Zachęcony recenzjami, oczekiwałem od filmu pewnej odkrywczości, świeżości filmowej i głębszego podejścia naukowego. Niestety okazało się, że film wiele nie wnosi tak pod względem stylistycznym jak popularnonaukowym i właściwie nie znajdziemy tu nic czego nie byłby świadomy co bardziej rozgarnięty maturzysta, nie mówiąc o fanie sci-fi. Wizualizacje i akompaniament przypominają materiał rodem z filmów naukowych dla szkół czasów PRL, z tą różnicą, że tamte filmy nie były przerywane przez sztuczny do granic możliwości wątek fabularny z wszystkowiedzącym naukowcem pełnym buty i głupią dziennikarką. I tak film budowany jest przez chaotycznie poskładaną sekwencję nie do końca spójnych stylistycznie ujęć mikro i makro świata, mającą tłumaczyć proces powstawania. Jak się później okazuje, fakty naukowe stanowią strumień, w który wstrzykiwane są subiektywne wynurzenia narratora (autora?). I tak od fotonu przez ciała niebieskie, ujęcia podziałów komórkowych dostajemy się w wir turpistycznych uniesień nad chwiejnością fizycznej natury człowieka. Tak, że w trakcie seansu będziemy mogli długie sekundy popatrzeć na kopulującego penisa w pochwie, umierające noworodki z wadami genetycznymi i chorego staruszka - rozmiem, że to bardzo istotne dla treści. Już na tym etapie człowiek ma ochotę dokonać opóźnionej aborcji i strzelić sobie w łeb. Jednak poza niektórymi absurdalnymi scenami, co budzi niesmak to brak szczerości w tym wszystkim. Film przyjmuje charakter naukowy przy jednoczesnym przedstawianiu pewnych puntków widzenia i nieudowodnionych teorii jako prawd obiektywnych. Takie podejście ma tyle wspólnego z prawdą o rzeczywistości co religia. Dlatego bardzo się cieszę, że film został zaliczony w poczet gatunku sci-fi. I zgadzam się również, że dramat.
Pełna zgoda. To jest film dla "fanów nauki", którzy wiedzę czerpią z Discovery Channel, a filmowe poczucie estetyki budowali na wizualizacjach z winampa.
A jakie filmy oglądaliby ludzie, którzy jak ja nie mają telewizora, uczą się fizyki z Feynmana, a filmowe poczucie estetyki budują oglądając filmy?
Czy zamiast trollingu możesz napisać jakiś konkret? Co Ci się nie podoba w animacjach? O co chodzi z fanami nauki? :)
No właśnie - rozczarowanie. Nie będę powtarzał tego co już zostało wyżej napisane. Mam bardzo zbieżne odczucia.
Dokładnie tak. Też gdzieś napisałem w komentarzu, że to film dla fanów discovery channel. Niby nic mu nie można zarzucić, ale można też czas spędzić lepiej :-).
Zupełnie nie zgadzam się z tą oceną, jedyne z czym mogę się zgodzić to to, że trudno nazwać ten film przyjemnym. Bardziej jest to gorzka refleksja nad życiem, przywołująca dosadnie fakty, o których zapominamy na codzień, a większa część ludzkości nie ma o nich zupełnie pojęcia. Stwierdzenie, że "nie ma tu nic czego nie byłby świadomy co bardziej rozgarnięty maturzysta" jest prawdą, natomiast zapomina Pan, że można być świadomym pewnych rzeczy, ale nie widzieć między nimi związku. Leto wiąże wszystko w ciąg przyczynowo skutkowy i dopisuje do tego narrację. Cierpką i surową narrację, nie jest to narracja naukowa, lecz nacechowana emocjonalnie, co wywołuje pewien szok u oglądającego. Ciekawi mnie, co Pan uważa w tym filmie za "nieudowodnione teorie".
Pełna zgoda. No ale filmwebowi specjaliści już wszystko wiedzieli i widzieli.
Końcowe rozważania o przyszłości fascynujące. Jakbym czytał Dukaja
A ja się zastanawiam, co oznacza "co bardziej rozgarnięty maturzysta"? Bo mam wrażenie, że obaj przeceniacie maturzystów :D Czy na zadane tematy możecie swobodnie porozmawiać ze znajomymi przy piwie albo w pracy? Szczerze wątpię i jestem przekonany, że przeciętny zjadacz chleba nie potrafi wyobrazić większości kwestii poruszonych w tym filmie. Moje wątpliwości piszę na podstawie 12 lat pracy w biurze, a więc pomiędzy ludźmi z wykształceniem wyższym. Podobnie sprawa się przedstawia wśród bliższych znajomych.
Oczywiscie sie z tym zgadzam. Poruszane w filmie kwestie sa nie banalne i przesada a takze troche arrogancja wobec tworcow filmow a takze ogladajacych jest stwierdzenie ze to zwyczajne trywialne rzeczy. Film jest bardzo surowy i ciekawy.
Nie. Latający potwór nie jest prawdą. To co ja wymieniłem już niestety tak. Musisz się z tym faktem pogodzić. :/
Mimo, że mamy XXI wiek wielu ludzi wciąż myśli, że duchy, kryptydy, zjawiska paranormalne i życie po śmierci to bajki... Ciemnota totalna.
Mamy XXI wiek a ciemnota dalej kwestionuje istnienie Latającego Potwora Spaghetti jednocześnie uznając istnienie duchów, zjawisk paranormalnych i krasnoludków
Hipokryzja 100
Mamy XXI wiek a ciemnota dalej kwestionuje istnienie tego co ja mówię jednocześnie uznając istnienie duchów, zjawisk paranormalnych i faktów.
Hipokryzja 1000
Generalnie chodzi mi o to, że życie to nie tylko reakcje chemiczne i impulsy elektryczne.
Dalej ci się chce pisać antyintelektualny trollu?
Życie zawsze było i jest procesami chemicznymi.
Jeśli uważasz, że jest inaczej odpowiedz mi:
a) Czy organizmy jednokomórkowe mają duszę?
b) Czy bakterie mają duszę?
c) Czy mrówki mają duszę?
d) Czy koty mają duszę?
e) Czy szympansy mają duszę?
f) Czy człowiek ma duszę?
Gdzie zaczyna się granica poziomu skomplikowania układu połączeń nerwowych, który sprawia, że mózg zaczyna przenikać do innego wyimaginowanego astralnego wymiaru? Na czym to polega? Wyjaśnij mechanizm działania i przyczyny takiego stanu rzeczy.
Dalej chce ci się pisać antyintelektualny trollu?
Życie zawsze było i jest procesami metafizycznymi. Jeśli uważasz, że jest inaczej to słuchaj:
a) organizmy jednokomórkowe mają duszę
b) bakterie mają duszę
c) mrówki mają duszę
d) koty mają duszę
e) szympansy mają duszę
f) człowiek ma duszę
g) nie jestem trollem
h) wieczna nicość nie istnieje po śmierci bo nie jest możliwa. Jeśli życie nie jest wieczne, niebyt także nie może.
Przyczyną jest inteligentne zaprogramowanie wszechświata, nie zaś ślepa próba czy Ślepy dobór, które w sposób fatalny tłumaczą strukturalność natury. 12 lat biorę leki psychotropowe i przeciwpsychotyczne i dalej mam takie poglądy. Nie jesteśmy tylko czymś tylko aż czymś. Fizyka kwantowa to nawet nie jest początek zawirowań nauki, jakie ją czekają. Ostateczna prawda należy do mnie. Sam 12 lat tłukę ludziom. Bo trzęsie mnie jak jakiś 12 letni foliarz pisze, że "duchy nie istniejom xddd".
"wieczna nicość nie istnieje po śmierci"
Dziwnym trafem istniała przed narodzinami i ci nie przeszkadzała.
"Jeśli życie nie jest wieczne, niebyt także nie może."
Po primo czym jest niebyt? Niebytem jest też stan braku przytomności czyli nic innego jak sen. I to jest stan tymczasowy.
Po śmierci ta tymczasowość odrobinę się przedłuża do nieskończoności.
Czym się różni śmierć sama w sobie od zwykłego długiego snu?
Jakie są dowody, że czas nie może istnieć wiecznie? Teoretycznie może istnieć tryliardy tryliardów lat zanim przestaną w nim zachodzić jakiekolwiek procesy.
Rozważmy reinkarnację. Załóżmy, że póki istnieje świadomość gdziekolwiek we wszechświecie to ta świadomość będzie odczuwana przez kogoś po śmierci.
Kiedy następuje przeskok świadomości/duszy do innego ciała? Skąd ta dusza wie, że nadszedł czas przeskoku? Przecież w teorii ciało może odżyć w dowolnym momencie po śmierci i przyszła technologia może być w stanie wskrzesić trupa. Obumieranie mózgu trwa jeszcze godzinami po śmierci.
Co jeśli zapiszemy cały rozkład atomów człowieka w momencie śmierci i potem jego ciało wydrukujemy w drukarce 3D? Czy jego dusza zrezygnuje z imprezy w zaświatach i wleci z powrotem do jego ciała?
Co jeśli sklonujemy człowieka na kilku? Jego dusza się rozdziela? Czy powstają identyczne kopie jego duszy?
Czy istnieje jakaś kolejka do uzyskania świadomości po śmierci? Umierasz i czekasz aż się urodzi ktoś nowy? Czy może nie istnieje żadna spersonalizowana świadomość tylko po śmierci stajesz się wszystkim, a to wszystko rozdziela się na pojedyncze osobniki w miarę ich powstawania?
Załóżmy, że świadomość potrafi przeskakiwać. Nie ma nic powiedziane, że ten przeskok musi następować koniecznie po śmierci.
Może jednego dnia żyjesz w świecie jednej osoby a po utracie przytomności w trakcie snu twoja świadomość przeskakuje do ciała drugiej osoby? I będąc w ciele drugiej osoby myślisz jak ona, czujesz jak ona i jesteś nią. W końcu świadomość/dusza nie ma nic wspólnego z charakterem, osobowością i zachowaniem. Świadomość to czyste odczuwanie. Czucie czegokolwiek.
Nawet jeśli założymy, że po śmierci będziesz żyć jako inna istota to ta istota NIE będzie tobą. Jej układ nerwowy będzie zupełnie inny. Ta istota nie będzie w żaden sposób tobą.
Zatem. Jaki sens ma teza o istnieniu świadomości/duszy skoro to w żaden sposób nie definiuje ciebie i jest pustym pojęciem?
---
Widzisz. Cały twój światopogląd to pytania i pytania. Pytania których nie potrzebujesz.
Twój światopogląd to żałosny dziecinny strach przed nicością i tworzenie wyimaginowanych teorii spiskowych byle żeby sobie zrobić nadzieję na coś lepszego.
Karmisz się tymi bzdurnymi teoriami jak narkotykiem i ani trochę ci nie zależy na poznaniu Prawdy.
Myślisz, że jak walniesz gadki o teorii kwantowej to coś udowadniasz? Znam teorię kwantową lepiej niż myślisz i nie ma w niej nic "magicznego". Argument ad fizyka kwantowa to najbardziej prymitywny argument takich pseudonaukowców, którzy przeczytali parę ciekawostek i myślą, że rozgryźli cały temat.
Jest magią wszystko. Dusza nie musi przeskakiwać. Rodzisz się jako nowa istota. To nie dziecinne. Nie przeciąga się do nieskończoności bo nicość nie trwa wiecznie, nawet śmierć.
Jest magią wszystko. Dusza nie musi przeskakiwać. Rodzisz się jako nowa istota. To nie dziecinne. Nie przeciąga się do nieskończoności bo nicość nie trwa wiecznie, nawet śmierć.
Jest magią wszystko. Dusza nie musi przeskakiwać. Rodzisz się jako nowa istota. To nie dziecinne. Nie przeciąga się do nieskończoności bo nicość nie trwa wiecznie, nawet śmierć.
Magią jest wszystko. To nie są żadne bzdury. Nie poprawiaj błędnie innych. Udowodnij, że nicość przeciąga się do nieskończoności. To brzmi jak absurd. Nic nie trwa wiecznie. Wkurza mnie twoje i takie wprowadzanie ludzi świadomie w błąd. Żadna dusza nie skacze tylko rodzisz się jako nowa istota. Jedynym warunkiem dla zaistnienia jest nieistnienie. Nie ma wiecznych stanów.
Bo akurat ty i tacy jak ty znają prawdę ta na pewno. Tu nie chodzi, żeby poczuć się lepiej tylko nie ma rzeczy niemożliwych w multiświecie. Ja też mógłbym wam zadać trylion niewygodnych pytań. To nie teorie spiskowe tylko takie rzeczy nas otaczają. Życie po śmierci to normalna rzecz. Nie ma żadnego niebytu i muszę pilnować, żeby nikt czasem w to nie uwierzył. Lol.
Żeby wysnuwać takie zdanie typu: "odrobinę przeciąga się do nieskończoności" trzeba mieć dowody. A wszechświat i życie są Cykliczne. A najlepiej to polecam antynatalizm.
Nie strach przed nicością. Nie żałosny. Nie dziecinny. Nadzieja jest dobra a magia to wszystko co istnieje.
12 lat biorę leki na nerwicę, zaburzenia obsesyjno kompulsyjne, schizotypowe, przebytą depresję umiarkowaną, nastawienia ksobne, skłonność do paranoi, urojeń, psychoz, myślenia magicznego, esencjami i życzeniowego. Tobie też nie zależy na prawdzie tylko przeforsowaniu Dawkinsa, ateizmu, nicości.
Nikt nie ma prawa wyśmiewać moich poglądów ani mnie. Ja mam prawo wyśmiewać wasze. Tak jak wy rzekomych foliarzy.
Fizyka kwantowa dopiero otworzy drzwi. Nie zamknie. Nie mam nicości w duszy i sercu. Nie zniknę na wieki. Ale i tak wszystko jest bez znaczenia. Mam martwą duszę. Nie jestem osobą tylko śniącym ciałem.
Moja babunia odeszła w lipcu tego roku. Czuwa nade mną, jest w lepszym miejscu. Nie braku tchnienia i świadomości. Życie ma nadprzyrodzony sens i jest nielosowo, nieprzypadkowo, nie doborowo naturalnie, inteligentnie, nadnaturalnie NAJPRAWDOPODOBNIEJ bo wszystko póki co na to wskazuje niestety, zaprojektowane i zaprogramowane dla metafizycznych, nadnaturalnych celów. Nie ironia. I błagam, już nie wprowadzaj nikogo w błędny błąd. Pozdrawiam. Może nawet i odzdrawiam. Bo sens jest metafizyczny. Wręcz ocierający się o alchemię. Nie zwykłą chemię, pierwiastkowaną. Pozdrawiam. Generalnie chodzi o to, że życie i bla bla to nie tylko impulsy elektryczne w mózgu, reakcje chemiczne, a ja nie jestem kupą myślącego mięsa, ziomek xdd. I bla bla.