PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 440
ocen
6,8 10 1 149440
6,8 43
oceny krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

… Ale nie w taki sposób jaki myślicie. Uwaga spoilery, jeśli filmu nie oglądałeś – nie czytaj dalej.

Recenzenci oraz widzowie znów zostali rozdarci na jasną i ciemną stronę mocy. Przebudzenie mocy było filmem bezpiecznym i sprawnym technicznie, ale wielu osobom nie przypadł do gustu ze względu na dużą odtwórczość i niemalże identyczne motywy fabularne z Nowej Nadzieii. Z kolei innym osobom ten zabieg mocno się spodobał. I do dziś trwa zażarta dyskusja, czy to dobrze, czy źle. Nikt nie wydaje jasnego werdyktu, o filmie się mówi, a podsycanie Ostatniego Jedi trailerami z motywami Empire Strikes Back jeszcze mocniej skłania nas do pójścia na film, choćby dla samego sprawdzenia czy nasze obawy się potwierdzają.

Czyli to co niektórzy uważają za wadę Przebudzenia Mocy, inni z kolei uważają za zaletę. Więc rozpoczyna się wojenka obustronna, film jest sławny, a przez piętnowanie "wady" tego filmu, jednocześnie ... zyskuje na sile poprzez "zaletę" tego filmu.

Z kolei Ostatni Jedi nie mógł zastosować tego samego zabiegu. Oj nie! Tutaj potrzeba było czegoś innego. Czegoś co znów rozbudzi i entuzjazm i potrzebę „wyżycia się” w internecie. Co więc jest tutaj głównym konfliktem? Pewne zabiegi fabularne i ścieżka, którą podążyły Gwiezdne Wojny.

Film wziął na warsztat cały wielki ciężar wszystkich Gwiezdnych Wojen. Położył na szali wszystko. Od tej części dużo zależało. I co z tego wyszło? Zobaczmy:

Gdy oglądałem poszczególne wątki tego filmu, to miałem wrażenie, że oglądam bardzo skrócony serial – wątków jest dużo, przeplatają się co kilka minut i przeskakujemy ze sceny w scenę. W Gwiezdnych Wojnach nigdy czegoś takiego nie było. Wątki były maksymalnie 2-3 i skakanie po nich było mało odczuwalne. Stylistyka serialowa, mnóstwo dialogów i akcji dziejącej się w jednym miejscu. Czy to dobrze? Moim zdaniem tak – Rian Johnson nakręcił mnóstwo odcinków do różnych seriali, ta forma widać mu odpowiada i dobrze w niej się sprawdza. Wątki nie nudzą, co chwilę się coś dzieje, a przeskoki pomiędzy różnymi scenami nie są jakieś nagłe – co najwyżej wyrwane z tempa. Ale to bardzo rzadko. Uwielbiam stylistykę serialową. Ciekawie buduje napięcie.

Bardzo podoba mi się jak potraktowano, rozwinięto i pociągnięto wątki postaci. Rey jest zagubiona, zdesperowana i bardzo uparta. No, taki jej charakter. Widać jak wielką przykrość jej sprawia, że nie jest księżniczką, której los jakimś cudem rzuci pod nogi rozwiązanie. Ma żal do Luke’a, relacja z Kylo nie przebiega po jej myśli, wizyta u Snoke’a też ma swoje odbicie w jej charakterze. Wątek jej mocy jest ..hmm.. nie powiedziabym, że przesadzony, choć ciśnie mi się na usta to słowo. Rian Johnson uwielbia w swoich filmach przemycać różne smaczki i niedopowiedzenia w swoich produkcjach. Uważam, że Rey poprzez połączenie umysłowe z Kylo jest w stanie dobrze posługiwać się mocą, poza tym, sam Luke uznał, że jest zbyt potężna. Prznoszenie kamieni? Dla niej bułka z masłem, skoro siedząc po TURECKU (gratuluję tłumaczenia w ogóle …) jest w stanie zrobić potężne pęknięcia w skale. Ma potężną moc, a pytanie skąd ją ma? NIe musimy znać odpowiedzi, ktoś w filmie musi mieć moc, widzimy, że nawet dziecko z miotłą ją posiada, więc ..dlaczego nie? Czy musimy wiedzieć skąd Obi wan ma moc? Albo Yoda?

Kylo Ren – jedno słowo – WOW. To co zrobiono z tą postacią jest mega. Gra aktorska Drivera jest cudowna. Klęczenie przed Snokiem, scena w windzie, motyw kiedy sięga po miecz by zabić Rey … Rozdarcie, które sam przeżywa jest naprawdę wielkie. Więcej chyba nie muszę mówić.

Snoke – wielkie zrozumienie dla twórców filmu, że w taki sposób przeprowadzili scenę jego śmierci. I tutaj właśnie jest jedno ale. Pojawiają się głosy, że to niemożliwe, żeby Snoke zginął w tak prosty sposób, że kreowany na wielkiego lidera w mocy itp. A no właśnie. Kreowany! NIe koniecznie miał być w zamyśle tym wielkim złym co nie? Scenę jego śmeirci interpretuję na dwa sposoby:
Albo Snoke żyje ( na co wskazuje scena z końcówki filmu, kiedy Rey i Kylo nadal są połączeni), ewentualnie powraca jako duch mocy, który jest w stanie nadal być postrachem dla świata materialnego – w końcu Yoda jako duch potrafił przywołać burzę, to dlaczego Snoke z zaświatów nie mógłby zrobić czegoś podobnego?
Albo jednak nie żyje i twórcy w ten sposób pokazują, że to nie on miał być głównym bossem filmu tylko właśnie Kylo – to z jego motywacji do zerwania z przeszłością zabija swojego mistrza i w ten sposób dopełnia swój gniew i chęć pogłębienia swojego przeznaczenia. To właśnie wyzwala w nim najmocniejszą siłę, która wymaga ukierunkowania.

W obu przypadkach – mamy to!

Generał Hux – myślę, że będzie on głównym zagrożeniem ostatniej części trylogii, podczas gdy Rey będzie walczyła z Kylo. Jego postać jest zrobiona dobrze, a to, że ma wydźwięk nazistowski – kwestia gustu. GW jakoś nigdy nie kryły się ze swoją inspiracją. Więc nie kumam czemu nagle jest wielkie halo na jego postać.

Leia – scena, która wywołuje najwięcej skrajnych emocji. Moja interpretacja jest taka: Leia umarła w kosmosie i „powróciła” jako duch mocy przyjmując materialną formę (możliwe, że nawet nie wie o tym). Wskazuje na to scena, kiedy Kylo podnosi z ziemii jej naszyjnik, który znika. Okej, wiem, że to też mogła być projekcja Luke’a, ale jakoś bardziej przemawia do mnie wersja, że Leia po prostu – nie żyje. Poza tym .. aktorka grająca Leię niestety nie żyje. Leia więc nie będzie już mogła się pojawić w IX epizodzie. Czy tą sceną uważam za złą? I tak i nie – podoba mi się sam pomysł tej sceny, ale był bardzo dziwnie przedstawiony.

Luke – najlepsza postać w filmie. Oklaski brawa dla Marka Hamilla, który udźwignął tę rolę i sprawił, że jego postać wywoływała autentyczne ciarki na moim ciele. Sposób w jaki pojawia się w ostatniej scenie i wielki twist z jego udziałem – miodzio i ciarki. Kwestia jego mocy, 30 lat spędził na wyspie mając do dyspozycji księgi Jedi, spokój, pomoc Yody i prawdopodobnie jeszcze i Obi-wana, możliwe, że i Anakina. Myślę, że mógł nauczyć się takiej rzeczy – a jeśli widzimy, że połączenie umysłu wpływa na siłę mocy obu stron (sam Snoke mówi tutaj, że Kylo rosnąc w siłę jednocześnie pozwala Rey by jej moc stawała się silniejsza), to MOŻLIWE, że podświadomie nauczył Leię by stawać się duchem mocy czy nawet w pełni materialną projekcją mocy.

Reszta postaci rozwija się, widzimy ich przemianę, widzimy, że czegoś się uczą, że mają swoje przemiany. Takie rzeczy uwielbiam w filmach i widać, że jest tutaj to wyraźnie zaznaczone.

Mógłbym pisać i pisać. O fabule, która nie ma jako takiego początku ani końca. Raczej jest jednym wielkim ciągiem przyczynowo skutkowym – wiadomo, trylogia, ma się dziać, by postaci mogły się rozwijać.

Co więc poszło nie tak? Co sprawia, że fani opłakują ten film? Co powoduje różnicę w ocenach i jedno wielkie „muszę się przespać z tym filmem”? ‘
Wygląda na to, że Rian Johnson postanowił zerwać ze schematami i pchnąć GW w zupełnie nowym kierunku. Wygląda na to, że szykuje się nam nowe pokolenie Jedi, walka dobra ze złem nadal jest żywa, a postacie wydziwiają z mocą co się tylko da. Czy to źle? Oczywiście, że nie (albo i tak, zależy jak na to patrzymy). Problem tutaj leży gdzie indziej:

Rian Johnson postanowił stworzyć parę kontrowersyjnych scen i pourywać wątki w najmniej spodziewanych momentach. Mamy (nie)śmierć Lei, zabicie Snoke’a, hologram Luke’a, dziecko w stajni jako nowy użytkownik mocy, oraz fabuła, która dzieje się w tym samym miejscu przez cały film.

W dodatku, wszystkie fanowskie teorie: Luke jako szary Jedi, Snoke jako ojciec Anakina (czy Pierwszy Jedi, Darth Plegius), drzewo mocy. Wszystkie te rzeczy można wywalić do kosza. Tu pozdrawiam siebie, który teorii przeczytał chyba najwięcej … łącznie z tą, że Snoke to Jar Jar. Praktycznie nic z tego wszystkiego się nie sprawdziło, co wywołało szok na ekranie i .. hmm.. nutkę rozczarowania? Wygląda na to, że fani oczekiwali po tej części za dużo. Oczekiwano np., że Luke zrywa z tradycją Jedi, a okazuje się że ostatnim Jedi jest Rey i to ona odbuduje tą doktrynę. Nadzieja, cukierkowość i wizja pięknej przyszłości były od zawsze domeną Star Wars – wygląda na to, że oczekiwano wielkie zerwanie ze wszystkim. Film to ewidentnie sugerował.

Do czego zmierzam? Film zabawił się naszymi uczuciami, naszymi teoriami i naszymi oczekiwaniami. Wywołał wiele emocji i widać już teraz, że przez następne 2 lata powstanie jeszcze więcej teorii, jeszcze więcej dyskusji, a szalona dywagacja na temat kopiowania schematów Nowej Nadzieii pójdzie w zapomnienie, bo oto tworzy się nowy spór.

Gwiezdne Wojny zawsze były tematem wszelkich dyskusji, emocji. To świat, który od zawsze dzielił fanów, zawsze celował w najczulsze punkty. Pokazywał wiele, mimo odległości galaktyki. Coś w tych filmach jest, że mimo płaczu fanów, że psują ich ulubioną sagę, jakoś przez 2 lata śledzą informacje o nowych filmach. Dyskutują na temat tych filmów. Wymieniają się poglądami. Niektórzy zmieniają zdanie, inni zauważają kolejne błędy.

Star Wars to przede wszystkim przygoda. Zabawa w odkrywanie i pobudzanie wyobraźni. Od zawsze inspirował, bawił, nudził, śmieszył, wywoływał złość, emocje.
The Last Jedi podzielił fanów – bo to Gwiezdne Wojny, które w 2017 roku nadal żyją i wywołują chęć zmierzenia się z własnymi oczekiwaniami wobec tych produkcji. The Last Jedi jest tego najlepszym przykładem – dał początek nowym rozwiązaniom i pokazał coś, czego w Gwiezdnych Wojnach nie było. I będzie to tematem przez kolejne lata dyskusji, nie ważne, czy dobry czy złych. Argumenty przeciw The Last Jedi są jednocześnie argumentami, które go wzmacniają. Ten film zrobił to co Przebudzenie Mocy, ale jeszcze lepiej. I dlatego ten film uważam za genialny.
Niech moc będzie z wami.

ocenił(a) film na 8
Nevarius

Moim zdaniem Luke nie stworzył swojego hologramu. On poprzez medytację opuścił ciało i ukazał się na Crait jako żywa Moc. Myślę, że to mogła być sztuka której nauczył się przez lata osamotnienia i to własnie pokazywało jaki był potężny. Odkrył kolejny stopień wtajemniczenia jak niegdyś Qui Gon Jinn.
Czy Luke umarł?
Albo ta ceną za tą sztukę było życie, albo Luke na własne życzenie opuścił świat materialny. Przeżył w końcu samą medytację. Być może przeszedł transformację z własnej woli, nie uamrł naturalnie nie został też zabity.

ocenił(a) film na 10
darek_sith

Właśnie też takie rozwiązanie przyszło mi do głowy, łączyłoby się to z moimi przemyśleniami odnośnie Leii. Ona mogła prawdopodobnie umrzeć w kosmosie i jako żywa, materialna moc powrócić na statek. A skąd to umiała? Poprzez duchowe połączenie z Lukiem.

Nevarius

Żarty odłóżmy na bok. Leia zwyczajnie przeżyła w kosmosie, nie była żadnym duchem Mocy. Gdyby się okazało, że jest tak jak mówisz, byłoby to najgłupsze, najbardziej idiotyczne i absurdalne rozwiązanie fabularne jakie tylko mogłoby przyjść twórcom filmu do głowy. Z drugiej strony nie wiem skąd bierze się w ludziach taki niepoważny nawyk, by wysuwać całkowicie wyssane z palca teorie.

ocenił(a) film na 10
forek23

Jest coś takiego jak ludzka ciekawość i pragnienie widzenia głębszego sensu, nawet tam, gdzie nie jest on potrzebny.

Może przeżyła, może nie - ja trzymam się wersji, że jest duchem mocy, naszyjnik, który znika w dłoni Kylo Rena mocno mi to sugeruje, co nie koniecznie mówi, że to prawda.

Nevarius

Naszyjnik należał do Luke'a i podobnie jak postać Luke'a był tylko projekcją mocy. Kiedy Luke umiera, to chwilę wcześniej jego projekcja walcząca z Kylo Renem znika. Podobnie naszyjnik. Proste. Nic w tej scenie z naszyjnikiem nie sugeruje nam, jakoby chodziło tu o Leię. Tu chodzi o Luke'a.

ocenił(a) film na 9
forek23

Naszyjnik nie należał do luke'a. To kostki, które od Nowej Nadziei wisiały w Sokole Millenium i należały do Hana:

https://www.thewrap.com/star-wars-the-last-jedi-gold-dice/

shoplifter

Być może. Poza tym dziwny masz nick. Złodziej? Czego to ludzie nie wymyślą.

ocenił(a) film na 9
forek23

Ten komentarz jest chyba jeszcze dziwniejszy od mojego nicku xD

shoplifter

Shoplifter to złodziej po inszemu.

ocenił(a) film na 9
forek23

Wiem. Dlatego mam taki nick. Wybrałem go ze względu na to, co oznacza :)

shoplifter

Czyli jesteś kradnikiem?

ocenił(a) film na 9
forek23

Owszem, ale sklepowym.

ocenił(a) film na 9
shoplifter

Ale to Luke znalazł kostki w sokole i je wziął ;)

ocenił(a) film na 8
shoplifter

Owszem, Luke znalazł kostki w Statku, ale osobiście się z Wyspy nie ruszył, tylko wysłał Mocą swą projekcję/hologram. To samo zrobił i z kostkami.

A dziecko na końcu w stajni, skąd pomysł że używa Mocy? Miało tylko znak z symbolem Rebelii, ruchu oporu czy jak tam ich zwać obecnie. Pewnie jako symbol, że duch Rebelii jest wciąż żywy w galaktyce wśród biednych i uciśnionych.

ocenił(a) film na 9
truegod

Jak dzieciak wychodzi na zewnątrz to przyciąga miotłe przy pomocy mocy ;-)

Nevarius

A co z jej leczeniem potem? Niestety, Twoja teoria mi się podoba, jednak duch mocy raczej leczenia nie potrzebuje :(

ocenił(a) film na 10
darthbergi

Pot nie ma własności leczniczych

ocenił(a) film na 3
Nevarius

No i duchami mocy pozostali w historii tylko najpotężniejsi Jedi poprzez wieloletnią medytację i całkowite pojednanie się z mocą. Leia ani nie była jedi, ani nie wiemy nic o tym żeby medytowała, ani nie zgłębiała tajemnic mocy.

ocenił(a) film na 10
jachcedota

Wczoraj ktoś napisał posta, który zmienia mi trochę pogląd na rzeczy:


Dlaczego uważasz, że teorię że Snoke to Darth Plagueius można wyrzucić do kosza? Jak dla mnie potwierdza to właśnie scena z Leią, która "ożywa" w przestrzeni kosmicznej po tym, jak Snoke używa mocy by ją wskrzesić - tuż przed otwarciem oczu Lei jest zbliżenie na dłoń Naczelnego Wodza wykonującego charakterystyczny gest.

ocenił(a) film na 8
Nevarius

Sam reżyser potwierdził w jednym z pierwszych wywiadów, że Snoke to nie Plagueius. Więc ta teoria szybko upadła. Dalej można liczyć że był to Jar Jar! (sic!)

ocenił(a) film na 8
Nevarius

A poza tym, Leia nie umarła ponieważ, przed śmiercią Carrie zdażyła nagrać swoje sceny do IX epizodu.

ocenił(a) film na 6
Film_Web_1201

Nie, nie zdążyła.

Nevarius

Snoke to z całą pewnością nie jest Darth Plagueius. I nie po to tak idiotycznie zginął, żeby teraz w kolejnej cześci w równie idiotyczny sposób okazało się, że żyje. To byłaby tragifarsa rodem z Monthy Pytona. Chyba żaden szanujący się reżyser nie wpadłby na tak nietuzinkowy i niedorzeczny pomysł, żeby ponownie przywrócić w cudowny sposób Snoke do życia. Jedyne czego możemy oczekiwać to odkrywania powoli prawdy kim w istocie był Snoke. Mnie martwi jednak coś innego, jak słusznie zauważył jeden youtuber - jak oni teraz chcą pociągnać w kolejnych częściach wątek First Order, nie mam bladego pojęcia.

Mamy dwóch antagonistów. Dwóch kretynów, których nie da się traktować poważnie, ponieważ to zwykłe półgłówki: Kylo Ren, który rozumu nie ma za grosz, bez przerwy zachowuje się jak mały chłopczyk, krzyczy, lamentuje i non stop się wścieka z byle powodu. Tuż obok równie infantylny generał Hux, którego, bądźmy szczerzy - nie da się brać na poważnie, bo za każdym razem gdy pojawia się na ekranie wywołuje uśmiech na twarzy.

W starej sadze był Darth Vader, który gdy tylko się pojawiał, wywoływał ciarki grozy na plecach. Jakby tego było mało, był jeszcze mroczny i tajemniczy Imperator Palpatine, Darth Sidious. Z tą dwójką nie było żartów. Tutaj w nowej odsłonie do niedawna był jeszcze Snoke. No i poza nim długo, długo nic. Teraz nie ma Snoke'a. Kaylo Ren i Hux to jak już wspomniałem idioci. Jeżeli First Order przetrwa po ich dowództwem to będzie to cud. Najgorsze jest to, że ciśnie się pytanie - z kogo oni chcą zrobić glówny czarny charakter w kolejnej części? Jeżeli Kylo Ren się nie zmieni, jeżeli będzie dalej pajacował tak jak do tej pory to czeka nas komedia ubrana w szaty Gwiezdnych Wojen. Chyba, że wprowadzą zupełnie nową postać, z tym, że tutaj znowu jest problem - kolejny czarny charakter znikąd, posługujący się ciemną stroną mocy? To już zrobi się nudne, nawet nie wspominając, że cały cykl jaki zastosowali w odniesieniu do Snoke znowu by się powtórzył - kolejne pytania, kolejne niewiadome w stylu: kim jest ta postać, skąd się wzieła i ogólnie bla bla bla.

Co nam pozostaje? Durny generał Hux i niepoważny Kylo Ren. Aż zaczynam normalnie się bać o następną część. Vader pewnie się w grobie przewraca.

forek23

@forek23, przypomnij sobie jak zachowywał się Anakin Skywalker ;) Nikt nie rodzi się od razu Darthem Vaderem. Moim zdaniem Adam rewelacyjnie gra młodego jeszcze mężczyznę o gorącej głowie, zagubionego w świecie, niezdecydowanego, czego jeszcze tak naprawdę chce. I bardzo jest w tym podobny do Anakina, który najpierw działał, potem myślał.

Uma_4

Być może masz rację. Czytałem wypowiedź reżysera, który powiedział, że to, iż Snoke zginął ma same plusy, bo teraz już nic nie ogranicza Kylo Rena. Wcześniej jego egzystencja bazowała na relacji mistrz-uczeń, teraz, gdy Snoke nie ma, jest większe pole do popisu przy dalszym kreowaniu tej postaci. Praktycznie można z nim zrobić co się chce. To słowa reżysera. Muszę przyznać, że jest w tym sens.

ocenił(a) film na 7
Uma_4

Zgadzam sie.O tym samym pomyslalam.A poza tym dlaczego wszyscy oczekuja ze powinien byc taki sam jak Wader?

ocenił(a) film na 6
forek23

Hux to bardziej postać pokroju Pietta, Krennika czy Tarkina, ale z ogromnym ALE - tamci to oficerowie, pomimo czasem błędnych decyzji i braku szczęścia to wciąż oficerowie - Hux to jakaś koszmarna parodia, której bliżej do antagonistów rodem z "Kevina samego w..." niż do oficera.

na_wrotki

Porównać Huxa do Tarkina, no bez przesady. Tarkin był geniuszem militarnym, miał olbrzymi szacunek u Sidiousa. Był równy wobec Vadera jako jedyny spośród wszystkich oficerów.
Jak można porównać Huxa do Tarkina. Rozumiem, że nie oglądałeś starej trylogii, to mogłoby być jedynym wytłumaczeniem. Innych nie ma.

ocenił(a) film na 6
forek23

Nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi - w skrócie Tarkin był oficerem, Hux to żałosna parodia, łączy ich to, że nie używają mocy.

na_wrotki

Aha, no ok. Spoko. Teraz już rozumiem.

ocenił(a) film na 5
forek23

Generał Hux niebezpiecznie przypomina Lorda Mroczny Hełm z Kosmicznych Jaj :( poziom humory zbliżony.

ocenił(a) film na 4
skalorek

Mnie Kylo Ren przypomina Lorda Hełma. Moment, gdy Snoke kazał mu się pozbyć hełmu przywodzi mi na myśl scenę, gdy Prezydent każe Hełmowi podnieść przyłbicę/odkryć twarz, gdyż obawia się, że pod hełmem robi różne dziwne miny.

ocenił(a) film na 8
Nevarius

Po pierwsze temat Snoke-Plagueis jest zamknięty od dawna. Po drugie widziałem ten film 2 razy i nie przypominam sobie zbliżenia na rękę Snoke'a ani żadnego gestu. Chyba ktoś pomylił z dłonią Lei. Ale idę niedługo trzeci raz to specialnie zwrócę uwagę.

ocenił(a) film na 10
sariusz

Dlatego dałem tutaj cytat kogoś innego, gdyż sam nie zwróciłem uwagi na ten detal. Skoro go nie ma, to hipoteza idzie do kosza

ocenił(a) film na 8
jachcedota

ani ni ani.... to star wars a nie ekranizacja powieści Lema @@

forek23

Nie trzeba miec nawet "mocy" aby nic sobie nie robic z pobytu w kosmosie. Widac to juz na poczatku filmu gdzie operatorka zrzutu bomb radosnie kilka razy kopie w drabinke aby zrzucic pilota od bomb, jest caly czas w otwartym doku, bezpośrednio pod sobą ma próżnię.

parysg

A wiesz, że tak naprawdę człowiek prędzej by się udusił niż zamarzł w kosmosie?

ocenił(a) film na 9
forek23

Chyba raczej jednak zamarzł. -270,4 stopnia Celcjusza. Pierwsze gałki oczne - zaledwie kilka sekund. Ponieważ większość naszego organizmu to woda to domyśl się co się stanie dalej
Myślę, że pomyliłeś informacje dotyczące szans na przeżycie człowieka w próżni https://www.crazynauka.pl/czlowiek-ktory-przezyl-w-prozni-jak-to-naprawde-wyglad a/.

lucas82

Artykuł potwierdza tylko moją wypowiedź. Chyba go w ogóle nie przejrzałeś nawet. Pozwól, że wkleję:

"Czego nie robi człowiek wystawiony na działanie próżni?

Nie wybucha. Bo nie ma powodu – nie mamy w środku dużych przestrzeni pełnych gazu, który w tej sytuacji mógłby się gwałtownie rozprężyć. Krew i ciało nie zmienią znacząco swojej objętości.

Nie gotuje się w nim krew. Mimo obniżonego ciśnienia i wydzielania się z krwi gazu, nie ma to przebiegu tak gwałtownego, by nastąpiło wrzenie. Wymagałoby to temperatury około 46 stopni C, a takiej nasze ciało nie ma.

Nie eksplodują mu oczy. Ta efektowna wizja rodem z “Pamięci absolutnej” nie spełni się, bo nie ma siły, która miałaby oczy wypychać lub rozrywać. Ciecz w gałce ocznej nie rozszerza się tak gwałtownie.

NIE ZAMARZA W UŁAMKU SEKUNDY. Bo próżnia nie jest wcale zimna. Nie jest też wcale ciepła. To cechy materii i drgań atomów. A tych w próżni brak. Próżnia to świetny izolator – w termosach (przynajmniej tych solidnych) to właśnie ona (choć to nie jest prawdziwa próżnia) izoluje zawartość od otoczenia.

Co się natomiast stanie?

Stracimy przytomność. To efekt wyssania z płuc powietrza i tego, że nasz organ wymiany gazowej zacznie działać w przeciwną stronę, pozbawiając krew gazów, w tym tlenu. Utrata przytomności nastąpi po około 15 sekundach.

Nasze płuca mogą pęknąć. Ale tylko, jeśli będziemy wstrzymywać oddech. Rozszerzający się gaz, nie mogąc uciec, rozerwie płuca.

Zagotuje się pot i ślina na języku. Ale spokojnie – po prostu będą wrzeć w temperaturze, jaka normalnie tam panuje. To akurat nic groźnego.

Zatrzyma się serce. To może nastąpić po 30-90 sekundach na skutek pozbawienia mięśnia sercowego tlenu.

Potem jest już źle. Pozbawiony tlenu układ nerwowy zacznie obumierać po 1,5-2 minutach. Jeśli w tym czasie człowiek nie otrzyma pomocy, prawdopodobnie już nie wróci do życia.

forek23

https://www.spidersweb.pl/2015/06/ile-przezylby-czlowiek-w-przestrzeni-kosmiczne j.html
http://wiedzoholik.pl/co-sie-stanie-z-twoim-cialem-w-przestrzeni-kosmicznej-bez- kombinezonu/
https://m51.pl/astronautyka/co-sie-stanie-z-czlowiekiem-przebywajacym-w-prozni-k osmicznej-bez-kombinezonu

Wszędzie jest to samo - zamarznięcie jest o wiele dalej na liście niż utrata przytomności, która następuje jako pierwsza. Potem człowiek umiera z braku tlenu.

Nie masz racji.

ocenił(a) film na 9
forek23

W porządku. Przyznaję, że nie wziąłem pod uwagę znikomej przenikalności cieplnej.

ocenił(a) film na 7
forek23

No ale zdajesz sobie sprawę z zasadniczych różnic pomiędzy próżnią wytworzoną sztucznie w komorze na ziemi, a warunkami jakie panują w przestrzeni kosmicznej?

PatrzeTelewizor

Pod linkami jest mowa o próżni w przestrzeni kosmicznej też.

ocenił(a) film na 7
parysg

Jeśli ktoś oglądał i pokochał Gwiezdne Wojny to raczej nie przejmuje się takimi szczegółami i wkurza mnie czepianie się wszystkiego bo to nowe GW a nie stare. Link może dużo Ci tutaj uświadomić https://www.youtube.com/watch?v=qQB2NXfJev0

forek23

Dlaczego nikt nie pomyślał, że to Kylo Ren ocalił matkę?

użytkownik usunięty
public_image

Było widać u niego zaskoczenie, gdy zobaczył co się stało. Ale odpuścił sobie zapewne obawiając się, że Snoke wyczuje co zrobił.
Prędzej bym uwierzyła, że Leię uratował jej ojciec.

ocenił(a) film na 8
Nevarius

Wątpię, żeby Leia stała się jakimś duchem Mocy, no chyba, że dociągną to jako teorię po śmierci Carrie Fisher. Osoby wrażliwe na Moc i kontrolujące ją po prostu miały umiejętność chwilowego przetrwania w próżni. W serialu Clone Wars bodajże Plo Koon był w stanie bez żadnego skafandra na chwilę wyskoczyć w kosmosie, rozprawić się z wrogiem i wrócić z powrotem bezpiecznie na statek.

ocenił(a) film na 9
fabcio93

tylko Plo Koon miał maskę która pozwała mu oddychać w różnych miejscach i jego prawdziwa twarz wygląda tak http://www.ossus.pl/biblioteka/Plik:Plo_Koon_bez_maski.jpg

a Leiia jest człowiekiem to całkiem co innego.

ocenił(a) film na 8
DamosPasaBododcv

Maska filtrowała powietrze, a nie go dostarczała. Poza tym akurat brak powietrza do oddychania w próżni to jeden z najmniejszych problemów.

Mimo to doczytałem, że Plo Koonowi w przetrwaniu w kosmosie oprócz Mocy pomogło również to, że Kel Dorowie z natury byli bardzo odporni i to również definiowało byt w próżni.

ocenił(a) film na 9
fabcio93

dla tego fabcio93 nie porównuj Plo Koona do Leii ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones