PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=837}

Podziemny krąg

Fight Club
8,3 628 338
ocen
8,3 10 1 628338
8,4 49
ocen krytyków
Podziemny krąg
powrót do forum filmu Podziemny krąg

Bardzo długo przekonywałam się, żeby obejrzeć "Podziemny krąg". Dużo osób mi go poleciło i nawet w rankingach zajmował wysokie pozycje. Obejrzałam i...w sumie nic nie poczułam, nic z niego nie wyniosłam i nie zrozumiałam jego sensu. Oczywiście to nie jest żaden atak z mojej strony, bo nigdy nie nazwałabym tego kiepskim albo złym filmem. Może po prostu nie trafił w mój gust. Nawet, jak dowiedziałam się, że Edward Norton i Brad Pitt to te same osoby, to pomyślałam tylko "o to ciekawe", ale nie było tego bum, tych emocji, których oczekuję od filmu. Widziałam tylko kolesi, którzy ciągle się naparzają i mężczyznę z problemami psychicznym, ale co w związku z tym? Na końcu dowiadujemy się, że bohater jednak jest chory, ale jaki z tego wniosek i co z tym dalej zrobić? I nawet ten Brad Pitt, które uwielbiam, jakoś mnie drażnił.

Drodzy Filmwebowicze, napiszcie mi, jak Wy widzicie ten film? Co w nim dostrzegacie? Co Was zachwyciło, a co Wam się nie podobało? Liczę na rzetelne wypowiedzi ;) Może dostrzegę w nim drugie dno!

ocenił(a) film na 6
Aneta_

Mam ten sam problem, od długiego czasu wiedziałem o tym filmie, że jest to rewelacyjny film, a jego wysokie noty tylko skłaniają do obejrzenia. Obejrzałem i albo moje oczekiwania nie zostały spełnione, albo coś znaczącego, jakiś przebłysk geniuszu mi umknął. Nie chcę dać średniej noty tylko dlatego, że spodziewałem się czegoś... bardziej pouczającego. Bo za faktem nieistnienia Tyler'a i Kręgu nie stoi żadna rewelacja, a cały film jest tylko, (a może aż?), obrazem urojeń chorego nieszczęśnika.

ocenił(a) film na 9
Savage44

Krąg istniał

ocenił(a) film na 6
kacperpogorzelskipl

Skąd wiadomo, że istniał? Oczywiście, że film nie musi być realistyczny, ale nie sądzę żeby realnym było stworzenie przez jednego człowieka takiej misternie powiązanej sieci kręgów w różnych miastach. No chyba, że krąg był tylko klubem walk, a całą resztę jakoby było to stowarzyszenie terrorystycznej walki z systemem bohater sobie uroił... no i generalnie zachowanie tych żołnierzy kręgu jest przesadzone i przerysowane, więc stwierdziłem że krąg to urojenie.

ocenił(a) film na 9
Savage44

Dlaczego było przesadzone po prostu byli jak żołnierze i słuchali się go ślepo mi to nie wydawało się az TAK PRZESADZONE PRZECIEŻ WIDZIAŁEŚ JAK BYLI WYBIERANI

Savage44

To ich zachowanie faktycznie było dziwaczne i tym, co miał oddać ten film, był po prostu stan psychiczny i mentalne problemy głównego bohatera. I to zostało ukazane tak dosyć głęboko, można się tą historią przejąć i zaintrygować. W końcu do końca zadawałem sobie pytanie: o co chodzi, czy to są jakieś wygłupy? Jaki jest sens tego wszystkiego i po co oni to robią? To wszystko jest po prostu dziką ucieczką od monotonii życia codziennego, sposobem na walkę z codziennością. Robieniem tego, o czym się wcześniej nie myślało i na co się nigdy wcześniej nie odważyło. Może film był czasem zbyt przerysowany, ale ode mnie dostaje bardzo mocną ósemkę :)

Micman1995

Do tego dochodzi również stosunek do świata, postawienie się temu, co nas lęka i pójście pod prąd, zaprzestanie podążania za śmieciowym konsumpcjonizmem i wyjście z klatki szarości.

ocenił(a) film na 5
Micman1995

Tylko że wybrany przez bohatera sposób zerwania z tym konsumpcjonizmem, wyjścia z klatki, itede itepe, jest żenująco głupi i równie banalnie stereotypowy, jak to, od czego chce uciec i z czym zerwać. Nie ma się absolutnie czym zachwycać. I to jest największa wada tego filmu. Dla mnie to jest film o głupcu, który ucieka od głupoty do jeszcze większej głupoty i jeszcze innych głupców pociąga za sobą (o ile krąg istniał naprawdę).

raj001

Jest taki zupełnie niepraktyczny, ale dość zabawny. Nie sposób brać w tym filmie wielu rzeczy na poważnie. Głupota głównego bohatera chyba wynika z tego, że jest wariatem ;)

ocenił(a) film na 10
Savage44

No i widzisz. Taki fenomen tego filmu, że nie wiesz co mogli być prawdziwe i tak o nim rozmyslasz jak właśnie tu. To autor chciał osiągnąć.

ocenił(a) film na 10
Savage44

Przypominam, że narrator nie spał, więc teoretycznie mógł tworzyć kluby nieświadomie tak jakby był Tylerem Durdenem.

ocenił(a) film na 9
kacperpogorzelskipl

Krąg istnieje nadal.

ocenił(a) film na 8
mandra2

Złamałeś pierwszą i drugą zasadę :P

Aneta_

Kurde, już tyle razy się rozpisywałem, wystarczy poczytać parę wątków. Jest arcydziełem pod każdym względem (sorry, tu jest wszystko oryginalne, nawet łamanie 4-ej ściany), poza tym proszę mi podać drugi z takim OST:
https://www.youtube.com/watch?v=kgNF7_EWEZo
https://www.youtube.com/watch?v=YWEW7Gm1Rkg

"Nawet, jak dowiedziałam się, że Edward Norton i Brad Pitt to te same osoby"
No to ładnie ktoś Ci zaspoilerował film. Ogólnie twistu można się domyślić, ale lepiej ogląda się go bez tej znajomości, później go powtarza dla innych walorów (to najczęściej przeze mnie powtarzany tytuł, tak bardzo jest mi bliski). FC jest takim filmem z resztą z którego prawie każdą linijkę się cytuje. Anarchia, chaos, mydło- 3 słowa, które go idealnie opisują, z czego "chaos" wcale nie ogarnia, że niczego nie ogarniamy- chaos oni tworzą wszędzie dookoła siebie. Nie znam bardziej anarchistycznego-psychodelicznego dzieła od Fajt Klabu. Zrobiony z jajem i dopieszczony w małych detalach. Ma kilka interpretacji- oczywiście to nie jest jego zaleta, ale on sam mnie zachęcił na tyle, bym się w tę tematykę wgłębił. FC prezentuje walkę o to, by zapamiętali twoje imię. Walkę z rutyną, życiem w krawacie. Zapamiętanie na kartach historii. W jakiś sposób jest filmem motywacyjnym. Na jego podstawie widziałem nawet parę planów na rozwój od biznesmenów. Na podstawie kutwa pieprzonego filmu!

"Widziałam tylko kolesi, którzy ciągle się naparzają i mężczyznę z problemami psychicznymi"
Jest to bardzo duże spłycenie jak pewnej pani z redakcji FW, która wstawiła recenzję. Przyznam, że jest to trochę prawda, bo bójki jest sporo, ale jest ona tylko podkładem. Kobietom, które nie lubią mordobicia, zazwyczaj to wszystko zasłania ciągła, nieodstająca nam narracja Nortona.

ocenił(a) film na 6
Cirmius

Dziękuję za odpowiedź.;) Może i napisałeś kilka wątków o FC, ale jeżeli jakiś film nie przypadł mi do gustu, to raczej nie szukam informacji na jego temat. Byłam po prostu ciekawa, czy są jeszcze jakieś osoby, które mają podobne odczucia do mojego.

Co do zdania "Nawet, jak dowiedziałam się, że Edward Norton i Brad Pitt to te same osoby", to chodziło mi o to, że zobaczyłam to w filmie. Nikt mi go wcześnie nie zespojlerował. Może nie wyraziłam się jasno. ;)

No i masz rację. Przeszkadza mi ciągłe mordobicie i narracja Nortona tego nie przysłoniła. Może jeszcze uda mi się obejrzeć ten film i zobaczyć w nim to, co Ty w nim widzisz. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 10
Cirmius

nie mów tak o kobietach :(

BedMoonster

Przecież nikogo nigdzie nie obraziłem lol

ocenił(a) film na 9
BedMoonster

A ty nie bądź przewrażliwiona.

ocenił(a) film na 10
lenka96

to nie takie proste

Cirmius

Chyba tym genialnym przekazem jest po prostu, że człowiek musi coś robić po pracy, a im to jest bardziej ekstremalna tym lepiej. Ludziom brakuje rozrywki i tyle. Nie ma co podpisywać pięknymi hasłami tego, że jak się siedzi 40 h w tygodniu to się człowiekowi zaczyna nudzić i szuka adrenaliny.

jeykey1543

Dobrze powiedziane, tez nie lubię pustych haseł

ocenił(a) film na 10
jeykey1543

Może nie tylko "coś robić po pracy" ale tez musi odreagować narastającą w nim frustrację.

ocenił(a) film na 9
Cirmius

Cirmius:

Kwestia zapamiętania imienia jest dziełem przypadku. Idiotycznej interpretacji idioty. Norton mówi, że to był człowiek, miał imię, a fanatyk PRZYPISUJE temu stwierdzenie, że dopiero po "godnej" śmierci odzyskuje lub uzyskuje się imię. Inni idioci to podchwytują. I staje się to kolejną zasadą, religią...

Jestem przerażona, kiedy uświadamiam sobie, że podziemny krąg jest wszędzie i albo do niego wejdę, albo on mnie pożre.

Aneta_

Czuję dokładnie to samo względem tego filmu.

ocenił(a) film na 6
Aneta_

Podpisuję się pod Twoim postem :) Też nie potrafię dostrzec w nim tego, co inni. No ale to normalne, że każdy odbiera inaczej...

ocenił(a) film na 6
Aneta_

Jest sporo powodów dla których tylu ludzi go uwielbia.
1. Główny bohater z którym można się utożsamiać, też nienawidzę szefa, nie jestem szczęśliwy, wszystko jest bez sensu i takie tam pierdoły
2. Postać Pitta jest cool, każdy chciałby być taki a dziewczyny chciałbyby takiego faceta xD
3. Pierwszy film z takim twistem i odrobiną psychologi dla wielu ludzi, niektórzy uważają że jest "dziwny" ale to właściwie dopiero furtka do świata dziwnych i pokręconych filmów
4. (!) ma prosty "przekaz", niespecjalnie głęboki i zrozumiały dla każdego
- antymateralizm - musisz kolekcjonować przedmiotów (aut, mebli, ubrań) żeby być szczęśliwym "rzeczy które posiadasz nie sprawiają że jesteś tym kim jesteś", praca w korpo za dużą kasę jednak nie jest taka fajna
- masz tylko jedno życie i wykorzystaj je na to co lubisz itd.

Seymour_Asses

Napisałeś to w taki sposób jakby to był film dla debili i zbuntowanych nastolatków czuję jakąś nienawiść do tego filmu w twoich słowach mimo ,ze nieźle oceniłeś.

No dobra wiadomo o czym ten film jest ale porusza on pewien problem ma charakterystycznych bohaterów czy to coś złego? Mógłbym porównać twój 1 i2 argument do postaci jaką jest Dude z Big Lebowski też jest cool każdy chciałby być taki jak on łatwo nam się z nim utożsamić wszyscy chcielibyśmy wyluzować wyrwać się z wyścigu szczurów mieć hobby któremu będziemy poświęcać czas nie przejmować się pracą mieć dobrego przyjaciela jak Walter i po prostu zwolnić tempo jak Dude a on po wplątaniu się w intrygę trafia wszędzie na chciwych niezbyt przyjemnych ludzi którzy go przytłaczają a on obrywa. Ma dużo wspólnego z bohaterami z Fight Clubu tylko różnica w typ ,że Dude całe życie był taki a w Fight Clubie mamy pokazaną metamorfozę. Oczywiście uwielbiam BL.

Argument 3- nie jest skomplikowany ale tak samo dużo nad nim myślałem jak nad np. Odyseją którą też uwielbiam. Według mnie skomplikowanie czegokolwiek nie ma znaczenia czy coś będzie dobre czy złe, może w Fight Clubie za dużo wyjaśnili i przez to nie zmuszali ludzi do myślenia ale i tak dobrze pokazali moment uświadamiania Jacka przez Tylera.

Argument 4- no tak porusza problem w innych filmach poruszane są inne problemy według mnie świetnie przedstawili tu światopogląd bohatera. W 12 gniewnych ludziach też mamy podobny problem ,że nie wszystko jest takie jak się wydaję wystarczy się nad tym zastanowić i z takiej myśli można zrobić świetny film a w międzyczasie nawiązuje też, do problemu jak ukrywany żal i smutek przeradza się w nienawiść i zamknięcie na wszystkie argumenty. A Fight Club wyszedł z innej myśli przewodniej i według mnie zmiażdżył.

Masz sporo racji ,że film jest dobry dla mas ale to przypadek akurat tak wyszło, może gdyby Tyler nie uświadamiał Jacka film by lepiej wypadł.

Napisałem to bo odnoszę wrażenie ,że uważasz iż to film dla debili, nawiązałem do twoich najwyżej ocenianych ze względu ,że też je uwielbiam i czy to znaczy ,że jeśli kocham również Fight Club jestem szarą masą którą kręci tylko cool bohater i prostu przekaz?

Tylko nie uznaj tego za prowo czy zaczepki w twoją stronę to tylko moja luźna wypowiedź. ;)

ocenił(a) film na 5
Internetowa_Corrida

"w taki sposób jakby to był film dla debili i zbuntowanych nastolatków".
No bo chyba tak jest - tak mi się przynajmniej wydaje. Jest to film, którego przesłanie moim zdaniem da się streścić w dwóch słowach - "rozpier...ć system". I chyba tylko ten, kogo szczytem marzeń jest właśnie "rozpier...enie systemu" i nie widzi nic głębiej, może się tym filmem zachwycać.
Życie w rozpadającej się ruderze, pranie się po pyskach i sianie terroru w mieście jako alternatywa dla konsumpcjonizmu i materializmu i sposób na szczęście? No dajcie spokój, przecież to oklepane i banalne aż do bólu - już nic bardziej głupiego i banalnego nie można było znaleźć...

ocenił(a) film na 10
raj001

Upraszczasz strasznie przekaz tego filmu, albo tak go odebrałeś po prostu, inaczej niz na przykład ja. Nie chodzi tu o zwykłe rozpie.dalanie systemu, ale raczej to że sam system istnieje. I tak, wiem że to nie najbardziej oryginalny przekaz. Mi FC bardziej przypominał klimaty typu American Beauty niz filmy dla nastolatków, ale sądzę ze dla każdej grupy wiekowej może się tam znaleźć cos, z czym moze sie identyfikowac. Rozpadajaca sie rudera i lanie po pyskach lub ogolniej - brutalność, prymitywność i pewnego typu pierwotność w tym co robią bohaterowie, to tylko przykład innej drogi niż wszechobecny konsumpcjonizm "normalnych" ludzi. W moim odczuciu FC można odbierać na wielu płaszczyznach i opowieść o psychicznej chorobie gościa w średnim wieku lub podrecznik jak załozyc anarchizująca organizację to tylko dwie, najprostsze i najbardziej wprost interpretacje.

ocenił(a) film na 10
Seymour_Asses

Oczywiście, że są filmy bardziej pokręcone, chore itd. ale w tym jest to wyważone dlatego tak dobrze się to ogląda. Jest wiele filmów, które są bardzo odjechane od rzeczywistości, ale w cale nie jest to plus, bo ciężko się coś takiego ogląda i nie ma z tego przyjemności, ale zależy co kto lubi :p

ocenił(a) film na 4
Seymour_Asses

Stwierdzenie, że jest to pierwszy film z tego typu twistem jest bardzo nietrafne. Powołam sie tu na chociażby Zagubioną autostrade Davida Lyncha. Powstała w 1997r. (2 lata przed fight clubem). Po obejrzeniu pozycji od Lyncha, można nawet odnieść wrażenie, że Fight Club jest jej przeżutą i wyplutą w formie papki wersją. Szczerze polecam "Lost Highway", jeżeli ktoś szuka nieco bardziej wymagającego i przebojowego w swojej formie dramatu.

ocenił(a) film na 10
Aneta_

"Może dostrzegę w nim drugie dno" - nie obraź się, ale jeśli nie dostrzegłaś w nim sensu ani nie poczułaś jego mocy, żadne słowa nie sprawią, że będzie inaczej ;) Ja w pewnym momencie złapałam się na tym, że od kilku minut oglądam z rozdziawioną gębą. To nie jest zwykła opowieść o człowieku z problemami psychicznymi, tylko raczej obraz świata, naszego świata, w którym nic nie jest czarno-białe ani takie, jakim się wydaje. Myślę, że "Fight Club" zadaje przede wszystkim pytanie o tożsamość, o to, co w ogóle ma sens z tego, co robimy. Zresztą według mnie ten film jest jedną wielką metaforą życia każdego z nas. Wszyscy jesteśmy w równym stopniu szaleni. Wyobrażamy sobie idealne wersje samych siebie, którymi nie mamy odwagi się stać, marzymy o lepszym świecie, którego nie mamy odwagi tworzyć, o lepszym życiu, które boimy się zacząć i mijamy się z ludźmi, którym nie mamy odwagi powiedzieć, co czujemy.

ocenił(a) film na 10
bones1995

Uważam, że bones1995 dobrze wytłumaczył sens:)
Od siebie dodam tylko tyle, że może czasem warto nie rozumieć jego przekazu, bo jest naprawdę gruby, ciężki i wpływający na myślenie.

ocenił(a) film na 9
bones1995

"Wyobrażamy sobie idealne wersje samych siebie, którymi nie mamy odwagi się stać, marzymy o lepszym świecie, którego nie mamy odwagi tworzyć, o lepszym życiu, które boimy się zacząć i mijamy się z ludźmi, którym nie mamy odwagi powiedzieć, co czujemy."

Dokładnie, jakbyś mi te słowa z ust wyjął/ wyjęła :P

ocenił(a) film na 5
bones1995

Czy naprawdę *idealną* i *lepszą* wersją samego siebie jest psychol, który mieszka w rozpadającej się ruderze, jedyne co go pasjonuje i daje mu poczucie sensu życia to bicie się po pyskach (wielokrotnie narrator to mówi w filmie, że myślał *tylko* o tym), a w końcu zaczyna uprawiać terror?
Naprawdę, to jest "lepsze życie, które chcielibyśmy zacząć"...?

ocenił(a) film na 10
raj001

Jako rzekłam, film jest metaforą i, według mnie, nie można go rozumieć dosłownie. Akurat narrator chciał być taki jak Tyler, o czym sam mówi, to była dla niego lepsza wersja jego samego. Znów, jako rzekłam, film zadaje pytanie o to, co, z tego, co robimy, ma sens. Czy, jak to poetycko nazywasz, "bicie się po pyskach" jest metaforą walki o przetrwanie? Walki z samym sobą? A może tego, że pierwotne instynkty zawsze kierują naszym postępowaniem, mimo że nie chcemy się do tego przyznać? Może chodzi o walkę ze złudzeniami, które nakładamy sami na siebie i które nakłada na nas społeczeństwo? Polecam przemyślenie tematu i pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
bones1995

Nie można wszystkiego usprawiedliwiać metaforą. Metafora musi mieć jakiś sens.
Ten film, najogólniej mówiąc, pokazuje drogę od kiepskiego życia do jeszcze gorszego. Jaka tu walka z samym sobą? O co? (I po co w ogóle *walczyć* z samym sobą? To nigdy nie przynosi dobrych efektów. Nie lepiej *zrozumieć* swoja naturę i przekształcić się dzięki temu?)
Co do walki ze złudzeniami - bohater tylko zamienia jedne złudzenia na inne, w żaden sposób od nich się nie wyzwala. Wyzwolenie od czegoś ma miejsce wtedy, kiedy w swoim życiu *przestaje to w ogóle być dla ciebie punktem odniesienia*, a nie wtedy, kiedy ustawiasz się *przeciwko* temu czemuś. Mówiąc krótko - bunt nie jest wyzwoleniem. Stworzenie *odwrotności*, przeciwieństwa czegoś (w tym przypadku norm społecznych przyjętych przez "przyzwoitych" ludzi) nie jest *uwolnieniem* się od tego - jest tylko stworzeniem odwrotności. Czyli dalej twój umysł jest związany odniesieniem do tych norm. Bardzo, bardzo daleko temu, co zostało pokazane w tym filmie, do jakiegokolwiek wyzwolenia...

ocenił(a) film na 9
bones1995

Tak. Było wiele filmów o tym samym. Ale przecież - nie wystarczy nakręcić jednego filmu o miłości - i sprawa skończona. Miłość, jaka jest, każdy widzi.

Tak samo nie da się nakrecić jednego filmu o buncie, nienawiści, świrach, geniuszach, prostytutkach...

Da się tylko nakręcić nas - widzów, żebyśmy zaczęli myśleć i czuć. "Upadek" z M.D. był inny, ale o tym samym. "Stowarzyszenie umarłych poetów" był inny, ale o tym samym. I tak dalej. Bo jest nas parę miliardów na tym świecie i każdy inaczej odczuwa miłość, rezygnację, walkę... a nade wszystko inaczej reaguje na identyczne sytuacje.

ocenił(a) film na 10
Aneta_

Mordobicie w filmie musi być, bo symbolizuje walkę o przetrwanie w dzisiejszych czasach.
Tego filmu nie da się tak od razu zrozumieć.
Jak go oglądałem pierwszy raz mając 18 lat, to odbierałem go bardzo dosłownie,
ale dopiero 10 lat później znacznie zmienia się szerokość perspektywy.

ocenił(a) film na 9
rad500

ja go dopiero za drugim razem byłam w stanie ocenić i docenić, kiedy już poniekąd wiedziałam jak się zakończony, ale dzięki temu dużo więcej innych rzeczy wyłapałam. Cudo!

ocenił(a) film na 9
Aneta_

Łatwiej poczuć ten film kiedy jesteśmy osobami, które mają serdecznie dość realiów, w których musimy funkcjonować.

ocenił(a) film na 6
Aneta_

Mam dokładnie to samo. Wszyscy się zachwycają... a ja jakoś nie dostrzegłam tego czegoś..

Aneta_

Do niektórych filmów trzeba dojrzeć lub po prostu się zmienić. Taka zmiana jest naturalna i jestem pewna, że każdy kto patrzy na siebie sprzed paru lat dostrzega dużą różnicę w myśleniu i zachowaniu. To niekoniecznie zależy od wieku, jest głównie spowodowane tym, co się przeżyło.
Ja jak oglądałam Fight Club w wieku 20 lat oceniłam go na 6, też miałam problem ze zrozumieniem szumu wokół niego. Teraz mam niespełna 22 i jestem pewna, że dostrzegę w tym filmie więcej, aniżeli gdy go oglądałam pierwszy raz.
Zazwyczaj filmy z oceną wysoką globalnie są warte obejrzenia, trzeba je po prostu zrozumieć.

ocenił(a) film na 10
Aneta_

Do tego filmu nie trzeba dojrzeć ani nic (chyba że masz 8 lat) jak wielu kinospeców twierdzi. To po prostu kwestia gustu :)
A jeśli ktoś potrzebuje lat by zrozumieć taki film to dobrze o nim nie świadczy.

Aneta_

Wcale być nie musi, że każdy film, będzie się każdemu równie podobał. Lub każdy film, będzie przez każdego zrozumiany. I to jest ok. Różni są ludzie, i różne ich potrzeby.

Dla mnie to film o przełamywaniu stereotypów i tabu. O powiedzeniu nie, temu, co wciska nam na siłę współczesny świat. Nasze namiętności i pasje. Nasz instynkt. Potrzeby ducha i ciekawość świata, zostały wyparte przez gotowe odpowiedzi, serwowane nam przez cywilizację. Nasza indywidualizm. Potrzeba podążania swoją drogą. Wszystko, zostało wepchnięte w garnitur i krawat. Pokazywane w telewizorze. Jeżeli człowiek za późno dostrzeże, że to zła droga. To skończy w szpitalu psychiatrycznym. Albo w takim właśnie prywatnym Podziemnym Kręgu.

Ten film nie zaczyna się na przycisku "start". Ani nie kończy na "stop". On cały czas leci za oknem Twojego domu. W Twoim telewizorze oraz komputerze. Jeżeli tego nie dostrzegasz, to trudno.

ocenił(a) film na 9
Aneta_

Przeczytałam Twoją wypowiedź w całości, zaczęłam czytać także wypowiedzi co po niektórych osób tutaj i gdzieś tak w 1/4 skończyłam, bo ci, którym film się nie podobał, dostrzegli w nim jedynie "cool gościa", jakim był Tyler czy nienawiść do szefa. Postaram się wyjaśnić, co jest takiego fenomenalnego w tym filmie i sprawić, abyś inaczej na niego spojrzała.

Cóż, muszę przyznać, że nie jest to film dla każdego. Nie każdy go zrozumie. Na pewno nie zrozumie go osoba szczęśliwa, ciesząca się życiem, usatysfakcjonowana ze swojej egzystencji.
To wyjątkowo trudny film, taki z 'drugim dnem'. Na wierzchu mamy jakiegoś znudzonego gościa i super gościa, którzy lubią pochodzić sobie do klubów i poszturchać z innymi znudzonymi gośćmi, dużo scen łóżkowych z Heleną w roli głównej, na pierwszy rzut oka nic nieznaczących dialogów. Ale tutaj nie chodzi o to, co jest na wierzchu. Tutaj trzeba się zagłębić w to, co pod spodem. Reżyser w idealny sposób to ukrył, aby zrozumieli go tylko ci, którzy identyfikują się z Narratorem.

Przede wszystkim na uwagę zasługuje tutaj postać Edwarda Nortona. Od pierwszych sekund filmu wyraźnie widać, że jest samotny, nie radzi sobie ze swoim życiem, nie wie, po co żyje, desperacko pragnie pomocy, ale sam do końca nie wie, gdzie jej szukać i czy w ogóle jej szukać, czy może przesadza i wyolbrzymia swoje problemy. Jest JAKĄŚ osobą- jest sobą, ale taka 'rola', takie 'ja', jaką przyjął mu nie odpowiada. Ma dobrą pracę, świetne mieszkanie, jest przystojny... Wielu ludzi tego właśnie pragnie i tak wygląda ich idealne życie, pewnie niejeden zazdrościł Narratorowi tego, jednak jego samego to przytłacza i nie zwraca zbytnio na to uwagi- on chciałby być inny! W filmie jest taka scena, w której ukazano jak pali się mieszkanie Narratora- z lodówki wypadają same przyprawy, nie ma faktycznego jedzenia jak mięso czy pieczywo- takie samo jest życie Narratora- ma tak jakby "przyprawy" (pracę, dom), ale nie ma fundamentu, na czym mógłby to swoje życie budować w taki sposób, w jaki on by chciał. Narrator to ktoś, kto nie potrafi siebie zaakceptować (nie ważne, jak odbierają go inni) i nie umie poradzić sobie z własną osobowością- szuka sposobu na lepsze, ciekawsze życie.

Druga kwestia- Brad Pitt, czyli Tyler. Kim on właściwie jest? Kiedy już oglądniemy film to wiemy, że jest to wytwór wyobraźni Narratora- człowiek, jakim Narrator chciałby być. Niezależny, beztroski, pewny siebie, odważny, przebojowy, wolny... Nie zwraca uwagi na pracę, na markowe rzeczy, na dom, na samochód, na ograniczenia płynące z tego świata, na tempo życia, na trendy... Żyje wg własnych zasad, swoim życiem, w pełni siebie akceptuje i cieszy się z życia. Osoby niepewne siebie często tworzą w swoich głowach ideały człowieka, aby znaleźć 'punkt zaczepienia', wyobrażać sobie, jak wygląda życie idealnej osoby i przekonywać się, że MOŻE, KIEDYŚ oni sami się tacy staną.
Poza tym reżyser wielokrotnie daje nam do zrozumienia, że Tyler jest tylko wymysłem: kiedy do budki, w której jest Narrator dzwoni telefon (Tyler), chociaż obok widnieje napis, że do budek telefonicznych nie można się dodzwonić; kiedy, podczas ataku na samochód, alarm włącza się dopiero po uderzeniu Narratora (mimo, iż to Tyler pierwszy uderzył); kiedy kilkakrotnie w różnych dziwnych miejscach, w których Tyler nie mógłby być, Narrator go widzi.

Jednak dla mnie jest to przede wszystkim film o bezsilności.
Narrator nie jest z siebie zadowolony, chce coś zmienić, chce się wyrwać ze swojego życia, zmienić je, zmienić siebie, polubić siebie, ale NIE MOŻE. Stara się, wymyśla co raz nowe sposoby- grupy wsparcia, klub walki, itd, ale NIC SIĘ NIE DZIEJE. Walczy z sobą, walczy z otaczającym go światem, ale cały czas jest TAKI SAM. Bezsilność go ogarnia, tak jak i większość z nas. Zwycięzcami są jednak tylko ci, którzy non stop wynajdują nowe sposoby na pokonywanie tej bezsilności i nie poddają się, wierzą, że kiedyś im się uda. I w końcu się udaje.

Yennefer_de_Vengerberg

Narracji w dziele nie ma, ani narratora, także nie mogło dojść do spalenia domu narratora itd. :D Z narracji może coś wynikać, to pewna interpretacja, wyobrażenie historii, sposób jej przedstawienia przez twórcę.

ocenił(a) film na 5
Yennefer_de_Vengerberg

Prawda jest taka, że jeśli film trzeba bronić w tak skomplikowany i dogłębny sposób, rozkładając go na czynniki pierwsze i analizując każdą, choćby najdrobniejszą część składową, to znaczy tylko tyle, że jest to film - delikatnie rzecz ujmując - nie najwyższych lotów. Moim zdaniem jest to najbardziej przeceniony, przereklamowany i przeintelektualizowany thriller, z jakim można się obecnie spotkać. Wszystko jest zrobione na siłę; wypełnione pseudointelektualną papką z domieszką pseudo-psychologii oraz twórczej demagogii i zapakowane w bardzo ładne, klimatyczne obrazki. Ten film za bardzo się stara i w ogóle jest cały "za bardzo". Za bardzo chce być wyjątkowym, nietuzinkowym, dziwnym i głębokim filmem. Przecieram oczy ze zdziwienia patrząc na te wysokie noty i zachwyty.

ocenił(a) film na 9
wurtz

Jeżeli przeczytałeś całą moją opinię, to mi bardzo miło, bo myślałam, że większość porzuci to w połowie :P

Wcale nie bronię filmu aż tak, tylko odpowiadam na pytanie zadane przez jedną z użytkowniczek- dlaczego ten film jest według wielu taki dobry. Inni Filmwebowicze już się przede mną wypowiadali, więc ja dorzuciłam tylko dodatkowe rzeczy ode mnie, które ja zauważyłam i zinterpretowałam w taki a nie inny sposób- a ja często mam tendencję do zwracania uwagi na najmniejsze, dla niektórych nieistotne szczegóły. Nie uważam się za jakąś wybitną znawczynię, oczywiście :P
Poza tym cały film podsumowałam w ostatnim akapicie. To jest według mnie cały sens tego filmu. Dla mnie bardzo jasny i mądry :)

użytkownik usunięty
Aneta_

To film dla facetów, więc żadna kobieta nie powinna się martwić, że jej się nie spodobał.

ocenił(a) film na 5

Dawno się tak nie uśmiałem. "Film dla facetów"... ;-D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones