niejako "statek miłości" tylko na wakacjach na wyspie, Alberto ponownie grał irytującą postać, na szczęście tym razem nieszkodliwego przygłupa (acz w scenach w grze w pokera tę optykę można nieco zmienić), reszta intryg miłosnych jak z "włoskiej komedii" = chwilami zabawne, muzyka Piero Piccioni, full kolor
trafnie...