Pomysł ciekawy - nakręcić film o sobie, swojej rodzinie i zaprosić do projektu rodziców, babcię, przyjaciół i urzędników. Była to pewnie jakaś forma autoterapii, chęć wejrzenia w siebie i w środowisko, z którego reżyserka się wywodzi. I chociaż "nie-aktorzy" są niezwykle autentyczni, to tak naprawdę niewiele...