PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=491118}

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Pirates of the Caribbean: On Stranger Tides
7,4 304 262
oceny
7,4 10 1 304262
5,2 22
oceny krytyków
Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Cała magia "Piratów z Karaibów" to te nietypowe przygody, rozbudowane wątki, barwne postacie z niezawodnym
Sparrowem na czele i świetna obsada, a tutaj? Błagam, im dalej tym gorzej. Skończyli w całkiem niezły sposób wątek z
klątwą Czarnej Perły, po czym dorzucili dość rozbudowany temat Latającego Holendra no i ok, w sumie 2 i 3 część
utrzymywały się w odpowiednim klimacie, ale 4? Lubię Penelope, ale jako pirat z kręgosłupem moralnym (sic!) była
beznadziejna. Reszta też raczej sztywna, Sparrow genialny jak zwykle, ale to tyle z plusów. Nie ma tej iskry i myślę, że
brak Czarnej Perły ma tu spore znaczenie. Jack jest piratem, powinien być na morzu, a nie zwiedzać Londyn i jakieś
wysepki przez 90% filmu. Kolejny minus to Czarnobrody. Skąd on się u diabła tam wziął i po co? Jego córka to samo: ot
nagle dorzucili miłość życia słynnego Sparrowa. W tym wszystkim brak tajemnicy, to po prostu kolejny filmik przygodowy,
dość słaby zresztą... Nie polecam.

ocenił(a) film na 7
Leme

Dokładnie ta część jest dużo słabsza od poprzednich. Sparrow bardzo skromnie 'rozrabia", mało improwizuje ale i tak jest jedynym plusem tego filmu, no może jeszcze Barbossa. Nie ma tutaj już tego czegoś ; ( Są za to wędrówki po wyspie, które są dosyć denerwujące a to dla tego iż na ich koszt jest mniej scen na otwartym morzu. Pomimo tych wielu niemiłych aspektów film ogląda się dosyć dobrze. Wcześniej nadmieniając iż główna postać nie jest już tak urodzajna jak w poprzednich częściach, nie miałem na myśli iż jest ona kompletnie nie taka jak być powinna. Depp w roli pirata-awanturnika znowu bawi i rozwesela. Ale to już nie to co było wcześniej.
Polecam ten film każdemu kto lubi przygodę i poprzednie filmy z tej serii.
Wiąże także nadzieję co do kolejnej części. Wierzę w to że producenci oraz inne osoby odpowiadające za kontynuacje uczą się na błędach i będą w stanie przywrócić klimat poprzednich ekranizacji.

ocenił(a) film na 6
Leme

Po przedwczorajszym, ponownym obejrzeniu "Klątwy Czarnej Perły" w telewizji, chyba już wiem, czemu czwórka nie odniosła zamierzonego sukcesu.

Przede wszystkim, warto zwrócić uwagę, co też skłoniło twórców do obrania sobie przy tworzeniu czwórki właśnie takiej ścieżki: część druga i trzecia. Na razie uznajmy, że nie ma czwórki-dla uproszczenia nazwijmy całą serię trylogią. Po wyśmienitej pierwszej części zdecydowano się stworzyć sequel, który od razu miał być środkową częścią trylogii. Pierwsza część była czystą przygodówką. Owszem, były elementy grozy z udziałem szkieletowych piratów, ale zostało to przedstawione w sposób niebędący ani trochę straszny. Mało powiedziane, wręcz budzący niekiedy przezabawne sytuacje. Można więc odpuścić sobie kwestię kościotrupów i śmiało powiedzieć, że jedynka była wyśmienitym kinem przygody i po prostu pirackiej akcji. Przeogromny sukces.

Potem postanowiono stworzyć "Skrzynię umarlaka" i "Na krańcu świata"-i co się okazało? Obie te następne części okazują się być tą prawdziwą, rozbudowaną historią, zaś "Klątwa" została przekształcona w... prolog. Zwykłe wyjaśnienie, jak poszczególne postacie się poznały.

Nie da się zaprzeczyć, że dwie kolejne części są znacznie mroczniejsze i poważniejsze. Głównym wrogiem stał się Davy Jones, morski diabeł i przeklęty kapitan legendarnego statku-widmo Latający Holender. Z czasem Jones dostaje się szantażem pod dyktando lorda Cutlera Becketta, który wykorzystując wsparcie Holendra dla swej kompanii wschodnioindyjskiej przejmuje władzę nad morzami i tępi piractwo, gdzie popadnie. Nie jest to jednak jakiś tam bohater, który zmienił się w to, z czym walczył. To samoświadomy, wykwintny tyran, który chce i lubuje się w eleganckiej eksterminacji wszystkich, którzy stają mu na drodze. W tle mamy przerażającą, diabelską załogę Holendra, wyprawę do krainy zmarłych, a także walkę Willa o to, by uwolnić swego ojca od niewoli wiecznego potępienia na statku Jonesa.

Krótko mówiąc, seria zeszła z drogi czystej, pirackiej rozrywki, wstępując na drogę pirackiego kina grozy, z tylko niewielką domieszką niehorrorowego fantasy.

Wyszło zniewalająco, ale myślę, że właśnie od tego twórcy chcieli odejść. Postanowili zawrócić z przyjętej ścieżki i powrócić klimatem do korzeni, czyli beztroskiej sielanki i wspaniałej przygody rodem z jedynki. Tym bardziej, iż moment był najlepszy. Ostatecznie trzecia część zamknęła wszystkie wątki, a wrogowie piratów zostali pokonani. Skoro więc nie ma wrogów, to czas na zupełnie nową, lżejszą przygodę: w stylu pierwszej części. Nowe postacie, nowi wrogowie, wszystko od nowa. Ba, raptem tylko trzy postacie z dotychczasowej serii! Całkowity restart, niewymagający jakiejkolwiek znajomości poprzednich filmów.


Jest tylko jeden problem: zmaścili. Po ponownym seansie "Klątwy Czarnej Perły" wreszcie zrozumiałem, dlaczego. Przesyt. Najzwyklejszy w świecie przesyt. W jedynce nikt nie wierzył w Port Royal w złowrogie legendy, jakie towarzyszyły Czarnej Perle. Statek był czymś mitycznym-i właśnie to nadało całej historii takiego niesamowitego smaku. A w czwórce? Przepraszam bardzo, jak mamy pokochać elementy fantastyczne, skoro jesteśmy nimi niezdarnie bombardowani przez cały seans 24 godziny na dobę? No dobra, momentami ich nie było, ale nawet wtedy postacie wierzyli we wszystko, co przyjdzie im doświadczyć. W jedynce marynarze floty królewskiej podśmiewywali się na wieść o bajeczkach na temat przeklętej, nieśmiertelnej załogi pirackiej, tutaj wszyscy wierzą w istnienie gdzieś tam syren. W jedynce Elizabeth-jak i widzowie-są w niemym szoku, gdy wychodzi na jaw prawda o klątwie i kościotrupach, tutaj zombie chodzą sobie po pokładzie, a wszyscy uznają to za oczywistą codzienność. Właśnie to obdarło "Na nieznanych wodach" z uroku "Klątwy Czarnej Perły", którego starano się przywołać. Zbyt nachalna wszechobecność elementów fantasy.

Dorzućmy do tego znikąd wciśniętego Czarnobrodego i brak jakiejkolwiek, porządnej bitwy morskiej. Brak pościgów, pogoda morska jest spokojna, piraci więcej chodzą po dżunglach, niż żeglują... Swoją drogą, gdzie podziewał się Czarnobrody podczas wojny z Beckettem? Zawód, gorzki zawód.

ocenił(a) film na 8
Ketosz

Wyśmienite streszczenie, dzięki też Tobie zdałem sobie sprawę czego tu brakowało.Niby był kapitalny Jack Sparrow i Johnny Depp, humor porównywalnie dobry do wcześniejszych serii, ciekawe przygody, wątek miłosny misjonarza z syreną jednak to wszystko okazało się za mało. Jestem tego samego zdania co Ty odnośnie Czarnobrodego. Gdy "przedstawiano" Dav'ego Jonesa był to największy postrach wód i później przekonaliśmy się, że to prawda, a teraz po raz kolejny twórcy niemal tak samo rekomendują Czarnobrodego, który pojawia się dosłownie z nikąd. Jeżeli już nam go wcisnęli to mogli bardziej "usprawiedliwić" jego nieobecność we wcześniejszych częściach.

Wątek z Angelicą też do mnie nie trafił. Jack, którego znamy to egoista największy na świecie. On by własnego ojca(apropo plus dla twórców za chociaż mały udział jego w tym filmie) wrobił, gdyby miał jakąś korzyść, a tu się okazuje, że jest skłonny dla niej do poświęceń- to nie w stylu Sparrowa.

Racją także jest, że film jest... za spokojny. Nie było żadnej walki na morzu, a przecież to jest film o piratach. Film jest za krótki moim zdaniem, wszystko tak szybko się dzieje.

Wielkie brawa natomiast należą się za końcówkę, dzięki której autorzy zrobili sobie doskonałą furtkę do kolejnej części. Patrząc na tak długą przerwę (kolejna planowana na 2016 rok) to mam nadzieję, że tym razem dużo bardziej się przyłożą na jakość.

użytkownik usunięty
Ketosz

>Swoją drogą, gdzie podziewał się Czarnobrody podczas wojny z Beckettem?

No właśnie i czy Czarnobrody był by w stanie zamknąć Latający Holender w butelce? To jest właśnie głupie w filmach, że trzeba obejść się smakiem jakby wyglądała walka wybranych 2 złych.

Czarnobrody był zaprzątany wtedy szukaniem tego źródełka ( z wyciętych scen można się tego domyślić ale nie będe tu półgodzinnego monologu o tym wstawiać, bo samej nie chciałoby mi się go czytać ;). Poza tym gość ma magiczną szpadę, co taki Holender mógłby mu zrobić, co dopiero inne cacka EITCO. On nawet nie należał do trybunału braci, więc mu było wszystko jedno. Co do walki - mogłaby być ciekawa, ale raczej za dużo by się działo

ocenił(a) film na 9
Ketosz

Tak jest - brak dreszczu tajemnicy. Źródło życia zamienia się w martini bez oliwki. Niby o metafizyce, a jakby na zakupy szedł.

ocenił(a) film na 5
Leme

dokładnie. wątek z czarnobrodym i tą angeliką jest po prostu z du.py wyciagniety, nijak sie to lączy. dla mnie na 3 częsci sie ta seria skonczyla. bez elisabeth swann i turnera to juz nie to samo... sam sparrow to troche nuda...

jusiaa92

Ja mysle ze jest to lepszy film od 2 i 3. Barbosse przedstawiano tak samo, przeszkadza wam to
ze Czarnobrody nie uczestniczyl w wielkiej wojnie, a po co mialby brac udzial, kto powiedzial ze byli
wszyscy? Mialo byc 9(?) pirackich lordow i tylu ich bylo. Jak beda caly czas plywac statkami i sie
ostrzeliwac to dopiero bedzie nudno. Seria piratow to nie tylko Johnny Depp, Orlando Bloom i Keira Knightley,
to przedewszystkim (obok Deppa) Geoffrey Rush i prosze o tym nie zapominac.

MeridaWaleczna

Powiedziałbym, że ta seria to PRZEDE WSZYSTKIM Depp-Sparrow i Rush-Barbossa. Knightley i Bloom stworzyli tak cholernie bezpłciowe postaci, że równie dobrze mogłoby ich nie być w ogóle. Dlatego też nie rozumiem żałobnych postękiwań fanów serii wywołanych ich nieobecnością w czwartej części.

fidelxxx

To prawda

fidelxxx

Gdyby fabuła czwartej części była dobra i nie skąpiono by efektów specjalnych to nikt by na brak Keiry i Blooma nie narzekał. Ostatnia część to totalna padaka.

ocenił(a) film na 7
Leme

Odświeżyłem sobie ten film po kilku latach i niestety - czwarta część sagi jest słabsza od swoich poprzedniczek. Za dużo komedii, a zbyt mało dramatu i patosu. Już scena spotkania Jacka i Barbarossy z brytyjskim królem pokazuje, że scenarzyści nie traktowali poważnie swoich bohaterów. Zabrakło skali, rozmachu, zagrożenia, nowych wyrazistych postaci. Pojedyncza, mała przygoda, która nie musiałaby być częścią większej serii.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones