Sama już nie wiem, czy to się śmiać, czy płakać. Bliżej mi do tego drugiego... Niezależnie, czy recenzje dobre, czy złe, liczyłam na ten film i wolałabym na własnej skórze się przekonać, że jest kupą..

Pytanie tylko czy po anglijsku panimajesz i jak bardzo chcesz go zobaczyć?

Po prostu chciałabym go obejrzeć w kinie :) ściągnąć wszystko można.

Rozumiem, w takim razie przykro mi, że Ci się nie uda spełnić swojego pragnienia w kraju.
No chyba, że jesteś tak bardzo zdesperowana, że pojedziesz tam gdzie go grają ;D
Brzmi absurdalnie, ale jakbyś znalazła tani bilet lotniczy, tani bus z lotniska do miasta, to może się zamkniesz w 4-5 stówek...
Znam, znałem :) ludzi, którzy potrafili jechać 30-40km tylko po to, by napić się kawy w ulubionej knajpce. Znałem też osoby i jest to dosyć popularne wśród ludzi, że wyjeżdżali 500-1000km na koncert ulubionego wykonawcy, więc może nadeszła pora na turystykę w kinematografii?
;)

Jechać 30 km do ulubionej knajpy to żaden wyczyn. Pół godziny samochodem.

Lecieć samolotem kilka godzin do innego kraju na premierę wyczekiwanego filmu, to już bardziej.

Nooo... pewnie są i tacy :O
Ja nie wiem jak tak można, ale nie neguję, że ludzie się trafiają napaleni na wszystko.
Nawet ode mnie z rodziny jakoś w latach 90-tych pojechali na Pink Floyd do Pragi czeskiej, to patrzyłem na nich jak na kosmitów!
;)

Z tym Pink Floyd to też mnie nie dziwi. W tamtych czasach do Polski nie przyjeżdżały żadne sławy z zachodu. Ale ponieważ PRL sie skończył i można było swobodnie jeździć za granicę, to Polacy zaczęli wyjeżdżać na koncerty ulubionych zachodnich zespołów, jeśli grały gdzieś w Pobliżu - w Pradze, w Berlinie itp. Polacy byli wtedy wygłodniali kontaktu z zachodem i z gwiazdami, dotychczas znanymi tylko z telewizji. A paradoksalnie gwiazdy z całego świata koncertowały w Pradze bardzo często, więc nagle stały się na wyciągnięcie ręki.

To było zaledwie 25 lat temu, ale Polska naprawdę była wtedy innym krajem. Dziś nikogo nie dziwi, że sąsiad czy kolega z pracy jedzie na wczasy na Majorkę, albo na treking do Nepalu. Ale wtedy było inaczej...

Internet tez wiele zmienił. Jak bym powiedział moim znajomym wtedy w latach 90-tych, że w roku 2018 zamówię sobie powerbanka bezpośrednio z Chin, to po pierwsze nie uwierzyliby mi, że mogę coś ot tak zamówić z chińskiego sklepu, a po drugie nie wiedzieliby, co to jest powerbank.

A najlepsze jest to, że ja się urodziłem w PRL-u i tym wszystkim przemianom przyglądałem się "na własne oczy". Moim pierwszym komputerem był Commodore 64 a dziś? Mam kompa w telefonie i oglądam filmy, jak siedzę na przystanku. Świat się zmienił.

To poleciałeś przykładem powerbank z Chin :D Chciałeś pokazać jak to teraz można wiele, nowoczesność itp. a użyłeś kraju znanego z podrabiania wszystkiego.

Ale po co miałbym zamawiać powerbank np z Niemiec czy Japonii, skoro on i tak okaże się "made in china" :)

Z kin w USA został wycofany chyba po 2 tygodniach :P

A zdążyło się zabłąkać przynajmniej kilku widzów na jego seans przez te dwa tygodnie?

Tak, lecz dosłownie kilku. Dlatego tak szybko go wycofali. Zainteresowanie było fatalne, a słabe recenzje nie poprawiły frekwencji. Dlatego nawet nie wystartowali z dystrybucją światową (u nas wyszło na dvd etc)

Czyli zwyczajna słabizna, straszna słabizna, ale na tyle słaba, że nie taka jak sławetny "The Room" z 2003 ;D
Raczej nie ma szansy nastanie się jedną z najsławniejszych kiepścizn ;p

No jak na Disneya to faktycznie mega słaby. Można by powidzeic ze to Disneyowski The Room :D Tylko ze on byl tak slaby ze az zajebisty i zabawny, a ten film jest niudny i bezsensu :P

Ale Disney to nie tylko same hiciory, bo sporo jest tanich i właśnie strasznie słabych "zapchaj-dziur" kręconych na sztukę, ale tego chyba tłumaczyć nie trzeba :)
Ogólnie na Disney Channel jak nie lecą sztandarowe kreskówki czy filmy z górnej półki, to aż czasem żal patrzeć taką słabizną i taniością wieje...

No, ale w kinach to zawsze górują w Boxoffice. Jakie niby inne mieli kinowe wtopy oprócz Hana w ost latach?

W kinach nie wiem, nie śledzę, pisałem tylko o kanale w TV.

Na jakiego Disneya? To jest slabe na kazdym poziomie, wyjatkowo nieudane cos, wszystko jedno kto by to zrobil, a obecnie Disney to i tak juz dosc zeszmacona marka.

A czytałaś książki? Materiał źródłowy był ciekawy, lecz imo podobnie jak złoty kompas zbyt trudny do przedstawienia na ekranie.

Tego nie ma co porownywac od Kompasu, Kompas to z 20 polek wyzej. Tam, nawet nie znajac ksiazek widz mial co ogladac i co rozumiec.
Wybacz, ale jezeli nie dalo sie na podstawie ksiazki sklecic nawet tyle, zeby polubic bohaterow czy zianteresowac sie podrozami miedzywymiarowymi i tymi czarodziejkami, to niestety nie wydaje mi sie, zeby miala duzo do zaoferowania. Szczegolnie jak jeszcze slysze opinie autorki, o tym dlaczego niby film nieudany... Podejrzewam, ze to bardzo slaba fanfikowa amatoszczyzna, na sile windowana w jakims srodowisku cos jak nasze Michalaki czy Greye. Pewnie ta ksiazka podana do betarecenzji na forach, zostala zmiazdzona, a jak wydali, no to przeciez niemozliwe, zeby bylo az tak zle? Podobnie bylo z Anihilacja. Zachwycanie sie pozorne ksiazka, a potem przyznanie, ze jednak i ksiazka do de i film na jej podstawie.
I nie przekonasz mnie, ze jezeli ksiazka jest dobra, porzadnie napisana, to nie da sie z niej zrobic slabego filmu, ale ktory bedzie mial narracyjnie porzadny poczatek, srdoek i koniec. Tutaj tego nie ma. To jak juz wiele osob napisalo, to zlepek naprawde bezsensownych, niepowiazanych, nie wzbudzajacych emocji scen...

Nie mam zamiaru do niczego cię przekonywać, bo temat mnie w sumie nie interesuje na tyle żeby wdawać się w dyskusje.

Odniosę się tylko do Anihilacji gdyż książki są genialne, ale zdecydowanie nie dla wszystkich, a film był wizualnie piękny i całkiem zgrabnie przełożony na ekran.

ściągnąć można majtki

czyli tak jak powiedziałam "wszystko".