczyna recytować Gustavowi wiersz tuż po ucieczce z więzienia, pod jego murami. Nagle zostaje wszczęty alarm w więzieniu- zorientowano się, że ktoś uciekł i wtedy Gustav przerywa Zero, mówiąc, że niestety muszą przerwać i żeby zapamiętał w którym momencie skończył recytować :)
- Scena w której Gustav zezłościł się na Zero i zwymyślał go, mówił mu, że jest niepotrzebnym imigrantem i pytał dlaczego właściwie przyjechał do Republiki Żubrówki, na co Zero odpowiedział mu, że cała jego rodzina została wymordowana, wieś spalona i musiał on uciekać, na co Gustav odpowiada: "och, czyli jesteś bardziej uchodźcą niż imigrantem, bardzo Cię przepraszam"

YHM_YHM

Zgadzam się z tobą w 100%!!! W tym filmie jest mnóstwo śmiesznych scen! I muszę przyznać, że choć nigdy nie przepadałam za Fiennesem to to co zrobił w tym filmie to mistrzostwo! Chętnie obejrzę ponownie :)

ocenił(a) film na 8
YHM_YHM

Doskonała odpowiedź, mi też film się podobał. Może nie zrywałam boków ze śmiechu bo to jest trochę inny humor, ale doskonale mi się oglądało. Idealnie zagrane role.
Swoją drogą czy ktoś się orientuje czy budynek przedstawiony jako hotel istnieje w w rzeczywistości??

ocenił(a) film na 9
YHM_YHM

Wspaniała odpowiedz na pytanie Autora wątku, zgadzam się w 100% i chylę czoła za tak skrupulatne ujęcie wszystkich tych subtelności które i dla mnie były przezabawne. Myślę że to czy ktoś czuje tej klimat to kwestia bardzo indywidualna, do mnie jak najbardziej przemawia.

ocenił(a) film na 9
YHM_YHM

"- Zero który puka do wielkich drzwi więzienia, słychać odgłos otwierania się, a wchodzi przez te małe :P" hahaha to mnie szczegolnie rozwalilo :D

ocenił(a) film na 10
YHM_YHM

Dokładnie tak...ale niektórzy wolą humor typu gruby i grubszy, głupi i głupszy ...;)

ocenił(a) film na 9
YHM_YHM

YHM_YHM - szacunek za wyliczankę zabawnych momentów :)

Smooglerpl - po prostu nie jesteś z bajki Wesa Andresona, ale to nic złego. To jest jeden z tych reżyserów, których filmy się albo się kocha do upadłego za możliwość zanurzania w tym ekscentrycznym słodko-gorzkim światku (którego nie chce się potem opuszczać), albo się ich klimatu nie chwyta. Ja na przykład nie chwytam klimatu filmów Lyncha i jest mi z tym ok :) Natomiast oglądałam każdy film Wesa Andresona i każdym byłam zachwycona i zarazem bardzo mi było smutno, kiedy się kończyły.

ocenił(a) film na 3
smooglerpl

Podzielam Twoje zdanie, chciałem założyć podobny temat.
Każdy po swojemu ocenia film, mnie nie bawił ani trochę, a to ponoć komedia. Drętwy niesamowicie !

ocenił(a) film na 1
76rookie

Kiedy się uśmiechnąłem - pierwszy raz??
Gdy ten film się skończył!!!

ocenił(a) film na 3
bestek87

I to jest doskonała puenta. Nie każdy nominowany do Oscara film musi się podobać.

ocenił(a) film na 9
bestek87

ohihohihohihohihohioho powinieneś dostać oskara za ten dowcip. Wow, był wyborny!

ocenił(a) film na 10
smooglerpl

O gurwa, ja skisłem najmocniej przy Winter games

ocenił(a) film na 3
smooglerpl

Może dlatego, że mam kaca, ale przysnąłem z nudów jak był w więzieniu. Nudy, nudy, nudy. Przełączyłem na kabarety na TVP Rozrywka.

ocenił(a) film na 7
smooglerpl

Cały film jest zbudowany na śmiesznych, absurdalnych i groteskowych smaczkach. Jest to humor specyficzny i na pewno nie każdemu podejdzie. Bardzo mi się spodobał motyw ze śmiercią madame. Zero pokazuje Gustavowi gazetę - a tam wielki nagłówek, na pierwszej stronie, że zaczęła się woja. Gustav zupełnie tego nie zauważa, bo gdzieś pod spodem jest informacja o śmierci jego kochanki i jakieś absurdalne foto ze staruszką, która upadła na podłogę. Moją ulubiona postacią jest Gustav, ze swoim podejściem do życia, powiedzonkami i komentarzami do zastanej rzeczywistości. Świetny był też epizod z ucieczką z więzienia i sceny związane z odczytaniem testamentu.

smooglerpl

Smooglerpl nie było takiej sceny .

ocenił(a) film na 9
smooglerpl

Moja ulubiona scena to konfesjonał i następne 5 minut, no i powtarzającym się mocnym elementem jest to jak często Gustaw zmuszony jest przestać zachowywać się jak osoba którą stara się być, najczęściej poprzez słynne o f**k it.

ocenił(a) film na 2
smooglerpl

podzielam wypowiedź, z tą różnicą iż nie dotrwałem do końca ... było to dla mnie z byt męczące kino

ocenił(a) film na 8
smooglerpl

E tam. Każdy ma inne poczucie humoru. Ja np. uwielbiam "Testosteron", a taki "Ted" był dla mnie całkowitą porażką. Na szczęście każdy jest inny.
Mam tylko nadzieję że "Kiepscy" nie są dla Ciebie kwintesencją humoru :)
Tutaj dowcip jest dość specyficzny, ale mi się podobał. Chociaż pewnie śmiałem się w tych mniej wysublimowanych momentach - np. gdy doszło do wymiany ciosów podczas ogłaszania woli zmarłej :)

Wojtulek

w kiepskich z pewnością jest więcej inteligentnego gorzkiego humoru odnoszącego się do polskiej rzeczywistości niż np w scenie która tak "bawi" fanów Hotelu
"- Gustave mówiący w pociągu, że Madame D była dynamitem w łóżku ;) i wtedy zdziwienie Zero, że ona miała 84 lata, na to Gustave, że miewał starsze :D"
no ale tak to jest jak się chce strugać inteligenta na siłę... Kiepscy na Polsacie muszą być słabi rozreklamowany gniot nieco niemainstramowego reżysera musi być genialny :P

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones