Fajna bajka, ale mam z nią kilka problemów etycznych.
BĘDĄ SPOJLERY !
Bocianica Jutrzenka decyduje się na adopcję samotnego wróbla. Najpierw udaje mamę, potem zostawia swoje dziecko (bo dziecko adoptowane to też dziecko). Co więcej bociana przybrana rodzina oszukuje własnego przybranego syna odlatując w środku nocy. Nazwałbym to: ucieczką.
Riko zostaje w finale zaakceptowany, bo dotarł na własną rękę. Riko to dziecko! Rodzice biologiczni zginęli, rodzice adopcyjni go olali!
Jutrzenka zrobiła w najlepszym razie głupotę, w najgorszym draństwo. Jak jej się żal zrobiło wróbelka to mogła go podrzucić jakieś rodzinie wróbli albo zostawić gdzieś w mieście. Bo adopcja z myślą, że za kilka miesięcy i tak będzie się musiała Rika pozbyć to obrzydlistwo.
Bajka naprawdę fajna. 7/10.