Był pomysł na poczatek, ale na koniec i puentę już nie. Często się to zdarza że sam autor nie ma pojęcia o co mu chodzi. Bo tak naprawdę doskonale wiedział ze o nic ale coś trzeba robić jakoś zarabiać. Więc pociskają ciemnotę producentom żeby wycisnąć krew z kamienia.

Jak dla mnie końcówka beznadziejna. Powinni skończyc na tym bliskim planie matta to nie zostawiłby takiego niesmaku

Naprawdę nie zauważyliście tego co było w filmie? Przecież tam przez cały czas było pokazane, że absolutnie nie liczy się rozmiar ... tylko sposób podejścia do problemu i to co zabieramy ze sobą w środku. Tak czy inaczej cały model został przeniesiony ze świata makro do mikro i .... nic się nie zmieniło. Cała ta mowa Dusana o tym jak się ustawić.... cały syf, który z nasze "cywilizacji" tworzy to piekiełko na ziemi, przenoszony został do świata mikro. A problem ludzkości bierze się z .... tego, że daliśmy sobie wmówić te głupoty odnośnie gospodarki, PKB i pieniędzy. Przestaliśmy BYĆ tylko chcemy wyłącznie MIEĆ. Nawet ta społeczność "światłych i otwartych" pierwszych wraz z jakimiś naukowcami (trochę słabi z nich naukowcy, bo jakoś mało było tam różnorodności genetycznej - po 8000 lat może nastąpić poważna degradacja genetyczna - aczkolwiek mogę się mylić, bo jednak mieli co najmniej kilka tysięcy odpowiednio dobranych par zdolnych do płodzenia) pokazała "rozwiązywanie" problemu poprzez ucieczkę. Czasem trzeba ... odpuścić. I to właśnie zrobił na końcu główny przeciętniak - i w końcu zaczął żyć :D

właśnie wiedziałem że jest jakieś głębszy sens w tym filmie ale obejrzałem go z lukami. Muszę zrobić drugie podejście. Dzięki za wytłumaczenie :)

Calikiem trafne spostrzeżenie... Chociaż można było wrzucić w ten film trochę humoru

Ale film fabularny ma mieć historię, a tu masz propagandę. Wszystkie poruszone tematy są ważne, a to jeden długi teledysk. Samo pomniejszenie nie jest istotne, istotne jest to co jest pod tym ukryte, ale podane łopatologicznie, że nawet ktoś lekko upośledzony by dostrzegł te "niuanse". Poza tym nuda. Jedyne co w tym filmie jest jakoś poprowadzone to wątek romantyczny.

A gdzie widzisz tę propagandę i czego konkretnie? Oczywiście propagandą ma być sam film i jego przesłania a nie kwestie marketingowców i sprzedawców z filmu. Masz historię przeciętniaka, który dał się nabrać na marketingowy bełkot o wspaniałościach nowego lepszego "Ty" (brawo Ty), o szczytności tej zmiany i pozytywnym wpływie na środowisko i ... nagle, na samym wejściu dostaje nóż w plecy od kobiety, którą wydawałoby się kocha z wzajemnością. A potem okazuje się, że zmniejszyła się tylko skala - co opisywałem w poprzednim poście. W filmie masz pokazaną przeciętność, to jak ta przeciętność daje się ciągle nabierać i dopiero postąpienie nieprzeciętne dla danego zdarzenia pozwala przeciętniakowi wyjść z jego roli. Film pokazuje nam jak bardzo nie potrafimy rozwiązywać naszych problemów, które sami sobie stworzyliśmy. To można by było też podsumować go słowami Dalajlamy zapytanego o to co go najbardziej zadziwia: "Człowiek. Bo poświęca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze, następnie zaś poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego, jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości. W rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości; żyje tak, jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera,tak na prawdę nie żyjąc." oraz to, że aby czasem rozwiązać jakiś problem, trzeba to zrobić metodami lub dokonać tego na zupełnie innej płaszczyźnie niż występuje dany problem. Co do filmu - wybitny nie jest jako film, przesłanie jednak można znaleźć, bo jako film powinien tylko odbijać to co możemy zobaczyć w nim naszym postrzeganiem i umysłem ;)

bonekinc! Nie spodziewsałem się, że film się w taki sposób wykręci! Bynajmniej nie uważam go za nudny czy nieudany. Strasznie mnie dziwi tak niska ocena jego, nie wiem o co dokładnie chodzi. Czy ludzie oceniają jego estetyczne walory (może było coś nie tak?), czy za mocno go filtrują?

Zgadzam się z Tobą. Dodam jeszcze od siebie coś na temat naszego dzielnego gł. bohatera.
Jest nim zwykły koleś, który ma życie takie jak większość ludzi. I zdarzyło mu się coś, co zdarza się dosyć często wielu ludziom. Mam na myśli porzucenie swojej przyszłości na rzecz opieki nad bliskimi (bo wielu rzeczy w życiu nie da się przewidzieć), czy ogólnie rzecz biorą podejmowanie decyzji nie wedle siebie, ale tak żeby innym bardziej pasowało. Bo na ogół ludzie są normalni i nie myślą tylko o sobie, ale tu mamy to troszkę wyolbrzymione, jak sądzę.
Człowiek o podwyższonej empatii znalazł w końcu swoje szczęście i ciekawe, że tak naprawdę stało się to właśnie dzięki temu jaki był, a nie dlatego, bo los tak chciał.
I ciekawe jest to, jaką podjął decyzję w ostatnim rozdziale filmu. Ogarnął to kim jest, gdzie dotarł i kogo poznał i dlaczego. Więc jeśli chodzi o przemianę gł. bohatera to moim zdaniem jest mega spoko :)

Kwestie ekologiczne itp. to rzeczy drugorzędne i wcale twórcy nie prawią nam morałów w stylu, że oni zrobili to, a potem stało się takie coś z Ziemią. Był wątek tych ludzi, którzy są tacy strasznie mądrzy i wykminili co się stanie z Ziemią i zrobili to co uważali za słuszne, ale twórcy nie odpowiedzieli na pytanie czy postąpili słusznie. Co prawda w samej kwestii pomniejszenia mówią nam dużo, ale chyba to wszystko nie jest takie jednoznaczne (przynajmniej w mojej opinii) żeby uznać to za moralizatorstwo?

@bonekinc Powiem Ci, że Twoja interpretacja jest bardzo ciekawa i faktycznie dobrze broni ten wg. mnie niewykorzystany potencjał.

Zgadzam się potworne zmarnowanie tematu.

Faktycznie jakiś taki nijaki i nudny.

Pomysł dobry na film, ale zabrakło pomysłu na fabułę. Jeżeli jest dobry pomysł na świat i nie ma dobrego pomysłu na to co ma się w tym świecie dziać to powinno się dalej odłożyć projekt, albo zlecić wymyślenie tej fabuły komuś kreatywnemu