Żałość pod każdym względem. Kolejna produkcja (typu Rojo, Pilecki) o wartościach sprzed wieku, których i tak tutaj nie znajdziemy. Ten rodzaj filmu nie zachęca do fascynacji historią, raczej zbliża do siebie patriotycznych fanatyków. Propaganda polityczna, jak i nacjonalistyczna. Do tego sraczkowate kolory, ujęcia bez pomysłu, aby tylko były. Zero jakiegoś wyczucia, nawet wśród aktorów. Dla kogo są te śmieszne gdybania o wielkości czynów tych ludzi, walki za naród? Na pewno nie dla mnie. Nigdy tego nie kupię. Straszna rzecz.
"...śmieszne gdybania o wielkości czynów tych ludzi, walki za naród?..." Aha no to wiadomo już z kim mamy do czynienia.
Od rewolucji francuskiej (mają być małe litery) każdy terror ma wolność na ustach i krew na rękach. Podejrzewam też, że większość ludzi nie chce być wolnymi (choć mogą tak twierdzić), bo wtedy musieliby wziąć odpowiedzialność za własne czyny i słowa. A tak - ideolo i środki masowego rażenia umysłów zapewniają im komfort należenia gdzieś, wyznawania kogoś i ględzenia o tym, czego im podpowiedzą umiłowani przywódcy każdego sortu.
Na tym, co opisałeś polega choćby wyznawanie religii. Co do rewolucji francuskiej nie musisz się krygować, to jest poprawny zapis, dużymi piszemy jedynie pełną nazwę. Najgorsze jest, kiedy mamy do czynienia z Orwellowskim odwracaniem znaczeń, kiedy dyktatury ogłaszają się oazami wolności, demokracji i tolerancji, a historię pisze się od nowa podług politycznego zapotrzebowania (jak choćby w przypadku kreowania kultu bandytów i ludobójców, gdzie jedynym kryterium oceny jest antykomunizm). Kiedy reżimowe brukowce co roku przyznają tytuły "Człowiek Wolności" takim ludziom jak Kaczyński, Morawiecki, Duda, Gliński czy Przyłębska (piszę dużymi literami z szacunku dla ortografii), co tak jak i nazwa rządzącej partii jest kpiną na podobieństwo napisu na bramie obozu: Arbeit macht frei. Brakuje tylko, żeby ministerstwa ponazywali: Ministerstwo Prawdy, Pokoju, Miłości i będzie komplet.