czy kino musi być wesołe? Świat nas otaczający nie zawsze jest przyjemny, więc poprzez takie produkcje kino staje się autentyczne. To film w konwencji "cold wave" jak muzyka Joy Division !
Historia Josepha, człowieka dręczonego przemocą i wściekłością, która prowadzi go do samo-destrukcji. Gdy stacza się na dno, pojawia się szansa odkupienia w postaci Hanny, chrześcijańskiej pracownicy sklepu.
Czy ktoś się orientuje, czy film będzie miał dystrybucję w polskich kinach? I kiedy? W Wielkiej Brytanii wchodzi do kin na początku października.
Pytam się dla kogo ? Co Was tak w nim zachwyca ? Ten ciężar ? Ta przygnębiająca treść ? Bo
pokazano patologię zamiast sielanki - czy to obecnie wyznacznik "ambitnego" kina?
No chyba, że podobać może się gra aktorska, choć Pan Peter Mullan właściwie nie ma żadnej
mimiki twarzy w tym filmie...
Jednocześnie...