Trochę mało horroru jak na horror, niemniej jednak dobry film. Polecam szczerze.
"Żon..." nie widziałem, ale oglądając ten film też pomyślałem że jet to tak unowocześniona wersja The Skeleton Key (Klucz do koszmaru). Tam aby pozostać wiecznie młodym zamieniali ciała przy pomocy chyba Voo Doo czy jakiejś innej magii, tu odbywało się to już za pomocą neurochirurgii
Słusznie zauważyłeś podobieństwo do Skeleton Key, mi też to rzuciło się w oczy. Jednak Skeleton... oceniam wyżej, gdyż trzymał bardziej w napięciu, miał świetny klimat i wiało grozą. "Uciekaj" jest niezły, ale nieco wtórny i nie powodował u mnie dreszczu emocji, jak Skeleton.
Pamiętam jak "Klucz do koszmaru" oglądałam w kinie i miałam dreszcze. Byłam zaskoczona i po seansie jeszcze długo o tym filmie myślała. Natomiast "Uciekaj" niczym mnie nie zaskoczył, dreszczy nie było. Plus, że się dobrze oglądało, ale faktycznie odczucie - wtórny.
Ale powiem, że ten kumpel z ochrony lotniska to niezły kozak... nie dał złapać się w te pułapkę z ruchaniem i ''zerżnięciem'' :D.
Trafne spostrzeżenie - zapewne sam dałbym gwiazdkę więcej, gdyby nie wrażenie, że "gdzieś już to widziałem". Oczywiście chodzi o "Skeleton Key", ale faktycznie coś ze "Stepford Wives" w nim jest, a dokładniej ta konsternacja głównego bohatera, który trafia do środowiska, gdzie pozornie wszystko wydaje się w porządku, a jednak coś jest nie tak.