Mimo dobrych filmów kręconych zarówno na podstawie komiksów DC (patrz niektóre Batmany), jak i Marvela od Disneya, to - moim zdaniem! - właśnie w uniwersum X-men udało się znaleźć idealny balans między powagą a humorem.
Nie twierdzę, że nie miewało słabszych momentów (czy tam nawet filmów) - tyle że konkurencja również przed nimi się nie ustrzegła - ale przynajmniej (wg mnie) nieźle wyczuwa odpowiedni czas na dowcip, a kiedy trzeba - nabiera powagi. Taki "Człowiek ze stali" był śmiertelnie poważny prawie całość trwania seansu (a chyba jedyny żart niezbyt zabawny), zaś Iron-man przegina znowu w drugą stronę, żartując nawet w sytuacji śmiertelnego zagrożenia - co oczywiście też ma swój urok i lubię filmy z jego udziałem - no może poza Iron-manem 2...