PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=718819}
7,3 191 595
ocen
7,3 10 1 191595
7,3 49
ocen krytyków
La La Land
powrót do forum filmu La La Land

Ona i on. Amibcje, milosc. Uda sie, nie uda. Historia jakich dziesiatki, a moze setki w filmach. Ciut inne dekoracje, ale reszta ograna. I za to tez nominacja? Wstyd.

ocenił(a) film na 9
tulipantudeski

Może się zgadzam z Tobą sam nie wiem, ale ludzie no na prawdę to jest musical, komedia, romans. Spodziewacie się mega głębi i że wasze życie zmieni się po tym filmie? No błagam, rozumiem, że mega rozdmuchali tą produkcję i oczekiwania macie wysokie tym bardziej po nagrodach ale to dalej pozostaje prostą komedią, swoją drogą wybitną jeśli chodzi o ostatnie lata w ameryce :) idąc na inne komedie też narzekacie, że była prosta itd itp?

ocenił(a) film na 7
TreloElo

Tu chodzi o nominację, a skoro takowa była należy oczekiwać wybitnego scenariusza. Niestety prawda jest taka, że była masa innych filmów o znacznie lepszym scenariuszu. "La la land" to prosta bardzo dobrze wykonana komedia. Dlatego też nominacje powinny być za walory rzemieślnicze, a nie za scenariusz, który jest prosty jak budowa cepa.

ocenił(a) film na 9
malysz369

Dlatego napisałem, że akurat z nominacją za scenariusz to raczej przesada chociaż "La la land" zgarnął w tej kategorii Globa więc to normalne, że na Oscarach zostanie przynajmniej nominowany. A ogólnie to co napisałem kieruję do innych ludzi, którzy tak hejtują ten film za jego "banalność"

ocenił(a) film na 6
TreloElo

Ok, ale tutaj nikt nie hejtuje. To sa fakty.

ocenił(a) film na 10
malysz369

Nie.

La La Land to dzieło o błyskotliwym scenariuszu, który zdecydowanie zasłużył na nominację. Przede wszystkim dlatego, że na pierwszy rzut oka wydaje się prosty, ale zupełnie nie jest, a przynajmniej nie dla wszystkich.

ocenił(a) film na 7
SzalonaDaenerys

Usuń końcówkę i dostaniesz scenariusz na poziomie Deadpool'a. Oklepana do granic możliwości historia z popkulturowymi nawiązaniami. Jedynie końcówka sprawie, że ten film trochę różni się od większości komedii romantycznych. Nie ma pełnego happy endu, choć zarówno Mia jaki i Sebastian spełnili swoje marzenia. Drugie dno o poświęceniu i wierze we własne marzenia wcale nie wybrzmiewa tak mocno i występuje w co drugiej animacji. Moim zdaniem sentyment i właśnie nawiązania do złotej ery Hollywood zrobiły swoje i pojawiła się nominacja od Akademii.

ocenił(a) film na 10
malysz369

No cóż, według mnie to trzeba poczuć. Ponieważ dla mnie ten film jest opowieścią o życiu, wyidealizowaną, ale wciąż. Bo na przykład dla mnie happy end jest w pełni. Oni dokonali tego wyboru. Dlatego na koniec nie było smutku tylko taki gorzki uśmiech. Miłość jest słodka, ale marzenia, sztuka są dla nich ważniejsze, ale teraz nie będę się już rozpisywać. Zresztą żeby dokładnie opisać co czuję, trzeba by zapisać kilka tysięcy słów, bo myśli w głowie jest mnóstwo.

Te nawiązania do złotej ery Hollywood mogły zrobić swoje, ale ten film mnie też zabiera w przeszłość. Do prostszego świata, w którym podziwiało się każdą rzecz, do świata pełnego dziwów, kolorów, emocji i piękna. To powrót musicalu, to powrót złotej ery Hollywood, to powrót dzieciństwa i choć uwalnia od szarego, przyziemnego świata tylko na chwilę, to ta chwila jest dla mnie bezcenna ;)

Tak tylko napiszę, że widzę tu skargę reżysera na ludzi, którzy tak często nie doceniają sztuki i przechodzą obojętnie, tak jak na sam Hollywood, który ją sprzedaje jak zwykły produkt (ten zespół, setki nieudanych castingów) - to najważniejsze po pierwszych myślach. I choć są to banalne motywy, to La La Land ogrywa je dla mnie w taki sposób, że ja czuję ten prawdziwy świat i naprawdę wierzę w siłę tych marzeń patrząc na ten film.

ocenił(a) film na 7
SzalonaDaenerys

Być może ja tego nie czuję i tu tkwi problem.

Też zauważyłem tą skargę reżysera, choć wolałby aby była ona jeszcze bardziej uwidoczniona tak jak było to chociażby w "Birdmanie" Inarritu. Fajnie, że sami twórcy to widzą i próbują przez swoje dzieła w jakiś sposób z tym walczyć.

ocenił(a) film na 10
malysz369

Możliwe. Co poradzić ? Każdy odbiera film inaczej ;)

Ja się cieszę, że ta skarga była nienachalna. W końcu nie była tematem filmu, który nie miał mówić nam jakie to jest okropne tylko pokazać nam, że mimo tego piękno sztuki jest możliwe. I naukę płynącą z tego filmu potwierdza dla mnie sam La La Land, który wśród wielu komercyjnych filmów błyszczy jako prawdziwa sztuka, nie jedyna rzecz jasna, ale fakt że film sam potwierdza naukę która z niego płynie jest dla mnie jakimś dodatkowym smaczkiem.

ocenił(a) film na 10
TreloElo

To nie jest prosta komedia xD I tak, to jest "mega głęboki" film. Ciekawa jestem czy widzisz to drugie dno, które jest tylko kolejną, a nie ostatnią warstwą filmu. Podpowiem - chodzi o marzenia. I o sztukę, od samego początku. Główna bohaterka na początku uczy się tekstu, chodzi jak w amoku i lata w chmurach dlatego nie skupia się na pracy, co podkreślono kiedy wpadła na tego człowieka z kawą. Podobnie było z głównym bohaterem, który nie chciał myśleć o przyziemnych sprawach, a myślał o swoim klubie i muzyce. I chyba osoby podobne do nich najlepiej zrozumieją film. Pamiętasz kiedy Sebastian mówił o umierającym Jazzie ? Albo kiedy bohaterka nie mogła dostać żadnej roli, a po przedstawieniu w które włożyła całe serce słyszała opinie o tym jak głupie było ? To ich bolało, bo to boli najbardziej artystów - niezrozumienie. I o tym opowiada piosenka Miasto Gwiazd, w której bohaterowie jak każdy taki człowiek zastanawiają się czy to Miasto świeci tylko dla nich. Ale inną piosenką ten film potrafił przywrócić wiarę w marzenia i stanąć po stronie tak często wyśmiewanych dziś marzycieli. To było przesłuchanie o ciotce z Paryża. Piosenka dla głupców, którzy marzą. Piosenka, która przekonała, że warto marzyć, choćby po to by złapać tę jedną chwilę, którą złapała ta ciotka. Oczywiście potem film dopowiedział, że prawdziwa pasja zawsze znajdzie swoich wielbicieli i że świat potrzebuje artystów, którzy pokazują ludziom świat w inny sposób. Romans był tu ledwie przyprawą, a wręcz przykrywką. A to wciąż tylko jedna z interpretacji, a każda z nich składa się na to arcydzieło.

SzalonaDaenerys

Co Ty na Boga Ojca wypisujesz? Szukasz czegoś co nie istnieje. Przecież to twoje rzekomo ukryte drugie dno to podstawowa oś fabuły. Co by o tym dziwnym filmie nie napisać, wiem jedno. Parę naprawdę fajnych piosenek i romans wyjęty z 600 odc. M jak miłość.

ocenił(a) film na 8
SzalonaDaenerys

Czytam z zapartym tchem te Twoje komentarze, myślę sobie wow ogarnięta kinomanka, wejde na jej profil może jakieś perelki odnajdę......

a tam Terminator Genesis 10 - proszę Cie och tak bardzo, wręcz błagam napisz mi co pokochałaś w tym filmie równie mocno co w La La Land - też chcę też to poczuć.
O Ostatnim Jedi się nie wypowiadam bo nie widziałem, ale obstawiam że arcydziełem nie jest na pewno =p

I tak zostałaś moim największym rozczarownaiem w dniu dzisiejszym. No chyba że znowu chwycisz mnie za serce, a poprzeczka jest wysoko ;p

ocenił(a) film na 3
TreloElo

Jeśli to komedia, to nie wiadomo nawet gdzie się uśmiechnąć. Uwielbiam Gosslinga , ale Jak dla mnie zmarnowano potencjał filmu.

ocenił(a) film na 7
tulipantudeski

Zgadam się w 100%. Taką samą historię można spotkać w co drugiej komedii romantycznej. Nominacja do Oscara za scenariusz to zdecydowanie przesada. Podobnie jest zresztą z nominacją dla Ryana Goslinga.

ocenił(a) film na 8
tulipantudeski

Faktycznie kulą w płot. To nieprzeciętna reżyseria niesie ten film, nie scenariusz.

ocenił(a) film na 6
tulipantudeski

No kogoś lekko popieściło. Chociaż mi się nie podobał za bardzo, to zrozumiałbym nominację w każdej kategorii, ale nie za scenariusz.

ocenił(a) film na 10
tulipantudeski

Scenariusz to nie tylko historia, która była oczywiście banalna, ale również to co aktorzy mówią. I w tym filmie piękne jest to, że tak naprawdę mówią niewiele, ale jest to takie subtelne i ze smakiem. Nie ma bezsensownego gadania a jest miejsce na żarty (zabawne) czy ciekawe dialogi. Oscara bym nie dał, ale nominacja jak najbardziej jest ok.

tulipantudeski

Dla mnie to najbardziej przereklamowany film ostatniego czasu, niesamowicie na siłę promowany we wszelkich mediach. Otwierasz lodówkę - Gosling i Stone. Teraz trochę ucichło ale podejrzewam że przy Oscarach wybuchnie znowu. Film rozbudził naprawdę wielkie nadzieje na dzieło, na arcydzieło a prawda jest taka że jego schematyczność i banalna historia pięknie udekorowana w kolory, muzykę i resztę efektów wizualnych po prostu nie wystarczy. Najbardziej zawiodłam się na "wątku miłosnym", spłaszczonym do minimum. Masakra a nie miłość.

ocenił(a) film na 10
whitestripes_333

Tak tylko dopowiem, że wątek miłosny był tu tłem i kompletnie nie o niego chodziło ;)

SzalonaDaenerys

Tłem? Naprawdę? Myślałam że chodziło o pokazanie historii dwójki marzycieli którzy muszą skonfrontować swoją "miłość" z karierą, marzeniami do których dążą. O ja głupia...A tu kurcze, naprawdę chodziło tylko o trochę muzyki, tańca, zachwyt wizualny łącznie z maślanym wzrokiem Goslinga.

ocenił(a) film na 10
whitestripes_333

No dla mnie to jest tło. Miłość ani przez chwilę nie była na pierwszym planie. Od samego początku połączyła ich pasja do muzyki, teatru, filmu, sztuki i cały film było to dla nich ważniejsze. Miłość była według mnie tylko po to żeby podkreślić jak potężna jest miłość do tego co się kocha tego typu ludzi. Była też ważna, bo oni się wspierali, jako że świat deptał ich marzenia i nie mieli już sił marzyć i próbować dalej. Wspierali się w najgorszych chwilach i być może właśnie dlatego się pokochali.

SzalonaDaenerys

Tak się wspierali że się rozstali. Historia jest tak spłaszczona że mamy tylko jedną scenę w której w końcu oboje rozmawiają o swoim związku, od razu się kłócąc. Co z tego że piękni marzyciele, skoro scenariusz niesamowicie powierzchownie traktuje obie postacie, ich relację i z marzycieli mamy niedojrzałych egoistów. Wybacz, ja nie poczułam do nich żadnej sympatii. I zawsze myślałam że film, aby być dobrym musi opierać się przede wszystkim na historii. Na dobrym scenariuszu. Atrakcje wizualno-muzyczne to cały czas dodatek.

ocenił(a) film na 10
whitestripes_333

Rozstali się z powodu marzeń, pasji, bo były dla nich ważniejsze i zawsze były. W scenie kłótni też chodziło o marzenia. O to co główny bohater robi z ze swoimi snami, a także o problemy głównej bohaterki. Ich romans był tłem, dodatkiem i dlatego jest płaski, bo jest nieistotny. Jego rolą jest pchnąć ich do tych marzeń, bo one w nich umierają. I kiedy ta dwójka marzycieli znajduje się, zakochują się bo mają wreszcie kogoś kto ich rozumie, ale przede wszystkim kto daje im wiarę. Tak jak wtedy gdy Sebastian pojechał do Mii i powtarzał jej, że da radę, a ona robiła to samo. Dlatego ich relacja była ważna dla filmu i tylko dlatego.

Artyści, ludzie pełni pasji często są niedojrzałymi egoistami, z pewnego punktu widzenia. Ale nie wiem czy można to im zarzucić. Przecież to była ich wspólna decyzja, że nie mogąc razem gonić za snem, muszą robić to osobno.

Ten film ma prostą z pozoru historię, która może być interpretowana na kilka sposobów, a na dodatek dodaje wiarę w marzenia dla widzów i to jest jego największa siła. Dodatkowo genialna muzyka, scenografia, aktorstwo i przepiękne piosenki dają co dają.

ocenił(a) film na 8
SzalonaDaenerys

Znowu strzał w 10 - to czekam na tego Terminatora - ja nie żartuję :)

ocenił(a) film na 10
tulipantudeski

hmmm tak się zastanawiam. Patrząc na listę filmów nominowanych w tym roku do Oscara za scenariusz oryginalny czy aby tych historii nie mieliśmy w innych filmach? i tak:
AŻ DO PIEKŁA- o dwóch gościach którzy chcą ocalić rodzinną farmę ,
20th Century Women-film o kobietach w XXI w
Manchester by the Sea-syn marnotrawny wracam do domu(oczywiście małego miasteczka).
Patrząc na scenariusz adaptowany podobnie:
Fences- o trudnych rodzinnych(i nie tylko)relacjach
Lion droga do domu- koleś szuka utraconej rodziny
Ukryte działania- kolejne wspaniałe kobiety które wbrew przeciwnością losu zdobywają świat
Moonlight- Czarnoskóry chłopak próbuje się odnaleźć w niebezpiecznym świecie narkotyków i przeciwstawić życiowym problemom(opis filmweb)
Nowy początek-najazd kosmitów!!!!
Czy naprawdę uważasz że tych opisów(bardzo ogólnych)nie widziałeś już w setkach innych filmów???
Chyba że znasz jakieś filmy które spokojnie możesz powiedzieć o tego jeszcze w życiu nie widziałem??

ocenił(a) film na 7
luki138

Zgadza się, powtarzalność jest. Nie wiem co wśród nominowanych robi "Aż do piekła", ale taki "Nowy początek" całkowicie rozumiem. Niby jest pozornie oklepana historyjka o przybyciu na Ziemię kosmitów, ale film zmierza w zupełnie innym kierunku niż dotychczasowe produkcje. Nie ma durnych walk tylko zwrócenie uwagi w stronę dialogu z kosmitami, co w szerszym spojrzeniu daje sporo do myślenia jeśli chodzi o dialog międzyludzki i nie tylko. I właśnie tego jeszcze nie było, i to bije "La la land".

Osobiście bardzo boli mnie brak scenariuszu "Milczenia". Co prawda był już film o podobnej tematyce pt. "Misja", jednak u Scorsese naciski jest położony na zupełnie inne elementy i ten niesamowite religijne pytania.

ocenił(a) film na 7
luki138

Strasznie to uprościłeś. Równie dobrze mogłeś napisać "tytuł filmu" - przedstawia historię pewnego istnienia w wszechświecie. Wszystkie filmy pod to podciągniesz. Wydaje mi się, że ze spornym "La la land" bardzie chodzi o powtarzalność bardziej szczegółowej historii, a mianowicie typowego dla filmów romantycznych schematu. Możliwie najkrócej: bohaterzy się poznają, nie lubią się, zaczyna między nimi coś iskrzyć, szczęśliwe dni, kryzys związku, "happy and". Pod ten schemat można podpiąć większość komedyjek w tym najnowsze dzieło Chazellea, które nie broni się jakimiś wspaniałymi dialogami, niespodziewanymi zwrotami akcji, czy wzorowo zarysowanymi postaciami.

ocenił(a) film na 10
JN_JN

zgadza się strasznie to uprościłem bo chciałem pokazać po prostu że każdy(a przynajmniej większość)filmów można do czegoś przypasować. Pytanie brzmi czy z oklepanego schematu można coś jeszcze wyciągnąć.Ja coś takiego w La La Land znalazłem bo na scenariusz nie składa się tylko dialog między postaciami ale też cała "otoczka" tego dialogu . Czyli jaka ma być scenografia wokół postaci, przerywniki w tym wypadku piosenki i taniec itp.itd.
ps.mam nadzieję że dosyć zrozumiale napisałem o co Mi chodziło

ocenił(a) film na 10
tulipantudeski

BAFTA też się nie zna? http://www.tvn24.pl/przyznano-nagrody-filmowe-bafta-najwiekszym-wygranym-la-la-l and,715052,s.html

ocenił(a) film na 6
tanebo

Najwidoczniej nie zna, bo nagrody za scenariusz dla tego musicalu nie przyznala:) Reszta nagrod, moze poza Stone, mniej kontrowersyjna i zrozumiala. Jestem w stanie przelknac taka decyzje.

tulipantudeski

Być może tu nie było scenariusza i nominacja poszła za improwizację ;)

ocenił(a) film na 7
tulipantudeski

Tu prawie nie ma scenariusza, co najmniej pół godzinę film za długi. Za co te Oskary? Nie mogłam wysiedzieć: nudy i dłużyzny. Chyba nie lubię musicali. Emma Stone - owszem_zagrała tak jak trzeba, ale to łatwa rola, grała samą siebie: młodą aktorkę. Muzyka - moim zdaniem - też nie na Oskara. Króciutki motyw muzyczny w kółko powtarzany.

ocenił(a) film na 6
tulipantudeski

Zgadzam się, scenariusz poprostu słaby

ocenił(a) film na 10
tulipantudeski

To w takim razie komisję od Złotych Globów bezzwłocznie trzeba wysłać do pokoju bez klamek :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones