Kto nie polubił greckiego reżysera wcześniej, ten raczej nie zrobi tego teraz. Lanthimos się trochę zapętlił, ale w żadnym stopniu nie uznaję tego za wadę. Mało tego, uważam jego najnowsze dzieło za najlepsze co stworzył.
Jak w poprzednich filmach, znów lądujemy w pętli mechanicznych rozmów, niezręczności, czarnego humoru i niezidentyfikowanego przerażenia, które wisi nad nami przez cały czas. Cięta jak brzytwa muzyka przypominająca utwory klasyczne potęguje tylko napięcie. I jak w "Kle" czy "Lobsterze" to wszystko było na miejscu wziąwszy pod uwagę w jakich okolicznościach znaleźli się bohaterowie, tak w "The Killing..." wcale tych wszystkich charakterystycznych elementów być nie musiało.
Tu wszystko wydaje się w porządku. Colin Farrell grający lekarza ma żonę, dwójkę dzieci i spokojne życie. U Lanthimosa spokój jest jednak tylko pozorną iluzją, a twórca bardzo chętnie rozprawi się ze swoimi bohaterami po raz kolejny w sposób chory i makabryczny. Film poniewiera psychicznie, zwłaszcza w niezpomnianym finale.
W sumie to ... arcydzieło :)))
Zobaczymy dwa, trzy miesiące po premierze po której stronie opowie się świat.
Pozdrawiam.
Mnie "Kiel" nawet sie podobal ale mialam tez momenty irytacji byly gorsze momenty. Jednak czuje ze alurat ten film jest w moim stylu.
Film jest dziwny, pełen niezręcznych scen jak to u Lanthimosa, no i postać Martina to sztos, naprawdę momentami zaczynałem się go bać, strasznie dziwny popapraniec. <spojler> Denerwuje mnie jednak trochę to, że nie wyjaśnione zostało skąd się wzięły te psychosomatyczne zaburzenia u dzieciaków. Czy trzeba to tłumaczyć jakimiś nadprzyrodzonymi mocami Martina?
Ogólnie film bardzo ciekawy, nietypowy. Chociaż chyba po Kynodontas miałem większe WTF patrząc na napisy końcowe. Aczkolwiek tutaj też po wyjściu z kina czułem się trochę, jakby cząstka tego popapranego weird autyzmu Martina weszła do mojego umysłu.
No właśnie tez mi brakowało wytłumaczenia tej "choroby" i dalej nie rozumiem jak mozna uwierzyć w cos takiego do tego stopnia żeby zabić swoje dziecko
Myślę, że rozpatrywanie tego filmu w kategoriach logiki, realizmu i "czy to naprawdę mogłoby się zdarzyć" mija się z celem :) to nie tego rodzaju film
" Denerwuje mnie jednak trochę to, że nie wyjaśnione zostało skąd się wzięły te psychosomatyczne zaburzenia u dzieciaków." xD
"Ciekawe jak to się stało że Prometeusz wykradł ogień bogom, nie?"
Dosłowna analiza filmu który jest antycznym dramatem. Brawo.
Film jest inspirowany antycznym dramatem, ale w tym dramacie nie było żadnej choroby powodującej niedowłady kończyn i krew sączącą się z oczu, którą mógł wywołać i zatrzymać jakiś człowiek, chodziło o poświęcenie kobiety na ołtarzu, żeby zjednać sobie przychylność bogów. Choroba wywołana w niewyjaśniony sposób przez Martina to już wymysł twórców filmu i też mam wrażenie, że mogliby się bardziej postarać.
Moim zdaniem Martin mógł dać Bobowi i Kim muzykę na mp3, która powodowała takie zaburzenia psychiczne. To by wyjaśniało dlaczego matka nie miała tego problemu oraz to, że Bob zaczął płakać krwią w momencie kiedy miał na uszach słuchawki oraz parę innych momentów i cały ten wątek w filmie :)
Jeżeli w filmie mamy nie doszukiwać się logiki, to równie dobrze Martin mógł spowodować te przypadłości pstryknięciem palców. Natomiast jeśli szukamy logicznego wytłumaczenia w tym momencie, to zakwiestionujemy chyba cały film. Osobiście myślałem, że Martin wpłynął jakoś na psychikę dzieciaków, ale w momencie kiedy 3 stadium zaczęło dotykać Boba stwierdziłem, że to po prostu nie ma sensu. Może spróbujecie mnie uświadomić. Pomijając lakoniczne, w negatywnym tego słowa znaczeniu, dialogi oraz przydługawe sceny, przypominające produkcje Steve'a McQueena. Farrell myślę od paru dobrych lat udowadnia, że wie o co chodzi w tej branży. Kidman zaskakująco przeciętna, mam wrażenie, że Lanthimos trochę ją "zabił" w Jeleniu. Ah, jeszcze jedno. Czy niektóre z tych, umówmy się, mocniejszych scen nie były wsadzone na siłę? Dzieciaki mówiące i robiące rzeczy, których nie powinny; Steven opowiadający historię Bobowi; Martin ze ściekającą z ust krwią ze swojego ugryzionego ramienia? Po co to? Żebym się ożywił, zaciekawił? Czy raczej obrzydził? A muzyka moim skromnym zdaniem była nietrafiona, trochę jak kompilacje "Faith in humanity restored 2017 version" z jakże "epicką" muzyką. Dziękuję za jakikolwiek odzew. Pozdrawiam
Mam do Pani prośbę. Od premiery filmu nurtuje mnie jedna sprawa. Jakie wrodzone zdolności posiadał Martin ? Co mu pozwalało sprawować kontrolę nad innymi ludźmi? Z góry dziękuję za odpowiedź.
Logicznego wytłumaczenia raczej brak, ale jeśli rozpatrywać to w kategoriach rzeczywistości filmowej, to skłaniałbym się w stronę mp3, bo brzmi sensownie i faktycznie zasugerowali taką możliwość, więc czemu nie...
Oglądałem materiał wideo jak wypowiadał się sam "Martin". Wie Pan co On sam odpowiedział dziennikarce napytanie: "Co chciałby Pan ujrzeć na twarzach widzów po zakończeniu filmu"? Odpowiedź brzmiała tak: What the fuc#$! Tyle w temacie. Reżyser specyficzny. Film również takowy jest ;) PS Muzyka też zrobiła swoje.
Z tym efektem WTF to mu się udało, tylko nie wiem czy u większości ludzi w odpowiednią "stronę"...
Większość ludzi to bez emocjonalne wraki. Najważniejsze to żyć spektaklem, nie zakładać co chcielibyśmy zobaczyć. Jakie zakończenie sprawiłoby nam radość. Zawsze zastanawiałem się dlaczego moja mama czyta opis odcinka serialu przed jego zobaczeniem. W końcu zrozumiałem dlaczego. Nie dlatego,że chce poznać treść odcinka tylko boi się co może się wydarzyć, a czego serce by nie chciało zobaczyć. Jesteśmy tylko ludźmi i mamy tą piękną możliwość używania uczuć, korzystajmy z tego jak najczęściej ;)
Dziękuje ;) Film specyficzny, ale bardzo przyjemny w odbiorze. Kiedyś będę chciał zobaczyć inne " specyficzne" produkcje tego reżysera. Pozdrawiam.
"Kieł" i "Lobster" rewelacyjne. Mega poryte. Ja również poluję na inne jego filmy.
Obejrzałem dzięki znajomym film "Lobster". Powiem szczerze zaparło mi dech w piersi gdy zobaczyłem do czego ludzie są zdolni w sytuacji zagrożenia ich życiu. Dziękuję za to polecenie sprzed 2ch laty :)
Sam teraz czytam swoją wypowiedź i rzeczywiście "dziwacznie" to ująłem... Jak Tobie podobał się film?
Oceniłem na 6, czyli nie najgorzej ale bez szału. Ogólnie byłem w kinie i miałem problem z zaangażowaniem się, przez co wiele rzeczy mogło mi umknąć. Jedyne do czego doszedłem to, że reżyser wzorował się na "Edypie". Abstrahując od tego, dużo bardziej przystępniejszy był kolejny film greckiego twórcy, czyli "Faworyta". Ogólnie widziałem 4 filmy Jorgosa z czego. 1. Faworyta 2. Kieł 3. ex aequo Lobster/Zabicie Świętego Jelenia.
Powiem szczerze...dwa razy byłem na tym filmie w kinie, aby lepiej go zrozumieć. Niektóre produkcje czasem powodowały, że zasypiałem... Np, taki Suburbicon tam zakończenie można było domyśleć się bardzo wcześnie. Najbardziej jednak rola Matta Damona uśpiła mnie w filmie POMNIEJSZENIE. Wiem,że odszedłem od tematu, ale te wszystkie filmy to dość specyficzne opowieści. Najbardziej brakuje mi klimatu dawnych Obcych. Dobrze, że powstawały takie filmy jak Interstellar czy Nowy początek. Kino science-fiction to zdecydowanie mój świat :) Miłego wieczoru.
Dzięki i wzajemnie, oczywiście brakuje, tyko niektórych produkcji się nie "dotyka" i powstał taki guilty pleasure "Oby: Przymierze". Ostatnio na szczęście wypłynęło sporo reżyserów, którzy mają jako taką wizję :). PS: Dzięki za przyjęcie.
PS2: Ja widziałem raz i niestety na razie nie mam ochoty wrócić, może kiedyś.
Obcy: Przymierze również obejrzany 2 razy i rzeczywiście mogę z ręką na sercu stwierdzić, że brakuje tej opowieści takiej , hmm...jakby to ująć...głębi? Wiem, że gdy powstanie kolejna część na pewno po nią sięgnę, ale to co się wydarzyło...Tak strasznie nie potrafię się z tym pogodzić. Nie widzę rozwinięcia tej części w sposób, który mógłby zadowolić nas "fanów". Przecież "Obcy" był taki piękny bo był unikalny w swoim rodzaju, nie potrzeba było "milionów" stworów, aby podkreślić jego piękno. Zawiodłem się, ale wierzę, że to wszystko zakończy się genialną puentą :) PS Tak poza tym, wiem już, że lubisz oglądać filmy, a czy grą wideo też poświęcasz swoją uwagę? Jest tyle świetnych produkcji, szczególnie hitów Playstation, które nadawałyby się na przelanie ich na ekrany kin. Chociażby Heavy Rain...
Hej, zbaczamy z tematu, takie rzeczy to już w prywatnych wiadomościach co by nie zaśmiecać forum. Jestem za ekranizacjami gier, niestety powstało zaledwie kilka produkcji godnych uwagi. Odnośnie Heavy Rain to taka gra-film, głównie z quick time eventami ale bawiłem się przednio.
Przepraszam, ze zadałem to pytanie , ale dziwnym zbiegiem okoliczności chciałem przejrzeć swoją pocztę i nic tylko wiadomość o aktualizacji regulaminu. Człowiek siedzi czasem tak długo w sieci, ze pojawiają się u niego takie dziwne nawyki ... Zapomina o czymś co wydaje się dla niego oczywiste, a jednak moglo być inaczej :D Trzymaj się. PS propos dziwnych filmów i gier. Właśnie wróciłem z partyjki w Until Down... schizujace sa te horrory . Nigdy nie przepadałem za tym gatunkiem filmowym, a grając to uczucie strach jest przynajmniej 2x większe. Scenarzyści mają głowę na karku .
Kolejny który chce racjonalnego wyjaśnienia, a horyzonty myślowe odpowiadają gimnazjalistom ...
Kolejny, który widzi czyste płótno i będzie wykłócał się, że to sztuka, a ludzie nie rozumiejący są ograniczeni...
Jedyne co może zasiać tu odrobinę logiki to porównanie fabuły do "Ifigenii w Aulidzie" Eurypidesa, którą to w luźnym stopniu inspirował się reżyser - moc Martina jest więc metaforą klątwy. Film nie powinien być odbierany dosłownie, tylko bardziej w przenośni. Widz skupiony na realizmie nie będzie więc zbyt zadowolony. Ja sama jestem świeżo po seansie i nie wiem jeszcze jak ocenić film, muszę go "przetrawić", podobnie jak to było z "Lobster".
Być może rzeczywiście jest to najlepszy film Lanthimosa. Najbardziej przemyślany i dopracowany. Pomysł jest po raz kolejny, jak zawsze w przypadku Greka, wyjątkowy, ale tym razem oparty jest na greckiej tragedii Eurypidesa (kiedy człowiek sobie to uświadomi, w sferze interpretacji robi się jeszcze ciekawiej), a na dodatek pomysł z pogranicza thrillera i horroru jest wprowadzany subtelnie, delikatnie, nie dominuje nad resztą fabuły jak we wszystkich poprzednich filmach. Tym razem chyba bardziej niż zwykle możemy dokonać wiwisekcji bohaterów, chociaż nadal są szalenie mechaniczni (jak zawsze u Lanthimosa). Na dodatek wszystko podszyte jest, pomimo wolnego tempa, wyjątkowo silnym niepokojem. Rzadko spotyka się kino budujące tak wielopoziomowe metafory, w których otrzymujemy refleksje na temat społeczeństwa, moralności, etyki i na wielu innych poziomach.
szerzej tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=HENM332VABU
Pauleta, "Film poniewiera psychicznie". O, to ciekawa rekomendacja. Powiedz mi.. tak żebym miał punkt odniesienia bo jeszcze nie widziałem tego filmu. Jeśli (nie)sławna scena z "Ostatniego domu po lewej" w skali od 1-10 poniewiera psychicznie na 11 to jak jest w przypadku Jelenia?
Zgadzam się, jest to najlepszy film Lanthimosa, choć muszę sobie odświeżyć "Kła".
Grek po prostu poszedł w stronę korzeni. We współczesnym opakowaniu przedstawił tragedię Ifigenii. Trochę zawód, bo do czego innego się przyzwyczaiłem w jego filmach.
Fakt, jednak "Kieł" tchnął zaskakującą świeżością. Był szokiem, zdumieniem, radością oglądania i odkryciem jak dla mnie greckiego kina.
Nie wolno jednak odmawiać "Zabiciu" walorów, które posiada. Tylko to już dla mnie nie jest ten sam odkrywczy i zaskakujący Lanhimos co w Kle czy Lobsterze.