PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=759367}
6,6 85 957
ocen
6,6 10 1 85957
7,8 44
oceny krytyków
Moonlight
powrót do forum filmu Moonlight

W filmie poruszono wiele tematów, problemów, jednak mimo wszystko historia wydała mi się dość prosta, schematyczna powiedziałbym. Niczym nie zaskakuje, Subtelny? Nie przesadzałbym z nazywaniem tak tego filmu. Zdecydowanie bardziej subtelny jest Manchester by the Sea. Plus dla Naomi Harris i aktorów wcielających się w głównego bohatera. Oscar dla Mahershala Ali? Pytam za co. Nie dość, że było go w filmie mało, to jeszcze nic szczególnego nie pokazał.

ocenił(a) film na 6
gry270

Ja też nie rozumiem zachwytów

ocenił(a) film na 6
gry270

nie, nie tylko Ty....

gry270

Też nie rozumiem zachwytów nad tym filmem, dobry dramat,ale nie jest to jakaś rewelacja czy film, który zasługuje na Oskara i sto innych nagród.

ocenił(a) film na 5
gry270

Mam dokładnie takie samo zdanie

gry270

Jestem tego samego zdania.
Taki sobie scenariusz, dialogi to jakaś kpina, cały czas "Wazup up nigga? Ok, nigga." Natomiast świetnie się to ogląda, dzięki genialnym zdjęciom i nietypowej muzyce. Ot, takie solidne kino.
Patrząc na producentów można by stwierdzić, że na imprezie u Brada Pitta, przy whisky kilku białasków stwierdziło:
- "Hej, a może tak zrobimy film, który zgarnie oskara?"
- "Yupiii! Tylko co by to mogło być?"
... i powstał "Moonlight".

domzz

Mam takie przekorne pytanie: czy jeśli film narusza tabu, tudzież ma kontrowersyjną lub po prostu aktualną tematykę, automatycznie oznacza, że powstał dla nagród, ew. dla rozgłosu twórców? Po przeczytaniu SETEK podobnych tekstów, pojawiających się przy KAŻDEJ oscarowej edycji (a konto mam tu ponad 12 lat) dochodzę do wniosku, że zdaniem wielu prawdziwy artysta, któremu zależy na sztuce, nie na nagrodach, powinien robić jeno grzeczne, standardowe filmy o tematyce możliwie jak najnudniejszej. Bo jeśli weźmie na warsztat coś, co jakiejś części społeczeństwa podnosi ciśnienie, to już nie artysta, a spragniony pochwał wyrobnik. Innymi słowy, prawdziwy artysta powinien chyba tylko komedie romantyczne kręcić... A i to nie do końca, bo wszak nie tylko tematyka się liczy, ale także styl i nastrój - taki "La la land" tez przecież zdaniem niektórych powstał tylko dla nagród, które zapewnił mu nostalgiczny, "starokinowy" nastrój. Podobnie niektórzy pisali 5 lat temu, po triumfach "Artysty".

Co do samego "Moonlight": poczytaj o genezie filmu. Autor sztuki (będący gejem) i reżyser (hetero) obaj pochodzą z dzielnicy Miami, w której toczy się akcja sztuki i filmu (mieszkali kilka ulic od siebie). Obaj także mieli matki uzależnione od narkotyków... Już z tego widać, że dla obu jest to mocno osobista historia. Kogo jak kogo, ale ich bym o wyrachowanie nie posądzał.

Sqrchybyk

Odpowiadając na Twoje pytanie: nie. Natomiast nie pisałem nigdzie o tematyce, chodziło mi o to, że ciężko nazwać zbiegiem okoliczności czas, w którym ten film powstał.

domzz

Phe, to takich zbiegów okoliczności generalnie jest showbiznesie bardzo niewiele...

Sqrchybyk

Czemu tak zaciekle bronisz tego filmu? Znasz się na kinie jak mało kto i zapewne wiesz, że nie jest to najlepszy film 2016 roku. Czemu więc?

domzz

Po pierwsze: to IMO jeden z najlepszych filmów zeszłego roku, a wśród filmów made in US prawie na pewno podium (razem z "Nocturnal animals" i "Hell or high water").

Po drugie: nie bronię konkretnie tego filmu (no, może troszkę ;)), ale staram się, na miarę mych skromnych możliwości, walczyć ze sprowadzaniem filmów wyłącznie do tematyki, co w internetach nader często spotyka filmy o "kontrowersyjnej" fabule. Takie podejście to krzywdzenie sztuki, a także krzywdzenie samego siebie, uważam, bo na własne życzenie zawęża się swoją percepcję poprzez takie proste etykietowanie filmów. No i nierzadko idzie z tym w parze niechęć czy wręcz wrogość do tych, komu się taki film podoba... Nie twierdzę, że ty tak robisz, ale chyba zgodzisz się, że od groma jest tu ludzi tak się zachowujących?

PS "Zaciekle"? Gdzie ja jestem "zaciekły"?

ocenił(a) film na 9
Sqrchybyk

Pod Oscary to był Lion. Biedne dzieci, powrót do korzeni, tożsamość narodowa, ładne plenery. Ci goście piszący, że Moonlight jest pod Oscary są dziwni. Bez gwiazd, bez budżetu, bez łopatologii... I to ma być pod Oscary?

Twoje komentarze nt Moonlight zasługują na spory respect. Czemu oszołomów jest więcej niż nas? :)

michal.2907

Dzięki...

Brak łopatologii, właśnie... "Moonlight" to być może de facto najtrudniejszy film z Oscarem za film roku w historii (wymądrzam się, bo widziałem wszystkie :)). Chyba tylko "Nocnego kowboja" i "Lot nad kukułczym gniazdem" można postawić na tej samej półce.

Z drugiej strony: w notowaniach bukmacherów "Moonlight" był na drugim miejscu po "LLL" w kategorii filmu roku, zatem AŻ TAKIM zaskoczeniem jego zwycięstwo chyba nie jest...

Sqrchybyk

Moonlight nie miałem jeszcze przyjemności oglądać. Odpycha mnie tematyka, ale rasistą oczywiście nie jestem. Jednak wspomniałeś o Nocturnal animals jako jednym z lepszych filmów. Napiszę tak - jeśli ten film jest jednym z lepszych, to albo żem nie widział tych naprawdę z górnej półki, albo reprezentujemy totalnie antytetyczne zdania i gusta.

Nawiązując do krytyki skądinąd powszechnej co do moonlight. Nie oszukujmy się, dzisiejszy świat stanął na głowie i spogląda na rzeczywistość od dupy strony. Ludzie nie potrafią znaleźć równowagi między poszanowaniem inności, a nienachalną propagandą i wciskaniem kitu. Jedna strona krzyczy "do gazu!", a druga "wszyscy jesteśmy tacy sami, tolerujmy wszystko i wszystkich". Te dwa przeciwstawne obozy stanowią większość niestety i przez to, gdy powstaje już film poruszający zbliżoną problematykę, to tworzy się raban i żółć cieknie z monitora.

alFayed

Wspomniałem o "Nocturnal animals" jako o jednym z NAJlepszych filmów ;) Prześledź komentarze pod wiadomością o ogłoszeniu nominacji oscarowych - niemal całkowite olanie tego filmu przez Akademię jest tam dośc powszechnie krytykowane. Przeze mnie też :) "reprezentujemy totalnie antytetyczne zdania i gusta" - zdarza się w najlepszych rodzinach ;)

Z drugim akapitem zgadzam się... Szkoda mi tylko, że tak wielu ludzi nie potrafi dostrzec w takim filmie jak ten NIC poza tematyką. Jak pisałem - oni sami sobie krzywdę robią... Mam nadzieję, że ty taki nie jesteś.

Sqrchybyk

Chciałbym taki nie być, ale czy nie jestem? Czasami tak, czasami nie. Jednym z moich ulubionych filmów jest "witaj w klubie", gdzie tematyka również ocierała się o kontrowersję/dyskurs. Niemniej jakoś nie mogę się przemóc do osławionego Brokeback Mountain. No ale to temat na inny czas :)

ocenił(a) film na 1
alFayed

Film_Captain_Fanstastic_oraz_Lion_Droga_do_domu_miażdżą_
Moonlight

ocenił(a) film na 1
alFayed

Moim_zdaniem_nie_ma_znaczenia_tematyka_tego_filmu_tylko_wykonanie.
Puenta_z_tego_filmu_żadna.
Tę_samą_tematyke_porusza_film_samotny_meżczyzna_oraz_tajemnicę_Brokeback,a_robią _to_w_o_wiele_lepszy,wciągający_sposób.
Film_dostał_oskara_z_powodu_nie_zauważenia_w_poprzednich_latach_znakomitych_prod ukcji_takich_jak_wstrząs_czy_Kamerdyner.

Sqrchybyk

Zlituj się i nie porównuj "Lotu
.." do tego poprawnie politycznego filmidła! Lubię Cię ale wszystko ma swoje granice. Najadłeś się czegoś albo najarałeś? Scena kiedy McMurphy dowiaduje się, że Wódz umie mówić, scena oglądania transmisji meczu, siostra Rachet, scena ucieczki Wodza... W którym miejscu w "Moonlight" masz choćby cień podobnych scen? Może trzymanie się za ręce na plaży? A może wątek narkotycznej mamuśki? Albo staruszka w świetle księżyca? Wskażesz jakąś? "Lot..." rozkłada połowę amerykańskiej filmografii na łopatki a Ty stawiasz go na jednej półce z tym gównem??? Tak, gównem bo w porównaniu z ekranizacją prozy Kesseya "Moonlight" jest zwyczajnym shitem. I to nie jest wyłącznie mój problem.

Nick_filmweb

...
Jedyne co porównałem, to trudność w odbiorze "Lotu" i "Moonlight" (i "Nocnego..."). O treści, wymowie, ładunku emocjonalnym ani niczym podobnym słowa przecież nie napisałem!

Faktycznie, ktoś tu coś jarał, ale (tym razem) nie ja... A szkoda :/

A jeśli chcesz znać moje zdanie co do jakości "Lotu", to też uważam go za jeden z najwybitniejszych amerykańskich filmów, i jeden z najbardziej zasłużonych Oscarów za film roku. "Moonlight" to nie ten poziom, ale... Wciąż wysokaśny.

michal.2907

Pod Oskary jest tematyka gejowska i wieczne żywa tematyka krzywdzenia czarnej rasy w USA. Zabawne że filmy które podejmują te kretyńskie tematy są na piedestale. Przykład. 12 year Slave. Posypały się Oskary bo film był o czym, no wiadomo o niewolnictwie.

Oskarów się nie daje za wartość filmu czy scenariusza ale o czym jest film lub scenariusz. Są osoby które są w Hollywood niemile widziane i co by nie zagrały nigdy nic nie dostaną. W Creed Sylwek zagrał swoją życiową role, druga w życiu szansa na Oskara i nie dostał. Zabawne nie, dadzą mu może honorowego, jeśli ogóle.

ocenił(a) film na 7
Yamato_filmaniak

Jak obejrzysz ten film, to dowiesz się z niego kilku ciekawych rzeczy, które stoją w sprzeczności z twierdzeniami, jakie nam tu wcałym swoim majestacie prezentujesz. Na przykład tego, że w "Moonlight" jacyś biali krzywdzą czarną rasę. Ale spoko, nie przejmuj się, to by Ci jeszcze zafundowało dysonans poznawczy, podważyłoby te śmiałe, okrągłe tezy. Więc lepiej nie oglądaj.

ex_machina_durejko

Nie że biali tylko że biedny czarny ma problemy jak dorasta. Nie chcesz skumać bo masz łeb zakuty to już nie moja sprawa.

ocenił(a) film na 1
Sqrchybyk

Jestem_tolerancyjny,_nie_ma_dla_mnie_kontrowersyjnych_filmów,a_mimo_to_uważam_cz as_spędzony_na_oglądanie_tego_filmu_za_stracony.

Sqrchybyk

I co z tego, że historia z tego filmu to część ich życia? Chodzi o to jak to zostało pokazane? A pokazane zostało w sposób nudny i dalece wtórny. Ten film jest dokładnie taki jak pierwsze o nim wyobrażenie podług namiejszej linii oporu. Siedzisz sobie leniwie z piwem w ręku i wyobrażasz sobie jaki mógłby być flm o czarnym geju żyjącym w slumsach. I to rzekome wielkie oscarowe dzieło takie właśnie jest. Proste, niczym nie zaskakujące i do bólu przewidywalne. Naprawdę dobre kino chyba się kończy.

Nick_filmweb

Przecież napisałem co z tego: nie wiem co myśleli producenci wykładając kasę na ten film, ale Jenkinsa i McCraneya trudno posądzać o wyrachowanie, chęć zrobienia szumu, zdobycia nagród itd., bo to na wskroś osobista dla nich historia. Tyle... A że się nie podoba, to twój problem ;)

PS Właśnie czytałem twoją wypowiedź na forum "Wyklętego", gdy napisałeś ten koment... Ciekawy zbieg okoliczności :)

Sqrchybyk

Czemu ciekawy?

Nick_filmweb

OK, zwykły zbieg okoliczności...

ocenił(a) film na 1
Nick_filmweb

Zgadzam_się.

ocenił(a) film na 1
Sqrchybyk

Po_prostu_oskary_to_juz_nie_jest_wartościowa_nagroda_filmowa.Moonlight_to_film_b eznadziejny_i_tyle.

ocenił(a) film na 3
Sqrchybyk

Problemem nie jest poruszanie tabu, jeżeli jest to porządnie zrobione. Np. w serialu ,, Sześć stóp pod ziemią" jest wątek homoseksualny, który jest poprowadzony na bardzo wysokim poziomie. Osobiście myślę, że bez tego wątku serial, by wiele stracił. Natomiast już w filmie ,, Trzy kroki od siebie" jest to zbyteczne i nie ma żadnego sensu. Widać, że ktoś pomyślał, "Żeby nie było, że jesteśmy zacofani, dajmy geja". Niestety większość twórców podchodzi właśnie w taki sposób do tematu, co denerwuje sporą część widowni, a takie filmy jak "Wymazać siebie" ( moim zdaniem poruszający bardzo ważny temat) giną w morzu homoseksualnej tandety. Co do czarnych aktorów jest podobnie. Wsadzają ich gdzie popadnie bez zastanowienia. Ostatnio byłam zainteresowana serialem "Wielka" i arystokratów grają czarnoskórzy. Napisałam w poście, że moim zdaniem to propaganda i fałszowanie historii i przykleili mi etykietkę rasistki i zaściankowego buraka. Nie mam nic przeciwko jak czarnoskórzy aktorzy grają polityków, sędziów, czy innych wysokich urzędników, ale w czasach obecnych, a nie w okresie niewolnictwa. I dla mnie właśnie takie "kwiatki" są robione dla nagród.
Ten film pod tym względem jest zrobiony porządnie i nie można mu nic zarzucić. Moja słaba ocena wynika z tego, że dla mnie był po prostu nudny i dialogi były kiepskie

ocenił(a) film na 6
gry270

Przereklamowany to idealne określenie dla tego filmu. Mam wrażenie, że nachalna promocja, mająca przebłagać amerykańską opinię publiczną za poprzednią "białą" edycję Oscarów tylko zaszkodziła temu niezłemu, acz niewybitnemu filmowi.

ocenił(a) film na 9
gry270

Nie zgadzam się. Film porusza wiele problemów? Gdzie Ty tam widzisz wiele problemów? To jak film jest poprowadzony i zmontowany zakrawa o pokłony. Dla Aliego Oscar byłby zasłużony zdecydowanie bardziej niż dla Shannona, którego w Nocturnal Animals było więcej niż Aliego w Moonlight, a mimo to ten drugi pokazał większy talent w dodatku będąc czarnym co z reguły wiąże się z byciem aktorskim drewnem. Osobiście uważam że powinno się tępić gejów i mam co do nich mieszane uczucia, ale nie znaczy to że nie potrafię dostrzec walorów jakie film prezentuje.

streetbrother

no sorry, ale nie wiem, co ma piernik do wiatraka... obejrzałam już parę ról Marshalla Ali i w każdej się wyróżniał, nigdy nie był drewnem, czego niestety nie można powiedzieć o reszcie obsady Moonlight... wątek Juana i Teresy to jedyny interesujący wątek w tym kiepskim filmie, o którym za dwa lata nikt nie będzie pamiętał, nawet jeśli jakimś trafem dostanie jakiegoś Oscara

streetbrother

i jeszcze tylko dodam, że są aktorzy, którzy zawsze się wybronią, bez względu na to, jaki mają kolor skóry, bo bycie drewnem ma się we krwi i jeśli ktoś jest nijaki, to czy ma białą skórę, czy czarną, czy azjatyckie korzenie, czy indiańskie, to to nic mu nie pomoże... chcesz nazwisk? proszę bardzo... Denzel Washington, Samuel L. Jackson, Octavia Spencer, Viola Davis, Morgan Freeman, Djimon Hounsou... nie znam żadnych złych ich ról... oczywiście znalazłoby się więcej nazwisk i zaświadczam, że żadne z powyższych nigdy nie otrzymało roli, która w scenariuszu byłaby jasno określona jako drewno, bo tak je miał zagrać aktor

gry270

mnie najbardziej irytuje to, że w wyścigu do Oscarów powstał naprawdę świetny film, w którym bohaterowie są czarnoskórzy i mimo że też opowiada o dyskryminacji i jest typowym oscarowym protestem, to mimo to Ukryte działania mają historię, jest tło, są wyraziści bohaterowie, świetny temat... a pojawia się taki nudny Moonlight, film o niczym i zgarnia statuetki, no ludzie... współczuję twórcom Hidden Figures, bo w tym wyścigu statuetkowym aktorki są jak takie właśnie ukryte figury, nadal ;/ (choć jedna aktorka gra w obu filmach, i to jak!!!) dobrze że chociaż na SAGs doceniono całą obsadę (czarną i białą), bo w odróżnieniu od Moonlight, castingowcy nie byli rasistami i znalazło się miejsce dla białych aktorów

ocenił(a) film na 7
tolerancja91

Pozwolę sobie na polemikę, albowiem nie, "Ukryte działania" nie zasługują moim zdaniem na najwyższe laury. W porównaniu z "Moonlight" wypadają bardzo (nomen omen) blado. Bohaterowie owszem, sa wyraziści, ale zupełnie papierowi albo - jak kto woli - pomnikowi. To (prezentujące katalog postaw) figury, a nie ludzie z krwi i kości - w większości pozbawieni rozterek i słabości geniusze, którzy prą do przodu i udowadniają, że ciężką pracą i konwekwencją można dokonać wszystkiego (nawet zamienić rasistę w zdroworozsądkowca). Życie rzadko bywa takie proste (a nie każda czarnoskóra osoba jest geniuszem - czy im należy się zatem mniejszy szacunek?). Ponadto film okropnie spłaszcza problematykę uprzedzeń rasowych (czyli główną tematykę, którą podejmuje) - w jego optyce rasizm przekłada się wyłącznie na kłopoty w pracy (a i tak tylko wtedy, gdy kompetencje danej jednostki są ponadprzeciętne, więc można nimi staranować każdą przeszkodę zbudowaną na czyjejś ciasnocie umysłowej). Tymczasem w tym samym okresie można było stracić za swój kolor skóry życie. Portrety psychologiczne protagonistów leżą i kwiczą - to po prostu nakręcony z rozmachem bój o "wielkie sprawy", bardziej równościowy, emancypacyjny manifest ideologiczny (z którym się zgadzam, żeby była jasność). Tak, tej historii nie można odmówić wielu zalet - jest świetnie zmontowana, ma dużo humoru i tochę niezbędnego nerwu dramatycznego, jest też brawurowo zagrana, ale miałam wrażenie deja vu po "Służących", nie tylko z powodu obsady, ale przede wszystkim uderzania w te same emocjonalne tony. Dziwię się, że to "Moonlight" zbiera cięgi za rzekomą "poprawność polityczną", kiedy pod te zarzuty o wiele łatwiej można sobie "przypasować" (bo cała argumentację o "lewackiej propagandzie" mam za ułomną - tak, chronologia jest tu raczej taka, że umysla się sobie teorię spiskową, a potem dopasowuje pod nia tytuły) "Hidden figures". "Moonlight" to portret jednostki - kameralna historia, bohater pełen sprzecznych cech (jak my wszyscy), z którym można się utożsamić, nawet jesli nie sympatyzować (w "Ukrytych działaniach" jest dokładnie odwrotnie), a właściwie opowieśc o jego porażce - czyli tym, w jak ruby pancerz mozna sie obudować ze strachu przed brakiem akceptacji, jak daleko posuniętą maskaradę mozna sobie zafundować, poddając się determinizmowi społecznemu i rodzinnemu. Plus piękne zdjęcia, muzyka, aktorstwo. Dlatego "Manchester" mógł z "Moonlight" rywalizować jak równy z równym, ale 'Ukryte działania" już nie.

ocenił(a) film na 6
gry270

Mam pokrewne zdanie. Film jest ok, ale nic poza tym. Ładnie zrobiony, kilka fajnych ról, ale poza tym przeciętność - widziałam dziesiątki podobnych jakościowo. Może nie uchwyciłam w pełni geniuszu tego widowiska (lub po prostu go w nim nie ma). Tematyka ciekawa, ale czegoś zabrakło - jakichś intensywniejszych emocji, dla mnie "Moonlight" jest płaski. 7/10.

gry270

Nie
Dla mnie tez przereklamowany bardzo
Od 2 sceny przewidziałem co będzie dalej....

użytkownik usunięty
gry270

Zgadzam się, film bardzo przeciętny, czasem nudny, nie wzbudził we mnie żadnych emocji.

ocenił(a) film na 9

La La Land 3 no sorry to trzeba być .....

ocenił(a) film na 6
gry270

Podoba mi się typowo amerykańska konwencja dramatu: życiorys, vintage, lekko kiczowata poetyckość. No ale, żeby ten film miał dostać oscara za scenariusz po tym jak główny bohater prowadził samochód nawalony trzema butelkami wina, to chyba grube ustępstwo.

ocenił(a) film na 7
gry270

Rozstrzygnięcie już znamy. Moonlight jednak zwyciężył. Mimo wszystko ja również podzielam Twoje zdanie. To dobry film, z dobrym tematem, dobrą muzyka i bardzo dobrymi rolami w drugim planie. Ale emocjonalnie do mnie nie trafił (choć w teorii miał wszystko, co potrzebne, aby tak się stało). A jednak to historia z Manchester by the sea mnie ujęła zdecydowanie bardziej, zmusiła do refleksji i - podobnie jak bohaterom - złamała serce.

ocenił(a) film na 3
gry270

Podpisuję się również, pod Twoimi wątpliwościami. Odnośnie tego, co wydarzyło się na rozdaniu "Oscarów 2017", mam następujące przemyślenia, czyli "przypuszczam, że wątpię" - jak mawiał Wiech. Firma, która liczy głosy, drukuje wyniki, a następnie wręcza je prowadzącym galę, zdaje sobie sprawę z konsekwencji takich "pomyłek". W związku z tym, na każdym etapie, aż do wręczenia kopert do odczytania, są kontrole, które wykluczają to, co się stało na "Oscarach 2017".
Moim skromnym zdaniem (niektórzy powiedzą, że to teoria spiskowa), decydenci tej uroczystości doszli do wniosku, że prawdziwym zwycięzcą jest film "„La La Land”. Ale w związku z zeszłorocznymi protestami, i oskarżeniami afroamerykańskich twórców kina o rasizm akademii filmowej, "Moonlight" musiał w tym roku wygrać. Afera wybuchła w styczniu 2016 roku, po ogłoszeniu nominacji.
"- Bojkot Oscarów, o którym słyszymy ze środowiska afroamerykańskiego, rozpoczął się od wystąpienia dwóch osób: reżysera i scenarzysty Spike'a Lee oraz Jady Pinkett Smith, aktorki i żony aktora Willa Smitha - przypomina Zbigniew Banaś, członek prestiżowego chicagowskiego stowarzyszenia krytyków filmowych.
- Chodziło tutaj o zauważenie czegoś oczywistego, faktu, że wśród dwudziestu nominowanych aktorów, nie ma ani jednej osoby ze środowiska afroamerykańskiego - mówi Zbigniew Banaś."
Tak więc, film "Moonlight" powstał niejako "na zamówienie", aby można było go nagrodzić figurką Oscara, i w ten sposób usatysfakcjonować afroamerykańskich twórców, oraz widzów.
A to całe zamieszanie z kopertami, miało na celu pokazanie, komu tak naprawdę ta nagroda się należy...
Kto oglądał film "Moonlight" to wie, że ta produkcja z 1,5 milionowym budżetem, banalną fabułką, oraz mierną grą aktorów, stanowi tylko "trzeci garnitur" wytworów sztuki, z pod znaku "10 muzy"...

osteo

Pierwszy klaps na planie "Moonlight" padł 14 października 2015 roku (źródło: Wikipedia), zaś jego budżet zamknięto jeszcze w 2013 (o ile dobrze zrozumiałem), jak więc można twierdzić, że powstał "na zamówienie" po zeszłorocznej aferze?

Poza tym ostatni akapit - czysto subiektywna ocena, zatem żaden argument.

ocenił(a) film na 9
Sqrchybyk

'Też byłem małym szaleńcem, jak ty. Biegałem boso, gdy księżyc świecił na niebie. Raz natknąłem się na staruszkę. Wygłupiałem się przy niej. Zatrzymała mnie|i powiedziała: "Biegasz i łapiesz światło. W świetle księżyca. Czarni chłopcy są niebiescy. Jesteś niebieski. Tak będę na ciebie wołać: niebieski". - To twoje imię? - Nie. Przychodzi taki czas, kiedy decydujesz, kim chcesz być. Musisz sam dokonać wyboru'.

Wrzucam ku pamięci. Genialny fragment.

gry270

Nie bardzo rozumiem jak można porównywać "Mancchester by the sea" i "Moonlight". Owszem, oba są subtelne, ale są to jednak subtelności innego rodzaju. "Manchester" to jednak dość standardowo opowiedziana historia o niemal zerowym stylu, natomiast "Moonlight" jest poetycki, "rwany", nieco szalony, o mocno osobistej narracji... Oczywiście nie każdy kupi taki styl. Nie ma co porównywać ani hierarchizować jednego z drugim, bo zbyt różnią się od siebie.

Sqrchybyk

Nie jesteś obiektywny na temat moolight więc zamilcz. Twoja ocena nie może być brana pod uwagę.

Yamato_filmaniak

Jak można być obiektywnym przy ocenianiu sztuki? Obiektywności możesz wymagać od termometru albo wagi... Każda ocena, opinia wydawana przez człowieka jest subiektywna. Może być ew. rzetelna lub nie, na przykład przez to czy bierze się pod uwagę wyłącznie względy artystyczne, czy też tzw. "pozaartystyczne". Bez urazy, ale każdy kto domaga się obiektywności w ocenianiu filmów pokazuje, że nie rozumie czym jest obiektywność...

Sqrchybyk

To jak można wręczać Oskary skoro kierujesz się już ugruntowanym przekonaniem za co dany film chcesz nagrodzić. Czyli tą nagrodę można sobie wsadzić. Wychodzi na to że zgadasz się że ten film Oskarów nie dostał bo mu należało tylko dlatego że są ludzie którzy już mieli wyrobione zdanie.

Bez urazy, nie można dawać ważnych nagród filmowych kierując się osobistą oceną lub preferencjami, bo krzywdzisz ludzi.!Nie można wydawać nagrody Grammy czyli muzycznego Oskara tylko dlatego że lubisz daną osobę lub cenisz a inna Cię denerwuje. |

Sam zaorałeś Oskary i film który bronisz tak zaciekle.

Yamato_filmaniak

Ty tak na serio? Przecież w swoim komentarzu napisałem, iż rzetelna ocena polega właśnie m.in. na niekierowaniu się "względami pozaartystycznymi", do których należy także "lubienie danej osoby". Nie ma czegoś takiego, że "mu się należało", jest jedynie "należało mu się, moim zdaniem". Subiektywnym zdaniem :) Oczywiście, że kieruję się swoim przekonaniem, inaczej się nie da! Cała sztuka rzetelnej oceny polega na tym, by to przekonanie oprzeć wyłącznie na swojej ocenie danego filmu (lub danego elementu), niczego więcej.

Nie da się obiektywnie ocenić który film jest lepszy, tak nie da się ocenić która książka lepsza, piosenka lepsza, obraz lepszy, rzeźba lepsza... Nie ma w sztuce ocen obiektywnych. I nie będzie. Nawet jeśli np. rozbijesz ocenę filmu na poszczególne elementy, jak aktorstwo, zdjęcia, montaż, kostiumy itd., to i tak od subiektywności nie uciekniesz, bo primo: trzeba będzie te eelementy jakoś wyważyć (o ile zdjęcia są ważniejsze od montażu dźwięku?); secundo: nie da się obiektywnie powiedzieć które zdjęcia lepsze :) Możesz rozbijać dalej, np. zdjęcia na: kompozycję kadru, światłocień, grę kolorów, kontrastów... Ale zaraz pojawią się te same problemy co poprzednio :)

Może jakiś przykład rozróżnienia między subiektywnością a rzetelnością... Weźmy kategorię "najlepszy aktor" z zeszłego roku. Nie przepadam za Mattem Damonem, z kilku powodów, nieważne jakich... W "Marsjaninie" jednak bardzo mi się podobał. Jego rola przykuła mnie do ekranu, rozbawiła, nawet trochę wzruszyła. Świetna rola w moim odczuciu, zasłużony Złoty Glob i nominacja do Oscara. Z kolei bardzo lubię Leonarda DiCaprio, ale jego rola w "Zjawie" mnie nie kupiła... Przekonał mnie dosłownie w jednej scenie, ogólnie, żeby się nie rozpisywać, rola co najwyżej przeciętna. Te dwie oceny są:
1) subiektywne, bo oparte na moich odczuciach;
2) rzetelne, bo oparte WYŁĄCZNIE na moich odczuciach względem tych konkretnie ról, nie na mojej sympatii dla DiCaprio/braku sympatii dla Damona, nie na tematyce ich filmów, nie na fakcie, że któryś "już dawno powinien wygrać", nie na niczym innym...

Mam nadzieję, że rozumiesz, bo jaśniej nie umiem...

Swoją drogą, rzetelność niejedno ma imię... Bo jeśli np. ktoś kto całe życie ogląda wyłącznie akcyjniaki, ogląda pierwszy raz w życiu film trudny, powolny itd., po skończonym seansie, naturalnie, mówi, że film g*wniany, bo "nuda, nic się nie dzieje i dialogi niedobre"... To czy taką ocenę nazwiesz rzetelną?

Pozdrawiam

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones