PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=786678}
6,9 34 564
oceny
6,9 10 1 34564
8,0 44
oceny krytyków
The Square
powrót do forum filmu The Square

Skrajna tolerancja która prowadzi do tchórzostwa wobec prymitywizmu, chamstwa, cudzych roszczeń, dzieci. Samotność w tłumie, zanik więzi społecznych i wspólnoty. Bełkot politycznej poprawności zabijającej wolność słowa. Kretynizm sztuki współczesnej. Dobre intencje stały się podstawą absurdu

rawita

Mam wrażanie, że nie za bardzo zrozumiałeś ten film. Nie w nim nic o "skrajnej tolerancji", nie wiem jak byś rozwiązał w Szwecji problem żebractwa, bo żebrakami są tam prawie włącznie, co zresztą reżyser pozuje, Romowie, którzy po otwarciu granic najechali ich kraj, jest ich według szacunku ok. 4 tysięcy, pochodzą głównie z Bułgarii i Rumuni, są obywatelami UE, więc nie da się ich za bardzo pozbyć, deportować. Zresztą reżyser kpi ze stereotypów o blokowiskach zamieszkanych przez emigrantów, bo gdy bohater otwiera jednego z blokowych mieszkań staje przed nim stary zapijaczony Szwed. "Bełkot poprawności politycznej", w którym miejscu? Do tego reżyser skonstruował swój film właśnie jak dzieło z galerii sztuki współczesnej, bo jest on wobec niej krytyczny ale jednocześnie wie jak ona działa, korzysta z niej, wiele scen jest stworzonych jak prace współczesnych artystów. Jeśli więc podoba ci się ten film to podoba ci się ta "kretyńska sztuka współczesna" i dąłeś się złapać.

brava

Skrajną tolerancję widzę choćby w scenie z zespołem Tourette'a. Gdyż oczywiście sytuacja ta ogólnie wypadła dość groteskowo. I ja tutaj widzę dwa czynniki. Pierwszy: nabyta już maniera społeczna, biorąca za coś oczywistego, iż nad pewnego rodzaju niestosowną sytuacją, należy najzwyczajniej w świecie przejść do porządku dziennego - i wprowadzić ją nawet niejako w program dnia. Drugi czynnik: fakt przyjścia na tego rodzaju spotkanie. Zadziwiające, dla mnie samej, acz w pełni zrozumiałe - z punktu widzenia oczywiście tolerancji. Przy czym, spotkanie z artystą wypadło jak wypadło. Oczywiście ważne jest też, by potraktować scenę nie dosłownie, a symbolicznie.
Inny przykład. Fakt bycia pod ostrzałem... słownym, małoletniego; któremu tłumaczy się, kłaniając się niemalże w pas i przepraszając, iż nastąpiła jakże horrendalna pomyłka - co i tak nie umniejsza pokrzywdzonemu krzywdy, który to w geście sprzeciwu dokonuje demolki... jak się szczęśliwie cokolwiek nawinie pod rękę - rozrzucenie puszek z napojami. I aż się prosi, by jeszcze wcisnąć chłopakowi w usta tekst: - Stój! Nie odchodź! Patrz mi w oczy jak do ciebie mówię.lol.
Inny przykład. Kobieta przy stoliku... znużona - brak wpływów ewidentnie dawał się we znaki. Tutaj padło słowo "money"... o ile się nie mylę - odpowiedź na uprzejme zagajenie. Spojrzenie kobiety przy tym też wymowne. Scena ta jednak nabiera większego charakteru przy ponownym spotkaniu... z ową panią, gdy w geście zadowolenia i jednoczesnej próbie... jak gdyby zrehabilitowania się (był wcześniejszy przecież niefart z brakiem gotówki - poprzednie z panią spotkanie), nasz bohater wręcza banknoty, niepocieszonej uprzednio zaistniałą sytuacją, kobiecie. Tutaj akt wręczenia został dokonany. Tyle.

Moje spostrzeżenia. Absolutnie bez jakichkolwiek uprzedzeń w stosunku do osób naprawdę potrzebujących.
I jeszcze na sam koniec. Tekst z filmu: - "Nie powinno cię tutaj być. To jest dziwne". No właśnie. Dziwne. To się niejako odnosi do przykładów, sytuacji, które podałam. Sytuacje w filmie były dziwne.

elase

Chyba nie zauważasz, że wszystkie sytuacje jakie reżyser inscenizuje są w pewnym sensie bez dobrego wyjścia, zwróciłem uwagę, że nie napisałaś jak ty byś się zachowała w analogicznej sytuacji.

Mam wrażenie, że twój pomysł na koegzystencje z osobą chorą psychicznie np. z zespołem Tourette'a, to zamknięcie jej w zakładzie psychiatryczny, ubraną w kaftan bezpieczeństwa, z dala od twoich oczu i uszu. I tu masz te główną różnicę między Polską a Szwecją, bo tam wyszli z założenia, że mają wspaniałe państwo opiekuńcze, które zaopiekuje się ludźmi zaburzonymi i w rezultacie prawie zlikwidowali wszystkie zakłady psychiatryczne a chorych wpuścili, o udanym przystosowaniu się takich osób opowiada popularny film "Ellinig". W rzeczywistości, część osób chorych popadła w uzależnienia lub została bezdymnymi. Ale sama filmowa scena to ewidentnie jest stylizowana na artystyczny performers, nie podam dokładnego przykładu ale była taka praca.

Scena z chłopcem jest bardziej złożona, po pierwsze główny bohater wysyła na spotkanie z nim swojego asystenta (w samochodzie pozostaje asystentka), on ma pewne zadanie do wykonania i chcę je dobrze wypełnić. Dlatego jest grzeczny do przesady (jest pracownikiem wykonującym polecenie szefa), zwróć uwagę że pracownica baru reaguje na zachowanie chłopca i prosi, żeby się uspokoił. Ale gdy główny bohater w swoim domu spotyka chłopca, ignoruje go, a gdy ten jest natarczywy zrzuca go ze schodów, tak to czysta tolerancja i opanowanie. Ty też w ramach tolerancji zrzucasz dzieci ze schodów?

Co do sceny z Romką w barze, tu reżyser odnosi się dość powszechnego zachowania swoich rodaków, które objawia się tym, że nie mogą powstrzymać się od dawania pieniędzy żebrzącym. Jak tłumaczy to jeden szwedzki badacz, Szwedzi nie przyzwyczajeni do żebrzących (pojawili się ok. 10 lat temu) nie mogli pojąć jak ktoś może się poniżyć do czegoś takiego, jak musi być zdesperowany, przecie może pracować, to nie miesiło się w ich głowach. Obecnie w Szwecji zachęcają do nie posiadania przy sobie papierowych pieniędzy, czy w bilonie, ale korzystania z kart, co jest tam teraz najpowszechniejsze. Więc gdy bohater znajduje banknoty w portfelu, jak nieprzytomny leci z nim do żebrzącej. Ewidentnie tu reżyser kpi z tej szwedzkiej skłonności.

Ja tu wciąż nie widzę nic o tolerancji, bardziej odnosi się to do działania szwedzkiego państwa opiekuńczego, i co reżyser dosłownie wkłada w usta głównego bohatera, krytykuje je za to, że wyręcza ono obywateli niemal ze wszystkiego. Jedynie z czym sobie nie radzi to z żebrzącymi Romami.

brava

Zachowuję się w takich sytuacjach nieprzewidywalnie. Wszystko zależy od wielu czynników. Nie mam zamiaru nikomu bronić uczestnictwa w jakimkolwiek przedsięwzięciu, w jakim sobie tylko życzy, by uczestniczyć. Bywam w takich sytuacjach. Moje zachowanie wtedy jest uzależnione od konkretnego miejsca, od stopnia powagi i ważności chwili - czy jest to spotkanie bardziej swobodne, czy strasznie nadęte, gdzie ramy odpowiedniego zachowania się powinny być bardzo sztywne bez taryfy ulgowej. Natomiast ja odnoszę wrażenie, iż nie zrozumiałeś że nie wyrzucam osoby chorej z żadnego miejsca, w którym chciałaby ta osoba być - pod warunkiem, iż jest to decyzją też właśnie tej osoby, która czerpie ze spotkania satysfakcję, nie zaś tylko opiekuna - w tej konkretnej sytuacji małżonki, która świadoma konsekwencji uznała, iż jest to odpowiednie miejsce dla jej męża.
Chłopiec przypomniał mi sytuację z innego filmu. "Gra". Myślę, że bardziej mam na myśli tupet względem dorosłych; chęć bycia bardziej dorosłym, niż się jest w rzeczywistości - a jest się dzieckiem, które rzuca się na dorosłego z żądaniami, pogróżkami, niczym Don Corleone.
I ponownie mam na myśli roszczeniowość kobiety, swobodę jej zachowania... jak gdyby mieli wspólny lunch.
Niemniej jednak podkreśliłam, prawda? Celowo napisałam, uprzedzając tym samym komentarze, że nie jestem uprzedzona. Popadanie tylko ze skrajności w skrajność widzę. To o czym wyżej pisałeś, również. Tożsamość kulturowa Szwedów.
Z pewnych rzeczy... przedsięwzięć dobrze jest czasem zrezygnować, pomimo iż wolno i nikt niczego nie zabrania. Powściągliwość i nie popadanie ze skrajności w skrajność. Myślę, że to nienajgorsze, żyć w ten sposób.
To są trudne sytuacje. Nie ma jednego jedynego modelu zachowania się, gdyż jesteś w konfrontacji z osobami, dla których granice nie istnieją.

elase

Sama widzisz, nie tak łatwo określić jak ja bym się zachował w analogicznej sytuacji. Wszystkie one są bardzo niezręczne, bo trudno konfrontować się z chorym, z obcym dzieckiem, czy żebrzącym. Zawszę będzie nam towarzyszyć niezręczność, to nie może się udać. I reżyser to pokazuje.

Dobrze, że przywołałaś wcześniejszą jego "Grę", bo jeśli zestawi się tamten film z tym to wyraźnie widać różnice. Tamten film był bardzo realistyczny, nie było sygnałów, że coś może być z innego porządku. Za to tu, nawet w każdej tu omawianej scenie jest coś przerysowanego, do pewnego momentu są to sceny, które można uznać za realistyczne, ale reżyser zawszę robi trochę dociska sytuacje, lekko przesadza.

Mam też wrażenie, że cały wątek z kradzieżą telefonu i chłopcem, jest nawiązaniem do "Gry", po które reżyser był w ojczystej Szwecji oskarżany o rasizm, można uznać ten wątek za dość specyficzne przeprosiny chłopca, a raczej każdego chłopca z przedmieść który poczuł się tamtym filmem urażony a niczego nikomu nie ukradł. Jest w filmie kilka sygnału karzących tak rozumieć ten wątek.

brava

Pewne sytuacje są jak kręcenie na siebie bata, podcinanie gałęzi, na której się siedzi. "Daj kurze grzędę... ". Niezręcznie jest odmówić potrzebującym opieki i schronienia.
Nie wiem tylko, kto odmówił bezpieczeństwa ludziom na koncercie w Manchesterze. To jest konflikt. Przewidywalność powinna być w punkt, a niestety fakty pokazały nam real. Należy więc zadać sobie pytanie, kto tu przejmuje ster władzy.

Rzeczywiście inny real. Nie wiem, czy nie znając dobrze Szwecji, Szwedów, jestem w stanie dotrzeć do pełnego przekazu twórcy. Staram się, próbując rozkminić. Dorastałam z pokoleniem filmów S. Barei. Nie w Szwecji. Stąd trudność.

Mogłabym zgodzić się, gdyby nie fakt zepchnięcia chłopaka ze schodów. Ale rzeczywiście, telefon nie był skradziony tym razem przez gang młodocianych. Ichnich, co ważne. Z tym rasizmem...

Ja uważam, że tolerancja i granice, a raczej ich brak... jak te dwie kwestie się zejdą, nie jest wtedy za ciekawie. To jest "Gra". Natomiast co do rasizmu w filmie. Doniesienia mediów pokazują jasno i wyraźnie, co się dzieje w świecie. Zgoda na pobyt ze względów humanitarnych, to jednoczesne podjęcie opieki nad tymże obywatelem, zarówno z uwagi na jego jak i bezpieczeństwo innych. Jak z tym jest w realu, każdy widzi jak chce widzieć. Najwidoczniej.

elase

Ostatnio na jednym z koncertów, w Austrii prawie całą ochrona to byli zatrudnieni śniadzi emigranci. Było bezpiecznie jak nigdy. Ale film tych kwestii nie dotyka.

Reżyser dotyka kwestii i stylizacji bardzo skomplikowanych, trudnych do rozstrzygnięcia, z których trudno wyjść bez wstydu. Co do sytuacji z filmu "Gra", reżyser winił za sytuacje, bo miała ona naprawę miejsce, państwo, które nie zadziałało i nie nauczyło tych czarnych chłopców jak mają postępować. Bo dla Szwedów, państwo jest wyżej niż rodzina, państwo ma kształtować obywateli, rodzina jest drugu rzędnym. Z polskiej perspektywy, gdzie dla przeciętnego Polaka państwo jest synonimem czegoś dysfunkcyjnego, to dla Szweda jest ono synonimem jakości życia. On uważają że żyją w kraju niemal idealnym, najlepszy na świcie, uważają że trzeba się dzielić tą doskonałością, dlatego np. przyjmują uchodźców. Reżyser mówi, że ich państwo nie jest tak sprawne, nie działa tak jak im się zdaje. Sytuacja z "Gry", czy żebrzący są tego potwierdzeniem.

brava

Pierwszy akapit w zasadzie bez komentarza.

Poczucie bezpieczeństwa dzisiaj gdziekolwiek i z kimkolwiek, to jest na zasadzie: albo będzie dobrze, jak się nie pojawi żaden świr; albo będzie bardzo źle, bo jakiś czub jednak na koncert przyjdzie - skoro już mowa o koncertach. Nie mam wrażenia, że jest bezpiecznie. Szeroko pojęte, nie tylko koncerty.
Ogólnie ludziom pada na mózg; w sensie są profesje... jest ich mnóstwo, które się zhańbiły.
Co do słowa "ochrona" więc...
Dramat sprzed paru lat wciąż pozostaje w mojej pamięci. Dziewczyna zamordowana przez... powiedzmy pracownika pewnej filharmonii. Poczucie bezpieczeństwa z ochroną. Hmm. Jak ktokolwiek trochę więcej poczyta, sam sobie dopowie resztę i wyciągnie wnioski.

Tak jak wspomniałam. Mogą sobie myśleć, że są państwem idealnym. Jak tolerancja przekroczy pewien pułap i nie stanie przed oporem, gdyż go nie ma, wszyscy wiedzą jaki będzie tego efekt. Jak jest łatwo i przyjemnie dostać palec, to dlaczego nie i całą rękę.

elase

Tak piszesz, jakby co i rusz, to tam gdzie się pojawisz, to naglę za węgła atakuje cie ktoś z nożem. A tak naprawdę świat jest bezpieczniejszy niż nigdy dotąd. Takie zamachy terrorystyczne w Europie Zachodniej były do zawszę, tylko zmienia się ten kto je robi, kiedyś w czołówce była IRA (i bilans ich ofiar jest wciąż nie do pobicia) i inne grupy, a teraz zradykalizowane jednostki ideologią wojującego Islamu. Za jakiś czas kto inny będzie wywoływał zamęt, tak to działa.

Możesz nie wierzyć, ale Szwecja to państwo niemal idealne, tak samo inne skandynawskie kraje, i tu liczy się zadowolenie mieszkających tam ludzi. Czy ty jesteś zadowolona z kraju w którym żyjesz? Bo to wyznacza jego jakość.

brava

W filmie padła kwestia porównawcza odnośnie bezpieczeństwa dawniej i dziś. O to mi głównie chodzi, to jest kluczowe.
Może się wczytuję aż za bardzo w kryminały (te realne), stąd te kosy wszędzie widzę. Jednakże są to fakty. Może ty się czymkolwiek innym interesujesz.
Tak. Co rusz są akcje. Terroryzm plus niebezpieczeństwa dnia codziennego. Postawa ogólna społeczeństwa. Mówię o takich sprawach.
Jestem najczęściej zadowolona. Ale zarówno w Szwecji, idąc wieczorkiem na spacerek, bym się za siebie oglądała, jak i w Polsce. To jest naturalny odruch. I możesz mi mówić o niemal bezpieczeństwie, a i tak zawsze pomyślę, że nagle zza węgła... A wielokulturowość, ten stan rzeczy, jeszcze wzmaga myślenie.

elase

Czyli jesteś ofiarą nadmiernej lektury kryminałów? Ech...

brava

A kto tworzy te kryminały. To są fakty. Prawda jest taka, że policja ma co robić.

A ty wolisz snuć opowieści o niemal bezpiecznej Szwecji.
A jak się np. Polakom żyje w takim Malmö.

elase

W Polsce ginie rocznie więcej ludzi w wypadkach samochodowych niż ludzi we wszystkich zamach terrorystycznych łącznie z wielu lat. Więc dla ciebie bezpieczniej jest przeprowadzić się do Malmö niż mieszkać w Polsce, masz mniejsze szanse zginąć, zostać poważnie skrzywdzoną. Takie są twarde statystyki.

brava

To że ludzie giną, to dla mnie nie nowość. I nie o statystyki tutaj chodzi, tylko o wielokulturowość. Co jednych cieszy, innych zaś niekoniecznie. Resztę sobie dopowiedz.
Co do bezpieczeństwa zaś ogólnie ujmując: najważniejsze w czytaniu kryminałów jest to, że zanim cokolwiek ci przyjdzie do głowy, by to zrobić, masz świadomość co do istniejących zagrożeń danej sytuacji. I tyle. To zwiększa czujność.

elase

@elase
twoje kryminały raczej przyczyniają się do paranoi rozwijającej się w twoim rozumku, niż do zwiększania czujności.

szklarka

Wiesz ty w ogóle o czym do mnie piszesz, i czy gadasz tak z każdym o jego rozumku?
Jak nie dotarło do ciebie, przeczytaj tekst z kilka razy - a cię być może oświeci.
Zwiększenie wiedzy dotyczącej zagrożeń, to unikanie tym samym podstawowych, niebezpiecznych sytuacji. Podam najprostszy przykład, choć mam i miałam oczywiście na myśli najprzeróżniejsze kwestie.
A zatem, jak dziecko wczytuje się w książeczkę dla rowerzysty, po czym przestrzega najbardziej podstawowych przepisów ruchu drogowego, też uznasz że owa książeczka przyczyniła się do rozwoju co najwyżej paranoi w jego rozumku?

szklarka

To prawda. Taka brava, na przykład, odkąd w Europie pojawiło się kilka milionów islamskich "uchodźców", czuje się "bezpiecznie jak nigdy". I nie, to nie jest paranoja, no skądże.

elase

koleżanka brava nigdy nie wyjechała poza radom i tworzy utopię z takiej, dajmy na to, szwecji. tak zwana bieda umysłowa..

elase

>W filmie padła kwestia porównawcza odnośnie bezpieczeństwa dawniej i dziś.

W tej scenie bohater wcale nie definiował kwestii bezpieczeństwa. Tzn. owszem, padło zdanie, że kiedyś dzieci wypuszczane były z kluczami na szyi, a teraz bohater nie zrobiłby tak swoim córkom. Ale kilka scen później, pokazane było, że w obecnym społeczeństwie również jest bezpiecznie, bo zostawił żebraka ze swoimi zakupami i prosił go, żeby popilnował i ew. powiedział jego córkom, żeby tam na niego zaczekały.

Te sytuacje dowiodły tego, jak istotna jest wystawa The square.
Wejście na wystawę i pierwsze pytanie "Czy ufasz ludziom?"

szklarka

Jest naiwnie, a nie bezpiecznie.
Nikt nie zostawia swoich zakupów obcym i nie doprowadza obcych do konfrontacji ze swoimi dziećmi/córkami. Litości.

elase

słowo klucz dzisiejszych czasów: NAIWNOŚĆ.

ocenił(a) film na 9
brava

zgadzam się

elase

Wątpię w to, abyś zrozumiała scenę z zespołem Tourette'a. Przypomnij sobie, że w trakcie tej sceny, jeden z panów bardzo kulturalnie wyjaśnił, dlaczego ludzie nie powinni na to zwracać uwagi. Scena była groteskowa celowo, jak wiele innych w tym filmie. Nie ma sensu na poważnie pokazywać takich problemów. Można wyróżnić je obracając w żart, a na koniec uzasadniając, że śmiech nie był wcale taki spoko. #wpadaniewpułapkę

szklarka

A ja watpię w to, czy ty rozumiesz w ogóle to, o czym ty czytasz. Zakładam zatem - skoro mnie tak dobrze znasz ( mój rozumek) i powątpiewasz - iż jesteś jedną z tych przemądrzałych, świeżo upieczonych doktórowych, których to ambitnym zadaniem jest pouczać i poprawiać innych - to mało. Ba. Definiować ogrom ich rozumu.
Jak się wczytać w tę chorobę, każdy amator może pojąć, jaką dolegliwością jest zespół Tourette'a. A byłabym już kompletną ciapą, gdybym wcześniej nie zapoznała się, choć pobieżnie, z problematyką dnia codziennego dla osoby dotknietęj tą właśnie chorobą.
A dlaczego mam sobie przypomnieć bardzo kulturalne wyjaśnienie jednego z panów? Znów coś zakładasz wedle swojego rozumowania. A ponadto, masz może wiecej do powiedzenia w tymże temacie? Bo piszesz mi o tym, o czym ogólnie wiadomo już z filmu.
Scena była dla mnie jak najbardziej groteskowa. Z uwagi na tę konkretną choćby dolegliwość, z którą osoba ta, musiała się zmierzyć przecież niejako publicznie - i to w sytuacji dość niekomfortowej: zarówno dla siebie, jak i dla osoby jej bliskiej (małżonki, tłumaczącej chorobę męża), zebranych gości, pani prowadzącej, aż po samego artystę. I nie ma to nic wspólnego z moją tolerancją lub i nietolerancją. Ja osobiście odbieram scenę jako przezabawną, z uwagi na wszechobecną i bezgraniczną tolerancję Szwecji. Szwecja = Tolerancja. Nic dodać, nic ująć. Ogólnie ujmując. A także z uwagi na krytykę sztuki współczesnej, która tą krytyką de facto nie była, a tylko zespołem Tourette'a. Doprawdy, pomysł przedni.

Mam bliskie spotkania z dziećmi dotkniętymi najprzeróżniejszymi nadwrażliwościami. I wiem, że gdyby jedno z tych dzieci miało uczestniczyć w bardzo ogólnym i dostępnym dla wszystkich przedsięwzięciu, podczas którego należałoby usiedzieć w skupieniu, spokoju, oraz ciszy - a nie byłoby tej gwarancji, iż będzie tak właśnie ze strony dziecka... dotkniętego np. autyzmem - dziecko zostałoby z tego przedsięwzięcia najzwyczajniej w świecie wykluczone. Niejako dla dobra ogółu. Wszystkich uczestników, no dajmy na to, dla przykładu: przedstawienia teatralnego.

ocenił(a) film na 7
brava

Gdzie ty tam widziałeś zapijaczonego Szweda? Raz, że gość był zupełnie trzeźwy, dwa, że nie wyglądał zupełnie na Szweda (choć może nim był, tego nie wiemy).

Alex303

Na pijakach to ja się znam. Taka twarz to jest od tankowania. To był ewidentny żart, idziesz na przedmieście, blokowisko, pukasz do drzwi spodziewasz się emigranta a tu Szwed, tylko mocno wymięty.

ocenił(a) film na 8
brava

Bzdura. Nie ma tu żadnego celowego zabiegu reżysera jest tylko dorabianie sobie niepotrzebnej ideologii do sceny, w której niekoniecznie szwedzki hippis gra mało znaczącą, drugorzędną rolę.

Dzida_86

Postać mówi na moje ucho dobrze po szwedzku, a nic nie wskazuje, żeby nie była Szwedem. Nie ma w tym ideologi, jest pewien żart ze stereotypów, cały film jest o tym.

ocenił(a) film na 8
brava

Tak jak piszesz: film jest utkany z niedomówień i podszyty podprogowym przekazem ale nie sądzę, że w tej akurat konkretnej scenie jest jakieś drugie znaczenie. Na siłę to we wszystkim można się go doszukać ale tu chodziło tylko o wypytanie jakiegoś starego hippisa-sąsiada o tego małego chłopca. Morał jest taki, że się wyprowadził i choć ten były dyrektor muzeum miał naprawdę szczere chęci, to okazało się, że pewnych rzeczy już się po prostu nie da zmienić.

Dzida_86

W prawie każdej scenie reżyser wtyka różne podteksty, i w tej sobie darował? No nie wiem. Każdy element w tym filmie ma jakiś cel, nawet to czym jeździ, czy gdzie mieszka bohater. Wszystko jest tu po coś, to bardzo przemyślana rzecz. Zresztą sam w wywiadach tłumaczył wiele z tych rzeczy. Niczego nie ukrywał, żeby rozstrzygnąć trzeba byłoby go zapytać.

ocenił(a) film na 6
brava

Nie wiem czy tak do końca kpi ze stereotypów blokowisk. W tym bloku mieszkali złodzieje, którzy ukradli telefon, mały Cygan i "szwed" - narkoman. Chyba raczej te stereotypy powiela.

grd1

Humor bardzo często opiera się na operowaniu stereotypami, aby je wykpić.

ocenił(a) film na 6
brava

No tak, fakty nie pasują do twojej teorii to tym gorzej dla faktów.

grd1

Nie, tak działa humor.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
grd1

I tu kończę z tobą rozmowę. Nie zamierzam wąchać twoich śmierdzących nóg. Racz nimi innych.

ocenił(a) film na 7
rawita

Dokładnie. Ta wszechobecna poprawność jest też grzechem tego filmu. Reżyser dosyć zachowawczo pokazał to, co boli teraz tę bogatą Europę (przede wszystkim skandynawską część, przesiąkniętą do cna tą chorą poprawnością).

ocenił(a) film na 7
majkalipcowa

Zgadzam się z Tobą.

ocenił(a) film na 8
rawita

Użytkownik Brava dobrze Cie wypunktował, ale dodam od siebie małą cegiełkę. Tolerancja jako postulat polityczny nie ma tu nic do rzeczy - brak reakcji na uliczną przemoc to nie wykwit lewicowej ideologii, ale doskonale opisane przez psycho- i socjologów zjawisko rozproszenia odpowiedzialności w tłumie (ludzie nie rzucają się do obrony nie dlatego, że "tolerują" napastnika, ale dlatego, że w zbiorowości uruchamiają się mechanizmy stadne i jeśli nikt się nie rusza, nie ruszysz się i Ty, za to gdy ruszą wszyscy, z dużym prawdopodobieństwem pognasz za nimi - w scenie z "małpim" performerem gości również gnają dopiero gromadnie, kiedy czują przewagę liczbową, na konfrontację jeden na jeden nikt nie ma odwagi). Scena z osobą z zespołem Tourette'a to też nie "skrajna tolerancja" podszyta polityczną nutą - nie trzeba być AŻ lewakiem, żeby mieć świadomość, że wspomniany człowiek jest chory i w sytuacji konfrontacji, obrzucani wyzwiskami, nie mamy specjalnie innego wyjścia niż na nie nie reagować. Uwierz, tłumaczenie na nic się nie zda, a alternatywą jest tylko zamknięcie chorego w czterech ścianach. Pewnie, jego zachowanie nie czyni zadość normom społecznym, ale jeśli receptą na to ma być separacja chorych i zdrowych, to ja już wolę znosić bluzgi pod moim adresem niż uniemożliwić komuś dostęp do tego, co go interesuje. Skrzywdzone dziecko mogłoby zaś w tym filmie w ogóle nie istnieć - bo jego funkcją w szerszej perspektywie jest bycie wyrzutem sumienia głównego bohatera. Dlatego miota się w reakcjach - od łagodności po rękoczyny. Życie z dochodzącymi do głosu wyrzutami sumienia nie jest proste - szczególnie w momencie, gdy wszystko w życiu bohatera zaczyna wymykać się spod kontroli.
Ten film diagnozuje rozmaite patologie, ale nie w duchu, z którym go utożsamiasz. To zbiór tragikomicznych scen, w których obserwujemy siebie w sytuacjach, w których, bez względu na wyznawane poglądy, nie ma prostej, ani tym bardziej dobrej recepty na to, jak się zachować. "The Square" to kolejna po 'Wołyniu" Smarzowskiego ofiara własnych aspiracji do bycia filmem dużo bardziej uniwersalnym - oba tytuły zostały już zawłaszczone przez tzw. antypoprawnościowe narracje.

P.S. Tez uważam, że sztuka współczesna to kretynizm.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
Dzida_86

Wg mnie jednym z głównych wątków filmu jest to, jak trudno w realnych sytuacjach utrzymać spójną postawę w duchu szacunku wobec innych, nieużywania przemocy itp. - i z tym zmaga się główny bohater. Bo żaden system, ten szwedzki też, nie jest idealny.
Ale gdzie widzisz tam jakąś totalną krytykę tego systemu? I w której sytuacji któryś z bohaterów okazuje się niezaradną ciotą? I wreszcie - jeśli tolerancja jest taka zła, jakie rozwiązania w sytuacji z dzieciakiem albo chorym na Tourette'a widziałbyś jako modelowe?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
Dzida_86

Napisałeś mi tyradę o swoich poglądach na temat tolerancji, które mnie nie interesują.

Ale pytanie o konkrety zbyłeś krótkim "moje wysiłki i tak spełzną na niczym". Rozmawiajmy o filmie albo nie rozmawiajmy wcale.

ocenił(a) film na 7
Dzida_86

Wreszcie ktoś wytłumaczył mi co to jest tolerancja,świetne,zgadzam się z Tobą całkowicie i pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
ikrzys

Dziękuję za dobre słowo i również pozdrawiam!

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
rawita

Czy aby na pewno wdzieliśmy ten sam film?

ocenił(a) film na 7
rawita

Najlepsza wypowiedź w tym temacie. Krótka i zwięzła, obnażająca całą tamtejszą społeczność.

ocenił(a) film na 6
rawita

Trafna ocena.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones