PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=567127}

Służące

The Help
8,1 281 677
ocen
8,1 10 1 281677
6,8 36
ocen krytyków
Służące
powrót do forum filmu Służące

Śledząc doniesienia ze Stanów odnoszę chwilami wrażenie, że toczy się tam specyficzna wojna domowa. Demokraci przeciw republikanom. Latynosi contra Azjaci. Arabowie vs Żydzi. Żydzi przeciw Polakom. Polacy na Irlandczyków. Irlandczycy na Angoli. Indianie… pardon, Rdzenni Amerykanie contra wszyscy inni. Wszyscy inni contra Mel Gibson… I tak dalej, i tak można by jeszcze długo wyliczać…
X Muza zajęła mocną pozycję w tej wojnie a najwięcej bitew srebrnego ekranu stoczono w zmaganiach czarnych z białymi.
Ostatnio jeden z doprowadzonych do ostateczności Afroamerykanów zastrzelił dwóch funkcjonariuszy policji siedzących spokojnie w radiowozie (jakoś tak przypadkiem jeden z nich był Meksykaninem a drugi Azjatą) i zrobił to tak, że całość nosiła znamiona egzekucji. Potem, jak na człowieka niosącego przesłanie przystało – kropnął siebie samego. Jaki z tym ma związek film Tate Taylora? Może żadnego a może bardzo duży… Może kropnął obu po obejrzeniu filmu…

Ale po kolei.
Film warsztatowo zrobiono bez zarzutu. Dobrze dobrana sceneria, ujmująca stylistyka połowy lat 60. w Południowej Karolinie. Intryga, dramat i instruktarzowy film o segregacji rasowej w najbardziej „południowym” ze stanów Ameryki. Niezłe dialogi i jeszcze lepsza gra aktorska. Nie wiem, czy Octavia Spencer zasłużyła aż na Oscara, ale jeśli Barack Obama zapracował na pokojową nagrodę Nobla (prezydent, który jak dotąd okładał za swej kadencji rakietami i dronami co najmniej osiem krajów) to czemu nie. Dla mnie bardziej ciekawsza był oszczędna, ale więcej mówiąca rola Violi Davis, którą zapamiętałem z szeregu filmów, ale przede wszystkim z dramatu „Won't Back Down”. Ten ostatni zresztą gorąco polecam, choć niesie ze sobą mniej wzniosłe przesłanie niż spiżowy „The Help”.
http://www.filmweb.pl/film/Bez+kompromis%C3%B3w-2012-656133
Emmy Stone chwalić nie będę. Dla mnie mogła by odtwarzać rolę słupa soli z narzuconym nań workiem po kartoflach, też był bym zauroczony…
Fabuła filmu. Ta jest prosta jak włos Mongoła. Jasny podział na dobrych i złych. Dyskryminowanych i dyskryminujących. Czarnych i białych… W połowie lat 30. Stalin, który uwielbiał X Muzę a posiadając na wyłączność luksusowo urządzone kino (w tym także był podobny do Hitlera) potrafił zaliczać 3-4 seanse na dobę – wyraził proste życzenie. Anegdota głosi, że podczas oglądania „Czapajewa” pogubił się biedaczek, kto jest kim i zarządził, iż odtąd filmowcy mają czuwać, aby czerwoni szarżowali z lewej strony a biali – z prawej. Taki zabieg miał zapewnić szybką identyfikację walczących stron a całość uczynić prostszą w odbiorze. Gdyby Stalinowi puścić „The Help” – film idealnie wpisał by się w oczekiwania dyktatora.
Nie twierdzę, że w Stanach nie było rasowej segregacji, łamania praw Afroamerykanów, zastraszania i zabijania czarnych. Owszem – wszystko to było, przybierając często zastraszające, ponure rozmiary, ale czy rzeczywiście było to tak jednowymiarowe jak pokazują nam twórcy filmu? W głowie mam już dziesiątki innych produkcji na powyższy temat, które skłoniły mnie niegdyś do refleksji. Kilka nawet szczególnie zapadło w pamięć…
„Mississippi Burning”, czy choćby „A Time to Kill”, lub niezapomniane “Fried Green Tomatoes”…
http://www.filmweb.pl/film/Mississippi+w+ogniu-1988-1267
http://www.filmweb.pl/film/Czas+zabijania-1996-4794
http://www.filmweb.pl/film/Sma%C5%BCone+zielone+pomidory-1991-1255

A co zaproponował mi “The Help”? Bohaterów jak wyciętych z komiksu. Białe, wyfiokowane Amerykanki tak próżne, tak puste i tak przewrotnie złe, że chce się im przyłożyć z kopniaka w kościsty tyłek. I czarne Afroamerykanki – dla kontrastu – opiekuńcze, pracowite, odpowiedzialne, czułe i życiowo mądre oraz (obowiązkowo) doświadczone przez życie…
Hilly Holbrook grana przez Bryce Dallas Howard to nie kobieta, tylko jakiś złowrogi i demoniczny demiurg, z życiowym celem ukierunkowanym na prześladowanie czarnych służących. Widz śledząc jej kolejne intrygi, zastanawia się, czy aby ten wymarzony raj pod postacią Ameryki, do którego przez ponad wiek waliły (i walą nadal) z najdalszych zakątków całego świata - miliony ludzi spragnionych lepszego życia, gdzie „każdy ma szansę” to czasami nie wymysł przewrotnej propagandy, której celem jest pozyskanie taniej siły roboczej…
Może jestem zbyt surowy, ale dostałem obraz tak przerysowany, tak toporny i niewybredny w swoim przekazie, że podczas 140 minut wbijania mi w głowę jakim sadystycznym gettem było południe USA z lat 60-tych, nastąpił u mnie przesyt i organizm zaczął się odruchowo bronić. Owszem… Łkanie Małżonki kwilącej obok w fotelu, w obliczu finałowej sceny i we mnie wyzwoliło solidarne wzruszenie, ale finalnie oceniam film krytycznie. Najwyżej na 5/10…
W pamięci mam dziesiątki filmów, w których przewija się Ku Klux Klan, ale jakoś nie przypominam sobie żadnego o Czarnych Panterach. Po obejrzeniu „The Help” zaczyna być dla mnie jasne, że są na prawdę marne szanse, aby dane mi było kiedykolwiek jakiś obejrzeć…
Może to zwykła frustracja wywołana sceną z filmu, podczas której uciskane, poniżane i pogardzane czarne służące ze statusem minimalnie tylko lepszym od niewolników, przekazują sobie przez telefon informacje o swej niedoli. Realia zacofanego południa z połowy lat 60… Każda z czarnych pań ma w domu własny telefon. Ja na swój czekałem do 1990 roku, ale dla odmiany mnie nikt nie wyzyskiwał…
Zamienię mieszkanie w Warszawie na śpiwór w Nowym Jorku… Nawet, gdyby zafundowali mi osobną ubikację to przynajmniej telefon dostał bym 30 lat wcześniej…
Polecam, ale z zastrzeżeniem, aby nie dać się zwariować i zmanipulować podczas odbioru filmu, wyciągając z seansu głębsze wnioski. Wnioski pomagające zrozumieć, dlaczego z powodu szeregu czynników (z poprawnością polityczną na czele) trzeba wciąż manipulować przekazem w taki sposób, aby nie zmuszał to myślenia i refleksji, tylko wywoływał jasny podział. Prostą, czytelną segregację na dobrych i na złych, pielęgnując tym samym i umacniając stereotypy, a co za tym idzie - przekonanie, że to my jesteśmy tymi pokrzywdzonymi a tamci drudzy, to osobnicy odpowiedzialni za sytuację w jakiej się znaleźliśmy…
A gdzie w tym wszystkim jest obowiązek do pokazania prawdy? Nigdzie. Jak się pielęgnuje wojnę – lepiej, aby prawda, podobnie jak racja i Bóg - była po „naszej” stronie…
Pozdrawiam,
jabu

jabu

Ciekawy post...To prawda że nie wszyscy biali ludzie są draniami a czarni wszyscy bez zarzutu. W tym filmie podobało mi się perfekcyjne ukazanie ludzkiej natury która pozwala na naznaczanie gorszych a wyświęcanie tzw. ''Rasy Aryjskiej''. I w XX| wieku zdarzają się przypadki forowania tego co złe , dyskryminacji oraz niewolnictwo. To i współczesny problem. Ale jeśli ktoś pamięta film ''Lista Szinglera" to i w tym filmie znajdzie fajną młodą blondynkę , która traktuje swoją służącą jak swoją matkę.

ocenił(a) film na 8
jabu

Popieram jabu w całej rozciągłości. Zgadzam się z każdym słowem. Film jest warsztatowo dobry, świetnie zagrany, a historia potrafi zaciekawić i wciągnąć. Jednak mnie po oczach za mocno biła jego jednowymiarowość. Nie będę się rozpisywał bo napisałeś już chyba wszystko w temacie.

A co do telefonu to ja na swój czekałem do 98 roku (oczywiście stacjonarny). 182 dolary miesięcznie? (na początku wspomina, że tyle zarabiała). To porównując ówczesną i obecną siłę nabywczą dolara, jakieś 1200 dolarów w przeliczeniu na dzisiejszą jego wartość. Czyli około 4000 zł. Rozumiem, że życie w Polsce jest wciąż tańsze niż w USA, ale i tak ich sytuacja była lepsza niż połowy niedyskryminowanych i wolnych polaków. A niewolnicami nie były, w każdej chwili mogły odejść.

ocenił(a) film na 9
n0_thx

-_-

pewnie że mogły odejść. Może np. na pustynię. Albo w busz, zajadać korzonki. To tak jakbyś typowi z post pgr-owskiej wsi, gdzie autobus jak przyjeżdża raz dziennie to dobrze, mówił że ma pełne prawo odejść. Przecież nikt go nie trzyma, zaraz zacznie życie w nowym miejscu od nowa... prawda?
Góffno prawda, dobrze by było gdyby to docierało do ludu który uważa że film jest przesłodzony i zbyt jednowymiarowy. Kolejny raz czytam zarzut że jakże to tak, że wszystkie białe kobiety pokazano jako złe - what? Przecież jest dokładnie odwrotnie. Widziałam film pełen dobrych albo zupełnie przeciętnych kobiet które robiły złe rzeczy pod wpływem stada. Należysz do chorego społeczeństwa - mam nadzieję że wiecie tyle o społeczeństwie południowej Ameryki lat 50/60, że nie musimy w ogóle dyskutować o tym że było chore - robisz rzeczy wbrew sobie. Tak właśnie postępują przeciętni, nieobdarzeni wybitną odwagą ludzie.
Polemizowałabym też z tym czy czarnych sportretowano jako świętych, gdy jedna z nich na ekranie kradnie a inny leje żonę.
Już nie mówiąc o tym że właściwie to - czemu nie? Jakoś bez problemu uwierzę że dwie kobiety około pięćdziesiątki, które przeszły przez życie starając się związać koniec z końcem, wychowując masę dzieci, widząc naprawdę niejedno zarówno we własnej dzielnicy jak i w domach państwa, mają do opowiedzenia znacznie więcej niż ekipa trzydziestolatek, których życiowe cele to odpowiednio dobrać lakier do włosów i zorganizować efektowne przyjęcie. Nadstawiam uszka w oczekiwaniu na bełkot o tym jak to białe kobiety tego okresu reprezentowały sobą więcej. Jako ogół. Taaaak:)
Panter nie było, tak jak i KKK pojawił się w słowach, w tle, tak samo pojawili się M.L.King i Kennedy. Ledwo napomknięci. Bo.to.nie.był.film.o.nich. Film portretował konkretny wycinek ówczesnej rzeczywistości, tak skrupulatnie jak tylko się dało - świat widziany od kuchni. Co też się zgadza z ówczesnym światem gdzie kobiety i mężczyźni byli odseparowani, zarówno w zakresie obowiązków jak i przy spędzaniu wolnego czasu. To tak boli że to jest po prostu film o kobietach? Tak trudno w związku z tym uwierzyć w jego realizm?
To chyba faktycznie uruchomiony odruch obronny. Trudno uwierzyć w moc absurdów segregacji rasowej, w duchu pojawia się protest że ten świat nie mógł być aż tak gówniany.

Przypomina się scena z filmu, w której Stuart wrzeszczy na Skeeter zaraz po wydaniu jej książki, że ta sprowadza problemy do miasteczka, czemu "nam" to robisz??! Na co Skeeter odpowiada że te problemy już od dawna tam są. I powinien o nich wiedzieć.

Tak to wygląda. USA tonie w konfliktach wynikających z segregacji rasowej, kraj jest podzielony, większość kwestii tak naprawdę nie rozwiązana. Te problemy od dawna tam są. A ty jabu się zżymasz że ktoś tu nakręca wojnę, dosłownie ściąga problemy. W ogóle nie widząc jak głęboko one sięgają. Nie chcąc tego widzieć. Zamykam oczy, zamykam uszy, nieprawdanieprawdanieprawda! Zanegować rzeczywistość której się nie chce przyjąć. Nie jesteś jedyny;) A to tylko pokazuje jak bardzo takie filmy są potrzebne.

p.s. Akcja działa się w Mississipi, nie w Karolinie Południowej.

użytkownik usunięty
T3sia

chapeau bas!

ocenił(a) film na 5
n0_thx

Właśnie jestem świeżo po seansie „The Conspirator” Redforda.
http://www.filmweb.pl/film/Spisek-2010-538326
Filmu zaproponowanego widowni kilka miesięcy wcześniej względem „The Help”.
Redford zrobił świetny, niepokorny, obiektywny i bardzo odważny film. Obraz podważający poprawność polityczną, który skłania do sporej refleksji. Robin Wright zagrała tam kapitalnie. Podobnie James McAvoy, czy Tom Wilkinson. Wydaje się, że zwłaszcza Wright zasłużyła na nominację za najlepszą, żeńską rolę drugoplanową. Nominację w tej samej kategorii, w której tak szczodrze doceniono 5 miesięcy później Octavię Spencer za „The Help”. Ale tylko grę jednej z nich doceniono.
Nie mogło być jednak inaczej, gdyż oba filmy krążące tak naprawdę wokół, pokrewnego tematu - dzieli ogromna przepaść.
Przepaść na którą składa się 56 nagród i nominacji dla „The Help” – filmu „bardzo potrzebnego” i ani jednej, dla „The Conspirator” – filmu niepotrzebnego…
Nie pomógł ugruntowany przez lata obraz Roberta Redforda jako wzorowego demokraty. Neofici nigdy nie mieli z górki…
Bo niestety gołym okiem, w świetle dnia widać, że Wright to nie Spencer…

Pozdrawiam,
jabu

n0_thx

jesteś tak odklejony, że szkoda gadać.

ocenił(a) film na 10
jabu

zwłaszcza, gdy jest to własna wojna z wymyślonym przez siebie przeciwnikiem każącym produkować megalomańskie tyrady pod pretekstem dyskusji o filmie

ocenił(a) film na 8
jabu

Po krótkim przemyśleniu, nie zgadzam się z Twoją opinią. W filmie jest wiele przykładów dobrych białych ludzi. Jedna z służących opowiada, jak biały facet kupił specjalnie dla niej kawałek ziemi, żeby mogła bez problemu docierać do pracy. Biała kobieta każe służącej córki skorzystać ze wspólnej toalety. Inna zatrudniająca służącą przytula się do niej, je z nią przy jednym stole. Z drugiej strony, jak ktoś już wspomniał, jedna z czarnych służących kradnie znaleziony pierścionek, a ile widzimy łącznie służących, 3? 4? więc, powiedzmy, 25% służących pokazanych w filmie to złodziejki :D A większość białych jest co najmniej neutralnie nastawiona do czarnych, jak nie przyjaźnie. Większość poza kilkoma fanatycznymi wyjątkami, które jednocześnie wywierają presję na grupę.
Oczywiście film nie jest obiektywny, ale jak zrobić obiektywny film? Gdyby przedstawić historię złych służących, wrzeszczących na dzieci, odwalających swoje bez żadnych uczuć, to też nie byłoby obiektywne, bo nie każda taka była. Więc pokazać jedną dobrą i jedną złą? Tak jak w tle za przemawiającym politykiem ustawia się białego, czarnego i żółtego. Wtedy nikt nie mógłby się przyczepić, ale czy o to chodzi? W filmie pokazano dobre służące jako główne bohaterki, i na pewno takie były, i akurat o nich jest ta historia. Jasne, że sam bym wolał trochę łagodniejszy kontrast, żeby może te białe młode żony nie były aż tak głupie (chociaż może takie były), ale nie przesadzałbym z krytyką. Film jest lekki z założenia ale myślę że i na takie obrazy jest miejsce i dobrze, że powstają.

ocenił(a) film na 5
Dxxx

Witam,

Na wstępie nieco w oderwaniu:
To dobrze, że przymierzasz się do „Smażonych, zielonych (…)” oraz „Spisku”.
Oba filmy dobre, oba warte obejrzenia. W przypadku pierwszego opłaca się, po zapoznaniu się z filmem - przeczytać książkę (na swój sposób lepsza wg mnie od ekranizacji).
W przypadku drugiego – warto sięgnąć po „Zabić Lincolna” Billa O’Reilly (Mary Surratt to, zdaje się – pierwsza i jak dotąd jedyna kobieta, którą powieszono na podstawie wyroku wydanego przez Stany Zjednoczone).


>W filmie jest wiele przykładów dobrych białych ludzi. Jedna z służących >opowiada, jak biały facet kupił specjalnie >dla niej kawałek ziemi, żeby >mogła bez problemu docierać do pracy (…).

Owszem, to jedyna taka pozytywna opinia po której mamy tuzin krótkich relacji które są dla białych dyskredytujące. I takie proporcje już są zachowane przez cały film, od początku do końca. Dlatego odebrałem film jako mocno manifestacyjny. Gdy dla przykładu mamy puszczony sygnał, że jeden z czarnych mężczyzn bije żonę, musimy sobie dopowiedzieć resztę i wyobrazić całość, gdyż jest to tylko delikatnie wzmiankowane. W wydaniu białych natomiast przemoc, zarówno fizyczna, jak i psychiczna jest filmowana jednoznacznie i z mocnym, wyraźnym akcentem nie pozostawiającym wątpliwości kto jest ofiarą a kto się znęca.


>Z drugiej strony, jak ktoś już wspomniał, jedna z czarnych służących >kradnie znaleziony pierścionek, a ile widzimy >łącznie służących, 3? 4? >więc, powiedzmy, 25% służących pokazanych w filmie to złodziejki

No, proszę Cię – akurat ten przykład? Przecież Jej historia stanowi jeden z najbardziej oskarżycielskich względem społeczności białych, wątków w filmie. Czarna służąca, normalnie uczciwa i obowiązkowa wzbudza ponadto sympatię widzów, gdyż stara się desperacko, mimo braku środków, wyedukować swoje dzieci, aby pozyskawszy wykształcenie, miały w życiu lepszy start niż większość czarnych. Sęk w tym, że jest biedna. Prosi o wsparcie swoją białą mocodawczynię, ale ta nie tylko z miejsca odmawia pomocy, ale jeszcze się w filmie z Niej naigrywa. Więc służąca kradnie, ale nie z rozmysłem, planując tylko – jak to pokazano w filmie – odruchowo, pod wpływem impulsu, znajdując zagubiony pierścionek podczas sprzątania. Wiemy, że potrzebuje na szczytny cel (kto nie kocha swoich dzieci i nie zrobi dla ich dobra wszystkiego?), wiemy, że zrobiła to intuicyjnie, bez premedytacji, wiemy też, że skradła kosztowność złej kobiecie. Wiemy to wszystko, bo filmowcy się o to wcześniej postarali, klarownie i obrazowo i bez niedomówień budując ten epizod. Potem widzimy jak tę biedną kobietę traktują struże prawa – wyciągają z autobusu, skuwają z miejsca kajdankami jak groźnego przestępcę i walą pałą aż traci przytomność.
Przecież od tego, aż się krew w żyłach ścina.
Może dla Ciebie jest to obraz złodziejki. Dla mnie to matka-bohaterka, która jest gotowa na wielkie ryzyko, aby polepszyć byt dzieci, znajdując się w skrajnie niekorzystnej sytuacji społecznej i gdzie finalnie traktuje się ją jak wściekłego psa i to już z rozbiegu, jeszcze przed udowodnieniem winy. Złodziejka? Raczej bezbronna ofiara wzbudzająca współczucie.


>Oczywiście film nie jest obiektywny, ale jak zrobić obiektywny film?
>Może tak, jak spróbował to zrobić Redford w „Spisku” pokazując, na ile był w stanie i w miarę możliwości - racje >obu stron.

„Służące” to 2,5 godzinny film. Można więc było spróbować wygospodarować dodatkowe 2-3 minuty, które zamknęły by gębę takim krytykom jak ja. Sęk w tym, że zabrakło woli do czegoś podobnego, gdyż film miał pokazać (nawet nie podkreślić, ale tylko pokazać) racje jednej ze stron.
Bo takie było założenie. Brak proporcji wyszedł nawet w ilości nagród przyznanych filmowi co sygnalizowałem wcześniej zestawiając go z przecież także bardzo głośnym, długo oczekiwanym i świetnie wyreżyserowanym „Spiskiem” (ponad 50 prestiżowych dla „The Help”, ani jednej dla odmiany dla świetnego skądinąd „The Conspirator”).


>Jasne, że sam bym wolał trochę łagodniejszy kontrast, żeby może te białe >młode żony nie były aż tak głupie (chociaż może takie były), ale nie >przesadzałbym z krytyką. Film jest lekki z założenia ale myślę że i na >takie obrazy jest miejsce i dobrze, że powstają.

Ale czy ja, aby na pewno przesadzam z krytyką? Rzućmy okiem na to, co napisałem powyżej. Dałem ocenę 5/10 (średni). Dzieląc się wrażeniami z filmu napisałem, że warsztatowo zrobiony bez zarzutu. Dobrze dobrana sceneria, ujmująca stylistyka połowy lat 60. (…), niezłe dialogi i jeszcze lepsza gra aktorska. Pochwaliłem rolę Violi Davis i Emmy Stone. I tak dalej… Nie byłem zero-jedynkowy jak intencje twórców filmu. Dostrzegłem w obrazie mocne oraz słabe strony i obie, proporcjonalnie do moich odczuć, przedstawiłem tym, którzy zrobiliby mi uprzejmość poświęcając swój czas na zapoznanie się z moimi przemyślenia.
Z ostatnim Twoim zdaniem się natomiast fundamentalnie nie zgadzam. Film, w moim odczuciu nie jest lekkim obrazem. Mamy tam psychiczne i fizyczne znęcanie się, upokarzanie prezentowane w wielu, często wymyślnych formach, nagonkę grupy na jednostkę i tak dalej. Jasne, że jak biały glina grzmoci pałą w czachę to nie ma zbliżenia obiektywu na pryskający mózg, ale ja choćby po Żonie oglądającej całość wspólnie ze mną, widziałem jak to wszystko, krok po kroku przeżywa. Temu filmowi zdecydowanie daleko do lekkiego a jedyne co łagodzi traumatyczną opowieść to wplatane incydentalnie komiczne wątki (głównie z udziałem Spencer) oraz optymistyczne zakończenie wzmocnione w swoim przekazie tuzinem zdeponowanych na trawniku klozetów.
Natomiast zgodzę się ze stwierdzeniem, że „i na takie obrazy jest miejsce i dobrze, że powstają” wyrażając tylko ubolewanie, że od lat widzę niemal wyłącznie TAKIE obrazy (może z wyłączeniem niektórych filmów Eastwooda, za co zresztą regularnie obrywa – patrz postaci czarnych w Jego „Wzgórze Rozdartych Serc”, „Gran Torino”, czy nawet „Za wszelką cenę”.


Pozdrawiam,
jabu

ocenił(a) film na 5
jabu

Ale wstyd. Najwyraźniej napisałem „stróże” przez „u” zwykłe.
Idę się schować na jakiś czas w misce ryżu, w Indochinach…

ocenił(a) film na 6
jabu

Nie przejmuj się, każdy ma chwile słabości. Ja na przykład nie mogłam wszystkich mądrości i wzruszeń z tego filmu odpowiednio finalnie przeżyć, ponieważ mi przeszkadzał obraz kupy w cieście, no do dzisiaj mam wstręt do ciast pieczonych poza moim czujnym wzrokiem, taki oto skutek odniósł szczegół.

jabu

Trochę jesteś nieobiektywny. Najpierw piszesz, że film w ogóle nie przedstawia zróżnicowanych sytuacji, a kiedy ktoś powyżej podał ci dobre przykłady, próbujesz je zmarginalizować.

Czy to, że przedstawiono motywacje tamtej służącej, umniejsza jej winie? Nie, kradzież jest dalej kradzieżą i nikt nie próbował jej zanegować. Analogicznie można by stwierdzić, że skoro pokazano motywacje białych kobiet (niepewność, słaby charakter, zazdrość, efekt "stadny") to także je rozgrzeszono. Czy to, jak przedstawiono powody do zwolnienia Constantine (?), zwalnia matkę głównej bohaterki z winy i skazy? Nie, bynajmniej. Tak jak pobudki tamtej służącej wcale nie są rozgrzeszane, ani pokazywane jako działanie do większego dobra. To, co zrobiła, zrobiła z słabości, podobnie jak matka zwalniając Constantine. Chyba nie jest żadną tajemnicą, że przestępstwa nie biorą się z powietrza?

Co do bicia- moim zdaniem krótkość tej sceny wcale nie umniejsza jej znaczenia. Ba!, często czym krótsza scena, tym większe wrażenie pozostawia na widzu, tak też było w tym przypadku.

Zresztą, film nie pokazuje tylko agresji białych kobiet względem czarnych, ale także białych wobec białych. Wyśmiewanie z powodu wyglądu, z powodu domniemanego odbicia chłopaka, podłe i złe traktowanie, umniejszanie znaczeniu, dyskryminacja ze względu na płeć (zazwyczaj wobec głównej bohaterki, potępianie ambicji wśród kobiet). Pokazuje zepsute, cukierkowe społeczeństwo, w którym frustracje są wyładowywane na wszystkich wokół- a że słabsza pozycja czarnoskórych służących w pewien sposób stawiała je w bardziej "narazonej" pozycji, większość tej agresji skupiała się na nich.

Ile mamy dobrych białych postaci w filmie? Postaci, które czasem nawet ryzykowały by pomóc czarnoskórym? A ile całkowicie złych? Ja naliczyłam jedną. Reszta może jest słaba i podatna, ale nie podła i okrutna. Tymczasem przeciwwagą dla niej jest główna bohaterka, później także jej matka, redaktorka, która zgodziła się wydać tę książkę, młode małżeństwo i masa, masa innych.

Do tego w pierwszym poście przyrównujesz te sytuacje do sytuacji współczesnych, ale chcę zwrócić uwagę, że realia w latach 50, 60, na południu były wtedy całkiem inne. Zresztą w filmie także jest wyraźnie podkreślone, że rasizm był wtedy nasilony na południu, w tym konkretnym stanie, a nie wszędzie. Może to jest właśnie problemem w odbiorze tej produkcji poza granicami USA? Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że ten film był pewnego rodzaju satyrą na mentalność południa jako taką, zwłaszcza jeśli chodzi o postacie kobiet. Może to nieznajomość pewnych stereotypów i zwyczajów przeszkadza nam w odpowiedniej interpretacji?

Chcę zaznaczyć, że też nie lubię wszelakich "sztucznych" tendencji w filmach. Rzecz w tym, żeby zachować umiar, bo wielu doszukuje się przesadzonej poprawności politycznej tam, gdzie jej nie ma, co jest dokładnie tym samym rodzajem subiektywności, ale skierowanym w drugą stronę.

ocenił(a) film na 7
aka13

Rasizm ma się świetnie na południu Stanów. Trafiłam na work&travel na pogranicze Południowej i Północnej Karoliny, pracowałam w supermarkecie (a nie w parku rozrywki, czy innym miejscu, które zatrudnia samych studentów z tego typu programów) więc mogłam obserwować jak to wyszystko wygląda "od środka". Trzy miesiące to całkiem sporo więc zdążyłam wyrobić sobie taką codzienną rutynę, bliżej poznać innych pracowników, sporo gadałam z kim się dało, pytałam o poglądy, jak się żyje... Oni siedzą na beczce prochu. Z pozoru wszyscy są dla siebie mili i uczynni, "yes, ma'am/yes sir!", żyją obok siebie zgodnie, ale pod tą taflą buzuje wzajemna niechęć i uprzedzenia. Jak to powiedziała Rosjanka, którą tam poznałam i która żyje tam od kilkunastu lat, oni żyją razem, obok siebie, ale ich ścieżki się nie przecinają. Co to znaczy w praktyce? Mieszane małżeństwo to mezalians (czego oczywiście nikt nie powie wprost podczas pierwszej rozmowy, ale jak już się z kimś poznasz lepiej, to będzie bardziej skłonny do zwierzeń co sądzi o takich związkach). Czarnoskóry informatyk (wykształcona osoba) z całkiem godną pensją 40$/h nie dostaje od rady osiedla pozwolenia na wykupienie położonej tam nieruchomości, bo jego obecność zaniżyłaby prestiż okolicy. Co ciekawe białych informatyków przyjmują ;) Owszem, jest też jedna czarna rodzina, ale jej głowa ma tytuł profesora. To drugie to akurat przykład z życia, dotyczył brata jednego z pracowników sklepu. Bogata dzielnica i lepsze szkoły - głównie biali. Bieda-dzielnice i beznadziejne, niedofinansowane szkoły o tragicznie niskim poziomie nauczania - czarni, Meksykanie, trochę white trashów (sprawdźcie w wikipedii kogo tak nazywają). Jeśli nie chce ci się wozić dziecka do szkoły w lepszej dzielnicy to powieli twój los i przegra życie. W ogóle najlepiej posłać dziecko do prywatnej szkoły, ale to są pieniądze rzędu 10tys $ rocznie od dzieciaka. Z pracą działa to podobnie. Raczej nie należy dołączać do CV zdjęcia (ma to przeciwdziałać dyskryminacji ze względu na rasę), ale wiele można wywnioskować po imionach czy nazwiskach. I tak przeprowadzono eksperyment, w którym do pracodawców rozsyłano CV zawierające równie dobre kwalifikacje - jedno z jakimś typowo czarnym imienie, drugie ze zwykłym. Zgadnijcie kto dostawał więcej telefonów z zaproszeniem na rozmowy kwalifikacyjne? No i ten słynny prank z LA, gdy do luksusowego auta przez kilkadziesiąt minut w biały dzień włamują się dwaj biali chłopcy i nikt nie reaguje, a potem następuje zamiana i do akcji wkraczają dwaj czarni. W ciągu kwadransa zjawia się policja. Na podziały rasowe nakładają się podziały ekonomiczne, co w amerykańskich warunkach jest wręcz podwójnym problemem. Zdrowe jedzenie, edukacja, opieka zdrowotna... To wszystko kosztuje niemało. Kto miał czas na gromadzenie majątków przez pokolenia? Na pewno nie niewolonicy i ich potomkowie. Kto przez lata miał zamkniętą drogę do edukacji? Komu to w tej chwili szkodzi? Całemu społeczeństwu - ryzyko zamieszek + ogromny potencjał ludzi, który się marnuje.

To jest prosty, przyjemny film do obejrzenia w niedzielne popołudnie, ale nie wydaje mi się żeby świat, który został w nim przedstawiony kogokolwiek szkalował. Jeśli już, to jest to raczej cukierkowa wersja historii, bo jak wiadomo, było dużo, dużo gorzej.

Lidki

Czekam tylko aż czarni przejmą władzę i liczebność w USA. Wtedy zobaczymy jak urządzą białych. Moim skromnym zdaniem to lata niewolnictwa czarnych będą przy tym cukierkową historią niczym z tego filmu.

jabu

Dzieki jabu za ten komentarz, mnie juz meczs te poprawne politycznie filmy. A juz o Czarnych w Stanach zwlaszcza. Ze tak powiem ironicznie - brakowalo mi tam inwalidy i lesbijki aby bylo to arcydzielem kina i wskoczylo na 2 miejsce top wszechczasow ( tak, to ptzytyk do filmy Nietykalni). "Sluzace" to dobry film, z dobrym aktorstwem i bardzo sprawnie zrealizowany, ale tak zawyzonej sredniej na FW dawno nie widzialem.

ocenił(a) film na 5
RealKalps

Ja niestety widzę dosłownie co krok - zawyżane, lub zaniżane tendencyjnie oceny na FW z powodów innych, niż walory artystyczne. Jedni mylą politykę z oceną poziomu aktorstwa – zobacz choćby wpisy pod adresem Dałkowskiej:
http://www.filmweb.pl/person/Ewa+Da%C5%82kowska-8620

inni zachowują się gorzej niż krzyżowcy podczas wyprawy, dając temu upust w ocenach filmów. Patrz choćby "Agora", czy "Zaginiony grobowiec Jezusa"
http://www.filmweb.pl/Agora
http://www.filmweb.pl/film/Zaginiony+grobowiec+Jezusa-2007-427397

jeszcze inni grasują niczym przysłowiowe trolle (deklarując jednocześnie, że trolli zwalczają) nie przepuszczające okazji, aby czemukolwiek przywalić a potem uchylić się od odpowiedzialności, czy merytorycznej dyskusji:
http://www.filmweb.pl/Alamo

FW stał się od kilku lat nie tyle polem do wymiany myśli o X Muzie, ile poligonem do przywalania dyskutantom mającym inne zdanie. Na drugi plan zeszły – rzeczowa polemika, merytoryczne informacje, wspomaganie się danymi i nabytą, bazująca na faktach wiedzą. Na pierwszy – wysunęły się emocje, uprzedzenia, wyzwiska, inwektywy – często w zorganizowanej grupie, aby tym mocniej przydusić adwersarza robiąc z niego homofoba, polaczka, pisuara, żyda – obowiązkowo wszystko z "małej" litery, agenta, lesbijkę, pedała, komucha – wybrać – co, kto woli.
Niby to nic nowego, bo przecież już Hłasko, zdaje się w swojej autobiografii "Piękni dwudziestoletni", wydanej w połowie lat 60. (co znamienne nie tutaj a w Paryżu), pisał, że jak w Polsce chce się kogoś zgnoić to się z niego robi Żyda, pedała, albo agenta. Minęło 50 lat a z aktualności nic nie straciło.
Tylko trochę odrobinę boli, że akurat na forum poświęconym szeroko rozumianej sztuce (filmowej) znalazły te wszystkie praktyki szczególnie podatny grunt. FW stał się niczym papierek lakmusowy złych emocji, które widzimy na ulicy, w pracy, w domu, w mediach...
Pytanie jak wielu wartościowych komentatorów wycofało się przez to z FW, lub przynajmniej ograniczyło swoją na nim aktywność. Bo odnoszę niewesołe wrażenie, że wielu...

pzdr,
jabu

jabu

Zgadzam się w pełni. Dodam że tendencje są takie same, tylko dziś jak masz odmienne zdanie i np. nie uważasz za arcydzieło jakiegoś filmu tylko i wyłącznie ze względu na tematykę to nie jesteś tylko 'pedałem', 'Żydem' itp. ale z miejsca jesteś 'homofobem', 'rasistą', zacofanym 'polaczkiem - cebulaczkiem ( swoją drogą każdy kto tak mówi musi mieć chyba mega kompleksy). Trzeba wziąć pod uwagę że młodsze pokolenie to zupełnie inny sposób myślenia, sposób postrzegania. Niestety nie idziemy w dobrą stronę. Ale jak wiadomo historia jest cykliczna, zatacza duże koło...ale my już raczej (na pewno) nie doczekamy tego "nowego początku". Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 3
RealKalps

Zgadzam się z Wami prawie w 100% - nie do końca zgadzam się z Waszymi ocenami, choć to inna sprawa.
Ten film to niewiarygodna wręcz agitka, biedni, uciśnieni czarni, demoniczne białe kobiety, dosłownie brakowało tylko rytualnych mordów murzyńskich dzieci.
Dzisiaj doszliśmy właściwie do ściany - czarnoskóry złodziej zastrzelony przez białych policjantów ma państwowy pogrzeb, a zwykli obywatele Stanów (biali, czarni, metysi itp) , którzy padaja ofiarami przestepców (głównie czarnoskórych, to fakty - polecam statystyki) muszą siedzieć cicho. Podobnie sytuacja ma się w Europie - nie trzeba tutaj chyba się rozpisywac.
A ten film, warsztatowo sprawny, budzi moją największą niechęć.
I jeszcze jedno - jak mamy film o uciśnionych murzynach to opinie są nastepujące "co mogli zrobić", "nie mieli praw", a jak mamy w Polsce film o AK czy jakimś generale, to lecą "mam dość martyrologii", "ile można" itp.
Nie oglądam tych filmów (mam inne preferencje), ale hipokryzja tych "krytyków", bije po oczach.

jabu

Nie zabłysnąłeś tą wypowiedzią.

1. W języku polskim nie ma takiego słowa jak "contra", jest tylko "kontra" (tak samo nie ma lubianego przez gimbusów słowa „sex”, a jedynie jest „seks”; nie ma „quadrat”, tylko jest „kwadrat”, ani nie ma „video”, tylko jest „wideo”).

2. Demokracji są przeciwko Republikanom, bo są to dwie przeciwne ideologicznie, konkurujące ze sobą partie polityczne, więc to chyba logiczne i niedziwne.

3. Latynosi przeciwko Azjatom? Bzdura, obydwie te grupy są mniejszościami etnicznymi i nie mają powodów do działania przeciwko sobie, za to w ich wspólnych interesie jest głosowanie na Demokratów i popieranie działań antyrasistowskich.

4. Arabowie przeciwko Żydom to konflikt bliskowschodni, a nie amerykański.

5. Żydzi przeciwko Polakom? W którym miejscu? Chyba konserwatyści i Republikanie przeciwko Polakom, bo Żydzi do żadnej obcej nacji nic nie mają, w szczególności amerykańscy.

6. Polacy przeciwko Irlandczykom to kolejny wydumany konflikt.

7. Irlandczycy przeciwko Anglikom to konflikt północnoirlandzki, a nie amerykański.

8. Rdzenni Amerykanie też nie są z nikim skonfliktowani, a już tym bardziej nie „ze wszystkimi”.

Reszty nie komentuję, bo nawet nie ma sensu.

ocenił(a) film na 5
DIOYY

Witam,
W mojej wypowiedzi nie chodziło o zabłyśnięcie tylko o wymianę poglądów i zainicjowanie dyskusji między stronami posiadającymi odmienne opinie na rzeczony temat. Zarówno pierwsze, jak i drugie udało się osiągnąć, wnioskując po ilości komentarzy i ich merytorycznym na ogół charakterze,
Pozdrawiam,
jabu

ocenił(a) film na 6
jabu

z kimś kto wstawia w swoją wypowiedź "nie dajcie się zmanipulować" nie ma co się wymieniać poglądami ani prowadzić dyskusji.
Taki osobnik to zazwyczaj baran z zamkniętym łbem co widzi wszędzie propagande i manipulacje. Najśmieszniejsze jest to że to właśnie takie osobniki myślą że odkryli prawde i przejrzeli na oczy a reszta ślepo wierzy we wszystko jak barany a tak naprawde to takie osoby gdzie wszędzie widzą manipulacje i propogande mają wyprane propagandą mózgi

ocenił(a) film na 5
BartasBartas

Witam,
Zastanów się co piszesz. Kto ma „zamknięty łeb”? Ten który aranżuje dyskusję i się wymienia refleksjami, czy ten który już w pierwszym komentarzu nazywa mającego odmienne zdanie baranem i stygmatyzuje całą grupę myślącą odmiennie?

ocenił(a) film na 6
jabu

ty masz zamknięty łeb przesiąknięty propogandą i manipulacją

ocenił(a) film na 5
BartasBartas

Uderzające jest to, że entuzjaści filmów piętnujących uprzedzenia i szowinizm prezentują niejednokrotnie w dyskusji te same patologie, które krytykują.

ocenił(a) film na 3
BartasBartas

O proszę, tolerancja i otwartość w pełnej krasie.
Ten film to karykatura, dla takich właśnie bartasów.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
jabu

Jabu, ale z tym ,,Wszyscy inni contra Mel Gibson…", to naprawde nieźle napisaleś. Był już ,,Dżihad kontra McŚwiat". To trzeba napisać
,,Gibsonad kontra Judeoświat". Może wział byś się za napisanie takiej książki.
A ja napiszę książkę ,,JABUhad kontra POPRAWNOŚĆPOLITYCZNAŚwiat", BO WOLĘ NIE WIEDZIEĆ ILE HEJTU WYLAŁO NA CIEBIE LEWACTWO ŻE ODWAŻYŁEŚ się 29 XII 2019 napisać swój post.
lewctwo i poprawność nie wybaczy i nie zapomni.
P.S. Ja też pierszy raz miałem w ręku telefon na początku lat 90. A komputer właczylem dopiero w 1998 r.
pozdrawiam
Shadow

Shadow_dawnego_ggggggg

Mel to jest gość... ale za swoje przekonania wypadł z Hollywoodzkiego, elitarnego grona.

SandorClegane

Czcigodny Jabu rozpętał tutaj walkę, ale ma facet rację.

Shadow_dawnego_ggggggg

Również się z nim zgadzam. Pozdrawiam.

jabu

Przecież w filmach/sztukach celowo wyjaskrawia się pewne postawy, aby pokazać skrajne ludzkie zachowania czy przywary. Interpretacja filmu na podstawie tego że reżyser podzielił bohaterów na dobrych i złych i zaznaczył w bardzo mocny sposób narracje z jaką prowadzony jest film, spłyca go tylko do FILMU O DYSKRYMINACJI. Wydaje mi się, że Służące są nie tylko o tym

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones