Jeżeli 70cio letni dziadek (Spielberg) potrafi 40sto letniego chłopa (mnie) zaangażować w historię gdzie pikselowe ludziki strzelają do siebie laserami, a gdy giną to wypadają z nich pieniążki, jeżeli potrafi zainteresować bohaterami i sprawić, zebym kibicował ich działaniom, jeżeli jego wizualna wyobraźnia sprawia, że chłonę kręcone z epickim rozmachem sceny w wirtualnej rzeczywistości, jeżeli do tego jeszcze dochodzi mądre przesłanie i taka jakaś pozytywna wiara w dobrą naturę człowieka i jego zdolność do zmiany na lepsze, to dla mnie jest to najlepszy dowód, że Steven Spielberg jest świetnym fachowcem w swojej dziedzinie, jednym z najlepszych twórców kina przygodowego i mądrym facetem. Po mało przychylnych recenzjach branżowych oscylujących ocenę tego filmu w przedziale średni, bądź w miarę dobry nie miałem wysokich oczekiwań, co więcej spodziewałem się żerowania na fali nostalgii za „ artefaktami” popkultury. Na szczęście Spielberg to kreatywny geek, a nie korpo cynik. To fakt, że w tym filmie roi się od nawiązań do tworów popkultury, ale często pełnią one jakąś rolę- napędzają akcję, są ważnym elementem fabuły (jedna z gier na komputery 8 bit), bądź kreatywnym hołdem dla danego dzieła (jak np. w przypadku Lśnienia Kubricka), bądź po prostu dodają elementu humorystycznego do opowiadanej historii („ w Oasis możesz się powspinać z Batmanem na Mount Everest:D). Poza tym ten film klasyczny Spielberg: jasny podział na dobrych i złych, dużo akcji, brawurowe ujęcia, świetna muzyka i bohaterowie, których da się lubić. Tylko tyle i aż tyle. To po prostu taki feel good movie. Jeżeli komuś się spodobał Indiana Jones, E.T., Hook, Park Jurajski, Przygody Tin Tina, to ten film również powinien przypaść mu do gustu. Ja osobiście polecam. Aha, zdecydowanie jest to jeden z tych filmów, które warto zobaczyć na dużym ekranie. Myślę, że na ekranie komputera, czy nawet średniej wielkości telewizorze nie będzie robił takiego wrażenia, no bo King Kong musi być oglądany w słusznych rozmiarach ;)