PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=259945}

Prestiż

The Prestige
8,1 398 271
ocen
8,1 10 1 398271
7,4 41
ocen krytyków
Prestiż
powrót do forum filmu Prestiż

Rozmyślania o filmie jest na tym forum bardzo dużo. Co do Bordena - prwadziwy Borden przeżył. Alfred miał brata bliźniaka, który tak jak on był oogarniięty obsesją iluzji, ale miał bardziej analityczny umysł, więc on opracowywał sztuczki, zaś Alfred miał bardziej sceniczną charyzmę i umiał zachwycić widzów wykonywaniem iluzji. Obaj byli zdania, że występ jest najważniejszy, więc obaj poświęcili się być po połowie Alfredem Bordenem, by obydwaj w to uwierzyli że nim są, by drugi bliżniak potrafił zachowywać się jak należy, kiedy będzie na scenie występował razem z prawdziwym Alfredem. Prawdziwy Borden wybrał Sarę, i spłodził córkę, a brat jej "ojcował" jako zastępca. Ten brat Wolał Olivię, i on został powieszony, a Borden żył i odebrał córkę po zabiciu Angiera. Ten Alfred zaczął konflikt, on był na pogrzebie, a na koniec strzelił w piwnicy w Roberta. Jego poświęceniem była strata najbliższych, żony i brata, zas poświęceniem brata było oddanie się w całości ideii największej sztuczki iluzji w historii, i zrezygnowanie z własnej osobowości.

Angier żył aż do końcówki filmu. Nie był pewien, czy maszyna go sklonuje czy zabije aż do momentu pierwszej próby teleportacji. Tesla nie wiedział sam, jak maszyna będzie się zachowywać, więc uprzedzał że nauki ścisłe nie sa ścisłe, i w efekcie maszyna która miała teleportować, klonuje. Sam Tesla nie wiedział do końca, czy maszyna zawsze będzie tylko klonować, czy w końcu zacznie teleportować, jak powinna, czyli czy anomalia maszyny jest tylko okazjonalna czy stała.

Sam Angier był zdziwiony, że maszyna dalej klonuje a nie teleportuje, gdy użył jej po raz pierwszy samodzielnie, bo ciągle wierzył, że w końcu maszyna zacznie działać tak jak on tego oczekuje. W maszynie jest pierwzowzór, a klon pojawia się gdzieś dalej. Angier w pierwszej chwili zabił klona ze strachu, a potem wpadł na pomysł, by to klon był jego pomocą, a on sam będzie niszczył Bordena z ukrycia, jako Hrabia. Skoro Angier wierzył, że maszyna w końcu zacznie teleportować, to i klon w to wierzył. Kiedy klon wpadł do pojemnika pod sceną, był zdezorientowany, wiedział jak straszna jest śmierć przez utonęcie, to było jak fobia dla niego, w końcu jego żona tak umarła, więc nie chciałby sam tak skończyć. Klon który się pojawiał na scenie, był pewien że maszyna w końcu teleportuje go, a nie klonuje, i że on jest Angierem, bo przeciez nigdzie nie ma drugiego Angiera, a pod scenę nie musi schodzić, bo jest pewien że on jest sobą, i w końcu może stać przed widownią i zbierać oklaski, a nie chować się przed nią. Nie miał powodu schodzić pod scenę, juz za długo tam siedział, i był szczęśliwy, że ju nigdy nie będzie musiał tam zaglądać.

Prawdziwy Angier podstawiał pojemniki, i pozwalał klonom wierzyć, że są prawdziwym nim, i że maszyna w końcu działa jak należy. Angier nigdy sam by się nie skazał na śmierć pod sceną, bo już nigdy nie chciał pod sceną być, i to w dodatku pod sceną umrzeć, bo przeciez nikogo nie interesuje ten, co znika, tylko ten co się pojawia, więc nigdy nie umarłby z własnej woli jako ten gorszy, który znika. Jego poświęceniem było nigdy nie smakować w pełni sukcesu w teatrze przed widownią, jest świadom sukcesu, ale to jego klon, a nie on sam, stał zawsze w świetle chwały i był podziwiany przez świadków iluzji. Klon żył do następnego występu, i ginął zaskoczony pod sceną, a na widowni zjawiał się następny. Dlatego było tyle skrzyń z pojemnikami z ciałami Angiera. Prawdziwy Angier inicjował te podmiany, i wywoził po cichu skrzynie. Głównym celem prawdziwego Angiera było zniszczenie Bordena, a iluzja był prowadzona przez klony, których sukcesy przypisywał sobie jako temu który to wszystko rozpoczął. Mówiąc o poświęceniu, miał na myśli to, że wiedział ze klony to nim, i że one cierpią, i utożsamiał się z nimi, i niewiedza ich o prawdzie jest męką. Klony byłby klonami, ale w końcu jego klonami, więc poświęcał je ku sukcesowi, płacił ich życiem za prestiż, ale że one były jego wcieleniami, za każdym razem gdy umierał klon, Angier czuł się jakby umierał on sam.

Na koniec filmu spotykają się prawdziwy Borden i Angier, ci od których wszystko się zaczęło, którzy kochali, walczyli, i tracili zarówno rodziny, jak i swoje wcielenia ( Alfred brata, Robert klony ). Wyjawili sobie wszystko to, co grzęzło z nich od lat, i skończyli konkurować ze soba tym spotkaniem. Oko za oko, ząb za ząb. Alfred odpokutował za śmierć Julii Angier, tracąc Sarę. Jednak, gdy z winy Roberta zginął jego brat, wtedy postanowił wyrównać rachunki, skoro on stracił żone i brata, a Robert tylko żonę, to teraz Robert, który jest samotny, sam musi zginać by było to zakończone. W dodatku Hrabia miał jego córkę, a tego mu nie mógł zapomnieć, córka to jedyne co mu pozostało, więc musiał ją odzyskać. Więc upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu- zemścił się za brata, i odzyskał ukochaną córkę, pozbywając się Angiera raz na zawsze. Prawdziwego Angiera, z którym zaczął walczyć kilka lat wczesniej, tym, który miał obsesję i prowadził rywalizację od początku aż do końca, idąc do celu po trupach dosłownie i w przenośni. Prestiż stał się najważniejszy.

ocenił(a) film na 9
sznapsiarz

jednak to wyjaśnienie chyba pasuje najbardziej :D

ocenił(a) film na 8
sznapsiarz

Z tego co pamiętam (aczkolwiek pewny nie jestem) to Alfred był u Tesli i jego" brat" był prawdopodobnie jego klonem

ocenił(a) film na 9
Benio555

Super wyjaśnienie ale mnie zastanawia końcówka gdy jest ujęcie na jeden z nieżyjących klonów za szkłem w wodzie i lektor mówi: "...bo i tak patrzycie nieuważnie". Naszła mnie wtedy myśl że może to sugestia że nie wszystko zostało wytłumaczone tak jak wytłumaczył to autor tematu, a może to ujęcie na klona sugerowałoby że Angier gdzieś jeszcze żyje?

ocenił(a) film na 9
ufo254

Kurczę, skończyłem przed chwilą film i mam straszny mętlik w głowie. Chyba będę musiał obejrzeć raz jeszcze ten film w najbliższym czasie. ;d

ocenił(a) film na 9
ufo254

Obstawiam, że całe to klonowanie, to był jeden wielki skomplikowany trik... a to co ujrzał na koniec Borden, to była część,spektaklu. ( w końcu to był teatr). Angier to przewidział.. rozgryzł, że Borden, toczy to życie jak ten chiński magik z początku filmu. Angier wystawił swojego sobowtóra, a sam zamknął się w tym pudle z wodą i przeżył. ( Dowód na to , to pojedynczy pęcherzyk powietrza), a w inny pudłach były np figury woskowe, warto zauważyć, że tylko ten jeden pojemnik był prześwitujący, i było widać w nim Angiera/sobowtóra.

ocenił(a) film na 8
ufo254

No w tym wypadku to już pretensje do Nolana za te jego zakończenia ( a raczej wolności jaką Ci daje do interppretacji) serio choćbyśmy na głowie świat postawili to nie ma pewności co do tego co autor chciał przekazać :)

ocenił(a) film na 9
ufo254

Moim zdaniem żyje. I to pierwsze co mi przyszło na mysl6na napisach końcowych. Wszedłem tutaj poczytać czy tylko ja tak myślę.

ocenił(a) film na 10
Benio555

Alfred nie był u Tesli i nie jest klonem, maszyna wtedy jeszcze nie istniała.

ocenił(a) film na 8
jetli22

istniała, wszytko było w dzienniku a raczej robienie z widza idioty ( w pozytywnym sensie ) wszystko jest wyjaśnione tak jak ma niby być, fabuła filmu to taki sam prestiż jaki był temat filmu

ocenił(a) film na 9
Benio555

Nie, Alfred i brat nie byli klonami, czego nie rozumiecie? Gdyby byli klonami to kochali by tą samą kobietę, bo myśleliby tak samo, a nie że Alfred kocha Sarę i nic nie czuje do Olivii, a brat kocha Olivię a nic nie czuje do Sary i jeszcze te idiotoodporne dialogi "Dzisiaj mnie nie kochasz".

ocenił(a) film na 8
MaMiX

nie nie nie , sama postać w którą się wcielał Jackman neutralizował swoich podobnych, te klony nie były identyczne pod względem charakteru a raczej nie były zgodne co do swoich aberracji możesz mówić że Ci się nie podoba jakiś człowiek ale pewny być nie możesz że Twojemu klonowi "ścieżki życia " nie splotą się z kimś kto Ci się nie podoba jako oryginał, to tak jak nieudane miłości z życia, niby się zastanawiasz jak mogłeś być z kimś na kim się zawiodłeś ale wtedy, wtedy byłeś inny, tak samo gdy Twój klon mógłby poznać kogoś kim sam byś się mógł nie zainteresować

ocenił(a) film na 9
Benio555

Ale zrozum, że klon to kopia człowieka z tego samego momentu, posiada tą samą wiedzę, uczucia itp., więc żeby brat Alfreda nie kochał Sary to sam Alfred musiałby jej nie kochać czyli w tym przypadku musiałby przestać ją kochać, a więc aby to co ty piszesz miało sens to ten klon musiałby powstać dawno dawno temu przed poznaniem Sary i ten klon musiałby żyć w innym środowisku tak aby Sara nie była w jego guście, poza tym i tak wątpię aby gusta dało się tak łatwo zmienić o ile w ogóle a tym bardziej, że to była "miłość od pierwszego wejrzenia" bo spotkał ją z bratankiem czy kim tam i od razu mu się spodobała, a raczej mało kiedy podchodził do kogokolwiek z publiki, a nie że mu się nie podobała z wyglądu tak że jej nie brał pod uwagę i se z nią pracował i nagle pokochał ją przez charakter.

ocenił(a) film na 8
Benio555

brat nie był klonem z dwóch prostych powodów:
1. Borden był bardzo poirytowany tym, że nie mógł rozgryźć w jaki sposób Angier się teleportuje. nie miał pojęcia o klonowaniu ani o tym, że Angier nie zginął dopóki nie przeczytał jego notatnika w więzieniu.
2. Alfred i jego brat bliźniak podmieniali się na długo zanim maszyna w ogóle powstała. pierwsza sytuacja o jakiej wiemy to spektakl, na którym zginęła żona Angiera. przy sztuczce asystował nie sam Alfred, lecz jego brat - dlatego nie był pewien jak ma ją związać i zrobił to inaczej niż powinien. Alfred nie kłamał twierdząc, że nie wie jaki to był węzeł, bo to nie on go wiązał.

ocenił(a) film na 9
sznapsiarz

Dlaczego ludzie wyjaśniają sobie w tylu komentarzach tutaj film w którym wszystko zostało jasno wytłumaczone i reżyser nie zostawia nawet miejsca na własną interpretacje?

ocenił(a) film na 10
BartasBartas

W jaki sposób nie zostawia tutaj żadnych wątpliwości?

ocenił(a) film na 9
eXactive

W taki, że wszystko zostało wyjaśnione i nie ma żadnych niedopowiedzeń. Nie wiem co mam więcej napisać.

Oczywiście jak szukasz dziury i zaczniesz drążyć w stylu: "a może to właśnie przez tę scene reżyser chciał pokazać..... "etc. ale to bez sensu bo film odpowiada na wszystkie pytania i nie ma podstaw żeby szukać drugiego, trzeciego i czwartego dna bo tak można bybyło robić z każdym filmem.

Mogę np. powiedzieć że rambo nie jest filmem o weteranie wojennym który nie może odnaleść się w świecie tylko o człowiekiem z autyzmem. Był na wojnie fakt ale to autyzm powoduje u niego problemy. Wszystkie objawy autyzmu się zgadzają z jego zachowaniem a autor scenami na wojnie chciał tylko podkreślić jego chorobe i problem samotności.

Tak się da z każdym filmem.

ocenił(a) film na 7
BartasBartas

Może rozdrabnianie całego filmu na drobne faktycznie mija się z celem, aczkowliek wydaje mi się że pare komentarzy w górę, została poczyniona trafna obserwacja co do finału. Michael Caine mówi że nie patrzymy uważnie. Wychodzi jakoby na to, że zdradził on Jackmana, ale ujęcie na pojemnik z wodą jest moim zdaniem furtką do otwartego zakończenia i myślę że postać Jakmana jednak przeżyła.

BartasBartas

a jednak są pewne "niedopowiedzenia", a porównywanie pod tym względem tego filmu do Rambo to chyba żart. Rambo to prosty film o weteranie wojennym, a Prestiż to zawiły film o sztuczkach magicznych i iluzji.

BartasBartas

skoro tego nie dostrzegasz, to najwyraźniej "nie patrzyłeś uważnie" :P

ocenił(a) film na 5
BartasBartas

Tez sie dziwie. Wszystkojest kawa na lawe wyjasnione w filmie.

sznapsiarz

Ten opis Sznapsiarz jest bardzo dokładny, ale trzeba poprawić. Nie było "prawdziwego" Bordena. To jest bardzo wyraźnie powiedziane, że Borden był obydwoma braćmi i obydwoma zastępcami. Nie wiadomo czy jeden był bardziej analityczny czy nie, wiadomo, że obydwaj żyli na wymianę cały czas. Nie było tak, żeby jeden zawsze grał jednął rolę. Dlatego, aż do czasu Oliwii nigdy się nie potknęli, bo nie było gorszego i lepszego. Co nie jest jasne to czy był to brat, czy jeden klon. Bardziej jest mowa o bracie, ale fakt, że Borden odsyła Angiera do Tesli trochę tu miesza.

ocenił(a) film na 7
banta

Zgadza się, wiedza Bordena o wynalazku tesli trochę tu miesza. Może Borden jako bardziej "prostolinijny" nazywał kolna bratem bliźniakiem, bo tylko tak potrafił swoim chłopskim - sprytnym, ale niezbyt wyszukanym - rozumem, określić fakt istnienia kogoś takiego, jak on.

Druga rzecz - Borden był współpracownikiem Angiera już jakiś czas, więc ciężko uwierzyć, by Angier nigdy nie usłyszał od Bordena, wówczas bliskiego przyjaciela, że ten ma bliską rodzinę, czyli brata bliźniaka.

Borden mógł wykorzystać tylko jeden, jedyny raz wynalazek Tesli, bo nie miał pomysłu co robić z większą ilością klonów. Zduplikował się raz, a później z "bliźniakiem" używał już standardowych sztuczek iluzjonistycznych. Angier miał w sobie determinację i zaplecze finansowe, jakie pozwoliło mu kupić maszynę Tesli i w sposób bezwględny, w imię "wyższej konieczności", kasował kolejne duplikaty. W dodatku chciał w ten sposób stworzyć pokaz zdecydowanie bardziej widowiskowy - nie ma to jak wejść do maszyny i pokazać się publice na balkonie teatru, zamiast jak Borden po prosty wejść do jednego pudła na scenie, i wyjść z drugiego pudła 5 metrów dalej, tak jak to robią wszyscy iluzjoniści.

sznapsiarz

Zgadzam się. Z drugiej strony Borden musiałby mieć już ten wynalazek przed tym jak Angier strzelił do niego na pokazie, bo wyraźnie jest pokazane, że u drugiego trzeba było obciąć palce, żeby nie było różnicy. Nie jest to więc jasne.

ocenił(a) film na 8
sznapsiarz

Widzę jeden problem. Skoro znał zasadę działania maszyny Tesli, a brat bliźniak miał byc jego klonem, dlaczego z takim zaangazowaniem badał maszynę i nie spodziewał się że przeciwnik żyje, a także nie domyślil się o co chodzi ze zbiornikiem. Dotychczas był diablo inteligentny.

ocenił(a) film na 7
maria_dybizbanska

Zbyt dawno ten film widziałem, szczegółów już nie pamiętam. Więc chyba jednak bliźniak to bliźniak, i tyle xd Alfred był prostym facetem, więc może sztuczki z maszyną Tesli były zbyt wyrafinowane dla niego. A to, że Angier nie wiedział o tym że Alfred ma brata można tłumaczyć tym, że Borden był wyjątkowo skryty i nie wywewnętrzniał się nawet przyjaciołom.

sznapsiarz

Skąd pomysł, że borden się sklonował? To by sprawiało dodatkowe komplikacje. Skoro klon uważałby że jest prawdziwy, nie chciałby poddać się woli bordena. Bardziej realne jest że Borden zawsze miał brata, tylko szykował go do wielkiego numeru. Na tym polega sedno filmu. Algier doszukiwał się trzeciego dna a sztuczka była prosta jak drut. Gdyby Borden bez odpowiedniego prestiżu wykonał sztuczkę z bliźniakiem wszyscy by podejrzewali prawdę. A tak wszyscy uważali że to zbyt proste jak na niego. Cały ten film jest o tym jak oszukać oszusta. Spokojnie można go oglądać 3, 4 razy i zawsze się coś nowego znajdzie. Najlepsza sztuczkę wykręcił Fallon popełniając samobójstwo w więzieniu. Potem jego brat odzyskał córkę i dokopał ich przeciwnikowi. Ale czy na pewno? ;)

ocenił(a) film na 9
sznapsiarz

Nie, Alfred i brat nie byli klonami, czego nie rozumiecie? Gdyby byli klonami to kochali by tą samą kobietę, bo myśleliby tak samo, a nie że Alfred kocha Sarę i nic nie czuje do Olivii, a brat kocha Olivię a nic nie czuje do Sary i jeszcze te idiotoodporne dialogi "Dzisiaj mnie nie kochasz".

ocenił(a) film na 9
sznapsiarz

Samobójstwa i ślepa Oliwia. Skąd pomysł kasowania klonów i istnienia gdzieś obok prawdziwego Angiera? Może mi coś umknęło? Z filmu wynika, że jak to w tragedii Angier popełnial świadomie samobójstwa aby pokonać Bordena, a jego kolejny klon żył dalej, do następnego spektaklu (na zasadzie teleportacji czyli: zabicia tu - odtworzenia tam z poczuciem, że to tam jest autentyczne i nie pamięta, bo nie może śmierci oryginału). Po ostatnim razie, gdy widział, że Borden wreszcie polknal haczyk i został za sceną, klon się nie pojawił publicznie tylko został lordem i czekał na skazanie Bordena. Oczywiście dziwi, że klon mogąc pojawiać sie gdziekolwiek np. 100m pod ziemią trafiał zawsze na balkon. Wreszcie jakim cudem Oliwia będąc za kulisami podczas "znikania" Bordena nigdy nie spotkała jego bliźniaka?

ocenił(a) film na 7
rasilio

Były gabloty z wodą pod sceną. Ktoś to musiał inscenizować i zacierać ślady. Prawdziwy Angier widział śmierć w wodzie, więc się jej bał. Zastrzelił klona, również ze strachu. Później zrozumiał, że intryga musi mieć "ręce i nogi", żeby się powiodła. Jaki klon dobrowolnie by się zabił..? Klony nie wiedziały że są klonami, na to wskazuje pierwsza scena spotkania Angiera z klonem. Klon uważał siebie za 100%-ego Angiera. Angier wtedy zrozumiał, jaką siłę ma maszyna. I jak bardzo jest to wiedza wrażliwa, którą trzeba utrzymać w tajemnicy.

Angier miał obsesję na punkcie sukcesu i prestiżu. Doświadczenia z chlorem-sobowtórem go skutecznie zraziły do polegania na innych. Chciał być w w pełni samodzielnym ojcem własnego sukcesu. I nie pozwoliłby sobie - oryginałowi, autorowi całej iluzji/intrygi na to, żeby zamiast kąpać się w blasku fleszy na scenie i słuchać oklasków widowni, topić się w klaustrofobniczym słoiku. Angier wiedział, że klony nic nie wiedzą - klony żyły jego życiem, a on po nich sprzątał. Angier pozwolił klonom ciągnąć jego sztuczkę, bo wiedział że klon który dziś się pojawia na balkonie, jutro znajdzie się pod sceną, utopiony, a kazdy kolejny nie będzie o tym wiedział, więc śmiało będzie stawał na scenie i ginął jak dzesiątki poprzedników. Największą obsesją prawidzwego Angiera stał się na koniec Borden - wygrał wyścig iluzjonistów, ale została zemsta za śmierć żony. Angier nie mógł dać się utopić, skoro musiał prowadzić bardzo skrupulatnie utkaną intrygę niszczenia Bordena. Skoro klon pojawiający się na balkonie nie miał świadomości, że jest duplikatem, to dlatego, że nie miał w głowie zapisanego wspomnienia o takim zjawisku, że maszyna klonuje zamiast teleportować.


A skoro tak, to Aniger-klon nie miał pełnej wiedzy w głowie jak Angier-oryginał. Tylko Angier oryginał o tym wiedział. Więc Angier-klon nie mógł wiedzieć, że pod sceną jest inny, utopiony Angier-poprzedni klon. Żeby to się trzymało kupy, Angier-oryginał przyjął tożsamość Hrabiego, żeby móc działać w cieniu. Był również już tak majętny, że mógł na bieżąco ustawiać całą procedurę usuwania klonów. Jego klony żyły do kolejnego występu, więc nie miały czasu na trwonienie majątku, jaki zarabiały regularnie na prawdziwego Angiera vel Hrabię. Hrabia używał majątku tylko do dwóch celów - finansowania iluzji swoich klonów, usuwania zwłok po cichu, i niszczenia Bordena.


Klony miały za mało zapisanej pamięci, a więc i wiedzy, aby wiedzieć o intrydze jaka działa się pod sceną. Nie miały też wiedzy o drugiej tożsamości Angiera, tożsamości Hrabiego. Nie mogły więc nim być, skoro ledwo zdążały być "Angierem Iluzjonistą na scenie". Klony były dla Angiera zastępcami, którzy ciągneli spektakl. Angier widział "Angiera" na scenie, i widział, że i widownia widzi "Angiera" - a więc i jego samego - na scenie. Dzięki temu Angier miał poczucie odnoszenia sukcesu, widział że jego iluzja robi większe wrażenie niż sztuczka Bordena, co też dawało mu satysfakcję, i dzięki temu, że Angier-Hrabia trzymał się na uboczu, nie "umierał regularnie", to i zachowywał pamięć i tożsamość Hrabiego "regularnie". Dzięki czemu mógł zachowywać własną wiedzę, pamięć i świadomość podwójnej tożsamości na bieżąco. Angier czekał, aż klony zrobią swoje, i pozwolą mu się zbliżyć do Bordena dosłownie na wyciągnięcie ręki, aby dokończyć dzieła. Angier wiedział, że nie liczy się ten kto znika pod sceną, więc Angier-oryginał czekał z boku do samego finału. Nie pozwolił by sobie na to żeby być tym nieważnym, który znika pod sceną i umiera, tylko być tym który dożyje do samego finału nie tylko iluzji, ale intrygi niszczenia Bordena.

ocenił(a) film na 9
sznapsiarz

Pomysł ciekawy. Myślę że odnosisz się do tego dziwnego zdania że "nie wie czy wyląduje w akwarium czy na prestiżu". Ale po pierwszym klonowaniu Angier już wiedział, że maszyna klonuje zamiast przenosić. Zresztą przypuszczał to już przy kocie.
Wiedzę tę posiadał tez każdy jego kolejny klon. Pierwszy klon mógł mieć jeszcze nadzieję, że Tesla coś poprawił i sprzęt tylko przenosi. Ale PIERWSZY KLON został zastrzelony. Po tym Angier już wiedział i każda jego kopia też (chyba, że udowodnimy niepamięć wsteczną po sklonowaniu ale wtedy na balkonie byłby zdezorientowany)
Skąd mogła by pochodzić wobec tego linia klonów które by jak napisałeś "pojawiały się na balkonie nie mając świadomości, że jest duplikatem, to dlatego, że nie miał w głowie zapisanego wspomnienia o takim zjawisku, że maszyna klonuje zamiast teleportować. ? "
Wydaje mi się, że jedynie gdyby pierwszy klon nie został zastrzelony, to mógłby myśleć, że maszyna go przenosi. Wtedy rzeczywiście oryginał, gdyby uciekł nierozpoznany (jako Hrabia) mógł by mu "pomagać" i ukrywać przed linią klonów ich śmierć i usuwać ich ciała.
Znając twórczość Nolana wydaje mi się, że bardziej w jego stylu jest straszniejsza w mojej ocenie wersja z "tragicznym wielokrotnym samobójcą psychopatą opętanym wizją zemsty" niż "cynicznym żądnym sławy i zemsty zabójcą". Zabijanie innych jest dużo łatwiejsze i w sumie prawie normalne (np wojsko). Samobójstwo zaś w większości kultur uważane było za coś nienaturalnego i chorego (może poza Japonią ale oni zawsze byli dziwni). To nic, że przechodził agonię tylko raz ale za to stając w maszynie wiedział, że umrze w strasznym cierpieniu tonąc w klatce. To, że tuż przed śmiercią na balkonie narodzi się jego kopia było marną pociechą. Jego obsesja kazała mu co prawda nie wielokrotnie umierać ale wielokrotnie decydować się na samobójstwo. Taka straszniejsza wersja Prometeusza z jego sępem i wątrobą.

ocenił(a) film na 7
rasilio

Tak też może być, sam nawet tak kiedyś przypuszczałem. Ale jest jedna rzecz jaka ny tłumaczyła to, że Angier oryginał został Hrabią bez problemu, oraz pozwolił klonom prowadzić spektakl. Prawdziwy Angier mógł się sklonować i ukryć, pozwalając swemu duplikatowi wierzyć, że maszyna Tesli nareszcie zaczęła działać prawidłowo zgodnie z przeznaczeniem. Klon uwierzył więc nie w klonowanie, a teleportację, skoro nigdzie nie ma drugiego Angiera. Każdy klon myślał więc, że jest już tą samą osobą stając na scenie a późnej na balkonie. Szok klona jaki spada do gabloty z wodą to potwierdza. Nie spodziewał się tego, jest zdezorientowany, a dopiero po chwili dociera do niego o co chodzi. Klony nie wiedziały o tym, że Hrabia kasuje je po kolei. Takie działanie pokazuje jak głęboko popadł Angier w obłęd i jak trująca jest wieloletnia trauma przekształcająca się w zemstę. Splątał swoją intrygą wszystkich - Bordena, Michaela Cane'a, córkę Bordena, widzów jakich oszukiwał a wreszcie to, że wielokrotnie mordował "siebie samego". Zemsta nie przewróciła mi zmysłów, tylko pozbawila go ich. Angier z ofiary stał się oprawcą, amoralnym degeneratem.

ocenił(a) film na 9
sznapsiarz

Jeśli tak na to spojrzeć to jest to też prawdopodobne choć dużo trudniejsze do wykonania i ukrycia.

ocenił(a) film na 7
rasilio

Na pewno mniej nieprawdopodobne niż zbudowanie maszyny do teleportacji, która na złość Tesli klonuje XD

sznapsiarz

Nie. Niemozliwe do wykonania gdyz jezeli Angier wpadl na pomysl, by wykonac klona i sie ukryc to klon mialby jego wspomnienie, ze taki plan chce wykonac. Jedyne rozwiazanie to wielokrotne samobojstwo. Bordier kupil maszyne robiaca pioruny do spektalu, nic wiecej. Mial brata blizniaka od poczatku. Jednak okazalo sie, ze Tesla moze zbudowac cos lepszego od zwyklej maszyny tworzacej pioruny i Boldier zamiast zrobic psikusa rywalowi swoim dziennikiem to wyslal go nieswiadomie do kogos kto moze niezwykla maszyne zbudowac . Maszyna, ktora zbudowal klonowala czlowieka w sposob przypadkowy -albo wysylala pierwowzor na odleglosc i na jego miejscu wstawialamklona, albo wysylala klona na odleglosc a w maszynie zostawal pierwowzor. Tak wiec kolejne wersje Angiera nigdy nie wiedzialy czy dzis zgina czy beda „prestizem”.Tutaj pojawia sie glupota scenariusza, bo o ile prosciej byloby stworzyc jednego klona i wykonywac z nim sztuczke tak jak Bordier z bratem ;)
Dodam jeszcze, ze blizniak zawiazal wezel dlatego nie mogl powiedziec jaki zawiazal, cwiczyli pewnie juz wtedy wspolne zycie

oxnvnuho

Chociaz cofam to co powiedzialem, bo Angier chcial sie zemscic na rywalu, musial zabijac klony do czasu az wrobi go morderstwo samego siebie. To nie tylko byla sztuczka ale i pulapka na Bordiera. Zabijal ciagle sam siebie by sie zemscic.

rasilio

A może Tesla to był oszust? Sprytny pomysł żeby wyciągnąć pieniądze. Potem Angier się zorientował , zatrudnił dublera i mieliśmy przebitkę jak go zabija. Tesla to postać historyczna, a ludzie wierzą ze wymyślił klonowanie elektrycznością. A cały film jest o tył jak publiczność daje się omamić wierząc w magię, czyli se facto coś czego nie jest w stanie zrozumieć.

ocenił(a) film na 7
Jakub_Pluta_filmweb

Nolan już tak robi filmy - osadza je w logice ale dorzuca jakiś jeden element "magiczny", bezsensowny. Podobnie zrobił w "Interstellar", gdzie wszystko było oparte na prawach fizyki, a w ostatniej scenie bohater wpada do czarnej dziury i tam sobie żyje, a na koniec z niej "wypada" i dryfuje (żywy) w kosmosie.

ocenił(a) film na 9
sznapsiarz

Na samym początku błąd . " Prawdziwy Bordier przeżył ..." Każdy z nich byl prawdziwy dzielili się rolami na zmianę dlatego byli doskonali . Przeżyła ta część Bordiera który był ojcem . Mówię to poniewaz prawdziwy Bordiera powstał przed związkiem z kazda kobiet czy urodzeniu dziewczynki.

ocenił(a) film na 9
pravy123

I jeszcze dodam że ta część Bordiera która była ojcem osobiście w swojej postaci zjawiala się ,
może o tym świadczyć słowa zony kiedy stwierdziła " teraz wiem że mówisz prawdę .. " to była scena przy zakupie domu i wręczeniu jej kluczy . Czyli jak mówił Bordier na końcu byli jednak i ta sama osoba dzielili się wszystkim na pół stąd istota doskonałości i nikt ich nie rozpoznał.

ocenił(a) film na 9
pravy123

Nie mogę edytować postów .... Angier moim zdaniem nie umarł .Końcowa scena pokazuje że nie przestał klonować ...(klon w wodzie przed końcowymi napisami)
Więc ciągle używał maszyny a co za tym idzie mógł mieć swojego żywego klona , czy był nim Hrabia ? Pytanie co z oryginałem ?

ocenił(a) film na 7
pravy123

Zdaje się, że Bordier zaczął się bawić w podwójną tożsamość dopiero kiedy rozszedł się z Angierem w konflikcie po śmierci żony. Wcześniej chyba nic nie było na temat asystenta Bordiera wspomniane. Sam Bordier w zasadzie był supportem Angiera.

ocenił(a) film na 10
sznapsiarz

Przy ponownym seansie widać subtelne przebitki na to że Borden z bratem dzielili życie już w trakcie wspólnej pracy. Pamiętnik Bordena też na to wskazuje, pisze tam o dwóch mężczyznach na początku kariery. Oglądając po raz pierwszy widz ma wrażenie że chodzi tu o Bordena i Angiera, podczas gdy jest tu przemycona informacja o braciach. To jest chyba w tym filmie najlepsze, każdy następny seans może pokazać coś na co wcześniej nie zwróciło się uwagi.

sznapsiarz

Oglądałem film za dużo razy i Ci wytłumaczę. Alfred Borden 1 (niech będzie dalej Alfred 1) był bardziej stonowany. To on kochał Sarę i to on przeżył. Alfred 2 był bardziej impulsywny i porywczy. Prawdopodobnie to on zabił żonę Angiera, prawdopodobnie używając drugiego węzła. To akurat nie jest jakoś bardzo istotne chociaż ważne jest pod tym kątem, że jak Angier pyta Bordena jaki węzeł zrobił to mógł trafiać na brata, który nie mógł tego wiedzieć. Istotne jest to, że Borden nie miał klona, co pokazuje spotkanie z Sarą na herbatę. Po prostu od samego początku ukrywał brata, żeby zrobić mega sztuczkę. Alred 1 i Alfred 2 wymieniali się więc podczas prestiżu byli po równo. Każdy mógł doświadczyć chwili chwały. Dość dokładnie widać w filmie, który z Alfredów jest teraz Alfredem Bordenem, a który Fallonem. Kartka z Teslą była wyjaśniona w filmie. Zwykła podpucha, która mogła się wydawać Angierowi prawdą. Robert widział też Bordena u Tesli. Ten jednak nie stworzył maszyny do przenoszenia tylko do klonowania. Z tego co powiedział o kapeluszach ciężko stwierdzić czy klon pojawiał się w maszynie czy poza nią. Jednak w każdej sytuacji oryginalny Angier umierał. w pierwszym klonowaniu zginął Angier spoza maszyny przez strzał z pistoletu, który wykonał Angier w maszynie. W kolejnych odsłonach Angier z maszyny (moim zdaniem oryginalny) wpadał do wody. Robert planował zabić siebie samego zatem 100 razy, żeby utrzeć nosa Bordenowi. Istniała też sytuacja, że maszyna nie zadziała i nie sklonuje Angiera, który zginie lub tylko zacznie go przenosić nie zostawiając żadnej wersji w maszynie, ale chyba Robert nie brał tego pod uwagę.

ocenił(a) film na 8
jeykey1543

Oglądałam film dopiero raz, więc możliwe, że po prostu coś przeoczyłam, ale zastanawia mnie, czy nie jest prawdopodobne też takie rozwiązanie. Po próbach z kapeluszami i kotem, których klony pojawiały się w pewnej odległości od maszyny, Tesla udoskonalił jej działanie wprowadzając tę skrzynię, o której mówił, że jest niebezpieczna i radzi się jej pozbyć. Odtąd klony pojawiają się w skrzyni. Angier testuje maszynę, powstaje pierwszy klon, oryginał go zabija. Angier-oryginał tworzy klona1, który "odwala" za niego cały występ, klonuje się - klon2 pojawia się w skrzyni, która jest niewiadomo gdzie (to nie ma znaczenia), a ten klon1 po zrobieniu swojej części występu wpada pod scenę i ginie. A na balkonie podczas prestiżu pojawia Angier-oryginał, zbierając oklaski tak jak zawsze chciał. Klon2 czeka na niego w szafie i będzie wykonywał następny występ itd. Przemawia za tym wg mnie fakt, że 1. Angier chciał być tym, który właśnie jest na scenie podczas prestiżu; 2. podczas występu, kiedy zostaje wrobiony Borden, Angier-oryginał wie, że nie może pojawić się na balkonie - wtedy usuwa się w cień przyjmując tożsamość lorda. Wtedy nie ma problemu z "nadwyżką" klonów, klon który powstał w trakcie tego występu jest pod kontrolą oryginału, bo siedzi w szafie, łatwo go można usunąć; 3. od początku ustalona jest ograniczona ilość występów i z tego co zrozumiałam odbywały się one bardzo często (bodajże 5 dni w tygodniu czy coś takiego) - dzięki temu oryginał i dany klon wpsółistniały przez krótki czas.
Tylko w tej teorii nie ma sensu kwestia tego, co powiedział na końcu Angier - że nigdy nie wie, czy trafi do pudła z wodą czy do prestiżu. Póki co jedyna alternatywna teoria, jaką wymyśliłam, która by to tłumaczyła jest taka, że klon i oryginał nigdy nie mogą ze sobą żyć równocześnie, bo działoby się to co za pierwszym razem - bałyby się i chciały zabić siebie nawzajem, dlatego za każdym razem jedno z nich musi od razu zginąć, a maszyna działa losowo - oryginał może zostać na miejscu i wpaść do zapadni, a klon pojawia się w skrzyni (która w tym scenariuszu musiałaby być ukryta gdzieś na balkonie - chociaż w filmie nie jest tam pokazana) lub na odwrót. W takim wypadku, albo Angier-oryginał miał ogromne szczęście i nigdy nie był tym, który wylądował pod sceną, albo oryginał i klon są nieodróżnialne pod żadnym względem i którekolwiek przeżyje kontynuuje życie Angiera i nie ma znaczenia, czy to on wszedł do maszyny, czy wyszedł z tajemniczej skrzyni. Czyli podczas każdego występu przez moment są 2 wersje Angiera (nie ma znaczenia która to klon a która oryginał, więc nie będę używać tych określeń) - jedna od razu ginie, druga przeżywa i tu pojawia się zawiła kwestia, mam nadzieję, że uda mi się to napisać w zrozumiały sposób. Obie wersje od momentu sklonowania są od siebie niezależne. Ta wersja, która przeżyła staje się Angierem (nieważne czy jest de facto klonem czy oryginałem), posiada całą jego wiedzę i wspomnienia (ta 2 wersja oczywiście też ale no zginęła od razu) dlatego wie na czym dokładnie polega sztuczka, boi się śmierci jak każdy normalny człowiek - teraz te słowa z końca filmu mają sens - a podczas występu z wrobieniem Bordena Angier, który jest przed sklonowaniem widzi Bordena oglądającego maszynę, wie że Borden zejdzie pod scenę (przewiduje to albo po prostu widzi jak Borden to robi, sama nie wiem) -więc po sklonowaniu obie wersje Angiera wiedzą że Borden jest na dole tylko, że jedna aktualnie umiera i powiedzmy nie ma to dla niej znaczenia, a druga - ta, która przeżyła - wie, że nie może się pokazać publiczności, usuwa się w cień, przyjmuje tożsamość lorda.
Podczas pisania tego doszłam do wniosku, że chyba większy sens ma jednak ta druga teoria, tylko musi zostać jeszcze dopracowana oczywiście. Na pewno powtórzę seans i postaram się wyłapać więcej szczegółów. A co do samego Bordena to uważam, że bliźniak to bliźniak, a nie klon jak niektórzy pisali. Przemawia za tym fakt, że wykonywał sztuczkę z przenoszeniem się zanim wprowadził na scenę te kable rozpięte międzi drzwiami - pojawiają się one bodajże za drugim razem, gdy w filmie jest pokazany ten trik, prawdopodobnie Borden wprowadził go tylko jako rekwizyt, który ma zmylić publiczność (bo tak naprawdę to nie ma nic wspólnego ze sztuczką) i dlatego napisał na kartce "Tesla" - chciał zmylić Angiera w dokładnie taki sam sposób jak widownię, skupiając jego uwagę nad czymś zupełnie niezwiązanym. Z tego wynika, że Borden nie miał pojęcia o wynalazku Tesli.

P.S. po przeczytaniu mojej wypowiedzi naszła mnie jeszcze jedna myśl XD odnosząc się do mojej drugiej teorii, że nie mogą jednocześnie żyć 2 Angiery: może maszyna jednak nie działa losowo - Angier, który występuje i wchodzi do maszyny, ginie pod sceną, a na balkonie pojawia się jego klon, który jednak posiada dokładnie tę samą wiedzę i świadomość co pierwowzór, a dzięki temu, że oryginał od razu umiera, klon staje się jakby kontynuacją pierwowzoru, czyli de facto kontunuuje życie Angiera jak to opisałam w teorii powyżej. Z tym, że ten klon-kontynuacja nie wie, że maszyna tak działa, bo on sam ma świadomość bycia Angierem, dlatego mówi, że nigdy nie wie, czy nie trafi do wody. A tak naprawdę ten Angier, który robi show zawsze trafia do wody. Czuje, że się już bardzo zagmatwałam, więc nie będę dalej ciągnąć moich wywodów tylko podsumuję, że według mnie kluczem jest tutaj fakt, że klon i oryginał są identyczne pod względem posiadanych doświadczeń, wiedzy, świadomości etc., więc nie ma znaczenia, która przeżywa, ale nie mogą oba żyć ze sobą, bo oba mając świadomość bycia Angierem chcą zabić siebie nawzajem.
Pozostaje jeszcze kwestia tego, jak działa maszyna - losowo czy nie; czy Angier rozgryzł w 100% jak działa maszyna i sposób robienia sztuczki wynikał z tej wiedzy, czy może Angier nie miał pewnej świadomości działania maszyny a taki sposób przeprowadzania triku był sposobem poradzenia sobie Angiera z tą nieświadomością?
Myślę też, że warto przyjrzeć się sklonowanym kapeluszom i temu, czy wszystkie mają jednakowe zniszczenia - to może pomóc rozstrzygnąć dylemat dot. losowości działania maszyny. Może ktoś już wziął to pod uwagę i wyciągnął jakieś wnioski. Zapraszam do dyskusji.

pachoccia

Zacznijmy od łatwiejszego problemu. Borden ma brata bliźniaka, a te wszystkie odwracacze uwagi są by zmylić publiczność i Angiera. Zgodzę się z Tobą w 100%.

Jeśli chodzi o klonowanie to zgodzę się też z Twoją ostatnią teorią, a mianowicie, że Angier nie dopuszcza myśli, że mógłby siebie zabić, więc twierdzi, że maszyna działa losowo. Według mnie kluczem jest to co powiedział Tesla, że wszystkie kapelusze są jego i nie ma znaczenia czy to klon czy nie, bo maszyna klonuje doskonale. Na logikę klon powinien pojawiać się gdzieś indziej, czyli w prestiżu, a oryginał ginąć. Klon ma jednak pełną świadomość i nie uważa siebie za klona, więc wypowiedź Angiera, że nie wie gdzie się pojawi jest uzasadniona.

Mój tok myślenia: Angier0 (oryginał) zabił Angiera1 w Stanach. Wtedy Angier0 nie wie gdzie pojawia się klon. Bardzo ryzykuje i podczas występu Angier0 wpada do wody, a Angier2 pojawia się w prestiżu. Po śmierci Angiera0, Angier2 myśli, że właśnie nim jest i że maszyna działa jednak losowo. Świadomość Angiera(n) i cała wiedza umacnia go w przekonaniu, że jest Angierem0, bo przecież klon mógłby wyglądać tak samo, ale na pewno nie miałby całej wiedzy.

Mam nadzieję, że bardzo nie pogmatwałem :)

ocenił(a) film na 8
jeykey1543

dziękuję za odpowiedź ;) oglądam właśnie film drugi raz i zauważyłam, że popełniłam błąd: scena pierwszego próbnego klonowania Angiera jest podzielona, najpierw widzimy Angiera wchodzącego w pioruny, potem jest jakaś zupełnie inna scena, a następnie widzimy pierwszego klona Angiera, który stoi przed tą skrzynią z pochylonymi ścianami - stąd wysnułam wniosek, że klony pojawiają się w skrzyni, jednak to nieprawda

ocenił(a) film na 4
sznapsiarz

Może ktoś już to wcześniej napisał, ale Twoje wytłumaczenie jest bardzo słabe. A oto punkty, w których się mylisz:

1. Obaj bracia grali 'Fallona' i 'Bordena' (przypuszczam, że to pseudonimy, które przyjęli na nieznanym nam etapie życia), więc nie da się określić, który był prawdziwym Bordenem. Jeden jak i drugi poświęcili swoje życia sztuczce.

2. Maszyna nie klonowała w tym sensie, że nie dało się odróżnić obu powstałych egzemplarzy. Obydwaj Angierowie mieli te same wspomnienia i motywacje - twierdzenie, że Robert zginął dopiero na koniec filmu jest mylne. On ginął za każdym razem i za każdym razem przeżywał (ale jako dwa oddzielne byty). Angier z końcówki filmu miał szczęście przeżyć 100 występów. Ten, za którego śmierć zawisł Borden/Fallon przeżył 99 itd. To jest właściwie główny punkt, którego niezrozumienie przyczynia się do tej nietrafnej analizy.

3. Trzeci paragraf to festiwal chybionych spekulacji:

'W maszynie jest pierwzowzór, a klon pojawia się gdzieś dalej.' - obaj są pierwowzorem.

'Angier w pierwszej chwili zabił klona ze strachu, a potem wpadł na pomysł, by to klon był jego pomocą, a on sam będzie niszczył Bordena z ukrycia, jako Hrabia.' - to właśnie na wypadek powielenia Angier ustawił pistolet przy maszynie. Poza tym 'Angier' to przybrane nazwisko Hrabii. Przyjął je, żeby nie wzbudzić niesmaku wśród swoich krewnych - mówi on o tym na początku filmu swojej żonie.
Angier nigdy nie wierzył, że maszyna zacznie 'teleportować' (ściśle mówiąc, Angier, który pojawiał się poza maszyną był teleportowany). Popadł w taką obsesję, że każdorazowo przy występie był gotów zaryzykować 50/50 szansę, że skończy w pojemniku. Być może widział w tym coś romantycznego i uspokajała go historia Cuttera o śmierci przez utonięcie przypominającej powrót do domu. Dalej piszesz bzdury o działaniu Angiera zza kulis, tj. że podczas występu było w sumie niby 3 Angierów ('prawdziwy', klon1 wykonujący występ i ginący, klon2 kończący występ i prowadzący następny). Nie mogło tak być, bo po pierwsze każdy klon 'prawdziwego' Angiera potrafiłby przewidzieć jego niecne zamiary, a po drugie nie wyjaśnia co stało się z klonem powstałym podczas ostatniego występu.

ocenił(a) film na 7
Lewaknielewak

Film jest niejednoznaczny, co pozwala na różne interpretacje. Dla mnie Twoje tłumaczenie jest za proste, bo bazuje w zasadzie na beznamiętnym powielaniu tego co się działo na ekranie, ale tu już ubrane w słowa. W takim wypadku nie ma mowy o zaskoczeniu, intrydze, drugim dnie które Nolan lubi zawierać w swoich filmach.


Ja interpretując Prestiż za najważniejszą zasadę przy odczytywaniu tego co się dzieje na ekranie przyjąłem słowa Cuttera o umiejętności uważnego obserwowania podczas gdy magik robi swoje, bo jal wiemy z filmu prawdziwa sztuczka dzieje się gdzie indziej. Magik tylko odwraca wzrok obserwatorów tam, gdzie mu pasuje. Dla mnie prawdziwą sztuczką było poprowadzić całą intrygę tak jak wczesnej to było w temacie opisane, bo to pozwala pokazać że sami magicy siebie nazwajem non-stop skutecznie wodzili za nosy. A finał filmu rozgrywa się między tymi dosłownie i w przenośni Angierem i Bordenem od których wszytko się zaczęło, co pozwala zamknąć całą historię spójną klamrą. Cutter wiedział co robi Angier, ale widząc to jak mocno opanowała go chęć zemsty i robi krzywdę niewinnym osobom wciągnietym w tę wojnę bez ich woli (żona Bordena która się zabiła, córka która mogła stracić ojca) , uznał że czas z tym skończyć. Gdyby prawdziwy Angier się pochamował w końcu w tym szaleństwie, nie doprowadziłby do sytuacji gdzie chciał skrzywdzić Bordena i wszystkich mu bliskich a w efekcie sam poniósł śmierć... Bo z ofiary przeobraził się w kata, a tego było już dość.

ocenił(a) film na 9
sznapsiarz

Na początku Twoje wyjaśnienie wydało mi się najlepsze. Idąc Twoim tokiem myślenia prawdziwy Angier usunął się w cień, a występy z maszyną Tesli dawały klony. Prawdziwy Angier siedział jako Lord na uboczu. Występ dawał jeden klon, wchodził do maszyny i spadał do wody, topil się, pojawiał się nowy klon i myślał, że został tylko teleportowany, i że się udało. Ok. Teraz końcowa scena. Mamy ocalałego klona, który myśli, że wyszło, jednego martwego w zbiorniku i prawdziwego Lorda. Czyli zostało dwóch. Prawdziwego Lorda zabił jego wróg. Czyli gdzieś tam jest jeszcze jeden ocalały klon Angiera z ostatniego występu, prawda?

sznapsiarz

Najzabawniejsze w tych wszystkich teoriach wygłaszanych w komentarzach na filmwebie jest to, że ludziom łatwiej jest wytłumaczyć sobie i uwierzyć w fakt, że Angier naprawdę korzystał z magicznej maszyny klonującej, rzekomo wynalezionej w czasach końskich zaprzęgów, którą to otrzymał od Tesli pomimo tego, że gdyby faktycznie taka istniała warta byłaby fortunę bilony razy większą niż rzekoma cena jaką główny bohater za nią miał zapłacić. Klonowanie kapeluszy? A dlaczego nie złota? Że niby Tesla na to nie wpadł? Litości mości krajanie. Książka książką, ale Nolan zawsze robi takie filmy po swojemu. Na koniec filmu wszystko zostało wyjaśnione tylko jak można usłyszeć: ludzie nie chcą tego zobaczyć. W skrócie: Angiera do Tesli wysłał Borden bo wmówił mu że to własnie ten wynalazca odpowiada za jego maszynę do teleportacji. Oczywiście taka nigdy nie istniała bo numer Bordena opierał się na bratu bliźniaku, ale Angier do samego końca o tym nie wiedział. Tesla od początku nastawiony był na oskubanie Angiera bo potrzebował pieniędzy na badania. Kiedy ten zorientował się o co chodzi Tesla zastosował sztuczkę z rzekomymi klonami kapeluszy i kota. Zwierze celowo zostało wypuszczone aby Angier "odkrył" przygotowaną dla niego mistyfikację. Po co? Po to aby dalej sypał groszem na "dopracowanie" cudownej maszyny. Gdy koniec końców do Angiera dotarło, że maszyna nic nie robi i że kolejny raz poległ przez Bordena, postanowił się na nim zemścić. Wystarczyło aby jego wcześniejszy dubler przestał pić i jako "świetny" aktor zagrał go w pełni. W ten sposób powstał duet idealny, taki sam jak brat bliźniak Boldera. Angier pragnąc zemsty postanowił upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: oskarżyć Boldera o zabójstwo oraz przy okazji utopić swojego dublera tak aby prawda nigdy nie wyszła na jaw. Końcowa scena z Cutterem, jedynym człowiekiem który mógł rozpracować Angiera, miała go całkowicie ogłupić. Gdyby Angier w rzeczywistości mordował swoje kopie, nigdy nie przetrzymywałby zwłok w piwnicy, bo po co? Jako dowody zbrodni? To była iluzja=figury woskowe (stąd pęcherzyk powietrza na koniec), które miały uwiarygodnić niesamowitą tezę o klonowaniu. W przeciwnym wypadku Cutter wiedząc o tym że Angier żyje mógłby domyśleć się, że zwłoki które rozpoznał wcześniej w kostnicy należały do dublera. Cutter wierzący w magiczną maszynę nigdy o zabójstwie klonów by nie rozgłaszał bo co najwyżej trafiłby do psychiatryka. Koniec końców Angier zostaje zabity bo zgubiła go pycha. Do końca chciał poznać sekret Bordena, jednak gdy dostaje go na tacy, rwie kartkę i wyrzuca w gestie triumfu. Nie może wiedzieć, że jeden z braci przeżyje i będzie szukał zemsty. Jedyne co mu zostaje w ostatnich chwilach życia to złudzenie że jest lepszy od Bordena. Dlatego opowiada mu te brednie o maszynie, o tym że zabił własnego klona i o tym, że dookoła stoją trupy. W tym momencie wystarczy mu tylko ta mina na twarzy Bordena bo pomimo iż zdaje sobie sprawę że wystarczy aby Borden sprawdził co faktycznie jest w zbiornikach aby mistyfikacja się wydała to jak sam mówi te miny widowni były dla niego wszystkim.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones