"Rok z życia dziewczyny chodzącej do katolickiej szkoły" - więc już wiesz o czym jest.

To o licealistce nie chcę nawet komentować.

dokładnie :) ale jeszcze jak jej ładnie w tych rudych :)

100% prawdy :)

Dokladnie,zgadzam sie z Tobą.

Nie, nie mogłaby :)

Film nie jest arcydziełem ale na pewno nie jest o niczym,swoją droga jakie to odważne przyznac sie ze o to jestem głupkiem który ni w ząb nie zrozumiał filmu.Powiedzieć ze film jest to szukaniu tożsamości byłoby banalne,ze mamy tu różne ameryki,ze przemycany jest motyw upadku amerykańskiego marzenia nie trzeba być geniuszem zeby dostrzec kilka interesujących wątków ,film pomimo niestrawnego dla widza w pewnym wieku kostiumu licealnej obyczajówki nie przyprawia o mdłości .Ciekawe spojrzenie na współczesna Ameryką,koresponduje z obrazem "the florida project".

Wszystkie te wątki, o których wspominasz pojawiają się raptem jako śladowe elementy. "Lady Bird" niestety jest trochę o niczym, nie ma żadnej mocnej puenty, urywa się w pół historii.

Iii tam. Wołanie o mocną puentę i dalszy ciąg zdecydowanie nie tutaj. (Ostatecznie rok to rok, a puenta, w której dochodzi do nazwania uczuć wydaje się wystarczająca zważywszy na temat.) Oczywiście nie jest to żadne arcydzieło, ale film, który z jednej strony opowiada tylko o "roku z życia dziewczyny", a z drugiej jest bez trudu w stanie utrzymać średnio wrażliwego widza przy ekranie zasługuje na trochę więcej niż "średni". Z jednej strony pomysły na postacie wyglądają jak wyciągnięte losowo z katalogu, z drugiej po prostu miło się na nie patrzy i słucha tego co, jak i dlaczego mówią. Może dlatego, że przyjemnie ogląda się film twórcy, który swoich bohaterów lubi i w nich wierzy. A mam wrażenie, że to właśnie jest taki przypadek. (Bo motywy upadku amerykańskiego marzenia wydają się istotnie niespecjalnie atrakcyjne z naszej perspektywy. )

Puentą jest ucieczka do innego miasta, a jakby tego było mało jeszcze telefoniczny monolog. Wcześniej mamy też scenę, jak matka zawraca samochodem z nadzieją, że zobaczy jeszcze swoje dziecko przed odlotem.

Jeszcze śmieszniejsze jest to jak ktoś w przeciętnym filmie doszukuje się n siłę jakiegoś niesamowitego motywu i głębi

Jotubylczasem warto nie popisywać sie ignorancją.

Film nie potrzebuje żadnego niesamowitego motywu, żeby być dobrym. To nie jest thriller. "Lady Bird" oglądałem z dużym zaangażowaniem od początku do końca. Dla mnie to najlepsza recenzja. Nominacja do oscara, to pewnie trochę za dużo, ale z drugiej strony "Dunkierka" też dostała nominację. Nie wspomnę już nawet o "Czasie mroku", który jest zdecydowanie średniakiem.

Sprowadzenie całej fabuły do bycia "o niczym" jest niezwykłe wg mnie. Film można uznać za nudny, nawet banalny, czy szablonowy, ale naszpikowany jest róznego rodzaju tematyką. Każda postać ma swoją historię i problemy, a są to rzeczy uniwersalne. I nie trzeba mieć nawet dziwnej ksywki i różowych włosów.

Ocierasz się o gimbaze '' hello ''

A ja nie rozumiem ludzi którzy takiemu gównu dają 5/10.

jesteś głupia

Włącz w takim razie serial Szkoła i się przekonaj,że nie każda :)

100% racji. "Lady Bird" jest krótko mówiąc przereklamowany. Gdyby nie Oscary i afera o to że kobiety nie są wystarczająco wspierane w Hollywood nie posypałyby się liczne nominacje i nagrody. Ani dla filmu, ani dla Ronan ani dla Gerwing.

https://www.youtube.com/watch?v=CUjIY_XxF1g