Remake wyprany jest z uczuć, brak mu uroku pierwowzoru.
Tamten film był świetny, ponieważ z początku wyglądał na durną komedyjkę, potem nabierał rumieńców dramatu, a na koniec walił w pysk i wyciskał łzy nawet z najbardziej zimnych suk.
Tutaj cały czas oglądamy mało śmieszną komedię z przyszytym na koniec dramatem bez żadnej dramaturgii.
Jeśli więc ktoś ma ochotę obejrzeć ten film... niech obejrzy pierwowzór, a ten sobie odpuści.
Uwaga - nie oglądałem pierwowzoru. Co za tym idzie? Powiedzenie o tym filmie, że jest "wyprany z uczuć", to dla mnie kompletny absurd. Drugie Twoje zdanie, jak dla mnie, jest świetnym opisem właśnie dla TEGO filmu. Elementy komediowe nie wzbudzały salw śmiechu, ale były śmieszne. Nie odczułem też niespójności i rzekomego doszywania dramatu na siłę, a wręcz przeciwnie. Choć fakt, klimat zmienił się dość mocno. Na tyle mocno, że film pod koniec wycisnął łzy. :) Sprawił to całokształt.