(...) Green bardzo lubi upajać się sukcesem Victora Crowleya, nawet jeśli jest to sukces dość niszowy. W czwartym "Toporze" pojawia się wątek metafikcyjny: Crowley stał się słynnym w całych Stanach siepaczem, ilustracją dla maskotek i innych gadżetów, ma o nim nawet powstać niskobudżetowy horror. Zamiast rozmieniać się na drobne, powinien Green wykoncypować nowy, lepszy film - być może inaugurujący kolejną serię. Nie brakuje powodów, by odhaczyć ten projekt na liście obejrzanych w tym roku horrorów. Nie jest to jednak kino wysokich lotów.
Pełna recenzja: #hisnameisdeath