Hepburn+Peck+Rzym=mieszanka niewybuchowa (a to komplement w tym wypadku). Niesamowita, rozczulająca wszystkich historia. Takie filmy utwierdzają w przekonaniu, że jest po co żyć.
Ehh...cóż mogę napisać. Osobiście mnie się bardzo filmik podobał, jeden z niwielu, który tak naprawde pare razy ogladałam z zaciekawieniem.I dalej Go ogladam :)Wszystkim polecam....:)
Film rzeczywiście już nieco niedzisiejszy, ale czy to właśnie nie wspaniałe, że sposób, w jaki tworzone są filmy, zmienia się, a zarówno takie miasta jak Rzym, jak i takie tematy jak miłość (choć w tym wypadku to może zbyt duże słowo, powiedzmy - intensywne zauroczenie), pozostają. Są wieczne.
Pan Kałużyński...
nie to film nie do pobicia kto potrafi robic filmy o milosci TAKIEJ MILOSCI niestety chyba swiad poszedl na przod i malo kogo interesuja takie filmy takzrobione moze troche infantylnie ale z jaka klasa ach ...................
najlepsza komedia romantyczna w dziejach kina. mozliwe,ze wyglaszajac ten poglad jestem trcohe tendencyjna, gdyz w tym filmie spotkali sie dwaj moi ulubiani aktorzy, ale co tam:)
Pełen wdzięku, uroku, z subtenym humorem, film ze złotych czasów. I Roma ze swoimi boskimi zabytkami.
No, a z resztą to klasyka. Chyba nikomu polecać nie trzeba. Rzym i Audrey - to wystarczy jako komentarz.
wspaniały film, pełen ciepła, historia o poświęceniu miłości do ukochanej osoby dla dobra ojczyzny,widziałam ten film kilkanaście razy i za każdym razem mam nadzieję, że za plecami Gregorego Pecka wychodzącego z sali pojawi się księżniczka Anna, Ania, jednak film zawsze kończy się tak samo, a ja zostaje ze stosem...
Zyciowa rola Audrey to ,, Sńiadanie u Tiffaniego,, reszta jej filmow w tym ten na przeciętnym poziomie. Ot taki przyjemny filmek jakich wiele wspolcześnie.
Zobaczyłem film ze względu na jego pozycję w rankingu. Zawiodłem się, zupełnie nie poruszył mnie. Może dlatego, że patrzę przez pryzmat filmów mojego pokolenia.
...ale zniszczyła go Audrey Hepburn. Jak zresztą większość filmów, w których zagrała, trudno mi nawet określać to grą aktorską. Być może była fajną osobą, napewno świetnie tańczyła i śpiewała. Ale niestety kompletnie nie potrafiła grać.
Hepburn jak zawsze strasznie irytująca. To jest po prostu słaba aktorka i to bardzo, bez porównania do Katherine Hepburn. Naiwny, przegadany, infantylny, przewidywalny, czyli standardowe kino lat 50. Oceniam na 4 czyli ujdzie, kino ożyło dopiero w latach 60. Od tego czasu zaczęto tworzyć dobre filmy :)