Rusza realizacja kolejnego sezonu
"Wielkich kłamstewek". Przy okazji oficjalnej zgody kierownictwa HBO na start pre-produkcji, nie brakuje jednak kontrowersji wokół serialu. Wszyscy zadają sobie pytanie, czy produkcja słusznie uznawana jest za serial limitowany i właśnie w tej kategorii powinna ubiegać się o nagrody.
W piątek HBO potwierdziło, że
"Wielkie kłamstewka" (które we wrześniu zdobyły 8 nagród Emmy) wracają jako zamknięty serial limitowany. Problem w tym, że drugi sezon kontynuuje historię z pierwszego, ma tę samą obsadę i bohaterów. Nie jest więc serialem limitowanym, a przynajmniej nie w oczach Amerykańskiej Gildii Producentów.
W oficjalnym liście Gildii, również wysłanym w piątek, czytamy, że status serialu zostanie zmieniony na potrzeby sezonu nagród - nie będzie już ubiegał się o najróżniejsze statuetki z pozycji serialu limitowanego, ale tradycyjnej produkcji epizodycznej. Oznacza to, że głosowanie członków Gildii w tej kategorii chociażby w Złotych Globach prawdopodobnie odbędzie się jeszcze raz - mimo faktu, że oficjalnie zakończyło się w czwartek. Czy doczekamy się odwołania ze strony twórców serialu? Jak zareagują inne organizacje? Czy zmiana kategorii mocno ograniczy szanse producentów na zwycięstwo? Jedno jest pewne: może to być początek sporego zamieszania wokół kategoryzacji podobnych produkcji oraz samego serialu.
Za kamerą nowego sezonu stanie
Andrea Arnold (
"American Honey"), a
Jean Marc-Vallee pozostanie producentem wykonawczym cyklu. Scenariuszem ponownie zajmie się
David E. Kelley, który napisze wszystkie siedem odcinków - mają być oparte częściowo na opowiadaniu
Liane Moriarty, czyli autorki powieściowego oryginału.