Film ewidentnie traktowany jest jako środkowy punkt trylogii, wypchany zapowiedziami tego co będzie i odwołaniami do tego, co było, zamiast sam w sobie stanowić udaną rozrywkę. Bzdurny scenariusz, dużo gadaniny – to wszystko umniejsza wartość filmu Bayony. Ale jest wreszcie sam reżyser, który w miejscach, gdzie pozwala mu się przejąć kontrolę nad produkcją, daje sobie radę, świetnie balansując grozę i humor, tworząc trzymające w napięciu widowisko. W tym momentach Jurassic World sprawdza się najlepiej.
Cała recenzja: http://kulturacja.pl/2018/06/recenzja-jurassic-world-upadle-krolestwo/
Główni bohaterowie w tym filmie to chyba idioci. Zwłaszcza ta mała dziewczynka mnie pod koniec wnerwiła.
Haker też. No i ta ruda. Zresztą nie pamiętam już poprzedniej części, ale po takich przygodach, jakie oni tam mieli, nie chciałoby mi się ratować dinozaurów.