Tak silnej interwencji w autonomiczność dzieła filmowego nie widziałem od czasu ocenzurowania "WIĘZI" braci Wachowskich na TVP2.
To, co zrobił Polsat to już nie jest cenzura, to zwykła kołtuneria. Pruderia. Jeśli Polsat tak bał się śmiałości obyczajowej tego filmu to czemu emitował go tak wcześnie?
Co i tak w żadnej mierze nie usprawiedliwia aktu wandalizmu, jakiego dokonał.
Margot Robbie nie jest naga, ludzie nie przeklinają, a przecież swoboda obyczajowa i ordynarność tego środowiska zostały pokazane przez reżysera w tak bezceremonialny sposób nie tylko ku naszej uciesze, ale także po to by odwozorować hedonistyczny (cudownie) styl życia tych pięknych potworów z Wall Street.

Zastanawia mnie często fakt, że jak krew tryska hektolitrami, a flaki fruwają po ekranie, to nikomu nie przeszkadza, kościół też wtedy nie protestuje, nawet jak film jest wyświetlany w paśmie największej oglądalności. Ale wystarczy, że kołtuny dostrzegą gdzieś kawałek nagości, a nie daj Boże scenę łóżkową, od razu jest krzyk i obraza moralności.

Niestety tak właśnie jest.
O tym samym mówi zresztą równie znakomity "Skandalista Larry Flynt" Milosza Formana.

Seks zawsze będzie bardziej tabu niż przemoc. Oglądając z kimś film, człowiek będzie czuł się bardziej nieswojo widząc scenę obciągania niż odcinania głowy.

To może ja jestem jakiś dziwny, bo mam odwrotnie...

Zgadza się.

treść Przemoc i brutalność jest częścią ludzkiej natury, która występuje we wszystkich kulturach, konfliktach, w wiadomościach i imprezach sportowych, więc trudno jest coś takiego ocenzurować. Z seksualnością rzecz ma się trochę inaczej, jest to rzecz bardziej intymna i wstydliwa a także żle wpływająca na pewne sfery psychiczne.

Aha, a przemoc wpływa dobrze...

Komuny nie ma, jest poprawność polityczna. Telewizja to zombie, relikt minionej epoki, medium kreowane i kontrolowane w sposób protekcjonalny, traktujące widza jak idiotę. W dobie YouTube'a i Internetu na pierdyliardzie urządzeń ludzie nadal oglądają telewizję. Większość z przyzwyczajenia, nie oczekuje jakości, którą oferuje Internet. Pozostali, mający dostęp do Internetu, ale używający telewizora w celach innych niż udostępnianie obrazu z komputera - cóż, chyba tłumaczyć to można tylko postawą "wiem, ale mimo wszystko...".

Myślę, że jak na "relikt", to sprzedaż odbiorników telewizyjnych ma się całkiem dobrze i producentom póki co, bankructwo nie grozi.