PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=767406}

Trzy billboardy za Ebbing, Missouri

Three Billboards Outside Ebbing, Missouri
7,9 223 862
oceny
7,9 10 1 223862
7,8 53
oceny krytyków
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri
powrót do forum filmu Trzy billboardy za Ebbing, Missouri

To proste, spraw, aby głupio było im przyznać, że nie rozumieją sensu filmu bez sensu. Wytlumaczcie mi jak można tak wysoko oceniać film pełen nieścisłości, pełen naciąganych przypadków i zabiegów okoliczności, pełen przejaskrawionych postaci, które w następnej scenie stają się niespojne? Oglądając to fabularne dno zastanawiałem się jak człowiek myślący logicznie może wytrzymać tyle minut męczarni?

1. Twardy szeryf palnął sobie w łeb zostawiając żonę i dwie małe córki tłumacząc, że nie chce aby pamiętały go umierającego na raka? Faktycznie, widok zakrwawionych resztek mózgu jest zdecydowanie lepszy.
2. Tępy ex glina wyrzuca człowieka przez okno, wcześniej dotkliwie go bijąc i niszcząc jego biuro i nie ponosi konsekwencji ale za to bohaterka filmu jest aresztowana od razu po zranieniu dentysty. Też dobre.
3. Ex glina nie musi zwrócić kluczy pod komisariatu pomimo zwolnienia. Na samym komisariacie nie przebywa NIKT na nocnej zmianie oprócz ex gliny akurat w momencie jego... Podpalenia. Rozumiem, że w Stanach w nocy nikt nie dyzuruje gdyż od 22 do 6 nie ma przestępstw? Swoją drogą, od kiedy skacząc przez płomienie człowiek zaczyna się cały palić? Na litość boską, to nie napalm.
4. Córka bohaterki została zgwałcona i zabita:
a) tydzień przed tym, jak miała się wyprowadzić
b) wtedy, kiedy nie dostała samochodu od matki i ta kazała wracać jej nocą pieszo
c) kłócąc się na odchodne z matką, gdzie ta życzyła jej bycia zgwałcona
d) wszystkie odpowiedzi sa prawidłowe

Tak, zgadliscie. Odpowiedź d. Ten film to zlepek idiotycznych zwrotów akcji połączony w całość nie powiem, ładnymi ujęciami i naznaczony pietnem "domysl się sensu" którego zwyczajnie brak. Ale zawsze znajdą się tacy, którzy dadzą 9/10 no bo głupio przyznać, że to coś jest nie warte złamanego grosza, skoro siebie warci recenzenci wznoszą zachwyty? Ludzie, zacznijcie myśleć sami, autorytety są w tych czasach nic nie warte.

ocenił(a) film na 9
Killaz

Nie jest powiedziane, że została zabita w dzień kłótni z matką

ocenił(a) film na 9
Killaz

A nawet jeśli została zabita w dniu akurat tej kłótni to czemu niby nie ma w tym logiki? Było powiedziane w filmie, że główna bohaterka i jej córka cały czas się "żarły", więc ta scena to miał być tylko taki przykład ich kłótni. To, że chciała się wyprowadzić nie wpływa moim zdaniem w żadnym aspekcie na wiarygodność tragedii, podkreśla tylko to, że matka z córką nie mogły dojść do porozumienia. Dlatego też dziewczyna wracała do domu pieszo -> i dlatego przytrafiło jej się to, co się przytrafiło, był środek nocy, ciemne pole na zadupiu, była sama i bezbronna. A fakt, że matka wykrzyczała jej, że chce żeby ktoś ją zgwałcił w pewien sposób wyjaśnia, dlaczego kobieta jest zdeterminowana, aby znaleźć sprawcę - może czuje się winna. Jak dla mnie wszystko składa się na w miarę logiczną całość :)

rockandcreate

i ten film składa się wyłącznie z takich krótkich scen (bo ta scena krótką była), dialogi są bezpośrednie, nie ma miejsca na żadną głębię, żadną subtelność, ale też na żadne aluzje, ocena 10 nie na miejscu...

ocenił(a) film na 8
Killaz

Jeżeli skupiasz się na nieścisłościach będzie ci trudno dostrzec to, co w tym filmie najważniejsze, jaki jest jego przekaz.
Jak to mawia mój mąż: jak będę chciał pójść na realny film to pójdę na dokument.
Ja rozumiem, że film też nie może przesadnie odlatywać od rzeczywistości, ale stopień odlecenia zależy zawsze od rodzaju filmu. Mnie w filmie w pierwszej ocenie interesuje historia jaka została opowiedziana, w jaki sposób i przede wszystkim jakie wzbudziła we mnie emocje.
Idąc tym tropem można by powiedzieć, że Kształt wody to w ogóle jest bez sensu film, bo realności tam jest może ze 3%.
Gdy oglądam jakiś film bandycko-napadacki nie liczę nabojów wystrzelonych z pistoletu tylko cieszę się dynamiką akcji.

Tak myślę, że z filmami jest trochę jak z obrazami. Oglądając je trzeba się zastanowić co autor miał na myśli, co nam chciał tym filmem/obrazem dać. Ja kompletnie nie kumam malarstwa i dopóki jest to portret, martwa natura czy krajobraz to jest git i jeszcze pojmuję. Ale jak malarz namaluje czarną kropkę na czerwonym tle, to ni chuchu nie odbieram tego jako sztukę, bo jej nie rozumiem. Ktoś inny może znajdzie tam przekaz, ja nie.
I z filmami jest tak samo. Jeżeli patrzysz na film jako na czarną kropkę na czerwonym tle, to uznasz go za gniot.

ja_gosia

A ja go nie oceniam ani na gniot ani na arcydzieło. Jednak oceny takie jak 8 czy 9 również wydają mi się za wysokie, bowiem w mojej opinii krzywdzi to inne filmy które widziałem. Jaki ten film ma według mnie problem?

Pokazane sceny są zbyt krótkie, reżyser nie poświęca poszczególnym sprawom zbyt dużej uwagi przechodząc do innych scen (np kłótnia małżeńska, sceny z karłem itd itd). Dialogi jakimi posługują się bohaterowie są dość krótkie i byłoby to nawet ok, ale zawsze chodzi o proste w sumie emocje, złość, kłótnia czy wręcz zwykłe jaja. Nie widzę tu próby wydobycia jakiś bardziej skomplikowanych emocji, żalu wynikającego z niepogodzeniem się z sytuacją, bezsilnością czy podobne, co byłoby uzasadnione w takim filmie.
Niektórzy porównują ten film do Manchester by the Sea - i to jest nieporozumienie wg mnie.
Wydaje mi się że reżyser chciał raczej tu zrobić mozaikę różnych historii i postaw które w ostateczności by się zazębiały ale potraktował wg mnie wszystko zbytnio po łebkach żeby zrobiło to na mnie duże wrażenie, brakowało mi jakiegoś sumarycznego przesłania.
W dodatku na pierwszym planie często były elementy pastiszu, czarnej komedii, które co prawda nieraz śmieszyły (zachowania 19 latki, często Dixon, jego matka) i dla mnie pozostały na pierwszym planie, zamiast centralnego zagadnienia że przemoc rodzi przemoc oraz nie da się nieraz dojść sprawiedliwości.

ja_gosia

natomiast co do oceny to dla mnie takie 6, nie oceniam jednak

ocenił(a) film na 8
meadow3

Czegoś tu nie rozumiem. Odpowiadam na wpis Killaz a odpowiada mi meadow3. Trudno się teraz odnieść bo jeden mówi coś, a drugi coś w innym tonie. Albo ktoś ma dwa konta, albo coś jest nie tak z programem obsługującym komentarze. Wygląda mi na to pierwsze więc... zakończę dyskusję. A na wszelki wypadek post ten wyślę obu.

ja_gosia

No to muszę się odnieść, nie nie jestem drugim kontem Killaz-a zdecydowanie nie. Dlatego odpowiedziałem bo staram się odpowiadać na wyważone opinie gdziekolwiek one by nie były, zresztą na Filmwebie to częsty przypadek (wtryniania się w dyskusje), a ja akurat udzielam tu się dość rzadko.
Napisałem po prostu swoje uwagi o filmie które nie pozwalają mi go wysoko ocenić i trochę wkurza mnie jego przesadne wychwalanie, z drugiej strony również komentarz Killaz-a uważam za przesadzony, choć z drugiej strony mój głos można uznac jako dość wyważoną krytyczną uwagę co do filmu.
Żeby Nie było przekleje swój komentarz także do Killaz-a, ciekawe czy odpowie :)

ocenił(a) film na 8
Killaz

Czegoś tu nie rozumiem. Odpowiadam na wpis Killaz a odpowiada mi meadow3. Trudno się teraz odnieść bo jeden mówi coś, a drugi coś w innym tonie. Albo ktoś ma dwa konta, albo coś jest nie tak z programem obsługującym komentarze. Wygląda mi na to pierwsze więc... zakończę dyskusję. A na wszelki wypadek post ten wyślę obu.

ocenił(a) film na 9
Killaz

Ten film nie jest dla widza, który wymaga by bohaterowie w długaśnych monologach tłumaczyli swoje motywy. Tu nic nie jest rzucone w twarz i większość postaci próbuje ukryć swoje prawdziwe emocje, film jest o radzeniu sobie z nimi- kobieta próbuje poradzić sobie z wściekłością po stracie córki, szeryf z chorobą, głupawy zastępca z problemami rodzinnymi i poczuciem że mu w życiu nie wyszło (nie był orłem w szkole, mieszka z mamą) i wszyscy w tym filmie się wyżywają w taki sposób w jaki im to najbardziej pomaga. Kobieta wyżywa się na szeryfie, syn na matce, mąż na żonie, zastępca na czarnych i widzimy w filmie jakie to wyżywanie niesie ze sobą konsekwencje: bohaterka ma na pieńku z połową miasta, psuje kontakty z synem i prawie spaliła człowieka, zastępca traci pracę. Potem widzisz jak ich to zmienia: bohaterka nie rzuca się na męża z pięściami w restauracji bo już powoli wie, że wyżywanie się nie ma sensu, zastępca zaczyna myśleć (przestaje być palantem, próbuje pomóc ze śledztwem), w ostatniej scenie oboje jadą ale nie są wcale pewni swojego wyboru, chcą go przemyśleć, to dla nich ogromna zmiana bo cały film po prostu robili rzeczy które przyszły im do głowy (billboardy, wywalenie człowieka przez okno etc. Jest to też gatunek tak zwana czarna komedia, rzeczy są przejaskrawione, krew i bluzgi latają bez opamiętania i niezwykłe zbiegi okoliczności nikogo nie dziwią bo tak zakłada konwencja filmu. Nie masz się zastanawiać jak to możliwe, że akurat w tej samej chwili bohaterka rzuca mołotowami w posterunek w którym jest drugi główny bohater. Konwencja zakłada, że rozumiesz iż jest to czarna komedia i umiesz docenić emocje, które sceny za sobą niosą a nie to czy są prawdopodobne. Pewnie oglądałeś też z lektorem, to dużo kradnie z seansu. Polecam oglądać z napisami.

Killaz

A ja go nie oceniam ani na gniot ani na arcydzieło. Jednak oceny takie jak 8 czy 9 również wydają mi się za wysokie, bowiem w mojej opinii krzywdzi to inne filmy które widziałem. Jaki ten film ma według mnie problem?

Pokazane sceny są zbyt krótkie, reżyser nie poświęca poszczególnym sprawom zbyt dużej uwagi przechodząc do innych scen (np kłótnia małżeńska, sceny z karłem itd itd). Dialogi jakimi posługują się bohaterowie są dość krótkie i byłoby to nawet ok, ale zawsze chodzi o proste w sumie emocje, złość, kłótnia czy wręcz zwykłe jaja. Nie widzę tu próby wydobycia jakiś bardziej skomplikowanych emocji, żalu wynikającego z niepogodzeniem się z sytuacją, bezsilnością czy podobne, co byłoby uzasadnione w takim filmie.
Niektórzy porównują ten film do Manchester by the Sea - i to jest nieporozumienie wg mnie.
Wydaje mi się że reżyser chciał raczej tu zrobić mozaikę różnych historii i postaw które w ostateczności by się zazębiały ale potraktował wg mnie wszystko zbytnio po łebkach żeby zrobiło to na mnie duże wrażenie, brakowało mi jakiegoś sumarycznego przesłania.
W dodatku na pierwszym planie często były elementy pastiszu, czarnej komedii, które co prawda nieraz śmieszyły (zachowania 19 latki, często Dixon, jego matka) i dla mnie pozostały na pierwszym planie, zamiast centralnego zagadnienia że przemoc rodzi przemoc oraz nie da się nieraz dojść sprawiedliwości.
Natomiast co do oceny to dla mnie takie 6, nie oceniam jednak

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones