że dostała statuetkę... Pytam się za co?! Już w "Batmanie" lepiej zagrała xD...
Za co dostał tego Oscara?
Może za to, że w 1998 była słaba konkurencja w kategorii aktorka drugoplanowa
Rowniez tego nie pojmuje. Zagrała po porstu dobrze, była seksowna i tyle. PARANOJA. Dała chyba całej akademii ;p
Zgadzam się, Russel Crowe zasłużył tą rolą nie tylko na nominację, ale także na Oscara :) Żałuję tylko, że Kevin Spacey nie mógł w tym filmie pokazać swego talentu, jego rola była dość okrojona.
10/10
Spacey z tego co miał do zagrania stworzył wielkie dzieło. Nawet Russelowi kradnie część widowiska.
Prawdę powiedziawszy, to w tym filmie bardzo wielu aktorów zagrało świetnie i każdy znajdzie coś dla siebie :)
Mnie również najbardziej do gustu przypadła rola Guya, chociaż Crowe i Kevin także świetni.
nie zgadzam sie z toba ,spacey jak zawsze zagral swietnie ,tak jak napisal Kurunir ,wkradl sie nawet nieco na pierwszy plan przez chwile
Zgadzam się całkowicie. Nie tylko wygrana mnie dziwi, ale same nominacje do tylu nagród i jeszcze walnęli ją na plakacie jakby faktycznie nie wiadomo jaką rolę w tym filmie miała :/
Kim Basinger była wtedy niekwestionowaną gwiazdą, podczas gdy Russel Crowe ledwie początkującym aktorem. Dlatego to ona i Kevin Spacey są na głównym planie plakatu. Zgadzam się z przedmówcami, że Crowe zagrał tutaj znakomicie. Był to pierwszy film z nim, który widziałam, a zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Rzadko kiedy się zdarza aby jakiś aktor zapadł mi w serce od pierwszej roli, a tutaj tak się właśnie stało. Bravo!
Miała udawać tylko wizualnie Veronice Lake a tymczasem świetnie ją sportretowała. Grała oszczędnie i bardzo seksownie.
W jednym z wywiadów K.B. powiedziała, ze w tamtym czasie nie każda aktorka chciał grać takiego rodzaju postacie, jak Lynn. Nie chodzi tylko o to, że , że Lynn była prostytutką. Wydawało się, że to tylko taka prosta osóbka i że w tej postaci nie ma nic do odkrycia, że aktor nie będzie miał pola do popisu. Lynn nie była przecież przetrzymywana siłą, "pracowała" dla pieniedzy i nie miała z tego powodu dylematów moralnych. Istniało za to niebezpieczeństwo, że aktorka zacznie być utożsamiana z tą rolą i że pojawią się problemy z dalszymi angażami . K. B. wykazała się sporą odwagą, a jej rola okazała sie jednak pewnym przełomem. Pokazała bardzo sugestywnie w postaci Lynn głębię.
Za co zwyciężyła Basinger? Za swój niesamowity urok i czar. Sposób w jaki wypowiada słowa i uwodzi. Oglądając Basinger w "Tajemnicach Los Angeles" można uwierzyć jej bohaterce. Można uwierzyć, że Kim naprawdę jest luksusową prostytutką. Dodatkowo w jej wydaniu powraca postać klasycznej femme fatale kina noir lat 40-tych. Akademia kocha nawiązania do klasycznych filmów.
O, tak. Średnia wieku Akademii wynosi jakieś 80 lat, więc Akademicy raczej sobie nie p.......ą. Natomiast mają sentyment do lat swojej młodości, a ta przypada właśnie na lata 30., stąd Oskar dla Kim, no i dla "Artysty".
jakby za takie rolki dawac oskary, to kazdy sredniej klasy aktor mialby ich po 10, smiech na sali
Rola i moim zdaniem nie na Oscara (i Złotego Globa), ale nie powinni wypowiadać się ci, którzy żadnego filmu z Veronicą Lake nie widzieli.
Zgadzam się, ale mnie pozytywnie zaskoczył Guy Pearce, którego zawsze miałem za średniaka, a tu zagrał co najmniej dobrze. Spacey to już klasa sama w sobie, On nie ma słabych ról
Mnie również powalił Guy Pearce, podobnie podobał mi się w "Memento" i w sumie nie wiem, czy czymś więcej...
Rola Besinger była "nijaka" - nie wiem czy nawet można ją określić drugoplanową, raczej epizodyczną. Widocznie wystarczy powiedzieć dwa zdania na krzyż i to wystarczy by inni poznali się na tym, iż to "brawurowa kreacja". Nie rozumiem do dziś za co ten Oskar :/
Faktycznie, Oscar dla Basinger to zagadka. Tym bardziej, że spośród całego znakomitego zespołu aktorów, tylko ona dostała nominacje. A przecież Pearce za pierwszy plan lekko powinien zgarnąć nominację, podobnie jak za drugoplanową Spacey czy nawet Crowe (chyba życiówka). Inna (nomen omen) tajemnica, to jakim cudem ten wybitny film przegrał Oscara z "Titanikiem"? Welcome to Hollywood...
Hmm, nie powiedziałbym, że to film wybitny, ale od Titanica lepszy - bez dwóch zdań. Ma swój unikalny retro klimat, a aktorzy dają z siebie niemalże wszystko. Mam wrażenie, że minimum raz na dekadę krytycy oraz członkowie akademii popadają w skandaliczny rodzaj rutyny i oceniają film przez pryzmat emocji dodatkowo przytłoczeni ogromnymi budżetami oraz efektami superprodukcji (Titanic), a nie poprzez tego jakie wartości artystyczne niosą te dzieła obok (L.A. Confidential). Powiedzmy to sobie szczerze i uczciwie, obsypanie filmu Camerona taką liczbą oscarów to jakieś totalne nieporozumienie. Mimo że osobiście nie sugeruję się nimi, to jednak dla mnie te nagrody są mało wartościowe, zwłaszcza, że czasami dostają je filmy/osoby, które nie powinny ich nawet powąchać. Nie warto ich zatem traktować jako bezdyskusyjne prawdy objawione nie podlegające żadnej krytyce. Titanic - przesłodzona, sztampowa historyjka miłosna żywcem wzięta z harlequina, a w tle niewyobrażalna na tamte czasy katastrofa, która działa na wyobraźnię nawet po 100 latach. Ekranizacja powinna być bardziej ambitna, a tak wrażenie robią tylko zdobienia pokładów, które zostały przygotowane na potrzeby filmu, a i tak nie oddają one całkowitego przepychu oraz luksusu tego legendarnego liniowca. L.A. Confidential jest filmem bardziej godnym polecenia, nie tylko ze względu na wspaniałą grę aktorów, ale także z uwagi na to w jaki sposób opowiedziana jest ta historia. Z pewnością jedno z tych dzieł ponadczasowych, które trzeba zobaczyć.
Tajemnice Los Angeles są zupełnie innym gatunkiem niż Titanic,który słusznie otrzymał Oscara w 1998roku. TLA jest filmem bardzo dobrym ale moim zdaniem Titanic,poprzez naturalistyczne,przejmujące ukazanie tragedii liniowca z prawdziwie wzruszającą ludzką uczuciową historią ,"rozłożył" pozostałe ówczesne produkcje. 11 Oscarów było jak najbardziej godną wygraną. Szkoda tylko, że nie nagrodzono aktorów, choć doceniam kreację Kim Basinger w omawianym tu filmie.
Może Oscar to ciut za dużo za tą rolę. Generalnie nie przepadam za Kim B. Jednak w tym filmie zagrała świetnie. Szczególnie w scenie gdy Bud wywala sz.p. radnego na ulicę w skarpetkach. Obejrzycie tą scenę jeszcze raz zwracając uwagę na mimikę, a nie na jej boskie ciało :-) . Jeden z moich ulubionych filmów, do którego dość często wracam.
Porównaj sobie z nagrodami dla Halle Berry za "Czekając na wyrok" i wszystko jasne... wyróżnienie za pieprzenie, ze się wyrażę
Ten Oscar był za to, że grała sobowtórkę Veroniki Lake, aktorki która urokiem powalała w latach 40-tych (nawet dziś to robi), jej twarz i fryzura to symbol tych czasów podobnie jak Humphrey Bogart i jego kapelusz. Kim zagrała osobę z pozoru pewną siebie, jednak głęboko zakompleksioną z powodu tego, co robi a także tego, że żyje w cieniu gwiazdy (w 1953 trochę podupadłej ale nadal będącej symbolem seksu). Jest również scena nawiązująca do prawdziwej aktorki (wyświetlanie filmu 'This gun for hire' i scena z Alanem Laddem). Kto zna temat noir i tą osobę ten będzie zachwycony rolą Kim Basinger, a w 1997 ludzie, zwłaszcza Hollywood i Akademia, dobrze pamiętały filmy z Lake.
A czy to jej wina że dostała? Dali jej to wzieła, też bym wziął. Tilda Swinton, Sean Conery , Tommy. L .J, Rese Whiterspoon itd. (Można by mnożyć przykłady) też dostali z d.py. Ale sami se nie dali to co ich będę obwiniał