PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=775228}

Nigdy cię tu nie było

You Were Never Really Here
6,3 33 408
ocen
6,3 10 1 33408
7,0 38
ocen krytyków
Nigdy cię tu nie było
powrót do forum filmu Nigdy cię tu nie było

Na mnie ten film zrobił ogromne wrażenie - to jak został zmontowany, jak ważne jest udźwiękowienie, jak ma niesamowitą atmosferę. No i postać głównego bohatera - z jednej strony brutalny typ, samiec alfa nad samcami alfa i inne wilki na jego warknięcie uciekają w popłochu, a z drugiej - zdaje się dźwigać na swoich barkach całe ohydztwo ludzkości i nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Uwielbiam filmy, które tak świadomie starają się odtworzyć psychikę bohatera.
Jeżeli ktoś ma ochotę dowiedzieć się kilku interpretacji tego filmu i po prostu trochę więcej o nim pogadać, zapraszam tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=KAwHHVFMc9I

Póki co - to jeden z ważniejszych dla mnie seansów w tym roku.

ocenił(a) film na 8
nynavee

Zgadzam sie dla mnie tez jeden z lepszych filmow tego roku, no i Phoenix - rewelacja

ocenił(a) film na 9
nynavee

Dziękuję światu że są ludzie tacy jak ty <3
Czytanie tego forum po raz kolejny odbiera mi wiarę w widzów, wydaje mi się nieetycznym ocenić ten film niżej niż 8 - ja się zachwycałem od momentu wstania z fotela w kinie i teraz czuję taki sam zachwyt. Perfekcyjna muzyka, montaż, historia która przemieliła mi wnętrzności (tak, to jest film o przeszłości głównego bohatera, nie o jakiejś lewej intrydze, jak wydaje się sądzić większość). Ludzie jakby zupełnie nie pojmują alegorii, nie widzą tak oczywistych podpowiedzi jak sam tytuł (sic!), po wpisach i ocenach wydaje się jakby wszyscy szli do kina dla lekkostrawnej rozrywki, z pif-paf i wrum-wrum, jakby nie mieli pojęcia jakie filmy kręci Lynne i w jakich gra Phoenix. Ten film prowokuje przemyślenia, owszem, temat był już przerabiany wielokrotnie, ale jaki temat nie był? Tutaj przynajmniej temat molestowania, przemocy w rodzinie, został ugryziony w innej konwencji niż zazwyczaj, wchodzącej znacznie głębiej w psychikę bohaterów. O ile rozumiem że to podejście może drażnić, lub zwyczajnie się nie podobać (bo nie jest przecież od uszczęśliwiania); tak nie jestem w stanie zrozumieć niedocenienia realizacji filmu. W mojej ocenie jest niezwykle dopracowany, każdy zabieg został przemyślany, operuje w świetnej symbolice, jest koherentny, estetyczny, gra aktorska wpada w swoje miejsce tak jak powinna. Do czego tu się można szczerze przyczepić? Jeżeli ktoś swoją niską ocenę motywuje porównaniem do Drive, to mogę się tylko uśmiechnąć, bo uważam go za równie dopracowany technicznie.

ocenił(a) film na 9
pinkpowerdrummer

Z racji, że zostały już tylko 2 weekendy premierowe w tym roku, to już spokojnie mogę powiedzieć, że Nigdy cię tu nie było, jest jednym z najważniejszych, najlepszych filmów, jakie widziałam w tym roku. Siedzi we mnie głęboko i chętnie będę do niego wracać.

użytkownik usunięty
pinkpowerdrummer

Uwielbiam filmy mocno psychologiczne. Im więcej psychologicznego ekshibicjonizmu, a w emocjach może stanąć łyżka, ty, bardziej w moim guście. Ale tutaj wielkiej, czy może raczej głębokiej psychologi nie widziałam.
Dla mnie to było połączanie, niezbyt udane zresztą, Drabiny jakubowej z Człowiekiem w ogniu.
Możesz mi wytłumaczyć geniusz tego filmu, i symbolikę, która ponoć w tym obrazie gdzieś jest?

Film oglądałam wczoraj. Dałam 5, ze względu na Phoenixa, ale jak mi uzasadnisz , że to" rewalacja" tylko ja czegoś nie dostrzegłam, nie zrozumiałam, to podniosę

ocenił(a) film na 9

N'ai pas un probleme. Ten film był ekshibicjonistyczny estetycznie, ale psychologicznie subtelny. Film zostawia wiele sygnałów, dostarcza wiele treści na temat tego co dzieje się w psychice, relacjach bohaterów, ale zamiast uderzać nimi wprost, jak typowe łzowyciskacze, opakowuje je w ogólną, trochę teledyskową estetykę. Głębokie filmy nie są imho głębokie przez jakiś specjalny geniusz, reżyserski, czy scenopisarski, ale przez pozostawianie przestrzeni dla widza, do interpretacji i zrozumienia, połączenia tych wspomnianych sygnałów w swój sens. Ten temat, ani film, wcale nie skorzystałby na eksponowaniu emocji, ponieważ z psychologicznego punktu widzenia zaburzenia o których mówi, ich geneza (związana z fabułą i ponownym jej przeżywaniem przez głównego bohatera) odznaczają się właśnie ukrywaniem emocji, w pewien sposób pustką w środku ofiary. Symboliki jest dużo, właściwie każdy element który wydaje się wpierw nielogiczny, lub nie na miejscu, kończąc na odliczaniu, które jest symbolem tak potężnym że ciężko je przegapić (przy okazji łączącym historię dwójki głównych bohaterów, co sugeruje analogię między nimi).

A propos symboliki, wyobraź sobie że podczas dorastania w każdym człowieku powstaje misterna konstrukcja z zapałek, lodu, jakiegoś kruchego materiału. To są wszystkie doświadczenia, rozwój, nauka, to co czyni z nas nas. I teraz pomyśl, że u osób które w dzieciństwie doświadczały ciągłej przemocy, ta konstrukcja zamiast budowaną, była wciąż burzona. Joaquin jako dorosły zmaga się cały czas ze skutkami swojego trudnego dzieciństwa, a podczas wydarzeń przedstawionych w filmie, jakby odkrywa po kolei ślady takiego samego "burzenia konstrukcji", jakiego sam kiedyś doświadczył. To jest dla mnie uniwersalne i głębokie psychologicznie przesłanie tego filmu, jego temat i motyw

użytkownik usunięty
pinkpowerdrummer

Piszesz, że w tym filmie jest dużo symboliki. Gdzie ona jest? Tak konkretnie + Twoja interpretacja, której jestem ciekawa.
Jak wiesz interpretacja jest dowolna, i nie zna granic. Każdy może interpretować, tak jak on to rozumie. No, chyba, że to jest symbolika „wprost”, niezależna od interpretacji widza.

Wg mnie, a nie jest zbyt dobra w symbolice pozazmysłowej ;), nie było Joego, na co wskazywałaby kilka scen. Ostatnia scena z nieruszonym szejkiem, który był wypity. I scena gdzie widzimy pusty stolik, poprzedzająca scenę gdzie Joe siedzi przy tym stoliku z matka i coś tam razem robią. I jeszcze tam jakieś …

No i dziewczynka. Była, czy nie była? Scena, kiedy wychodzi z toalety w męskiej marynarce. Czy ta dziewczynka to Joe? Czy też symbolizowała te wszystkie kobiety, które Joe nie zdołał uratować, a które ciągle widział.
Jak to interpretujesz?

ocenił(a) film na 9

Był i Joe i była dziewczynka, to nie jest film dokumentalny, tylko pewien świat przedstawiony. Symboliczna była woda, duszenie się, worek, odliczanie, brutalność, niewinność, ucieczka do relacji z matką, patologiczna relacja z ojcem, właściwie cała fabuła to była symboliczna historia, symboliczna dla, jak już wspomniałem, pewnego etosu rozprawiania się z własną przeszłością, własnym patologicznym dzieciństwem. Dziewczynka miała historię analogiczną do Joego, który ratując ją w pewien sposób równocześnie przechodził przez swoją historię, dzieciństwo które zbudowało go takim jaki był. Symbolika wcale nie musi odnosić się liniowo np. przedmiot - wydarzenie, albo kolor - emocja. Symbolika to też wiele elementów sugerujących niedosłowność, pomagających w interpretacji. Tutaj symboliczny był też chociażby montaż, w formie nawracających flashbacków jak u osób z PTSD, czy innymi analogicznymi zaburzeniami, symboliczny może być tytuł (na wiele sposobów, np. nigdy nie było cię tu, w teraźniejszości, Joe cały czas żył w przeszłości, albo dziewczynka gdy była wykorzystywana, poniżana, nie miała do kogo uciec, żyła w pewnej dysocjacji, jak Joe ją znajduje, jest jakby "w innym świecie", przyjmując los który ją spotkał, uciekając myślami gdzie indziej.

I ja zastanowiłabym się nad dosłownoscią postaci. Może nawiązanie do " Psychozy" ma nam zasugerować, że obecnosć matki jest iluzoryczna? Kto wie, czy niedokończona sytuacja ze wspomnienia, nie kończy się jej śmiercią, od uderzenia młotkiem? Nie znamy losów głównego bohatera, jedyną wiedzę czerpiemy z krótkich migawek pamięci. Pole do interpretacji i domysłów jest ogromne.

pinkpowerdrummer

O filmie napiszę niżej, a tu się przyczepie do francuskiego... Nie rozumiem ludzi, którzy piszą w obcym języku, kompletnie go nie znając, z błędami i to jeszcze tak masakrycznymi, że po prostu wszystko jest źle. Forma, którą zaprezentowałeś jest w każdym przypadku zła. Nie możesz napisać rodzajnika nieokreślonego w przeczeniu, jeśli już, byłoby "de", czyli N'ai pas de probleme. Ale czasownik też jest zły, 1 os. l.p.??? To tak jakbyś 10 lat temu miał w szkole francuski i do tego oblał wszystko co mogłeś z niego.

Prawidłowa forma polskiego odpowiednika "nie ma problemu" we francuskim jest bezosobowa i bezokolicznikowa (bezczasownikowa), a brzmi "Pas de problème".

ocenił(a) film na 9
Vendeur

Masz rację, skończyłem naukę francuskiego dokładnie 10 lat temu, w podstawówce. Ten frazes utrwalił mi się już dawno temu, wyrwany z jakiegoś kontekstu, w znaczeniu ce n'est pas un probleme. Po prostu zazwyczaj używam go w mowie potocznej, tu przepisałem ze słuchu błędnie i pomijając zaimek. Mea culpa, mea maxima culpa

^
poproszę jakiegoś klasycystę o korektę

pinkpowerdrummer

No tym razem przynajmniej napisałeś prawidłowo językowo. Choć we francuskim mało kto tak mówi potocznie. Tzn, można ale nie w znaczeniu "nie ma problemu", a raczej z naciskiem, że "to nie stanowi problemu", np. w jakiejś dyskusji biznesowej etc. Bo w innym przypadku każdy pozna, że nie jesteś Francuzem :).

U siebie natomiast mały błąd popełniłem, pisząc, że forma jest bezosobowa i bezokolicznikowa. Tylko teoretycznie, bo w rzeczywistości jest w domyśle. Pełna forma zdania bowiem to "Il n'y a pas de problème". (czyli 3 os. l.p.)

ocenił(a) film na 4
pinkpowerdrummer

Dzięki za tą recenzję, nauczyłam się nie oceniać kina po opiniach, tym bardziej gdy wśród ocen są aż takie rozbieżności. Zaczynam oglądać wiem, że to będzie dobre kino.

nynavee

Film nie dal wszystkich, co przepięknie widać po wypowiedziach na forum i żenująco niskich ocenach...Tak to jest jak ludzie idą do kina licząc że jak zobaczą na plakacie słowa "porwanie, obsesja, zemsta" to dostaną krzyżówkę Leona Zawodowca, Mission Impossible, Lśnienie i Bonda razem wziętych. A potem żale bo oglądają przez 1,5 godziny nie pościgi, efektowne strzelanki czy humor z Deadpoola tylko psychologiczny dramat postaci Phoenixa...No co za rozczarowanie...

whitestripes_333

Wszedłem na forum, żeby poczytać jak dobry jest ten film i jak wysokie ma noty i się srodze zawiodłem. Dopiero tu moja wiara w ludzi została przywrócona:) Chyba jednak wiele osób przyzwyczajonych jest do czegoś lajtowego i odmóżdżającego, a to, co serwuje ten film, ma ciężki kaliber. Niemniej to jest jeden z najlepszych obrazów jakie widziałem w ciagu kilku ostatnich lat. Chyba zrobił na mnie podobnie mocne wrażenie co A Ghost Story z 2017 roku. No i tak jak nie przepadam za Phoenixem tak tu chylę czoła. Wiedziałem, żen ten film będzie inny ale nie sądziłem, że obejrzę coś tak chwytającego za serce. Ten film burzy spokój ducha i umysłu, ale jest to kwintesencja tego, czym powinno być dobre kino. Dzięki za pozytywne opinie i za gust filmowy:) Pozdrawiam - bezsenny;)

nynavee

Film niesamowity, niestety niewielu ludzi go zrozumie, bo niewielu znalazło się w życiu w podobnej sytuacji psychicznej, co główny bohater. Człowiek żyjący z dnia na dzień, bez celu w życiu, bez wiary i nadziei, że spotka go cokolwiek dobrego. Odmienia go chęć pomocy bezbronnej dziewczynce. Znajduje w tym sens, chwilowy.

Tak się składa, że ten sens przeradza się w życiowy. Końcowa scena mnie osobiście zniszczyła, bo znam to doskonale. Człowiek zmęczony życiem, wyzuty ze wszystkiego, zamknięty uczuciowo. On nie wie gdzie chce jechać, bo jest mu to obojętne. Nie jest dla niego ważny kierunek, byleby gdziekolwiek. Gdziekolwiek z tego zakichanego świata i społeczeństwa. Gdy Nina wstaje, wydaje mu się, że ona odchodzi. Chce umrzeć, chciałby się zabić tu i teraz. Niewielu ludzi o tym myślało w swoim życiu... Traci w jednej sekundzie wszystko, co przed chwilą zyskał, czyli sens egzystencji. Po chwili Nina wraca, uśmiecha się i chce już iść, bo taki "piękny dzień". Zabiera go. Nie z miejsca, ale z jego świata. Cudowne zakończenie. Choć potrafi zniszczyć człowieka, który czuje się jak Joe, a nie ma takiej Niny...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
nynavee

Według mnie, film bardzo dobry i ciekawy. Montaż, gra głównego bohatera, klimat, muzyka sztosik. Jednak nie przesadzałbym z wielką głębią tego filmu czy stwierdzeniami typu "ciężki kaliber". Film na pewno płytki nie jest, wręcz przeciwnie. Jednocześnie nie trzeba się przy nim mocno wysilać umysłowo by go zrozumieć, a fabuła zawiła nie jest. Z tego co widzę to opinie przechodzą w większości ze skrajności w skrajność, a według mnie prawda kryje się gdzieś po środku. Film na pewno nie dla każdego widza. Bardziej dla kinomanów i osób lubiących po prostu dobre, bardziej artystyczne kino, którzy zwracają uwagę na muzykę, grę aktorską, zdjęcia, scenariusz itp. Nie dla osób, którzy oceniają filmy na podstawie efektów specjalnych i ilość pościgów. Jednak jeśli chodzi o wielkie zachwyty, myślę, że są trochę przesadzone. Według mnie film takim arcydziełem znowu nie jest. Nie trzeba się skupiać by go zrozumieć, bo fabuła jest dość prosta. Mimo wszystko film w moim klimacie. Można bardziej skupić się na samej grze, muzyce, kadrach, emocjach, a niżeli na natłoku akcji.

ocenił(a) film na 9
Majkelsonowski

No dobrze, ale formułując w ten sposób wypowiedzi trochę odmawiasz innym szansy na własne odczucia. Niektórych poruszy do kości, innych do trzewi, a innych znudzi. Fajnie, że tobie się podobał, ale no nie musisz od razu formułować zdań: "jest dobry, ale ludzie, którzy mówią, że to arcydzieło, przesadzają". Nie ma obiektywnej prawdy o sztuce, tutaj prawdy wcale nie ma, tak jak mówisz "gdzieś po środku". Ona jest w każdym z widzów i grunt, żeby każdy wiedział i miał odwagę i umiejętność powiedzieć, co myśli i czuje o danym kawałku sztuki. A formułując w ten sposób swoje opinie możesz odebrać komuś odwagę na sformowanie własnej opinii, bo swoją postawą próbujesz dzierżyć berło obiektywności. Co jest zresztą zawsze bardzo naiwne podczas dyskusji o sztuce. Skup się na własnych odczuciach, wrażeniach, a nie cudzych, zdecydowanie polecam taką praktykę na forum dyskusyjnym o filmach;p

ocenił(a) film na 8
nynavee

Umknął Tobie dość ważny kawałek mojej opinii.... "według mnie". Znaczy to tyle, że jest to wypowiedź subiektywna. Każdy odbiera dany utwór we własny sposób. Tak jak pisałem... Dla jednych widzów będzie to arcydzieło, dla innych (jak dla mnie) bardzo dobry film, a dla innych nudny gniot. W zależności jakie kto kino lubi. Pisałem również o tym, że "według mnie", wiele osób przesadza z szukaniem wielkiej głębi w filmie, która według mnie jest, jednak nie na tyle ciężka do zrozumienia, żeby stwierdzać, że film jest ciężkim kalibrem. Jest to tylko i wyłącznie moja opinia i moje odczucia. Myślę, że dyskusja polega na tym, że każdy wyraża swoją opinie i dyskutuje o opiniach innych, które popieramy lub nie. Dlatego też wydaje mi się, że twój komentarz na temat mojej opinii jest bardziej próbą zgaszenia mojej, która jest całkowicie subiektywna i prędzej nakłaniająca do wyrażenia swojej, niżeli narzuceniem swojego zdania jako obiektywnej prawdy ostatecznej.

ocenił(a) film na 5
nynavee

Taki Joker 2 lata wcześniej. Phoenix po Oscara! Zasługuje niesamowicie.

ocenił(a) film na 9
majkalipcowa

Oj tak!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones