PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=426062}
7,7 448 419
ocen
7,7 10 1 448419
6,7 39
ocen krytyków
Sherlock Holmes
powrót do forum filmu Sherlock Holmes

Żałuję, że Sherlocka Holmesa z Robertem Downey Jr zobaczyłam po raz pierwszy już po obejrzeniu serialu. film jest naprawdę dobry, a Downey Jr i Jude Law świetnie się spisali, ale po tym, co zaprezentował duet Cumberbatch/Freeman, chyba żadna inna ekranizacja mnie już w pełni nie przekona.
Podsumowując, muzyka świetna, klimat zachowany, ale brak mi było tej niesamowitej aury, jaką roztacza wokół siebie serialowy Sherlock i pewnej ironii, bez których postac Holmesa wydawała mi się jakaś płaska i szara.

doctor_evazan

A ja myślę całkiem odwrotnie, dla mnie bez charakteru i ikry był serial z Benedictem w roli Holmesa. Tu mamy świetny i mroczny klimat, kapitalną ścieżkę dźwiękową, która do złudzenia przypomina tą z lat 60-tych XX wieku...:-)

doctor_evazan

Mam to samo.

ocenił(a) film na 7
doctor_evazan

Zgadzam się, mi również brakowało tej ironii. Ale jak dla mnie - Cumbertach 10, Downey Jr 7, lecz za to Freeman 8, Jude Law 9!

fortepianistka

Zabawne, podzielam dosłownie każdą z tych ocen, aż musiałam sprawdzić :D.

doctor_evazan

Dokładnie !!!
A muza z serialu była dla mnie zachwycająca - mówię o temacie przewodnim.

doctor_evazan

Serialowy Holmes mnie denerwował ze względu na jego lekceważące i nieliczące się z absolutnie nikim zachowaniem. Przy czym każdy przy nim skakał i mu nie dał porządnej lekcji zachowania się w stosunku do drugiego człowieka. Do tego dedukcje sięgały jasnowidzenia.

Natomiast bardzo mi się podobają filmy w reżyserii Ritchiego, gdzie ten duet idealnie do siebie pasuje. Skupię się jednak na pierwszej części, skoro dyskusja pojawiła się pod tym tytułem. Sherlock potrzebuje Watsona, a ten jego. Jeden szalony, drugi poważny. Jeden potrzebuje kogoś, kto wyznaczy mu pewne granice zachowania i działania, drugi z kolei kogoś, kto ożywi jego życie, żeby do reszty się nie zesztywniał. Dwa różne charaktery, ale łączy ich przyjaźń. Poza śledztwem, podobało mi się, że zostało pokazane jak ich życie się komplikuje, gdy do życia jednego z przyjaciół wkracza kobieta i tym samym możliwość stworzenia z nią rodzinę. Podobało mi się jak Sherlock nie mogący pogodzić się z zaistniałą nową sytuacją czyli że przygody z przyjacielem będą wspomnieniem, nigdy nie próbował zniszczyć tego związku albo nie próbował sam podrywać kobietę. Chciał jedynie po raz ostatni przeprowadzić śledztwo z przyjacielem, a to, że nie wyszło, to wraz z tajemnicami i intrygami, dodaje uroku filmowi. Oczywiście moim zdaniem :)

Magnolia1993

Niestety, nie oglądałam filmu, oglądałam serial, ale poza tym czytałam książki. Wszystkie opowiadania i krótkie powieści. Przyznam, że serialowy Sherlock z dedukcjami wcale nie odbiega od oryginału. Opowiadanie, w którym rozpoczyna z Watsonem rozmowę na temat łaźni, poczynając od jego butów i pytając: "Dlaczego tureckie?", gdzie Watson nie ma pojęcia, o co mu chodzi, pokazuje, że w większości poza Sherlockiem jego dedukcje są kompletnie niewytłumaczalne, na pierwszy rzut oka. Poza tym, Holmes nigdy nie wykluczał przeczuć, potrafił siedzieć całą noc, mając przeczucie, że coś się stanie, analizując problem, aż rano stwierdzał, że muszą jechać do domu podejrzanych, by powstrzymać pogrzeb. Nie wiem, czy znasz te opowiadania, ale jako filolog dużo wagi przywiązuję do szczegółów, więc możesz znać, ale nie kojarzyć przez wyrwanie z kontekstu. Poza tym Holmes czasami też zachowuje się tak, jakby ktoś powinien nauczyć go manier.

Milena8082

Z książek przeczytałam tylko pierwsze dwie części. Mam jeszcze wiele do odkrycia na temat oryginalnego Sherlocka :)

Magnolia1993

Obejrzałam wczoraj film z Robertem i szczerze, na pierwszym miejscu zawsze będzie ten książkowy Holmes, nie da się go chyba odtworzyć.
Co do filmu i serialu:
Film bardzo skupia się na walce, postać Holmesa jest daleka od oryginału, nawet ten Bena z XXI wieku jest bardziej podobny i z wyglądu i z zachowania. Zobaczyłam tutaj kilka komentarzy i ktoś zarzuca, że w serialu John i Sherlock wyglądają „chłopieńco”, nie zna więc oryginału, gdy Watson poznał Holmesa, Stamford uważał go za studenta, Holmes wtedy kilka lat doskonalił swoje metody, był bardzo młody, miał 23-24 lata, Watson był starszy, ale o kilka lat, najwyżej 4, w Studium w Szkarłacie byli bardzo młodzi. W kolejnej książce tak, wtedy już nie byli młodzikami, Watson ożenił się późno, mieszkał 8-9 lat z Sherlockiem, a jego małżeństwo trwało bardzo krótko, potem znów zamieszkał z Sherlockiem, którego odzyskał po trzech latach po sprawie z Moriartym, zresztą, on nawet pod nieobecność Mary wprowadzał się na kilka dni do Holmesa. Także Ben i Martin pasują do serialu, który wprowadza wszystko od początku. Robert D. Jr. i Jude Law pasują natomiast do fragmentu serii, gdzie John się żeni. Ogólnie, zarówno w serialu jak i filmie Holmes sabotuje zaręczyny Johna, w filmie w ogóle jest tak zdesperowany, że najmuje cygankę, żeby go odwieść, w książce nie przyjmuje tej informacji z entuzjazmem, ale wspiera Watsona i odurza się kokainą, żeby chyba zagłuszyć żal. Ale nie próbuje go zniechęcić, muszę obejrzeć inne filmy o Sherlocku, bo nie mam pojęcia, skąd wziął się ten pomysł, jak z tym, że Watson to hazardzista i te jego żony, choć z jakiegoś powodu musiał jednak wyprowadzić się ponownie, bo w jednej z ostatnich ksiąg znów mieszkali osobno, ale Holmes traktował go jak skrzypce, serial tutaj punktuje, bo Sherlock rozmawia z Johnem nawet, gdy go nie ma xD
Ogółem walki, nie mogę sobie przypomnieć, gdzie Holmes walczy wręcz, może w Pusty dom, ale tak czy inaczej w książkach Doyla nie bywa agresywny wobec swoich przeciwników, potrafi grozić, np. pogrzebaczem do kominka albo batem, ale zwykle wobec swoich przeciwników jest psotny. Tego nie pokazuje ani film, ani serial. Co prawda serialowy Sherlock ma specyficzne poczucie humoru, ale nie to oryginalne, w filmie przekomarza się jedynie z Watsonem i Adler. I choć liczne sceny walki z filmu wypadają świetnie, a wieczór w ringu bokserskim to pewnie jeden z licznych sposobów na spędzenie wieczoru Holmesa, trzeba pamiętać, że Sherlock ćwiczył tylko dla sprawy, inaczej nie odnajdywał w tym sensu, ale znał Bartitsu i był bokserem, ktoś mu nawet wybił kieł. Jednak większość spraw kończył potyczką umysłową, przechytrzając przeciwnika. Jednak na plus dla filmu wychodzą walki, w serialu Sherlock nie należy do aż tak sprawnych.
Wygląd Sherlocka z filmu i serialu, Sherlock z serialu na plus. Robert w ogóle nie przypomina tego z opisu Doyla. Co prawda włosy i może strój nawet by się zgadzały, to jest jedna ważna cecha Sherlocka, on nienawidził zarostu, w najtrudniejszych warunkach był czysty i ogolony, miał obsesję na punkcie higieny, nawet w ostatnim opowiadaniu, gdzie musiał udawać Amerykanina, pod koniec z obrzydzeniem skomentował swój zarost. Tutaj raczej Ben wypada na plus. Nawet ten jego strój z płaszczem i apaszką pasuje, bo choć Doyle nigdy nie nazywał Sherlocka dandysem, Sherlock raczej nim musiał być, bo przede wszystkim był dekadentem, jego zmiany nastroju idealnie to odzwierciedlały, zresztą trudno mi nie nazwać go dandysem, gdy ukrywając się w jaskiniach, ma chłopca na posyłki, który dba o jego wygląd, w tym ubrania i golenie, także wymuskany Ben wygląda jak współczesny Sherlock, brakuje tylko jednego, orlego nosa.
Relacja z Irene Adler zarówno w filmie jaki i serialu jest naciągana, Holmes raczej nie poczuł nigdy do niej żadnych uczuć, nie miał kiedy, spotkał ją 3 razy, 1, gdy ją śledził, 2, gdy podstępem dostał się do jej domu, 3, gdy w przebraniu mężczyzny życzyła mu dobrej nocy. Mógł być zafascynowany, ale nie czuł do niej nic, podziwiał ją i chciał jej zdjęcie, nigdy z nią otwarcie nie rozmawiał, a Watson opowiadał o niej jak o zmarłej.
Relacja Sherlock i Watson w serialu moim zdaniem jest głębsza, choć często biorą ich za parę, w filmie Sherlock tworzy z Watsonem jakąś farsę. W ogóle mieszkanie przy Baker Street w filmie to jakiś żart, fakt, Holmes był bałaganiarzen, ale w mieszkaniu był kominek, dwa fotele, kanapa, krzesła, stół jadalny, długie okno, a łóżko Holmesa w jego pokoju było raczej łożem królewskim, aniżeli pryczą, na której sypiał Junior, jego pokój był też dobrze urządzony, w serialu mieszkanie jest współczesne, więc trudno się odnieść, ale w filmie zrobili z Holmesa łachmytę, i jeszcze ciągle go aresztują, kiedy w książce nic takiego się nie zdarzyło i jeszcze scena, gdzie wylądował nagi w hotelu, przykuty do łóżka, to też bardzo nie w stylu Holmesa, trochę inaczej z tym jak udał się do Pałacu w serialu, oryginalny Holmes był kapryśny, można uznać za prawdopodobne, że gdyby ktoś go próbował do czegoś zmusić, zrobiłby naprzekór.
W ogóle film i serial zawodzą pod względem policjantów, czy Holmes współpracował tylko z Lestradem? Nie. Było ich wielu. Bardzo podobał mi się Alec McDonald. I w serialu Anderson stał się kozłem ofiarnym. Anderson w książce to posterunkowy, który prowadził sprawę, kiedy Holmes był na emeryturze i poproszono go o sugestię, Holmes się mylił, ale Anderson mu się spodobał, wróżył mu karierę, jeśli zastosuje się do jego metod. Ostatecznie w serialu go zrehabilitowano i wykazał się inteligencją, ale Sherlock długo i niesłusznie uważa go za idiotę.
Plus dla filmu, że pamiętali o psie, nawet Doyle go szybko wymazał.
Ogółem w tych odtworzeniach brakuje wieczorów przy kominku, choć w serialu jesteśmy tego bliżej.
I odnośnie insynuacji na temat konotacji homoseksualnych Holmesa i Watsona, w XIX wieku nikt nie odważyłby się publicznie tego insynuować, tak jak w serialu, ale nawet Doyle musiał ich celowo rozdzielić, żeby społeczeństwo się uspokoiło, bo ich relacja, mieszkanie, zagadki, kolacje u Simpsona, teatr, opera itd. wiele insynuują, a do tego zdarzyło się, że spali w jednym łóżku, do tego urwane sceny, muśnięcia dłoni, kolanem, Holmes często chwyta Watsona za nadgarstek. Milczenie Sherlocka w serialu raczej nawiązuje do dziwnych wyznań Holmesa, jak np. „Gdyby ktoś tak potraktował kobietę, którą bym kochał, kto wie, kto wie …" chodzi o to, że zabiłby, a w jednym z opowiadań, gdy Watson został ranny, ledwie nie dopuścił się morderstwa, co pokazuje dziwną zależność.
Rozpisałam się xDD ale Filmweb nie przyjmie takiej recenzji porównawczej, więc xD pozostaje mi komentarz. Cóż, lubię tę serię, a metody Holmesa są mi bliskie, filolodzy analizując teksty dedukują, rozważając nad językiem, dedukują xD
Jeśli komukolwiek chciało się to czytać, pozdrawiam, a serię polecam! ;)

Milena8082

Przeczytałam całość bez zniżenia, z wielkim zainteresowaniem. Czytałam kilka opowiadam, ale dawno. Dziękuję za tak świetną analizę porównawczą!

niunia123_filmweb

bez znużenia* oczywiście miało być.

niunia123_filmweb

I opowiadań*. Dlaczego nie ma tu opcji edycji :/ .

ocenił(a) film na 10
doctor_evazan

Bardzo mi się podoba rozmach tego filmu, i klimat który przenosi nas w inne czasy. No i Downey JR. Świetny w tej roli

doctor_evazan

Nie rozumiem w czym ten serial jest lepszy? Uwspółcześnienie historii to z góry minus, zresztą filmy Ritchirgo lepsze bo era wiktoriańska, steampunk, popularność okultyzmu w tamtym czasie, na pewno wolę to niż jakieś komórki i blogi <żyg>.

Poza tym ten Cumberbatch w serialu wygląda obciachowo, durna fryzurka i ta niemowlęca twarz. Koleś lepiej wyglądał w Star Treku nawet bez zarostu, tutaj mnie wkurza.

Jeśli chodzi o zagadki i rozwiązania, to na początku serialu coś tam próbują pokazać jak on rozumuje, ok, ale potem on to wszystko bierze znikąd, w ogóle scena z gumerangiem to parodia sherlockowej indukcji :). Nie jestem w stanie teraz stwierdzić, czy filmy też dają pole do indukcji dla widza, jednak wyjaśnienia Downeya biorę w ciemno, nie biorą się z kapelusza i fajnie są wyjaśniane przez flashbacki, a scena ze śledzeniem Adler z jedynki - bomba!!!

W filmie są trochę jak stare małżeństwo, ale jest to raczej na zasadzie humorystycznej, w serialu jest moment, gdzie właściciel baru bierze ich za parę bądź coś takiego sugeruje, nie dziwię się bo wyglądają tak chłopięco, ale w filmie Jude Law by dał kolesiowi w mordę za taki komentarz. Holmes to twór końca XIX wieku, więc takie queerbaity mi tu nie pasują, dobre to może być w takich X-Menach, którzy symbolizują walkę o tolerancję i różnorodność, ale robienie z Irene Adler biseksualistki albo totalne zgejenie Moriartego? To wypada niezręcznie.

Sam Moriarty i prowadzenie jego postaci jest bezcelowe, ma wrócić i nie wraca, zmienia zdanie (jak w scenie na basenie), Adler też raczej wychodzi na damę w opałach, co przeczy idei tej postaci jako tej jedynej, która wykiwała Holmesa.

Kocham filmy, świetna akcja, przygoda, klimat, i mimo niezmienionych czasów zmodernizowali nieco samego Holmesa i uwypuklili kilka jego cech by nieco nadać mu dynamiki :)

Filmy 9-10/10, walić ten wasz serial

gortat

BTW pierwsze spotkanie Holmesa z Moriartym powinno się skończyć na ich walce i utopieniu się w tym basenie:). Świetna skala dla tego serialiku, ja tam wolę genialne zakończenie drugiego Sherlocka Ritchiego:

https://m.youtube.com/watch?v=_25BVvr8QWU&t=281s

doctor_evazan

Dokładnie. Też wole głównych aktorów z serialu.

doctor_evazan

mam dokładnie to samo odczucie

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones