Małoletni pomocnik Andre Toulona w czasie II wojny światowej, Peter Hertz, zdecydował się opowiedzenia historii lalkarza i jego lalek pewnej grożącej mu bronią kobiecie. Film ten jest praktycznie połączeniem scen ze wcześniejszych części serii, by wyjaśnić to wszystko, o czym nie było mowy.
Właściwie to jest to streszczenie serii bo nowe sceny zajmują bardzo małą część filmu. Mamy w zamian "zaserwowane" przypomnienie tego co działo się w kolejnych częściach Władcy Lalek w formie najważniejszych wątków fabularnych i najciekawszych ataków marionetek. Dlatego część tę wypadałoby traktować z przymrużeniem...
Oglądałem to dziadostwo przewijając sceny z poprzednich części, bo inaczej się nie dało. Bezsensowny sklejak. Nie lepiej było zrobić normalną część, z rozbudowaną fabułą? Kompletne nieporozumienie. Ta seria mogłaby się zakończyć na części trzeciej (no, ewentualnie czwartej) i nic byśmy na tym nie stracili.
Są to wyłącznie wszystkie części połączone w jedno. Szczerze mówiąc, wolę takie rozwiązanie niż kolejny chłam jakim był "Retro Puppet Master". Oglądając "The Legacy" miło było sobie przypomnieć stare dobre części serii (chociaż z poczatku są sceny z "Retro" co psuje całość). Poza tym bardzo rozczarowało mnie...