E. Taylor nie w moim typie (nigdy mi się nie podobała); Shelley Winters, to ewidentna brzydula, ale dobrze wypadła aktorsko. Clift, oczywiście aktorsko kiepski, a jako amant bezpłciowy. Raczej nie polecam.
tylko dlaczego tak skonstruowany, ze postac Alice budzi obrzydzenie...?